Z okna w niebieskiej kuchni widać już tylko zaspę. |
Budzi mnie zaskakująca jasność za
oknem. Wstaję z przeświadczeniem, że jest już stosunkowo późno.
Jeszcze zaspana wchodzę do kotłowni sprawdzić ogień w piecu i
zmienić ustawienia temperatury. W korytarzu stoją już wszystkie
domowe zwierzęta. 4 pary oczy wpatrują się we mnie z niemą prośbą
(no nie zupełnie niemą, bo Frida swoje niezadowolenie z braku
śniadania wyraża głośnym miauczeniem). Do wszystkich miseczek
wkładam porcję jedzenia. Koty na zmianę mruczą, miauczą i
warczą, wyrywając sobie co lepsze kąski.
Dlaczego tak jasno?!
Otwieram drzwi do kuchni, zapalam
światło. Zegar dalej stoi wskazując niezmiennie od kilku dni
godzinę szóstą. Włączam ekspres i słucham cudownej melodii
młynka do kawy. W oczekiwaniu na pobudzający napój snuję się po
domu. Zapalam światło w izbie, spoglądam na zegar... 5.43...
Mrugam oczami zaskoczona, ale jak? Przecież na dworze jest jasno!
Jeszcze raz wyglądam przez okno. Jest podejrzanie biało. Bardzo
biało... Dopiero teraz dociera do mnie, że widzę śnieg i
zalegającą wokoło mgłę, w której jaśnieje rozproszone światło
księżyca i poblask naszych lampek choinkowych.
Karnawał, więc musza być faworki do kawy |
Z kuchni dociera do mnie
aromat świeżo zaparzonych ziaren kawy. Nie ma sensu wracać do
sypialni. Powoli piję kawę, czytam książkę. Potem przeglądam
aktualności internetowe. Wyglądam na dwór, by dokładniej
przyjrzeć się temu, co zdarzyło się w nocy. Przed sobą widzę
górę śniegu sięgającą okna. Dopiero za nią pojawia się
pokryte grubą warstwą puchu podwórze.
Co wydarzyło sie przed koziarnią?
Ubieram się, łapię łopatę do
śniegu i zaczynam szuflować. Muszę się przecież dostać do
koziarni. Odkopuję drzwi do stajenki i furtkę do woliery- tam
oprócz warstwy świeżego puchu jest jeszcze spora kupka śniegu,
który zjechał przed chwilą z dachu. Gdy w końcu udaje mi się
otworzyć furtkę, odgrzebuję całkiem zasypaną miskę na kurze
jedzenie i przygotowuję kurom wybieg. Drzwiczki oczywiście nie chcą
się otworzyć, a za nimi kury już niecierpliwie gdaczą. Kozy też
już wstały. Wystarczy tylko otworzyć drzwi... Ta... klucz mam,
zamek niby też jest... ale dziurki od klucza nie uświadczysz!
Tu gdzies powinna być droga |
Cała
zasypana śniegiem i zamarznięta. Kozy meczą, kury gdaczą, pies
skacze na drzwi, zdezorientowany, a ja... wracam do domu po zapalarkę
do gazu i... świeczkę. Tak uzbrojona zaczynam odmrażać zamek,
który w końcu daje się otworzyć. To jednak nie koniec. Bo drzwi
też przymarzły i trzeba je czymś podważyć. Używam do tego
stalowego pręta, który jakimś zrządzeniem losu nie został
schowany do środka. Ufff... Pies skacze na kurzą klatkę, płosząc
ptaki, kozy nadal meczą głodne i spragnione codziennej dawki
czułości. Wchodzę do kurnika, kury zlatują z drążków prosto na
moją głowę (jak dobrze, że wściekły kogut skończył jakiś czas
temu w rosole!) Teraz tylko walnąć w kurze drzwiczki i szczęśliwe
ptaki z ogromnym rumorem wybiegają i wylatują na śnieg.
Biało, wszędzie biało |
Obserwuję
ich zdumienie na widok góry piętrzącej się tuż za drzwiami.
Głaszczę kozy, karmię je i mogę
wracać do domu na śniadanie.
Kawa z mężem
Ku wielkiemu zaskoczeniu Ślubny już nie
śpi i szykuje sobie kawę, ja za chwilę wypiję drugą. W filiżance pachnie etiopska Djimmah z Etnocafe. Moje śniadanie składa się z kaszy jaglanej z czekogruszką, Ślubny chrupie faworki.
Ustalamy
plan dnia- on odśnieży ścieżki do domu, ja idę pobiegać na
nartach.
Nieprzetarte szlaki
Przy czym bieganie na nartach jest tu
zupełnie umowne. Wszak nie mieszkam w Jakuszycach i się do nich nie
wybieram! Zatem po zapięciu nart czeka mnie „wydeptanie” sobie
śladu. Kółko wokół Kufla liczy sobie około 500m i przez
najbliższa godzinę będę je robić kilkakrotnie, przewracając się
za każdym razem, gdy Gringo stanie mi na nartach wybijając mnie z
rytmu lub odwrotnie nie odskoczy, gdy nadjeżdżam. Hamowanie nadal
nie jest moją mocną stroną.
Na dziewiczym śniegu |
Po piątym kółku ślad powinien być
już dobrze wyjeżdżony, ale tak nie jest, bo po pierwsze stale
padający śnieg je zasypuje, a po drugie, Gringo lubi bieg tym samym
śladem co ja, więc pełno tu śladów jego łap! I gdy tak biegam wokół Kufla żałuję trochę, że nie pomyślałam, by zaopatrzyć się w narty skiturowe, które sprawdzałyby się w tych warunkach znacznie lepiej niż moje wysłużone, kupione na allegro biegówki.
Nic to! Ja i tak jestem szczęśliwa.
Na razie jeszcze kocham tę piękną zimę z wszystkimi jej
niedogodnościami i przyjemnościami takimi jak godzinne bieganie na nartach, podziwianie zimowych widoków i delektowanie się lipową herbata z malinami, imbirem i pomarańczą.
P.S.Zakupy robimy raz w miesiącu, a
ich termin ustalamy po sprawdzeniu tygodniowej prognozy pogody.
Herbata z niespodzianką |
No to was zasypało. Ale jak jest zima to musi być zimno i śnieżnie. Lato było upalne, woda się przyda. Masz fajnie nie musząc o 5 do pracy. Dobrowolne wstawanie przed 6 rano to inna sprawa.Miłego biegania Anno.
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz, Andrzeju, jak bardzo się ciesze z tej zimy! A że mam fajnie, to fakt!
UsuńHo, ho, ho, zima wreszcie pokazuje swoje prawdziwe oblicze, ale przecież takie zimy bywały; kiedy budowaliśmy dom, psy i zające chodziły wierzchem przez siatkę ogrodzeniową; a Pogórze było odcięte od świata przez tydzień, żołnierze dowozili pieczywo, dobrze, że były wtedy ferie zimowe; patrzę za okno, sypie dalej:-) chcemy jutro na wędrówkę, ale tam, gdzie drogi boczne, na łąkach za dużo śniegu; pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńWłaśnie takie zimy pamiętam, więc nie jestem zaskoczona. Obecnie nie tylko śnieży ale też mocno wieje, więc droga jest systematycznie zawiewana. A w pensjpnacie mają dziś wielu gości, więc pług będzie jeździł kilka razy.
Usuńmasz wszystko to, za co mieszczuchy płacą 100 zł za dobę :D
OdpowiedzUsuńMasz rację!
UsuńZima w górach tak!
OdpowiedzUsuńAle w mieście jej nie lubię. Czekam aż wszystko stopnieje...
Rzeczywiśćie, w mieście bywa uciążliwa.
UsuńAle białooo! Wrzucałaś jakieś zdjęcia ostatnio, na którym nie widać było auta - parkujecie pod Leśnym Kurortem, czy bywa czasem i tak, że auto zostawiacie gdzieś przy kościółku na dole? Bez napędu 4x4 wjazd czy nawet zjazd do Was w tę pogodę to chyba dość karkołomna sprawa, prawda? Tym bardziej, jak z naprzeciwka wyskoczy inne auto, droga jest wąska, a śniegu dużo.
OdpowiedzUsuńSamochód stoi na parkingu prz pensjonacie (robimy tak co roku)I wyjeżdżamy raz w tygodniu albo rzadziej. 4*4 to podstawa, Darek już kilka razy pomagał wyciągać kogoś z zaspy. Nasza droga pod dom nie istnieje( jest tam prawie metr śniegu)
Usuń,,Włączam ekspres i słucham cudownej melodii młynka do kawy.'' Pięknie napisane :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, dla mnie to najmilszy dźwięk poranka.
UsuńRozgrzał mnie ten wpis :)
OdpowiedzUsuńNIe dziwię się, mnie też było ciepło!
Usuńwow! jak tam u was pięknie i biało :) przydałaby mi się chwila w takim otoczeniu
OdpowiedzUsuńJest biało, bardzo biało...
UsuńMimo tych wszystkich niedogodności, to chyba udany poranek? Piękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńBardzo udany, a do tego wszystkiego podchodzę z ogromnym dystansem. Dziękuję :)
UsuńAniu, Ty naprawdę budzisz się sama, bez budzika, w środku nocy?
OdpowiedzUsuńNo właśnie: jak hamować jadąc na nartach, skoro one nie mają hamulców?
Zakupy raz na miesiąc… Ja robię je raz na tydzień, przy rzadszych chyba nie obędzie się bez sporządzenia listy.
Prawdziwa zima u was. W Lesznie aura nie może się zdecydować, czy wybrać deszcz, czy śnieg.
Krzysiu, jak daleko sięgam pamięmięcią, zawsze się tak budziłam. Przecież nawet pracując w szkole wynegocjowałam pracę od 6.30, by nie marnować popołudnia! Zakupy oczywiście robię z listą, bo nigdy nie wiadkomo, kiedy będzie można bezpiecznie zjechać. Zima cudowna!
UsuńZazdroszczę Wam tego śniegu i magicznego klimatu. U nas śniegu zero, ostatni raz synek jeździł na sankach dwa lata temu. Takie uroki mieszkania w centrum Polski... ��
OdpowiedzUsuńSama sobie zazdroszczę, zwłaszcza, że dzięki codziennemu odkopywaniu ścieżki zaliczam poranny aerobik.
UsuńAleż pięknie u Was! I choć wiem, że taki śnieg to też wiele niedogodności i pracy, to zazdraszczam. U mnie to nawet nie ma opcji śniegu. Jak tu jestem 15 lat, tak śnieg widziałam ze 3 razy i to może z 5 cm. A mnie tęskno do takiej zimy z białym śniegiem. Cudownie tam u Was... I ta kawka z rana i herbatka na rozgrzewkę! Super.
OdpowiedzUsuńNie można mieć wszystkiego. ALbo ma się całoroczne ciepełko, albo zimę ze śniegiem.
UsuńZima może i piękna ale co zrobicie jak Was tak całkiem zasypie. Mieszkanie na uboczu to fajna rzecz jednak czasem trudna
OdpowiedzUsuńAnszpi, zapasy mamy na miesiąc, da się żyć :) Odkąd pamiętam przysiólek odcinało od świata i ajkoś ludzie dawali radę.
UsuńLubie krajobraz zimy ale nieniekoniecznie ten mróz
OdpowiedzUsuńNo widzisz, na razie mróz jest tylko kilkustopniowy, więc nie zamarzają rury od wody, a na dworze jest przyjemnie.
UsuńOj cudna taka zima. Faktycznie może być trochę niedogodności z nią, ale jednak :)
OdpowiedzUsuńDo niedogodności można się przyzwyczaić, a nawet je polubić- jest o czym opowiadać ;)
UsuńNieźle tam u Ciebie! Zazdroszczę nawet tak troszeczkę :)
OdpowiedzUsuńJakoś się nie dziwię, ja sobie sama zazdroszczę ;)
UsuńDziś Perłową łodzią przypłynęła do mnie Antonina Krzysztoń. Może utwory wszystkie oderwą Cię od myśli o zamarzających rurach. Swoja drogą po pierwszej zimie w Gołdapi koleżanka która pojechała za mężem kiedy dostał tam przydział wiosną wróciła do rodziców w Rzuchowie. Zamarzło wszystko łącznie z osiedlową kotłownią. Dobrze że nie ma wielkich mrozów.
OdpowiedzUsuńO tak! Przy Antoninie można odpłynąć. To dobry pomysł na zimową aurę :) A do mrozów też można się przyzwyczaić ;)
UsuńU Mnie raz odwilz a jak sie budze to jestem zasypana bialym puchem u ciebie widze ze podobie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTak, dziś znów odwilż, a od jutra mróz, ale będzie lodowisko!
UsuńWiesz co...taki poranek może i ma swoje dobre strony ale...trochę współczuję! Zasypało na maxa i co teraz... Pozostaje tylko napić się dobrej herbaty;D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Wiesz, jak masz dystans do tego, gdzie mieszkasz i co robisz, to nawet machanie łopatą do śniegu jest dobrą rozrywką.
UsuńMi się marzy takie otoczenie! Nawet to machanie łopatą.
OdpowiedzUsuńWcale się nei dziwię, bo uwielbiam to miejsce.
UsuńNiestety wszystko ma swoje plusy i minusy :D Zima, gdy jest śnieg to jest przepiękna, ale potrafi tez dać w kość :D
OdpowiedzUsuń