Kufel i panorama Pogórza Izerskiego |
Niebo pokryte było ciemnymi gęstymi
chmurami, zarysy wzgórz na widnokręgu siniały i szarzały na
zmianę. Hen nad Niemcami widać było tumany mgły bądź śnieżycy.
Ale tu na stoku Blizbora panowała idealna cisza, której nie
przerywał nawet szelest wiatru w gałązkach.
Niedzielny plan wycieczkowy
Po kilku dniach mgieł i śnieżyc o
poranku zobaczyłam Pogórze Izerskie w tak przejrzystym powietrzu,
że zimowy widok mnie oszołomił. Szybko nakarmiłam zwierzęta i po
śniadaniu wyszłam na spacer, chcąc wykorzystać sprzyjającą
aurę.
Widok na dolinę Czarnotki |
Wymyśliłam sobie, że przejdę się
źródliskami Czarnotki i sprawdzę wodę w strumieniach zasilających
gierczyńską rzeczkę. Poprzednio byłam tu w czasie suszy i ku swej
rozpaczy obserwowałam suche koryta. Wówczas jednak nie udało mi
się przejść do ostatniego strumienia, gdyż wysokie chaszcze
zagradzały drogę.
Dobre, mocne buty to podstawa |
Zimowe wyposażenie
Zimą o wiele łatwiej przejść po
bezdrożach w dorzeczu Czarnotki, gdy część podmokłych terenów
pokrywa lód, a nieprzebrana gęstwina paproci, jeżyn i malin leży
przygnieciona przez śniegowe czapy. Nawet jednak i w takiej sytuacji
należy być przygotowanym na niespodzianki i odpowiednio się ubrać.
Choć wiedziałam, że nie będzie mnie w domu jakieś dwie godziny
założyłam mocne górskie buty, w których nie straszne są mi
strumienie i bagna oraz lekką, ale ciepłą kurtkę.
Wyposażona dodatkowo w aparat
fotograficzny i telefon, mogłam wyjść w góry.
Śladami leśnych zwierząt
Szłam zboczem Blizbora poniżej
ścieżki, którą zazwyczaj wchodzę na szczyt, drepcząc po
jelenich tropach. Weszłam w bukowy zagajnik, latem będący jedną
wielką plątaniną liści gałęzi, teraz jednak dający się
przejść.
Las na Blizborze |
zając? |
Po chwili byłam już w lesie powyżej
Gierczyna, mając po lewej stronie brzezinę, po prawej modrzewiowy
zagajnik. Lasy na Blizborze są niezwykle urozmaicone. Po tym, jak
Góra wyłysiała, postawiono na różnorodność. W efekcie obok
siebie widzimy kwartały buczyn, wysokich świerków, brzezin
(rosnących na najtrudniejszych terenach, gdzie zaniechano planowej
gospodarki leśnej), młode jedlin, modrzewiowych zagajników i
sporadycznie pojawiające się uratowane z klęski ponad stuletnie
dęby, buki i modrzewie. Między zagajnikami widać śródleśne
polanki z paprociami lub porosłe sitowiem bagienka.
Dzikie uroczyska
Wedrowałam, zachwycając się tą różnorodnością i choć wiedziałam, że
las był sadzony ludzką ręką, to pozostawiony sam sobie dziczał i
tworzył prawdziwe uroczyska. Moja siostra twierdzi, że twórcy
horrorów mieliby tu pole do popisu.
Ja jednak nie myślałam o spotkaniach
z wyimaginowanymi stworami, uważałam raczej, by nie wleźć w drogę
żadnemu dzikowi, jak miało to miejsce poprzednim razem lub nie
stanąć na trasie wędrówki stada jeleni. Póki co obserwowałam
lekko przyprószone ślady buchtowania i nie ośnieżone miejsca,
gdzie zwierzęta odpoczywały. Najwyraźniejsze tym razem ślady
należały do lisów i zajęcy.
Leśne ostępy |
Leśne strumienie
Wreszcie doszłam do pierwszego ze
strumieni. Jego źródeł należy szukać gdzieś na przełączce
między Blizborem a Dłużcem. Latem na dnie ledwo ciurkała woda.
Teraz słyszałam radosny plusk wody i podziwiałam lodowe
konstrukcje na gałęzi świerku zwisającej bezpośrednio nad wodą.
Kolejne strugi były równie zasobne w
życiodajny płyn. Ciekły po ściółce, żłobiły nowe koryta,
gdyż stare zdążyły latem zarosnąć lub na trasie strumienia
znalazło się nagle powalone wichurą drzewo.
Lodowa kompozycja |
Wreszcie dotarłam do głównego cieku
Czarnotki. O tym, że to on traktowany jest jako początek rzeczki
świadczy fakt, że został w dalekiej przeszłości uregulowany i
płynie w wyłożonym kamieniami korycie. Szłam jeszcze kilkaset
metrów zboczem Barwnej, mając jej szczyt powyżej.
Spotkanie w lesie
W pewnym momencie znalazłam się na
leśnym dukcie, wytyczonym tylko po to, by ściągać drewno. I wtedy
je zobaczyłam. Biegły gdzieś spod szczytu Barwnej skosem w dół
na zbocza Zamkowej. Pierwszy szedł spory rogacz, potem drugi,
trzeci, czwarty... stado liczyło kilkanaście osobników. Stałam z
rozdziawionymi ustami i nim pomyślałam, by je sfotografować,
zniknęły w gęstwinie lasu.
Ostatni biegł... Gringo. Zawołałam
psa, a ten posłusznie wrócił. Po chwili usłyszałam strzały.
Chyba gdzieś trwało polowanie, należało więc zawrócić, by nie
stać się przypadkową ofiarą.
Zapomniany mostek
Tu kiedyś był mostek |
Wracałam nieco wyżej swoich śladów,
zaledwie kilkadziesiąt metrów poniżej asfaltu, prawie równolegle
do niego. Minęłam spore rozlewisko i stanęłam na powrót nad
Czarnotką, która tu płynie nieco głębszym korytem, choć do
wąwozów Mrożynki czy Przecznickiego Potoku jej daleko. Szukając
dogodnego przejścia dostrzegłam kamienną ścianę, mogącą być
przyczółkiem nieistniejącego mostku. Po chwili stałam w miejscu,
gdzie dawni mieszkańcy wybudowali most. Dwa jego przyczółki
dzieliło jakieś pół metra, a do dna rzeczki było jakieś półtora
do dwóch metrów. Stanęłam na brzegu i przeskoczyłam.
Przeszkoda |
Rozlewisko
Nim Znalazłam się znów na zboczu
Blizbora, musiałam przejść jeszcze jedno rozlewisko utworzone w
miejscu, gdzie koryto strumienia przestało istnieć w sposób
gwałtowny po ostatnich wichurach- na drodze wody stanęły olbrzymie
korzenie wyrwane siłą podmuchu. Strumień musiał poszukać sobie
alternatywnej trasy, rozlewając się szeroko.
Gdybym wybrała się w lekkich
traperkach, teraz miałabym wodę w butach. A tak mogłam śmiało
wejść na nasączone wodą mchy, słuchać chlupotu wody, mając
pewność, że nogi nadal pozostaną suche.
Do domu wracałam łąkami, śledząc
ślady stada, które podglądam czasem o świcie z Kufla.
Zapraszam na inne opowieści o Czarnotce:
Gringo-bohater drugiego planu |
O, takie wpisy lubię, można przenieść się w ciągu tygodnia z Łodzi wprost w dzikie izerskie ostępy :) Wydaje mi się, że chodziliśmy w podobnych okolicach - te strumyki wydają mi się znajome. Jeleni jest tam bardzo dużo, sama pewnie widziałaś setki tropów. Ta chmara jeleni nadal rano odwiedza okolice Waszego domku?
OdpowiedzUsuńTak Pawle, szedłeś górnym asfaltem, mając po obu stronach strumienie zasilajace Czarnotkę. A jelenie odwiedzają nas codziennie. Dziki też przychodzą.
UsuńOdwazne wedrowanie ale komu ja to piszę. Dla Ciebie to drobiazg. Znasz Izery jak własne podwórko. Ja obecnie tupie po jesiennych chodnikach Oleśnicy. Nie mam pojęcia czy w Jeleniej Górze będzie zima. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńAleksandro, to są moje ulubione miejsca, więc często je odwiedzam. Oleśnica to ładne miasteczko.
UsuńNajlepsze są lodowe konstrukcje. Ciekawe głębokue zdjęcie. Zmienność natury uchwycona w ruchu, jak wizyta u Królowej śniegu.
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie lodowe pałace. Masz rację, Andrzeju, też chwilami czułam się niczym Gerda.
UsuńZachwycają mnie nieodmiennie bystro płynące wody po kamieniach, rozpryskujące się, szumiące; wychowałam się wśród leniwych rzek równin, z utrudnionym przez wysokie trawy dostępem do wody, zresztą one były daleko za wsią, a w samej wsi tylko dwa stawy dla kaczek; kamienie i woda, ten widok zawsze przyciągnie moją uwagę; też mam takie solidne buty landrovery, którym nic nie straszne, gruba podeszwa, gruba skóra, same niosą:-) buty trekkingowe przemakają na śniegu; pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńZgadza się, bez porządnych butów nie da się łazić po mokradłach. Te buty dostałam od Krzysztofa :)
UsuńTakie trasy uwielbiam, ale tylko latem. Za duży zmarźlak jestem.
OdpowiedzUsuńNie wszystkie trasy w górach da się zrobić latem, bo albo jest zbyt mokro, albo chaszcze są zbyt gęste.
UsuńUwielbiam takie wycieczki :-) Natura jest piękna !!! Czekam na wiosnę, by choć na chwilę gdzieś wyjechać :-)
OdpowiedzUsuńZgadzam się, ze natura jest pięna, a ja mam ją za oknem.
UsuńGóry zimą mają swój niepowtarzalny i niesamowity urok. Chętnie bym się tam teleportowała :)
OdpowiedzUsuńGóry zawsze są urokliwe. Ale, masz rację, zimą mamy śnieg nawet wtedy, gdy nigdzie indziej go nie ma.
UsuńZima potrafi dodać uroku niektórym miejscom. To jest cudowne, podejrzewam, że nie tylko w zimowej odsłonie :)
OdpowiedzUsuńWiesz, te strumienie zyskują właśnie przez lodowe konstrukcje, któe nadają im właśnie tego uroku.
UsuńUwielbiam patrzeć na takie górskie szlaki i wspominać własne po nich wycieczki.
OdpowiedzUsuńTo tak jak ja.
Usuńoj marzy mi sie taki wypad w góry... dawno nie byłam, piękna sprawa.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dawno nie byłam w gorach Izerskich. Teraz najczęściej z racji bliskosci odwiedzam Beskidy.
OdpowiedzUsuńA ja bardzo dawno nie byłam w Beskidach, choć kiedyś schodziłam je prawie całe.
UsuńAch, zima w górach, jak ja za tym tęsknię! <3 Góry Izerskie to piękne miejsce.
OdpowiedzUsuńRok temu było ało śniegu i też mi tego brakowało. W tym jest zupełnie inaczej!
UsuńPrzepiękne góry, piękna wycieczka. Tak patrząc na twój i Pawła blogi jestem coraz bliższa zorganizowania,przy okazji pobytu w Polsce, wypadu w Izerskie.
OdpowiedzUsuńBardzo dobry plan! Izery mają dużo do zaoferowania, zwłaszcza gdylubi się atrkacje nieoczywiste :)
UsuńPięknie to na tle zimy wygląda
OdpowiedzUsuńMasz rację, bo też zima w górach jest urokliwa.
UsuńAniu, czy mając pewność szczelności butów lubisz wchodzić w wodę? Bo ja lubię. Czasami mogę wybrać inną drogę, ale czemu się nie pochlapać? Nie zauważyłem ochraniaczy na Twoich łydkach... Jeśli postawi się stopę w wodę nawet pod kolana, ale tylko na moment, na czas jednego szybkiego kroku, woda nie zdąży się przelać pod ochraniaczami do butów. Sprawdziłem :-)
OdpowiedzUsuńPiękny lód nad wodą strumienia. Chciałbym i ja przejść wzdłuż Czarnotki. Podoba mi się jego okolica.
Prawdziwa zima u Ciebie, a tutaj słyszę werbel deszczu o dach kampingu..
Łażenie po wodzie w butach od Ciebie to prawdziwa frajda. Faktycznie nie miałam ochraniaczy, bo się zagapiłam. dlatego też nie wchodziłam, zbyt głęboko. Wiesz, Krzysiu, ja też lubię dolinę Czarnotki.
UsuńDobrze, że byłe moje maskotki przydają się. Niech służą długo.
UsuńSąsiedztwo Czarnotki raz widziałem, było tam dziko, i to właśnie spodobało mi się. To jedno z miejsc do odwiedzenia w Twoich górach.
Krzysiu, przydają się, przydają :) Źródliska Czarnotki są właśnie takie tajemnicze i dzikie.
UsuńWspaniała wycieczka, nigdy jeszcze nie byłam w górach, to takie moje małe marzenie, które chciałabym spełnić. :)
OdpowiedzUsuńWiesz, dla mnie góry są moim naturalnym środowiskiem, nawet nie mogę wyobrazić sobie że można nie widzieć gór na żywo. Mam nadzieję, że szybko spełnisz swoje marzenie!
UsuńCZuję się zaintrygowana Irerami:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję,że je dzięki moim opowiastkom odwiedzisz :)
UsuńNatura jest piękna! Za każdym razem, kiedy oglądam takie zdjęcia, jestem zachwycona. Poza tym to są moje ulubione tereny, ahh czekam na wiosnę <3
OdpowiedzUsuńMasz rację, jest piękna i to o każdej porze roku.
Usuń