Przy okazji dzisiejszych walentynek będzie tekst przewrotny o miłości własnej.
Nie, nie zamierzam nikogo namawiać do narcyzmu, któremu blisko już go egoizmu i egocentryzmu, choć odrobina zdrowego egoizmu też jest w życiu ważna.
Jestem już w tym wieku, że z racji doświadczeń i przeżytych lat daję sobie prawo do wymądrzania się (choć ci, którzy znają mnie od wielu lat wiedzą, że zawsze miałam potrzebę wyrażania własnego zdania, ale też często się z moim zdaniem liczyli)
Pokochaj swoje niedoskonałości
Moje życie pokazuje, że po pierwsze warto zaakceptować siebie i po prostu kochać się takim jakim się jest. Nie ma sensu narzekać na to, czego zmienić się nie da, czyli na przykład na niski wzrost, płaski biust, czy brodawkę na nosie. Ba z tych drobnych niedoskonałości można zrobić atut, bo przecież filigranowa figura sprawia, że ciągle wyglądam młodziej niż wskazuje pesel, a brodawka na nosie przybliża mnie do dziecięcego marzenia, by być... wróżką ( no dobra z brodawką to najwyżej czarownicą, ale zawsze coś!)
Wiem, że łatwo napisać, gorzej wykonać. Jeśli jednak patrząc w lustro widzimy tylko niedoskonałości, to i trudno je zaakceptować. Lepiej więc codziennie rano do lustra się uśmiechnąć i zobaczyć w nim kogoś, kogo się lubi, czyli siebie. Skoro już się zaakceptujemy, to możemy się polubić a nawet pokochać. A wiadomo, że jeśli się kogoś lubi lub kocha, to chce się dla niego jak najlepiej. Skoro zaś ten ktoś to ja we własnej osobie, to mogę sobie przygotowywać drobne niespodzianki i przyjemności oraz dbać o dobre samopoczucie.
Nie bój się marzyć
|
zakochani |
Gdy byłam mała, często uciekałam w marzenia Pozwalały mi one przetrwać niełatwe dzieciństwo.
Marzenia miałam różne. Od bycia wróżką, o czym było przed chwilą, do podróży w nieznane. Najbardziej prozaiczne marzenie dotyczyło rodziny i wykonywanego zawodu.
Odkąd pamiętam, chciałam mieć spora kochającą rodzinę i temu podporządkowałam 20 lat mojego życia. Wspólnie z Ślubnym (który też był wymarzony- za mundurem panny sznurem itp.) staraliśmy się stworzyć ciepły dom naszym dzieciom. Trudka lepiej czytała po niemiecku niż po polsku.
Starość zaczyna się, gdy przestajesz marzyć
Tę maksymę bardzo lubię, dodając do niej własne spostrzeżenie, że wiek ma tylko ciało, ważne, by dusza była młoda.
A o młodość duszy dbamy przez miłość własną, pozytywne myślenie i realizowanie nawet zupełnie szalonych marzeń (jedynie owocem jogobelli trudno zostać)
Czy nam się udało mogą powiedzieć tylko te nasze dorosłe już dzieci. Zawód przez lata też wykonywałam ten wymarzony- od dzieciństwa uczyłam misie i lalki, a nawet młodszą siostrę.
A gdy dzieci wyrosły i już nie potrzebowały tyle mojego starania przyszedł czas na resztę marzeń, nawet tych najbardziej nieprawdopodobnych jak przejazd rowerem przez Polskę, czy zamieszkanie na końcu świata.
Z wszystkich swoich marzeń nie zrealizowałam tylko jednego, o czym często wspominam- nigdy nie nauczyłam się mówić po niemiecku, co oznacza, że czas o tym pomyśleć, wszak mieszkając przy samej granicy aż prosi się mówić i czytać w języku sąsiadów i przodków- babcia.
Zawsze miałam kompleksy. Dotyczyły one oczywiście mojej figury. Zawsze musiałam sporo ćwiczyć i naprawdę dbać o dietę aby dobrze wyglądać. Szczerze zazdrościłam szczupłym koleżankom, które nie musiały się w niczym ograniczać a i tak wyglądały świetnie. Kompleksy pogłębiły się, kiedy zaszłam w pierwszą ciążę. Sporo przytyłam, a walka o siebie "sprzed", zajęła mi ponad 2 lata. Po drugiej ciąży tez mi przybyło ale już mniej. Znowu ćwiczę i wracam "do siebie", ale teraz już na spokojnie. Wcześniej przeszkadzały mi uwagi koleżanek a nawet kogoś z rodziny, kto podśmiewywał się ze mnie. Później, gdy wróciłam do figury, dziwili się jak to zrobiłam. Teraz mam gdzieś co o mnie myślą. Robię to dla siebie. Jestem szczęśliwa. Mam kochającego męża, dwóch wspaniałych synków, kończę studia podyplomowe, realizuję się. Po urlopie macierzyńskim pragnę wrócić na ścieżkę zawodową i pracować w przedszkolu ;) To moja pasja ;)
OdpowiedzUsuńWiesz, mnie się też kiedys wydawało, że jestem gruba i brzydka ;) Ważne, by w siebie uwierzyć i zaakceptować.
UsuńKażdy powinien się nauczyć pokochać samego siebie :) Wtedy łatwiej też kochać drugiego człowieka, jego niedoskonałości i wady.
OdpowiedzUsuńA co do marzeń, to mam ich sporo i liczę na to, że uda mi sie wszystkie spełnić.
A czy wiesz, że spełnienie marzeń nie jest naważniejsze, a droga do spełnienia?
UsuńZaakceptowanie swoich niedoskonałości to klucz do sukcesu :) nikt nie jest idealny. I musimy z tego zdawać sobie sprawę.
OdpowiedzUsuńGdyby ludzie potrafili pogodzić się z tym, jacy są, byłoby łatwiej.
UsuńBez szacunku i miłości do siebie samego , z reszty nic nie wyjdzie :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się.
Usuńwarto zacząć od akceptowania siebie :)
OdpowiedzUsuńTak, wtedy łatwiej akceptować innych.
UsuńOj ,czasami trudno zaakceptować siebie,szczególnie w moim wieku,tym bardziej ,gdy było się zgrabną ,ładną dziewczyną przez wiele ,wiele lat.Teraz ta dziewczyna zmienia się w otyłą kobietę,mało dbającą o siebie ,przytłumioną przez życie,ale staram się.Moje dzieciństwo tez było trudne ,ale mimo tęsknot i marzeń,weszłam do tej samej rzeki...Ale jakoś przeszło.
OdpowiedzUsuńBaju, warto jednak zaakceptować zmiany i przemijanie, takie jest nasze życie.
UsuńPo stokroć tak! Fakt, że nie tylko mnie temat marzeń chodził w ostatnich dniach po wenie i obrodził tekstem - nie może być przypadkiem ;) Inspirująco jest przeczytać o tym z innej perspektywy. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWiesz, jak zaobaczyłam zajawkę Twojej notki na fb, tak samo pomyślałam. To samo grało nam w duszy.
Usuńna szczęście od dawna kocham siebie i swoje wady oraz niedoskonałości
OdpowiedzUsuńI tak powinno być!
UsuńZanim pokochamy kogoś, musimy pokochać samych siebie.
OdpowiedzUsuńWłaśnie tak!
UsuńHihi ciekawe czy ktoś miałby marzenie zostać owocem jogobelli 😂 (rozbawiłaś mnie tym, dziękuję)
OdpowiedzUsuńPopieram potrzebę miłosci do samego siebie. Patrzenie na siebie łaskawszym okiem.
Ps. Powodzenia w nauce niemieckiego :)
Do usług :) A za życzenia dziękuję, mam nadzieję, że zawezmę się i nauczę podstaw!
UsuńCzasem nasze marzenia, nawet tak podstawowe jak powiększenie rodziny, są ciężkie do spełnienia. I z takim obrotem życia ciężko jest się pogodzić. Ale zgadzam się całkowicie, że marzenia i ich realizacja są bardzo ważne w życiu. A pokochanie siebie jest pewnego rodzaju podstawą istnienia. Jak już siebie pokochamy to znajdziemy siłę na realizację marzeń, ba dopiero wtedy część marzeń się pojawi! Życzę miłej realizacji i spełnienia kolejnego marzenia-nauki języka!
OdpowiedzUsuńNa niektóre sprawy niestety nie mamy wpływu, jedna zawsze warto mieć marzenia, alternatywne wersje przyszłości i wiarę, że się uda. Mam nadzieję, ze uda mi się choć trochę słówek złapać.
UsuńTak sobie myślę, że na wszystko w życiu przychodzi odpowiedni moment, ale pokochanie siebie powinno być na samym początku;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
O tak! Akceptując siebie, łatwiej jest podejmować odważne decyzje.
UsuńKiedyś wydawało Ci się, że jesteś gruba, Kropeczko?
OdpowiedzUsuńAniu, spodobał mi się ten tekst. Jest po prostu mądry i już!
Ślubnemu gratuluję Ślubnej. Vice versa oczywiście też.
Wiem, że gdy patrzy sie na mnie teraz, to trudno wyobrazić sobie grubą nastolatkę, którą byłam.
UsuńDziękuję za uznanie :)