Ostatni tydzień był zwariowany. Decyzję o wyjeździe nad morze podjęłam spontanicznie, bo też dłużej nie było sensu zwlekać z odwiedzinami u teściów i załatwieniem kilku urzędowych spraw. Należało wykorzystać ostatnie ciepłe dni tej jesieni. Dzięki temu wyjechałam z Gierczyna w jesiennej kurtce, nie martwiąc się o zimowe stroje, które w ubiegłych latach były już o tej porze koniecznością.
Na Wybrzeżu spędziłam raptem trzy dni, ale były to dni wypełnione po brzegi spotkaniami, rozmowami i pozytywnymi emocjami. We wtorek, jeszcze siedząc w pociągu napisałam do szkoły, by czekali na mnie z kawą. Kilka minut po dziewiątej wkroczyłam do sekretariatu witana radośnie przez czekające na mnie koleżanki. Co ciekawe: woda w ekspresie była przygotowana, ale kawę przygotowałam sama, bo ponoć robię najlepszą ;) Przez kilka godzin kręciłam się po szkolnych zakamarkach odwiedzając ludzi i miejsca. Koło południa stwierdziłam, że... bolą mnie mięśnie twarzy od ciągłego uśmiechania i śmiechu, a głos zaczyna zanikać pod wpływem chrypki. Dawno tyle nie rozmawiałam. Po prawdzie, nie spodziewałam się aż tak sympatycznych chwil!
Popołudnie i wieczór należał już do teściów. Mieliśmy mnóstwo czasu na ploteczki, zwierzenia, wspólne posiłki i oglądanie telewizji. Tak, tak! Ja, która nie oglądam telewizji, wspólnie z Mamą śledziłam perypetie jakieś tureckiej bohaterki.
Środę zarezerwowałam dla przyjaciółek.
Tradycyjnie umówiłyśmy się w Ukraińskiej Chacie na pysznej zupie dyniowej (moim zdaniem najlepsza zupa dyniowa, jaką jadłam) O tym, że czas z przyjaciółkami jest bezcenny i zawsze jest go za mało, nie warto nawet pisać.
Pozostało mi czwartkowe przedpołudnie, od początku zaplanowane jako dzień nad Bałtykiem. Początkowo chciałam jechać rowerem, sprawdzić sposób wykonania nowej ścieżki rowerowej z Nowielic do Mrzeżyna, ale w moim crossie coś niebezpiecznie grzechotało i nie chciałam ryzykować awarii na środku niczego. Wsiadłam do autobusu i po kilku minutach stałam na plaży...
Uwielbiam taki Bałtyk. Pusty, cichy, z lekką falą. Początkowo było nawet słonecznie, ale nim dotarłam do portu wybrzeże spowiła mgła. Przeszłam przez most na Redze, bo tamtą część lubię bardziej.
Zdjęłam buty i skarpety, podwinęłam legginsy. Woda była cieplejsza niż się spodziewałam. Brodząc po kolana, szłam przed siebie. Mgła osiadała na twarzy, morze szumiało... Dopiero teraz czułam , jak bardzo mi brakowało jego widoku. Na zakończenie pobytu w Mrzeżynie wypiłam jeszcze kawę w jedynej czynnej knajpce, kupiłam świeżo wędzonego dorsza i wróciłam do Nowielic, by jeszcze kilka godzin pobyć z Mamą.
A w Izerach nadal złota polska jesień...
Świetne, duże muszle :) Podobne zebrałam nurkując w Chorwacji :D
OdpowiedzUsuńMam manię zbierania i fotografowania muszelek. Podejrzewam, ze z Choracji przywiozłabym cały worek (bo z Wielkiej Brytanii przywiozłam)
UsuńPowroty takie już są. Bałtyk jest ładny nawet w styczniu. A molo w Sopocie darmowe:)
OdpowiedzUsuńZgadza się, ja lubię morze o każdej porze roku i dnia.
UsuńOj tak czas z przyjaciółkami zawsze jest za krótki :)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia :)
No, niestety! Dziękuję :)
Usuńfajnie, że macie rodzinę nad morzem i możecie tam wpadać :)
OdpowiedzUsuńZgadza się!
UsuńPodobno Madagaskar jest sympatyczny o tej porze roku. Pełen ulotnych emocji.
OdpowiedzUsuńMówisz, Maragaskar? Bo ja wiem???
UsuńUwielbiam fotki znad morza o każdej porze roku.
OdpowiedzUsuńJa też. Mam ich tysiące!
UsuńNiektórzy mają tylko jeden dom (nie tylko rozumiany jako budynek) i to w szarym miejscu, Ty masz w sumie dwa - jeden w górach, drugi nad morzem. To się nazywa szczęście :) Bałtyk po sezonie ma kilka wspólnych cech z naszym Pogórzem, prawda?
OdpowiedzUsuńMasz rację, jedno i drugie jest zupełnie puste i pełne uroku.
UsuńUwielbiam morze, ale zdecydowanie latem wydaje mi się bardziej urokliwe:)
OdpowiedzUsuńLatem jest nad nim za dużo ludzi.
UsuńZazdroszcze tego spontanicznego wypadu, chetnie sama pooddychalabym jodem :D
OdpowiedzUsuńWłaśnie o tej porze jest go najwięcej.
UsuńUwielbiam nasze polskie morze! :) Bardzo miło wspominam czas, kiedy mieszkałam w Trójmieście i często bywałam na plaży ;)
OdpowiedzUsuńPrawda? Możliwośc codziennego wyjścia na plażę jest bezcenna.
Usuńcudne to nasze morze, szkoda tylko że takie zimne :D
OdpowiedzUsuńZimne? Mam zupełnie inne zdanie :)
Usuńja mam teściów nad morzem ;) przy takich miłych spotkaniach czas zawsze szybko leci :)
OdpowiedzUsuńCzyli podobnie jak ja jesteś szczęściarą :)
UsuńTego pustego Bałtyku to zazdroszczę chyba najbardziej...uwielbiam!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
O tak, taki Bałtyk jest najpiękniejszy.
UsuńJa co roku odwiedzam polskie morze, góry kocham, ale morze jeszcze bardziej. W Mrzeżynie byłam :)
OdpowiedzUsuńCiekawe,czy CI się podobało.
UsuńAle się rozmarzyłam... też bym chciała móc tak odsapnąć chwilę. A nad morzem się uspokajam, podobnie jak Ty.
OdpowiedzUsuńSzum morza ma działanie terapeutyczne.
Usuńzazdroszczę takiego fajne wypadu nad morze, aż mnie naszła ochotą na weekendowy wyjazd
OdpowiedzUsuńZatem czas zacząć pakować walizkę.
UsuńŚwietne są takie spontaniczne wyjazdy :) Aczkolwiek ja akurat bardziej preferuję góry :)
OdpowiedzUsuńGóry mam na codzień , wszak w nich mieszkam.
UsuńMorze nasze polskie przyciąga przez cały rok.Są osoby,które wolą jesienno zimowa porę.
OdpowiedzUsuńJa właśnie do takich osób należę.
UsuńJa bardzo lubię muszelki. Fajnie się je zbiera. Dobrze spędzony czas w miłym towarzystwie i miejscu, to podstawa udnego dnia:)
OdpowiedzUsuńZgadzam się :)
UsuńTakie spontaniczne wyjazdy zawsze sa najlepsze. Fajnie, że miło spędziłaś czas
OdpowiedzUsuńO tak! czasem trzeba sobie pozwolic na spontan.
UsuńNigdy nie byłam jesienią nad Bałtykiem
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem to najlepsza pora- dużo jodu, mało ludzi.
UsuńMasz teściów nad morzem, pozazdrościć. Sama chciałabym mieć rodzinę nad morzem, odwiedzałabym ją ciągle i ciągle :)
OdpowiedzUsuńwiesz, spędziłam na Bałtykiem 25 lat swojego życia :) Teraz jeżdże tam co dwa, trzy miesiące.
UsuńŚwietnie, że wekeend Ci się udał. Przyjemnie się czytało Twoją relację. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńNigdy nie byłam nad morzem o innej porze roku niż lato. Niestety mamy bliżej do gór, niż nad morze.
OdpowiedzUsuńJeśli będziesz miała okazję, odwiedź Bałtyk jesienią lub zimą. Warto.
UsuńAniu, „plażowe” zdjęcia udały Ci się znakomicie, piszę szczerze. Jest w nich nastrój jesiennie zadumany, ale nie smutny.
OdpowiedzUsuńChyba nigdy nie byłem na plaży o tej porze roku…
Miała być nostalgia, a pogoda była idealna do tego. Dzień wcześniej świeciło ostre słońce, a na moją wizytę naciagnęła nad Bałyk mgła. Pusta plaża to najcuowniejsz rzecz, jaka może się na Bałtykiem zdarzyć.
OdpowiedzUsuńA tak wielu ludzi uważa, że w tłoku jest najlepiej. Tego lata byłem dwa razy na plaży z wnuczką, byłem zaszokowany ilością ludzi. Istne mrowisko, a przecież dwa kilometry w bok tłoku już nie ma.
UsuńTwoje zdjęcia zawsze wprowadzają mnie w dobry nastrój.
OdpowiedzUsuńCieszę się, wszak dla blogera zadowolony czytelnik to najlepsza motywacja!
Usuńw przyszłe wakacje wybieramy się nad morze
OdpowiedzUsuńByłam nad Polskim morzem i jest tam pięknie, myślę, że jeszcze kiedyś wrócę :)
OdpowiedzUsuńMarzy mi się taki wypad nad morze... oj marzy.
OdpowiedzUsuń