Za oknem... cudne słońce, ale wieje tak,
że ma się wrażenie iż zaraz odlecimy razem z naszym domem. A to
dopiero początek. Zimę oglądam zatem przez okno (po porannym morsowaniu i bieganiu na nartach, gdy wiatr był słabszy), popijając
aromatyczną kawę. I wraz z filiżanka mojego ulubionego napoju
przenoszę się do Ameryki Środkowej, gdzie w tropikalnym klimacie
rosną kawowe ziarna. Wspólnie z kawą z palarni Dictator wybierzmy
się w wirtualną podróż do Hondurasu i Gwatemali (na Brazylię
przyjdzie czas przy okazji innej paczki kawy)
Palcem po mapie Ameryki Środkowej
Wyobraźmy sobie błękitne laguny, plaże ze złocistym piaskiem, palmy..., a zaraz potem tropikalny las namorzynowy, stożki wulkaniczne, góry poprzecinane głębokimi dolinami. Patrząc na zdjęcia honduraskiej przyrody chce się od razu pojechać i w zielonym gąszczu poprzetykanym wielobarwnymi storczykami pić doskonałą tamtejszą kawę.
Tylko zaraz potem przypominamy sobie,
że jest to kraj niespokojny, co chwila wstrząsany politycznymi
przewrotami, gdzie nie można czuć się bezpiecznie. Lepiej więc
poczekać aż worki z ziarnami kawy przypłyną statkami do Polski i
tu zostaną poddane procesowi palenia.
Gwatemala na zdjęciach wygląda równie
obiecująco. Wielokilometrowe lasy, cudowne plaże, ukryte wśród
skał laguny... Do tego owiane legendą siedziby Majów i sami
potomkowie starożytnych mieszkańców tych ziem ubrani w
charakterystyczne barwne stroje dopełniają idyllicznego obrazu,
jaki zobaczyć można w folderach turystycznych i albumach. Trzeba jednak
pamiętać, że i tu sytuacja polityczna jest niepewna, zwłaszcza
teraz, gdyprzez kraj przelewa się fala imigrantów z Hondurasu i
Salwadoru. Zarówno Honduras jak i Gwatemala borykają się z biedą
i ogromnymi problemami gospodarczymi.
Plantacje kawy w Ameryce Środkowej
Wróćmy jednak do
środkowoamerykańskiej przyrody, bo przecież to ona a dokładniej
kawowe krzewy uprawiane na plantacjach interesują nas najbardziej.
Te w Ameryce Środkowej znajdują się na górskich zboczach na
wysokości do 1800 m.npm. Dzięki temu, że rosną w ciepłym
wilgotnym klimacie, ziarna te charakteryzują się niewielką
kwasowością i specyficzną słodyczą.
No dobrze, przejdźmy jednak do kawy z
palarni Dictator. My mieliśmy okazję delektować się dwoma
rodzajami: Brainwashed i Mind Control. Obie mają w składzie
mieszankę kaw z Hondurasu, Gwatemali i Brazylii, różnią się
jednak stopniem palenia.
Kawa z palarni Dictator Coffee
Mind Control to ziarna palone jasno.
Kawa parzona w ekspresie jest delikatna w smaku z lekką ledwo
wyczuwalną goryczką, nadaje się jako baza do cappuccino,
zwłaszcza, gdy chcemy wypić je wczesnym popołudniem.
Nam zdecydowanie bardziej smakowała
Brainwashed- ciemno palona, mocna arabica z wyraźnie zaznaczoną
goryczką i lekką kwasowością. Co ciekawe, owa owocowa cierpka
nuta pojawia się jako pierwsze wrażenie na języku, dopiero później
wyczuwalna jest moja ulubiona goryczka, której smak dosyć długo
utrzymuje się w ustach. Do tego dochodzi delikatna orzechowa
słodycz. Kawie tej niewiele brakuje do mojego ideału, jednak to nie
jest jeszcze koniec poszukiwań.
Jeśli podoba się wam podróż z kawą,
zapraszam na inny mój kawowy post, zamieszczony na blogu Konesso:http://blog.konesso.pl/kawowe-podroze-palcem-po-mapie-etiopia/
Inne kawowe posty:
http://www.rozmowki-kobiece.pl/2019/01/swiezo-palone-ziarna-kawy.html
Ostatnio piłam kawę o zapachu korzennym :) też była rewelacyjna :)
OdpowiedzUsuńWielość róznych propozycji jest ogromna. Dlatego poszukiwanie kawy idealnej tak długo trwa.
UsuńMa to jakieś specjalne właściwości? Chodzi mi o to czym się mniej więcej różni, bo brzmi ciekawie taka kawa:)
UsuńDla mnie - fanki kawy, bardzo fajna opcja :) Moja koleżanka keidyś przyniosła smakowe kawy, które dostała od kogoś i były przepyszne :)
OdpowiedzUsuńWyobrażam sobie! Ciekawi mnie, czy teraz stosujesz kawy bezkofeinowe?
UsuńAniu, namówiłaś mnie na Brainwashed, kliknąłem się na stronę z zamiarem kupna, ale sprzedają tylko całe ziarna. Pogryzionych nie. Podpowiedz mi, proszę. Chciałbym posmakować jakiejś innej, nie biedronkowej, tam zachwalają aromat, smak czekolady i jeszcze czegoś, ale ja nie mam młynka.
OdpowiedzUsuńEch... no szkoda! Cały czas pamiętam, że mam Ci znaleźć kawę idealną i myślę, że jak ją znajdę, to podeślę Ci link do niej!
UsuńNie musi być idealna, ale żeby była mielona i taka.. inna. Kusząco działa na mnie wieść o aromatach tych kaw, a moja ma taki zwykły, kawowy.
UsuńNie piję kawy, ale życzę smacznego kawoszom, bo wpis brzmi bardzo smacznie.
OdpowiedzUsuńDziękuję! Zaraz idę parzyć kolejną filiżankę.
UsuńNo widzisz. A my jadac do Kulumbii spodziewalismy sie super kawy a byla straszna. Wszystko co dobre - na eksport, zgnilki - zostaja na miejscu
OdpowiedzUsuńO... też spodziewałabym się dobrej kawy. Dużo zalezy od sposobu palenia i jeszcze jedno- nasze smaki widać róznią się od kolumbijskich.
Usuńnie bo kawa kolumbijska na eksport jest przepyszna
UsuńNo właśnie! Kawa musi mieć to coś!
OdpowiedzUsuńLubię takie kulinarne podróże. Często eksperymentuję i kupuję kawy z różnych miejsc na świecie.
OdpowiedzUsuńCzyli robimy podobnie :)
Usuńnie lubię kawy, zdecydowanie wolę herbatę! :)
OdpowiedzUsuńPodróż śladem herbaty może być równie pasjonująca.
UsuńRozmarzyłam się o błękitnej lagunie :)
OdpowiedzUsuńJa też marzyłam sobie, jak pisałam.
UsuńRzadko ostatnio piję kawę, raczej wolę herbatę lub świeżo wyciśnięty sok :D
OdpowiedzUsuńMy pijemy wszystko w równych dawach :)
UsuńUwielbiam kawę, ale raczej jej łagodne odmiany.
OdpowiedzUsuńBrazil morgiana od KM fresh jest bardzo łągodna.
UsuńJa rzadko pijam kawę.
OdpowiedzUsuńAle podróz palcem po mapie mozna odbyć także przy innym napoju ;)
UsuńNie lubię kawy :( może to i lepiej :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Eva
Gdybyśmy wszyscy lubili to samo, byłoby nudno.
UsuńKawa w poniedziałek ratuje życie :P, ładnie piszesz i fajne zdjęcia - naprawdę bardzo miło czytało się Twój wpis
OdpowiedzUsuńMNie zawsze ratuje życie, choć... jestem rannym ptaszkiem. Dziękuję, słowo pisane jest moją mocną stroną :)
Usuń