Gross Iser czyli Wielka Izera to wieś, która istniała jeszcze po zakończeniu drugiej wojny. Jej historia była jednak bardziej dramatyczna niż innych miejsc w Górach Izerskich. Dziś po tajemniczej wiosce pozostał jeden dom. To kultowa Chatka Górzystów.
|
Świeradów Zdrój |
Wyjeżdżając z domu w ostatni wrześniowy dzień, nie byłam pewna, gdzie zawiodą mnie izerskie ścieżki. Ba! Przed krótką chwilę poranka nie byłam pewna, czy pojadę gdziekolwiek, bo potwornie wiało. Mimo wiatru postanowiłam jednak wyruszyć w trasę, zwłaszcza, że miałam szansę na rowerowe towarzystwo!
|
Hala Izerska |
Punktualnie o 10.00 wyruszyłam ze swoim rowerowym znajomym spod Leśnego Kurortu. Najpierw wspięliśmy się na górny asfalt i dalej pojechaliśmy w prawo, kierując się na Świeradów Zdrój. Rozmawiając, jechaliśmy niespiesznie, ciesząc się z pięknej pogody i zanikającego się wiatru. Po przekroczeniu doliny Kwisy zaczęliśmy żmudny podjazd w kierunku Stogu Izerskiego, ale nie dojeżdżaliśmy do schroniska, gdyż naszym celem, który wykrystalizował się po drodze okazała się właśnie Gross Iser na Hali Izerskiej. Każdy, kto choć raz odwiedził to miejsce, wie, że nie pozostawia ono nikogo obojętnym. Nie znam nikogo, kto nie jęknąłby z zachwytu na widok rozległej doliny otoczonej ze wszystkich stron górami. Tu i ówdzie widać ruiny dawnych domostw, drogi, które aż proszą, by w nie skręcić. Dnem płynie Izera. To tu zobaczymy torfowiska wysokie i najniżej w Polsce rosnącą kosodrzewinę.
To tu najlepiej ogląda się gwiazdy, gdyż to właśnie tu i na Orlem widać ich nocą najwięcej. To właśnie tu znajduje się Izerski Park Ciemnego Nieba. Ale i w ciągu dnia Hala Izerska jest piękna. My mieliśmy szczęście do bezchmurnego nieba, ostrego słońca i jesiennych barw izerskich łąk i torfowisk. Zatrzymaliśmy się u wlotu doliny, by zrobić kilka zdjęć. Następne zrobiliśmy w pobliżu Chatki Górzystów, lecz nie wchodziliśmy do Chatki z powodu tłoku, jaki tam panował ( i pomyśleć, ze poprzednim razem byłam tu z bratem 6 lat temu w środku lata, a tłok był znacznie mniejszy...)
|
Jagnięcy Jar |
Skierowaliśmy się żółtym szlakiem do Rozdroża Izerskiego. Przez kilkaset metrów pchaliśmy rowery, bo wielkie kamienie uniemożliwiły nam jazdę. Na obrzeżach Jagnięcego Jaru zrobiliśmy sobie dłuższą przerwę, rozkoszując się jesiennym słońcem, ciekawymi pejzażami i widokiem ludzi o podobnych do naszych zainteresowaniach.
Dużo rozmawialiśmy o naszej wiosce, gdyż obecnie oboje jesteśmy mieszkańcami Gierczyna. Zjazd do Rozdroża Izerskiego bardzo nam się podobał- zazwyczaj tędy podjeżdżałam. Z Rozdroża mieliśmy już do Gierczyna o rzut beretem.
Wybraliśmy niebieski szlak przez śluzę na Płoce, gdzie ja tradycyjnie poszłam wymoczyć nogi. Chwilę brodziłam w chłodnej wodzie, po czym wspięliśmy się na Dłużec, skąd najprostszą drogą wróciliśmy do domu.
Pokonaliśmy 39 km i 850 m w pionie. Zajęło nam to dokładnie tyle, ile zaplanowaliśmy na wspólny wyjazd- 5 godzin.
Muszę przyznać, że było to cudowne zakończenie września!
Fantastyczny wypad, a widoków zazdroszczę najbardziej. Jako amator fotografii z pewnością miałabym tam co robić :D Podziwiam Cię, że dałaś radę, ja niestety z pewnością wymiękłabym szybciej niż zakładałam. Spisałaś się - brawo!
OdpowiedzUsuńKarolino, podejrzewam, że trudno byłoby Ci się stamtąd wyrwać, bo miejsc dla fotografa tam nie brakuje! A jeśli chodzi o rower, to w kilku miejscach było cieżko nie ze względu na podjazdy, czy szalone zjazdy, ale dlatego, że nawet na stromym podjeździe ciągle gadaliśmy.
UsuńWow ale super wypad, a widoki niesamowite. Ja również uwielbiam takie wycieczki w górach. Najczęściej wybieram Polskie góry. Jeśli chcę odpocząć najczęściej wybieram pokoje gościnne w Kudowie zdrój to miejsce ma coś w sobie co sprawia, że relaksuję się tam najbardziej.
OdpowiedzUsuńPolskie góry są piękne. Kudowa to bardzo malownicze miasteczko i świetne miejsce wypadowe w góry!
UsuńAleż macie tam świetne trasy rowerowe:D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Zgadza się!
UsuńSuper trasa, sam bym ciekawszej nie zaproponował. Widzę, że zjeżdżałaś po zboczach Sępiej Góry prosto na szosę Świeradów-Szklarska - tam jeszcze nie byłem, z reguły ludzie zjeżdżają serpentyną z Sępiej Góry i wyjeżdżają gdzieś niedaleko stacji paliw, a tu coś nowego :) Sprawnie poszła Wam trasa. Nie wiem skąd ta popularność na góry, że ludzi tu coraz więcej. "Na szczęście" tylko w weekendy i to w określonych godzinach...i najwięcej w linii Stóg - Chatka - Orle. Dlatego mamy tak fajne góry, bo w wielu miejscach jako tutejsi dostrzegamy super lokalizacje, a dla turystów liczy się tylko fotka przy Chatce i mogą wracać do Wrocławia, bo główny punkt odbębniony. Nie dziwię im się - to tak jakby być w Toruniu i nie zjeść piernika.
OdpowiedzUsuńWszystkie trasy w Izerach są super! A jeśli jechało się już prawie każdą... to trzeba przypominać sobie te rzadziej odwiedzane! Serpentyna z Sępiej jest po pierwsze zbyt oczywista, po drugie z Gierczyna można do Świeradowa dostać się na sto sposobów ;) Ta jest bardzo malownicza i pozwala na podziwianie panoramy Świeradowa. Ruch na Grzbiecie Wysokim masakryczny po pierwsze ostatni weekend przed początkiem roku akademickiego, po drugie piękna pogoda po trzecie rowerowy bieg Piastów dzień wcześniej. To dlatego nawet do Chatki nie zachodzilimy. Powrót zdecydowanie podyktowany już koniecznością dojazdu do Gierczyna na określoną godzinę.
UsuńA, to jest usprawiedliwienie ;) Okolice Chatki stają się powoli tym, czym Karkonosze w weekendy. I tak cieszę się, że jeszcze są osoby z Dolnego Śląska, które nie mają pojęcia o jej istnieniu, bo dopiero byłby zalew, a pani Polańska pewnie przestałaby na dobre robić naleśniki :) Kurczę, to pierwszy rok od chyba 2008 kiedy ani razu nie wsiadłem na rower - wszystko przez aparat, jak jest pogoda to w teren i zdjęcia, ale to też jakaś forma ruchu na powietrzu :) Jakuszyce i Single Tracki to coraz lepsze trasy rowerowe, ale za tym niestety idzie coraz większa liczba turystów.
UsuńMieszkająć cała dorosłość w miejscowości turystycznej, zdaję sobie sprawę, że turyści są dobrem z ekonomicznego punktu widzenia :) Należy się więc cieszyć z ich obecności. Całe jednak szczęście, że mamy w naszych górach miejsca, gdzie turyści nie docierają i tam możemy cieszyć się z pustki :)
UsuńAle fajny wypad 😀 marzy mu się taki wypad rowerowy, ale muszę poczekać aż syn podrośnie
OdpowiedzUsuńWyjazdy rowerowe z dziećmi to sama frajda! My wyjeżdżaliśmy gdy najmłodsza potrafiła już samodzielnie siedzieć. Pakowało się ja na siodełko rowerowe i na wycieczkę!
UsuńPiękne miejsce a i pogoda idealna :D
OdpowiedzUsuńOj tak!
UsuńWow podziwiam kondycję i zazdroszczę widoków.
OdpowiedzUsuńW górach bez kondycji ani rusz (z zakupami wjeżdża się pdo górkę) A widoki rekompensują wszelkie niedogodności :)
UsuńPiękne miejsce 😍 zazdroszczę kondycji ;)
OdpowiedzUsuńŚwietna wycieczka, piękne miejsce, sama jestem zmotywowana, aby pojechać gdzieś z córką :)
OdpowiedzUsuńSuper! Wspólne wycieczki bardzo cementują rodzinę!
UsuńJuż postanowione! kiedyś tam będziemy!
OdpowiedzUsuńMario, liczę, że zapukasz wtedy do moich drzwi!
UsuńRower i góry to za wiele dla mich nizinnych płuc. Musiałabym najpierw potrenować.
OdpowiedzUsuńBez treningu ani rusz!
Usuńja tęsknie za takimi wyprawami
OdpowiedzUsuńTo trzeba tęsknotę przekuć w czyn!
UsuńW tamtych rejonach jeszcze nie byłam. Twoja wyprawa robi bardzo pozytywne wrażenie. Marzy mi się taki wypad. Może kiedyś mi się uda. Zazdroszczę tak pozytywnie.
OdpowiedzUsuńIzery to idealne miejsce na pobyt z dziećmi.
UsuńWielka szkoda, że kończy sie sezon na takie piękne rowerowe wyprawy, ale pocieszam sie, że w ich miejsce pojawią się inne formy ruchu, które umożliwią nam niemniej fajne doznania. Przede wszystkim czekam na sezon narciarski i morsowanie :-D
OdpowiedzUsuńO tak! Zawsze znajdzie się sezon na coś fajnego!
UsuńAniu, mam w planach poznanie sławnej Hali Izerskiej i Chatki Górzystów. Jakoś tak się układało, że… nie byłem tam.
OdpowiedzUsuńZdziwiłem się czytając o tłoku w schronisku, tak odległym od szos. W niedzielę byłem w swoich górach i jak zwykle nikogo nie spotkałem (poza mieszkańcami wsi), co cieszy mnie bardzo.
Krzysiu, Chatka Górzystów jest w samym sercu rowerowwego raju ;) Prowadzi tu nóstwo szlaków rowerowych o róznym stopniu trudności. Stąd taki tłok. Fajnie, że zacząłeś sezon :)
UsuńŚwietna wycieczka i widoki pozazdrościć ja uwielbiam wycieczki rowerowe po mazurach w każdy weekend staram się przejechać kilkanaście kilometrów okolicznymi ścieżkami.
OdpowiedzUsuńMiałyśmy kiedyś Mazury w planie, na razie jednak trochę się u nas pozmieniało, więc i Mazury muszą poczekać.
UsuńPodziwiam Cię za determinację i wybór trasy. Uwielbiam góry, ale chyba rowerem nie dałabym rady.
OdpowiedzUsuńwszystko jest kwestią treningu, a IZery są wprost stworzone dla rowerzystów!
Usuń