Tegoroczny sezon startów przeciągnęłam do granic możliwości. Bo, jak niektórzy pewnie wiedzą, w tym roku poza supermaratonami i paroma imprezami spoza cyklu startowałam także w cyklu wyścigów szosowych VIA Dolny Śląsk rozgrywanych - jak sama nazwa wskazuje - na Dolnym Śląsku.
Cykl rozpoczyna się kultowym już w środowisku kolarskim "Ślężańskim Mnichem", a kończy "Rundą Spadających Liści". Obie te imprezy rozgrywane są w Sobótce, podobnie jak Visegard Race w trakcie sezonu. Ponadto cykl zawitał też do Miękini, Szklarskiej Poręby, Żmigrodu i Milicza i Grodowca. Część imprez organizowana była, jako Szosowe Klasyki, część była tworem autorskim. Wszystkie rozgrywane na dwóch dystansach - pro i fun, z których pro rzadko przekraczało 100 km, a fun miewało kilkakrotnie nawet poniżej 35 km. Starty z sektorów kategoriami (u panów) i start z sektora ogólnego (u pań). Tempo zupełnie inne, niż to, do którego przywykłam z maratonów.
Godzina, półtorej na trasie i koniec. Jazda w trupa, do bólu, ale krótko - zupełnie nowe dla mnie doświadczenie. Podobnie jak jazda przy zamkniętym ruchu - zwykle na trasie mijały mnie tylko auta techniczne organizatora - żadnych kretynów wyprzedzających na trzeciego, trąbiących na wszystko co się rusza władców dróg - coś pięknego.
Początkowo w planach nie miałam startów w tym cyklu, a tylko towarzyszenie Krzysiowi. Okazało się bowiem, że na dłuższe dystanse nie bardzo mogę się zapisać, bo przy formie z początku sezonu mogłabym nie wyrabiać się z jego przejechaniem przed zamknięciem mety, a nie bardzo widziałam sens jazdy dystansów krótkich. Wystartowałam jednak na Ślężańskim Mnichu, który dla wielu kolarzy-amatorów jest wyznacznikiem początku sezonu startowego na szosie i...tak już poleciało z górki.
Z ośmiu imprez w ramach cyklu wystartowałam w sześciu. Szklarską Porębę odpuściliśmy, gdyż była dzień po Nietążkowie, a gdy rozgrywany był Żmigród...pracowałam. Poza tym jednak pojawiłam się na sześciu wyścigach, na dwóch z nich udało mi się nawet wskoczyć na najniższy stopień podium, co uważam za niemały sukces. Wyniki z pięciu najlepszych przejazdów pozwoliły mi także znaleźć się na trzecim miejscu w klasyfikacji generalnej w kategorii. Poza pucharem za generalkę dostałam także parę drobiazgów i bon na zakupy - fajnie!
Brakowało mi trochę pamiątkowych medali po każdej z imprez (były chyba tylko na dwóch wyścigach), zamiast nich na pamiątkę zostały jednak tematyczne gadżety z pakietów startowych. Cykl ma co najmniej kilku sponsorów, z których niektórzy dorzucali "swoje 5 groszy" do pakietów, czy nagród w generalce. Sam fakt możliwości konkurowania w ramach własnej kategorii jest fajny - to dla mnie właściwie coś nowego. Starty dały mi sporo - zarówno w kwestii formy, jak i nastawienia - po Mnichu zdecydowałam się na zmianę opon na węższe i "łyse", w czasie sezonu dorosłam również do decyzji o zakupie roweru szosowego. Mam nadzieję, że ten zamiar zrealizuję już niedługo.
Szkoda mi trochę, że to już koniec. Wydaje się, że nie tak dawno przechadzaliśmy się z Krzysiem pomiędzy stoiskami sponsorów na Ślężańskim Mnichu - zrobiliśmy selfie z Bartkiem Huzarskim, spróbowaliśmy soku z wyciskarek Hurom, obejrzeliśmy rowery i akcesoria Nexelo... To był bardzo dobry sezon - nauczyłam się, że mogę jeszcze więcej, niż mi się wydaje - że jazda przez niemal dwie godziny ze średnim tętnem powyżej 180, to w sumie spoko, że średnia prędkość 30 km/h to rzecz do zrobienia. Poznałam parę naprawdę fantastycznych osób, znalazłam się w innym, niż dotychczas, kolarskim towarzystwie.
Za rok sezon zaczyna się 7 kwietnia w Sobótce, jak zapowiedział Bartek Huzarski w podsumowaniu tego sezonu. Także... Ślężański Mnichu - szykuj się, za pół roku się widzimy!
(dobra, dobra - widzimy się pewnie trochę wcześniej, jak wpadnę na pętelkę na trening)
Gratuluję! Szybko minie te pół roku i znowu będzie sezon. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! I taką właśnie mam nadzieję - chociaż z drugiej strony to pół roku poza sezonem też jest potrzebne - żeby się doń dobrze przygotować. :)
UsuńI zregenerować :)
UsuńWow! Gratuluję życząc dalszych sukcesów
OdpowiedzUsuńTo nieźle! Gratuluję Ci i samych sukcesów! Fajnie, że spotykam na swojej drodze coraz wiecej osób, które jest aktywne fizycznie :) Oby tak dalej!
OdpowiedzUsuńO super, gratuluję. Ja też lubię jeździć na rowerze, ale tak rekreacyjnie.
OdpowiedzUsuńW czasie przerwy możesz trochę odpocząć lub trenować aby kolejny sezon był jeszcze lepszy. Ja dawno nie jeździłam na rowerze
OdpowiedzUsuńpodziwiam ludzi z pasją szczególnie do sportu , ja jestem z tych kanapowców.
OdpowiedzUsuńGratuluję sukcesów i podziwiam to, że masz zapał i pasję.
OdpowiedzUsuńwow podziwiam Twoją świetną kondycję i rewelacyjne wyniki! Gratulacje!
OdpowiedzUsuńjestem pod wrażeniem, gratulacje kochana dla ciebie
OdpowiedzUsuńWow wielkie gratulacje i zycze dalszych sukcesow <3
OdpowiedzUsuńJa chciałam zacząć biegać, ale brak czasu przy dwójce dzieci nistety gratulacje
OdpowiedzUsuńgratuluję sukcesów, uwielbiam ludzi z pasją z marzeniami :)za pół roku kolejne starty, będę kibicować :)
OdpowiedzUsuńPiękne podsumowanie sezonu! :) Gratuluję sukcesów, a także podziwiam pasję i samozaparcie! :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam i gratuluje. Oby szybko minęło te pół roku ☺
OdpowiedzUsuńpól roku zleci w oka mgnieniu :) podziwiam i gratuluję !
OdpowiedzUsuńGratulacje :) Kolejne pół roku zleci w mgnieniu oka i oby tak dalej, a moze i lepiej w nowym sezonie :)
OdpowiedzUsuńGratuluje Ci takich sukcesów i życzę kolejnych :)
OdpowiedzUsuńGratuluję i podziwiam. Trzymam kciuki za kolejny udany sezon :)
OdpowiedzUsuńNo ale przecież sezon jeszcze się nie kończy! Rowerem i zima jeździć można!
OdpowiedzUsuń