Po ostatnich porażkach czytelniczych do biblioteki pojechałam z postanowieniem lepszej selekcji wypożyczanej literatury. Nie jest to proste zadanie, bo wizyty w mieście, jak pamiętacie, są sporadyczne i wypełnione zadaniami. Nie inaczej było i tym razem. Miałam tylko tyle czasu, ile zajmą Ślubnemu sprawy na mirskim rynku.
Wpadłam więc do biblioteki jak po ogień i złapałam trzy książki prawie na oślep. Oczywiście, znów była to półka z obyczajówkami.