Przez ostatnie dni w Domku pod Orzechem rządził klan Kruczków. Trzej bracia Ślubnego przyjechali, by podprowadzić na piętrze wodę i ogrzewanie. Od świtu robiło się gwarno. Poranną kawę piłam w towarzystwie, a po śniadaniu uciekałam na łąki albo do lasu, by nie słyszeć pukania i stukania i nie widzieć demolki jaka towarzyszy każdemu remontowi.
A las izerski stale zachwyca barwami. Owszem, widać, że powoli szykuje się do snu- brzozy i klony straciły całkiem swoje żółte liście, prześwietliły się buki i dęby. I las zrobił się właśnie taki świetlisty, z migotliwymi przebłyskami zimno żółtego słońca.
Nadal można też nim znaleźć ostatnie podgrzybki i opieńki. Zabieram więc Gringo i idziemy, gdzie oczy poniosą, czyli najczęściej na Blizbor. Kilka dni temu właśnie w czasie takiego spaceru nazbierałam trochę grzybów do obiadu, zobaczyliśmy zająca, ale przede wszystkim sprawdziliśmy, jak poradził sobie las na Blizborze z ostatnimi wichurami. Początkowo wydawało mi się, ze po za leżącymi gdzieniegdzie gałęziami nic więcej się nie stało. Dopiero wyżej zobaczyłam kilka powalonych świerków. A zatem i tu dotarła niszcząca siła żywiołu.
W czasie ostatniej wycieczki do Przecznicy, mijałam jabłoń z czerwonymi, soczystymi owocami. Obiecałam sobie, że wrócę, by zebrać leżące pod nią jabłka. Potem jednak byłam na Wybrzeżu i dopiero dzisiaj postanowiłam spakować sakwy na rower i sprawdzić, czy ostało się pod drzewem jakieś jabłko.
Pogoda była ku temu idealna. Wiatru praktycznie nie było, za to słońce przygrzewało na tyle mocno, że palce w rowerowych rękawiczkach nie marzły.
Jabłka leżały pod drzewem, jakby czekając na mnie. Sporo było już zgniłych i nadgryzionych, ale tych dobrych, które posłużą mi do suszenia i jedzenia na surowo znalazłam dosyć sporo. Ba! Na jednej jabłoni jabłka wisiały jeszcze na gałęziach, więc mam kilka kilogramów rwanych owoców, które kilka dni poleżą.
Przy okazji przetestowałam przydatny gadżet rowerowy w postaci uchwytu na telefon. To jeden z tych drobiazgów, które niby nie są niezbędne do życia, ale znacznie ułatwiają jazdę na długich trasach. Pamiętam, że gdy jechałam z Trzebiatowa w Izery (pamiętacie?)sprawdzanie trasy w schowanym w kieszeni telefonie lub na papierowej mapie było spora uciążliwością. https://www.izigsm.pl/ ma wodoodporne etui, w którym oprócz telefonu mieści się także przenośna ładowarka.
Teraz włączyłabym nawigację w telefonie wpiętym w kierownicę i miałabym pewność, że się nie zgubię. Mój uchwyt, kupiony niedawno w sklepie internetowym
A jeśłi chodzi o remont, to ekipa wyjechala zostawiajać Ślubnego z stelarzami pod ścianki działowe o mnóstwem pracy. Jeszcze trochę potrwa, nim pokażę Wam, jak z pokrytego pajęczynami poddasza powstają pomieszczenia mieszkalne.
Okolice wkoło domu masz przepiękną, nic tylko spacerować. :)
OdpowiedzUsuńWiem, dlatego korzystam cały rok.
UsuńFakt. Drzewa straciły już urocze kolory. Nadchodzi nieuchronne. Dziś zimowa kurteczka rowerowa bezczelnie się do mnie uśmiechała😉 Byle do wiosny 😊 Pozdrawiam cieplutko 🙂
OdpowiedzUsuńMoja zimowa kurteczka jeszcze w worku na strychu, ale to już końcówka.
UsuńZima powoli nadchodzi , ale czy na pewno będzie śnieg................
OdpowiedzUsuńLas , pola są to piękne okolice nieważne czy zimą czy latem. Ja bardzo lubię chodzić na długie spacery po lesie
( mieszkam 500 metrów od lasu).
Zapraszam http://krystynaczarnecka.pl/
Pozdrawiam
Zgadza się, dlatego codziennie włóczę się po okolicy.
UsuńPiękne okolice masz wokół siebie :)
OdpowiedzUsuńWiem. Mieszkam w cudnym miejscu.
UsuńJest chłodniej, ale jeszcze nie jest źle. Piękna okolica.
OdpowiedzUsuńZ listopadowych spacerów jak najbardziej trzeba korzystać, bo jest pięknie. Czekam na efekty poddasza, bo ja również myślę o tym, a raczej, zbieram na to fundusze :)
OdpowiedzUsuńNa pewno bęę pokazywać poszczególne etapy pracy.
Usuńteż nie lubię remontów, mieszkam pod lasem i często spaceruję :)
OdpowiedzUsuńMamy podobnie :)
UsuńObok Was macie też gruszki, w tym sadzie przy opuszczonej chatce. Jabłka pewnie też wiekowe, jeśli chodzi o drzewka. Ciekawe, że susza ich nie wyniszczyła. Sami mamy przed domem poniemiecką jabłoń, co roku gałęzie uginają się od jabłek, ale też sprowadzają chmary szerszeni i pszczół z osami.
OdpowiedzUsuńGrusz w tym roku zasypała nas owocami. Nie pamiętam takiego urodzaju. A os było dziwnie mało w tym roku.
UsuńTeż właśnie słyszałam, że ma być coraz zimniej, a w dodatku zapowiadają już śnieg. Trzeba więc korzystać z ładnej pogody, póki trwa ;)
OdpowiedzUsuńNo właśnie :)
UsuńJuż nie raz Ci piszę, że Twoje okolice bardzo mi się podobają. Ja w listopadzie nie byłam ani razu na takim spacerze, bo u nas ciągle jest zimni, wieje i jest mgliście - co nie zachęca. Gdybym mogła spacerować sama - pewnie już nie jeden miałabym za sobą, ale moja dwulatka niestety w taką pogodę się buntuje i nie chce chodzić.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że Mała się buntuje. Dwuletnia sąsiadka wręcz odwrotnie, bez względu na pogodę musi wyjść na dwór.
Usuńma być prawdopodobnie bardzo mocna zima :P zobaczymy
OdpowiedzUsuńAno zobaczymy, jeśli spadnie śnieg, będą zimowe zdjęcia.
Usuńpiękne widoczki :) faktycznie pogoda już ma się zmienić, idzie śnieg i mróz :(
OdpowiedzUsuńPrzymrozki już mamy
UsuńSpacery to najlepsze co może być. A w takiej okolicy to czysta przyjemność.
OdpowiedzUsuńMasz rację.
UsuńI do tego jeszcze ekologiczne jabłka - bosko! Planujesz coś z nich zrobić?
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Pewnie! Jabłecznik, sok i suszone chipsy.
UsuńJazdę w Izery pamiętam, pamiętam.
OdpowiedzUsuńJabłka na zapomnianych jabłoniach i mnie kuszą do zebrania. Szkoda je zostawiać.
Wyobrażam sobie bałagan w domu. Ale za to jak będzie po jego uprzątnięciu!
Krzysiu, ja już nie mogę sie tego doczekać, by było pięknie!
UsuńMasz przepiękne widoki w okolicy. I zdecydowanie zazdroszczę Ci tych jabłek, szczególnie, że to jedno na drzewie ma taki cudowny czerwony kolor! Życzę powodzenia z remontem :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam jesien zarowno ta wczesna jak i pozna, a spacery to cos co ardzo mnie odpreza :D
OdpowiedzUsuńwstyd się przyznać, ale mieszkam blisko lasów i ani razu w tym roku nie byłam na grzybach :-(
OdpowiedzUsuńLubię widoki kiedy nie ma liści na drzewach. Odkrywam w ten sposób nowe miejsca które były wczesniej skrywane
OdpowiedzUsuńJeju jak Ty masz tam ładnie i do tego więcej słońca. Zazdroszczę, bo u nas szaro i buro... każdy dzień taki sam :(
OdpowiedzUsuńTakie piękne widoki masz wokół siebie. Zazdroszczę.
OdpowiedzUsuńuwielbiam takie spacerki z dala od miasta.
OdpowiedzUsuńJestem barzo ciekawa jakie będą efekty waszego remontu :)
OdpowiedzUsuńAj tęsknie za taką piękna i słoneczna pogodą.
OdpowiedzUsuń