Każdy, kto choć raz wziął w Izery
rower albo nawet tylko chodził po Górach Izerskich wie, że są one
idealnym miejscem na rowerowe wycieczki. Dopasowane do swoich potrzeb
i umiejętności trasy znajdą tu zarówno miłośnicy szosowych
podjazdów i zjazdów, fani mtb i single treaków, a także rowerowi
turyści.
Obserwując mój blog, wiecie, że urządzam sobie wycieczki w góry dosyć często i nie jestem w tym odosobniona.
Internetowa znajomość
Obserwując mój blog, wiecie, że urządzam sobie wycieczki w góry dosyć często i nie jestem w tym odosobniona.
Gdy kilka miesięcy temu na jednym z
portali poświęconych górom pojawiła się zapowiedź książki:
„Izery. Moja rowerowa przestrzeń”, pomyślałam, że przyjemnie
byłoby mieć tę książkę w swojej biblioteczce. Zostawiłam nawet
komentarz a potem... zapomniałam.
O moim zainteresowaniu przypomniała mi
sama autorka publikacji, Maria Dolczewska, pisząc w do mnie w
wiadomości prywatnej na fb.
Przyznam, że byłam niezmiernie
zaskoczona. Tym bardziej, że autorka proponowała mi swoją książkę! Czyż mogłam odmówić? Przecież chciałam mieć ją w swojej kolekcji!
Jeszcze większym zaskoczeniem była przesyłka z książką, która dotarła do mnie po kilku dniach. Oprócz egzemplarza książki z dedykacją, dostałam także sympatyczna kartę. I pierwsza moja refleksja wcale nie była czytelnicza ani rowerowa- okazało się, że autorka ma pismo bardzo podobne do mojej cioci Basi! sami zobaczcie porównanie dwóch liścików (ten od cioci ma ponad 20 lat)
Jeszcze większym zaskoczeniem była przesyłka z książką, która dotarła do mnie po kilku dniach. Oprócz egzemplarza książki z dedykacją, dostałam także sympatyczna kartę. I pierwsza moja refleksja wcale nie była czytelnicza ani rowerowa- okazało się, że autorka ma pismo bardzo podobne do mojej cioci Basi! sami zobaczcie porównanie dwóch liścików (ten od cioci ma ponad 20 lat)
Recenzja książki
No dobrze, ale przejdźmy do książki.
To pięknie przygotowane wydawnictwo z
licznymi kolorowymi fotografiami autorki przenosi czytelnika na
ścieżki rowerowe i drogi Pogórza Izerskiego i Gór Izerskich po
polskiej i po czeskiej stronie.
Autorka, z zamiłowania rowerzystka
opisuje swoje wypady do izerskich wsi i miasteczek, pokazując
ciekawe miejsca, do których zagląda się rzadko lub wcale. Część
tras i miejsc jest mi znajomych, wszak tu mieszkam i jeżdżę
rowerem, do niektórych jednak nie dojechałam lub... przejeżdżając
nie zauważyłam. Jeździmy bowiem z autorką zupełnie inaczej.
Dlaczego inaczej? Otóż pani Maria
jeździ rowerem trekingowym poruszając się przede wszystkim po
Pogórzu Izerskim. Jej wycieczki miewają po 50-60 km. Mnóstwo czasu
poświęca na zwiedzanie.
Ja w zależności od roweru albo pędzę
na złamanie karku rowerem szosowym po asfalcie i liczą się przede
wszystkim pokonane kilometry (często z roweru zsiadam raz- w
miejscu, które obieram sobie za cel), albo wręcz przeciwnie wsiadam
na górala i objeżdżam bezdroża.
Dzięki temu zbiorowi relacji z podróży
poznałam zatem zakątki nie odwiedzone dotychczas i przeczytałam
mnóstwo ciekawostek dotyczących wsi po czeskiej stronie gór.
Myślę, że wiosną wsiądę na moją szosówkę i te miejsca
odwiedzę.
Niespieszność
To co cechuje reportaże pisarki to
pewna niespieszność, którą znacie zapewne z bloga KrzysztofaGduli i moich wycieczek pieszych. Myślę, że jeśli lubicie takie
rowerowe lub piesze wędrowanie to po książkę Marii Dolczewskiej
powinniście sięgnąć.
Książkę można kupić u autorki oraz
w wydawnictwie Sorus: https://sorus.pl/produkt/izery-moja-rowerowa-przestrzen/
Maria Dolczewska prowadzi także bloga
pod adresem:http://mariadolczewska.blogspot.com/
Aniu, trafiłaś z prezentacją tej książki w punkt. Wiesz już, że ciągnie mnie w tamte strony. Dzięki tej pozycji więcej będę wiedział wcześniej, więc i więcej zobaczę i poznam na miejscu! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńAndrzej W.
Ależ się cieszę :) I to podwójnie- radością Marysi, autorki książki i moją :)
UsuńWygląda trochę jak nasza kronika, którą prowadziliśmy w Gryfowskim Towarzystwie Cyklistycznym, ale w bardziej cywilizowanej formie :D Jak sądzę, autorka nie jest "tutejsza", prawda? Jeśli tak, to tym bardziej warto docenić fakt, że komuś chciało się podzielić z czytelnikami wiedzą i zdjęciami z naszych stron :) Uwielbiam takie rysowane mapki podróżnicze!
OdpowiedzUsuńMapki sa świetne, ujęły mnie zaraz na początku! Autorka jest zielonogórzanką. A ksiazka pięnie wydana.
UsuńBardzo dziękuję i przyznam, że te mapki to była taka spontaniczna decyzja, gdy już większość materiałów poszła do wydawnictwa.
UsuńChociaż nie znam się na takim wędrowaniu to po książkę może za jakiś czas sięgnę. Wygląda ciekawie. :)
OdpowiedzUsuńJest ładnie wydana, z mnóstwem zdjęć i fajnych opowieści, więc warto po nią sięgnąć.
UsuńJa, póki co, obiecuję sobie, że w końcu kupię rower i zacznę w ten sposób zwiedzać okolicę. A samą książką mnie zainteresowałaś. Na razie mam stos innych lektur, ale myślę, że za jakiś czas zajrzę do tej publikacji.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na podsumowanie roku. :)
Cieszę się, ze recenzja przypadła CI do gustu. Jeśłi bedziesz potrzebowała rady odnośnie roweru, służę pomocą :)
UsuńZajrzałam na blog Marii, fajny kolejny blog. Mimo, że nie jeżdżę już na rowerze to przecież czasami można skorzystać z fajnych wpisów Was rowerzystek. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCieszę się, że podzielasz mój zachwyt!
UsuńJak i Aleksandra, przeglądałem blog autorki, trochę czytałem. Powiem, Aniu, że chętnie gościłbym tam regularnie ponieważ warto, tylko ten brak czasu… Ale postaram się tam zaglądać.
OdpowiedzUsuńMasz rację, ze nie a się być na wszystkich fajnych blogach w Internecie, ale cieszę się, że zauważyłeś potencjał tych opowieści.
UsuńJest mi ogromnie miło!!! Krzysztofie, kilka lat temu znalazłam Twój blog i kupiłam książkę. Gdy szukałam dla siebie wydawnictwa z wielką uwagą przeczytałam wpis na blogu o Twoich doświadczeniach w poszukiwaniu wydawnictw. Ja miałam dużo więcej szczęścia. Mam nadzieję, że kiedyś będzie okazja opowiedzieć o tym. Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńMyślę, że Domek pod Orzechem zmieści niedługo paru gości więcej, więc możemy zorganizowac pogaduchy pod Orzechem :)
UsuńBędzie mi bardzo miło :)
UsuńJaki ten świat jest mały!
UsuńDzień dobry, Mario. Jestem mile zaskoczony. Dziękuję.
Z drugą książką (o tematyce niezwiązanej z górami) miałem jeszcze mniej szczęścia: żadne wydawnictwo nie okazało zainteresowania. Teraz trwają rozmowy o trzeciej książce, też o wędrówkach górskich. Dla mnie to mordęga, ponieważ czuję się jak petent w Wielce Ważnym Urzędzie. Gratuluję ominięcia tych kłopotów.
Mam zapisany adres Twojego bloga, zajrzę, może znajdę adres, ponieważ chciałbym wysłać do Ciebie liścik. Mam pewną „sprawę” :-)
Hmm, propozycja Anny jest kusząca. Ja na nią przystaję, obym tylko dwa tygodnie wcześniej poznał termin.
I ja zajrzałam do bloga Marii, tyle ciekawostek z regionów, których wcale nie znam.
UsuńWidzę, że to będzie bardzo ciekawe spotkanie w Domku pod Orzechem, już czekam z niecierpliwością na tę relację.
Miło patrzeć, jak odnajdują się w necie ludzie, podzielający tę samą pasję; szkoda, że mi do Was tak daleko:-)
Pozdrawiam serdecznie.
To jest cała magia Internetu! Gdyby nie on, nigdy byśmy się nie poznali!
Usuńna razie nie mam roweru ale rozumiem, że przesyłka z książką Cię ucieszyła :)
OdpowiedzUsuńPewnie, że mnie ucieszyła!
UsuńBardzo ciekawa książka.. Ja mój rower zostawiła w domu rodzinnym
OdpowiedzUsuńKsiażka ciekawa, a ze swoimi rowerami się nie rozstaję :) wszędzie podróżują ze mną.
UsuńPięknie wydana książka :) Takie zdjęcia, z pewnością ogląda się z ogromną przyjemnością :)
OdpowiedzUsuńMasz rację, wydana jest z ogromną pieczołowitością.
UsuńJa rzadko jeżdżę na rowerze, ale lubię książki tego typu, więc chętnie bym ją przeczytała dla zaspokojenia własnej ciekawości :)
OdpowiedzUsuńPolecam!
UsuńCiekawa propozycja dla aktywnych :)
OdpowiedzUsuńTak, zwłaszcza gdy jest się ciekawym Gór Izerskich.
UsuńJa muszę sobie kupić w końcu rower i zacząć jeździć :D
OdpowiedzUsuńKoniecznie!
Usuńna pewno dla aktywnych super propozycja :)
OdpowiedzUsuńniestety mój rower w ostatnie wakacje musiał iść na złom i teraz planuje kupno nowego :)
OdpowiedzUsuńU... to trzeba zainwestować w nowy sprzęt.
UsuńAniu bardzo dziękuję za recenzję mojej książki,za wszystkie miłe słowa, które napisałaś. Dziękuję też komentującym. Z wielkim wzruszeniem czytam to wszystko i cieszę się, że książka inspiruje i zachęca. Opisałam w niej rowerowe wycieczki, ale w większość miejsc można wybrać się na piechotę "pomagając" sobie trochę samochodem lub publicznym transportem.
OdpowiedzUsuńMarysiu, czytanie i pisanie było dla mnie przyjemnością. Cieszę się, że i Ty jesteś zadowolona.
UsuńPewnie poznasz, że to Ja - Bogusia. Jestem gościnią w Krośnie u rodzinki i wstąpiłam po drodze na Twojego bloga. Szykuję się z wielką radością do prowadzenia wieczorku z Twoją książką w Bibliotece w Świdnicy. Nasze panie z "
OdpowiedzUsuńDyskusyjnego Klubu Książki", zaciekawione naszą izersko-lubuską wędrowniczą przyjaźnią, już spoglądają na datę i czekają z serdecznością. Wzsystkich blogowiczów serdecznie pozdrawiam i Marysiu...... maluj nam ten Świat na kolorowo.
Bogusiu witaj, z rozpędu wstąpiłaś tutaj na blog Ani, zaglądaj tu często bo to bardzo gościnne miejsce, a na dodatek Izerskie. A jak się jeszcze bardziej rozpędzisz to zerknij na dwa inne blogi:
UsuńAleksandry https://ajaks-fotografia.blogspot.com/2019/01/4-gorzyniec.html
Krzysztofa http://krzysztofgdula.blogspot.com/
Tam też jest bardzo fajnie :)
Do zobaczenia w Świdnicy :)
Bogusiu, rozgość się u mnie i moich przyjaciół!
Usuńodkąd nasza córka sprawnie jeździ na rowerze robimy sobie częste wycieczki rowerowe bo nasza okolica ma super trasy rowerowe
OdpowiedzUsuńŚwietnie! Rodzinne wycieczki bardzo zbliżają!
UsuńWidze ze ta ksiazka jest idealna dla mojej mamy, ktora na rowerze spedza najwiecej czasu :D
OdpowiedzUsuńPodpowiedz jej, może się skusi!
UsuńJa niestety, na rowerze nie jeżdżę, ale bez wątpienia znalazłabym wiele osób, które byłyby t książką zachwycone i oczarowane.
OdpowiedzUsuńMiejsca, o których pisze Maria, dostępne są także innymi środkami lokomocji.
Usuńja muszę pomyśleć nad kupnem roweru :D
OdpowiedzUsuńMyśl, myśl. W razie czego służę radą.
UsuńTrzy lata temu kupiłam sobie rower, bo długi czas go nie miałam i od tamtej pory jeżdzę ile mogę - czasem sama, czasem z córką na foteliku - pozycja super, chętnie zobaczę.
OdpowiedzUsuńFajne są wycieczki z dzieckiem w foteliku. Mnie się zdarzało mieć jedno z przodu w foteliku na kierownicę i drugie z tyłu w foteliku na bagażnik. A najstarsza pedałowała swoim rowerkiem.
UsuńCiekawa książka, bardzo lubię jeździć na rowerze. :)
OdpowiedzUsuńCiekawa i warta przeczytania.
UsuńOd lat nie jeżdżę rowerem po tym jak pijany kierowca we mnie wjechał gdy jechałam właśnie rowerem
OdpowiedzUsuń