Przez jakiś czas robiłam dzieciom taki jogurt wzbogacając go o przetarte owoce sezonowe i wkładając do kubeczków po danonkach.
Potem co jakiś czas przygotowywałam jogurt, gdy potrzebowałam więcej kwaśnego, a nie miałam dostępu do niepasteryzowanego mleka.
Od czasu, gdy moja sąsiadka przeszła na emeryturę i pożegnała się ze swoimi krowami nie mam mleka prosto od krowy, więc i przetworów mlecznych raczej nie robię.
A raczej nie robiłam, bo właśnie odkryłam jogurtownicę.
Urządzenie to jest wyjątkowo nieskomplikowane. Ot dwa pojemniki, z których większy pełni funkcję termosu. Prostota niesamowita, a efekty rewelacyjne.
Aby teraz przygotować jogurt, potrzebuję tak naprawdę dwóch składników: mleka i bakterii jogurtowych. O ile to pierwsze wystarczy by nie nie było odtłuszczone (zatem może być mlekiem ze sklepu lub takim prosto od krowy lub kozy), o tyle bakterie dostarczymy albo korzystając z kubka jogurtu naturalnego, albo z bakterii z saszetki. Ja wypróbowałam oba sposoby z jednakowym dobrym efektem.
Ale po kolei: Do przeźroczystego pojemnika wlewamy 900 ml mleka, wsypujemy zawartość saszetki z bakteriami i zamykamy wieczkiem. Do pojemnika zewnętrznego (termosu) wlewamy wrzątek. Całość składamy i zostawiamy na 8 godzin w temp. pokojowej. Potem przekładamy do lodówki i następnego dnia rano mamy pyszny jogurt.
Zaletą jogurtownicy YogurBerry są jej niewielkie gabaryty, ładny i estetyczny wygląd (moja jest ślicznie zielona).
O tym, że jogurt jest smaczny i zdrowy nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Pierwsza przygotowana przeze mnie porcja rozeszła się natychmiast, bo każdy był ciekawy smaku. Z drugiej przygotowałam lekki napój na kolację:
Składniki na 2 duże porcje:
1/2 l jogurtu naturalnego
1 łyżka miodu
2 gruszki
1/8 melona
2 łyżeczki złotego siemienia lnianego (tylko takie ostatnio było w sklepie)
Wykonanie:
owoce obrać i wypestkować, pokroić na małe kawałki. Wszystkie składniki wlać do kielicha blendera i zmiksować. Przelać do ulubionych szklanek.
Smacznego!
Haha, coś o tym wiem - sama właśnie rozpoczęłam przygodę z domowym jogurtem i jestem zauroczona! Prosto, smacznie i zdrowo!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Masz rację, prostota tego urządzenia to najistotniejsza cecha.
UsuńCoraz częściej czytam o tych jogurtownicach i coraz bardziej jestem ich ciekawa 🤔
OdpowiedzUsuńCałkiem przydatny produkt.
UsuńPodziwiam za takie działania. Mi jogurtu robic by sie nie chcialo z pewnoscia
OdpowiedzUsuńA u mnie na stole zazwyczaj domowy chleb, swoje dżemy, pasty, sery. Lubię wiedzieć, co mam na talerzu!
UsuńCzy jogurt np. z mleka roślinnego też uda się tak zrobić?
OdpowiedzUsuńNiestety nie. Produkty rośłinne zwane mlekiem zupełnie inaczej fermentują.
UsuńNigdy nie robiłam domowego jogurtu, ale skoro mam już przepis, to chyba warto spróbować ;)
OdpowiedzUsuńWarto!
Usuńnigdy nie próbowałam robić jogurtu czy nawet masła
OdpowiedzUsuńMy robiliśmy wszelkie możliwe przetwory, łącznie z serem topionym.
UsuńKiedyś słyszałem o tortownicy, ale nie o jogurtownicy, jednak skoro słowa są podobne, może i te rzeczy też?
OdpowiedzUsuńZnowu o dobrym jedzonku u Ani. Chyba zajrzę do lodówki, może znajdę w niej coś poza piwem?…
Rzeczy może nie podobne, ale skoro tortownica jest do robienia tortów to... słowotwórstwo się kłania :) Jogutr pyszny, bo bez tych ziwności, które dodają o niego wielkie firmy.
UsuńO kurczę, nigdy nawet nie wpadłam na pomysł, żeby zrobić własny, domowy jogurt. Ostatnio zrezygnowałam z niego kompletnie - przy mojej diecie mi nie służył, ale wezmę pod uwagę Twój post, gdy najdzie mnie ochota! :)
OdpowiedzUsuńW czasach, gdy wszystko jest dostępne w sklepach, rzadziej myśłi się o samodzielnym przygotowaniu produktów spożywczych.
UsuńNie słyszałam nigdy o jogurtownicy ;) To chyba nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńKażdy robi to, co lubi :)
UsuńMyślę, że to całkiem dobry pomysł :)
OdpowiedzUsuńBardzo dobry!
UsuńEj no, super pomysł! Muszę koniecznie dziś wypróbować :)
OdpowiedzUsuńPrzygotowanie jogurtu jest naprawde proste.
UsuńPrzydatne urządzenie. Ja kiedyś robiłam jogurty bez jogurtownicy. Dokładnie już nie pamiętam, ale chyba tak samo, tylko zamiast jogurtownicy, to używałam jakiegoś naczynia.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, ja też robiłam bez jogurtownicy, a teraz jest jeszcze łatwiej!
UsuńA właśnie dostałam jakieś dziwne coś (chyba kultury bakterii???) do domowego jogurtu. Czas się za to zabrać.
OdpowiedzUsuńHahaha, kultury bakterii wyglądają faktycznie tajemniczo!
UsuńJa też robię domowy jogurt w zwykłym słoiku. Dodaję żywe kultury bakterii lub łyżkę naturalnego jogurtu.
OdpowiedzUsuńW domu nigdy nie robiłam. Ale robiliśmy kiedyś na studiach. I wino też robiliśmy 😁
OdpowiedzUsuń