Wjazd rowerem na Sępią Górę
Wjeżdżając na górny asfalt, nie miałam sprecyzowanej trasy, na wcześniejsze pytanie Ślubnego odpowiadałam: "tam", pokazując ręką góry.
Na asfalcie skręciłam w prawo, gdyż powoli kiełkowała we mnie myśl o objechaniu Kaminieckiego Grzbietu, pomiędzy Sępią Górą a Kowalówką. Jechałam zboczem Barwnej i Sępiej góry. Do ostatniego skrzyżowania pod Sępią dotarłam od zachodu. Po prawej stronie miałam krótki acz bardzo stromy podjazd na szczyt zwieńczony Białym Kamieniem. Poprzednim razem w najbardziej stromym miejscu koła ześliznęły mi się na mokrej trawie i musiałam kilkadziesiąt metrów rower pchać.
Tym razem było sucho więc próba zdobycia Sępiej Góry zakończyła się sukcesem. Ucieszyłam się, bo nie byłam pewna siły swoich nóg.
Potem ostrożny zjazd ze szczytu i już kręciłam w stronę Pięciu Dróg i dalej nad Płokę. Nie zatrzymałam się na Płokowym Mostku tylko zjechałam na Rozdroże Izerskie. Po drodze zobaczyła skutki ostatniej wichury- moją drogę rowerową nr 22 przegradzało ogromne zwalone drzewo. Złapałam rower i jakoś udało mi się pokonać tę przeszkodę.
Miłe spotkanie na trasie
U wylotu duktu spotkałam dwóch rowerzystów z Czech, uprzedziłam ich o przeszkodzie, więc zdecydowali się jechać górnym traktem, towarzysząc mi przez kilka kilometrów. I choć mówiliśmy dwoma różnymi językami, ucięliśmy sobie pogawędkę o rowerach, grzybach i jakości szlaków rowerowych po polskiej stronie Gór Izerskich.
Moich towarzyszy pożegnałam na skrzyżowaniu z duktem, którym niegdyś poprowadzony był żółty szlak pieszy. Niestety obecnie trudno dopatrzyć się tam uczęszczanej ścieżki.
Zastanawiam się nawet, czy na jakieś uaktualnionej mapie ten szlak nie został już inaczej puszczony, podobnie jak było z niebieskim. Początkowo jechałam zarastającą drogą, później dukt choć nadal widoczny nie nadawał się już do jazdy i trzeba było rower pchać. Co jakiś czas zerkałam w lewo, szukając śladu ścieżki na Kamienicę, jednak niczego takiego się nie dopatrzyłam.
Moich towarzyszy pożegnałam na skrzyżowaniu z duktem, którym niegdyś poprowadzony był żółty szlak pieszy. Niestety obecnie trudno dopatrzyć się tam uczęszczanej ścieżki.
Zmiany przebiegu szlaków w Górach Izerskich
Zastanawiam się nawet, czy na jakieś uaktualnionej mapie ten szlak nie został już inaczej puszczony, podobnie jak było z niebieskim. Początkowo jechałam zarastającą drogą, później dukt choć nadal widoczny nie nadawał się już do jazdy i trzeba było rower pchać. Co jakiś czas zerkałam w lewo, szukając śladu ścieżki na Kamienicę, jednak niczego takiego się nie dopatrzyłam.
Owszem, jakby się uprzeć, to jakaś przecinka by się znalazła, ale nie chciało mi się wnosić roweru po wykrotach i dalsze poszukiwania postanowiłam kontynuować innym razem.
Porośniętym sitowiem wspomnieniem ścieżki dotarłam do miejsca, które odwiedziłam kilka miesięcy wcześniej. Wtedy jednak trawersowałam Kowalówkę od północy, teraz przybyłam od południa. Mogę zatem stwierdzić, że pieszo w czasie suszy da się obejść oba przytulone do siebie szczyty.
Porośniętym sitowiem wspomnieniem ścieżki dotarłam do miejsca, które odwiedziłam kilka miesięcy wcześniej. Wtedy jednak trawersowałam Kowalówkę od północy, teraz przybyłam od południa. Mogę zatem stwierdzić, że pieszo w czasie suszy da się obejść oba przytulone do siebie szczyty.
Jeszcze jakieś dwa kilometry rower prowadziłam, przenosiłam przez wykroty, pchałam. Wreszcie znalazłam się na szutrowej drodze dochodzącej do Czterech Dróg. Stamtąd już moim ulubionym asfaltowym zjazdem zjechałam spod Kamienicy w stronę domu.
To była kolejna sympatyczna rowerowa przejażdżka po Izerach. Zrobiłam 30 kilometrów w spokojnym turystycznym tempie.
Przypominam inne wycieczki w tej okolicy:
Piękną mamy jesień... choć w tej chwili powinienem już napisać "mieliśmy". Za oknem totalna depresja 😭 Trzeba jednak przyznać iż aura w tym roku była dla nas (rowerzystów) bardzo łaskawa. Ale wszystko co dobre szybko się kończy... byle do wiosny. Pozdrawiam cieplutko 😊
OdpowiedzUsuńU nas mgła była wczoraj, dziś znów było całkiem ładnie, tylko chłodniej. Ale masz rację, byle do wiosny!
Usuńpo drodze na pewno widzieliście ładne widoki. przymierzam sie do zakupu roweru ale miejskiego
OdpowiedzUsuńPrzez lata miejskim rowerem dojeżdżałam do pracy, ale tu w górach się nie sprawdza. Teraz korzystam z typowego "górala"
UsuńMasz tam przepiękne widoczki :)trochę żałuję, tego że lato było tak piękne a ja nie wykorzystałam go w pełni :)
OdpowiedzUsuńMam widoki jakich mało, a lato wykorzystałam na maxa.
UsuńTaka rowerowa przejażdżka na łonie natury musi być wspaniała. Żałuję że nie jeżdżę rowerem
OdpowiedzUsuńPrzejażdżki sa świetne, warto zacząć jeździć, choć chodzenie po górach też jest fajne, przede mną zimowe wycieczki!
UsuńTaka przejażdżka zawsze jest super. SAA chętnie sobie takie robię
OdpowiedzUsuńO tak!
UsuńPraca w niedzielę i do tego tak wyjątkową też jest super. Wstajesz o 5 rano i wiesz - to będzie piękny dzień.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Bo widzisz Andrzeju, w Gierczynie wszystkie dni są piękne!
UsuńPiękne krajobrazy,
OdpowiedzUsuńMasz rację!
UsuńNo właśnie, musze w ten trenażer zainwestować.
OdpowiedzUsuńzazdroszczę takich fajnych wycieczek, piękne widoki
OdpowiedzUsuńNie wiem jak stromy jest ten największy podjazd, ale domyślam się, że jak na rower to bardzo. Jechałaś stając na pedały, czy siedziałaś na siodełku? A bieg włączyłaś pewnie ten najwolniejszy?
OdpowiedzUsuńGdy przeczytałem o pchaniu roweru, przypomnieli mi się rowerzyści widziani w Górach Stołowych, też pchali rowery, bo nie dało się jechać.
Aniu, zbieram się zadzwonić do Ciebie z prośbą o szczegóły dojścia do Tytoniowej Ścieżki, którą chciałbym przejść którejś listopadowej niedzieli, więc nie zdziw się, gdy w końcu zapika telefon.
Masz rację, stromy. Nigdy nie wstaję na pedały ale przerzutki miałam zrzucone na maksa. Dzwoń. Wyjaśnię 😀
UsuńMam to szczescie ze mieszkam w Alpach, pogoda dopisuje wiec rowniez korzystam z dobroci natury :)
OdpowiedzUsuńidealne widoki na jazdę rowerową! super
OdpowiedzUsuńWłaśnie mi przypomniałaś, że w tym roku mało jeździłam rowerem.
OdpowiedzUsuńWidoki piękne, ale na rower ostatnio mnie ciężko namówić.
OdpowiedzUsuńpo nowym roku planujemy zakup rowerów własnie na takie przejażdżki po okolicy :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękne miałaś widoki podczas tej przejażdżki. :)
OdpowiedzUsuńAleż piękne widoki! :) Rowerowe wycieczki, w takich okolicznościach przyrody, to podwójna przyjemność! :)
OdpowiedzUsuńWidoki są przepiękne i chętnie bym się tam teraz przeniosła.
OdpowiedzUsuńPodziwiam, ja bym pewnie 5 km nie zrobiła po takim terenie, choć widoki świetne :)
OdpowiedzUsuńPaździernik i wrzesień był idealny do takich wypraw rowerowych.
OdpowiedzUsuń