W latach trzydziestych dwudziestego
wieku w Mirsku miał swój zakład Oswald Kuhne. Był jednym z
największych wydawców kartek pocztowych na Dolnym Śląsku. To
dzięki niemu do dziś możemy podziwiać na zdjęciach piękno przedwojennej
architektury tego regionu.
To z jego pracowni wyszła kartka,
pocztowa, którą kilka dni temu kupiłam na ebay. Odkąd ją
zobaczyłam, chciałam mieć to cacko w swojej kolekcji.
I gdy już pocztówka leżała na
stole, w czworo (bo w weekend gościliśmy syna i synową)
pochyliliśmy się nad czarno-białą fotografią, by dobrze się jej
przyjrzeć. Podziwialiśmy płotki przy drodze, dom poniżej
pensjonatu i ścieżkę prowadzącą do naszego domu. Bo też to w
owej widokówce z 1942 roku jest dla nas najistotniejsze. Nie... Nie
widać na niej ani skrawka naszego dachu, płotka, drzewka. Jest
tylko ta droga do domu.
Początkowo myśleliśmy, że fotograf stanął
obok naszej chatki i pstryknął fotkę. Jednak bliższe porównanie
tego, co jest na widokówce z tym, co my widzimy z okna, przekonało
nas, że twórca stał wyżej.
Zabrałam więc kartkę, aparat
fotograficzny i... zaczęłam biegać po zboczach Kufla w
poszukiwaniu miejsca, gdzie mógł stać artysta. Zrobiła
kilkanaście różnych ujęć, ale żadne nie pasowało do naszego
wzorca.
Albo nie widać było drogi, albo
pojawiał się dach naszego domu. Raz z tyłu majaczyła Tłoczyna,
innym razem chowała się za zboczami Blizbora. Zmarznięta, bo u nas
ciągle jeszcze przedwiośnie, zrezygnowana przysiadłam przed domem,
gdzie Ślubny przygotowuje płotek, spojrzałam na pień modrzewia i
wtedy mnie olśniło... Drabina! Nasz fotograf wlazł na drzewo za
domem i to z niego, z wysokości co najmniej 5-6 m. zrobił zdjęcie,
które trafiło na widokówkę. Niestety, wysokich lip, które
pamiętam z dzieciństwa dawno już nie ma przy drodze dojazdowej do
domu, a drzewka porastające pobocze są na tyle rachityczne, że nie
ma na czym oprzeć wysokiej drabiny. Mimo to przytargałam tę, z
której latem zbieram wiśnie i czereśnie i z wysokości 3,5 m (2 m
nad ziemią + mój wzrost) wychylając się zza gałązek zrobiłam
ostatnie ujęcia. Efekty pozostawiam Waszej ocenie.
Förstel w 1942 i dziś |
Faktycznie, teraz podobieństwo do starego zdjęcia jest większe. Aniu, miałaś dobry pomysł z drabiną i drzewem. Przyznam, że od razu, przed czytaniem tekstu, zauważyłem inną perspektywę, niemożliwą do uzyskania ze zbocza Kufla, ale jako rozwiązanie przyszedł mi do głowy… dron. Tyle że wtedy nie było takich maszyn, więc utknąłem. A tu proszę, jest rozwiązanie :-)
OdpowiedzUsuńTrochę podobne do zawrócenia czasu jest zobaczenie tak starego zdjęcia najbliższego otoczenia...
Mnie e czarno-białe fotografie niesamowicie nakręcają. Mam już pomysły na następne.
UsuńIdealnie trafiłaś z ta drabiną. To rzeczywiście musiało być tak zrobione. Fajnie tak odnaleźć miejsce ze starej pocztówki.
OdpowiedzUsuńTak, zwłaszcza gdy odkrywasz, że w zapadłej wsi przed wojną był nawet urzăd pocztowy!
UsuńNo proszę, ale miał człowiek pomysł! Przepiękne widoki :-)
OdpowiedzUsuńWidoków można nam pozazdrościć.
UsuńNajpiękniejsze w Gierczynie jest to że się nie zmienia no może minimalnie i 100 lat temu wyglądał tak jak dziś .
OdpowiedzUsuńWiesz, z tą niezmiennością od stu lat, to ja bym się nie zgodziła. To była kiedyś duża, ludna i bogata wieś, a nie kraniec świata.
UsuńGratuluję dociekliwości i wytrwałości. Faktycznie tam czas się chyba zatrzymał.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Czas może nie zatrzymał się, ale płynie w zwolnionym tempie.
Usuńwow, podziwiam za dociekliwość i wytrwałość :)
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńSuper pomysł, prawdziwy Indiana Jones rodem z Gierczyna (Śląska) :D Kompozycyjnie bardzo dobre zdjęcie. Często tak szukasz pocztówek z Gierczyna w Internecie, czy sporadycznie? Masz już coś ciekawego w swoich zbiorach? :)
OdpowiedzUsuńSzukam przedwojennych zdjęć, ale obok tej widokówki nie mogłam przejść obojętnie. A w swoich zbiorach mam przede wszystkim zdjęcia zorbione przez moich bliskich po zakupie domu. Te zdjęcia też mają już prawie 50 lat.
UsuńFajnie, że miałaś okazję kupić pocztówkę, która prezentuje znany Ci widok :) A szukanie miejsca, gdzie stał fotograf była na pewno niesamowitą przygodą :)
OdpowiedzUsuńNa tę jakiś czas polowałam. Teraz musze znaleźc fajne miejsce na wyeksponowanie jej.
UsuńNo proszę. Dobrze, że taka dociekliwosc. Fajnie zostało to pokazane i odtworzone.
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńNiełatwo odgadnąć z jakiej perspektywy zostało zrobione zdjęcie. Może byl jeszcze dalej i korzystał ze zbliżenia.
OdpowiedzUsuńSprawdziłam wszystkie miejsca. Niemógł być dalej, bo zasłaniałyby mu drzewa, które wówczas rosły przy polnej drodze. Dlatego jedynym rozwiązanie było zrobić zdjęcie z drzewa. A zbliżenia i ja używałam.
UsuńHa! Ale utrafiłaś! Fascynujące jest to odkrywanie związków między "wtedy" i "dziś", tropienie śladów przeszłości w miejscach, gdzie teraz przebywamy. Zazdroszczę pocztówki! Jakbyś gdzieś natrafiła na Rębiszów, to daj proszę znać :)
OdpowiedzUsuńMasz rację, fascynujące. Będę się za Rębiszowem rozglądać. Na pewno są!
UsuńWow - ale fajną miałaś zagwostkę :)
OdpowiedzUsuńPrawda? Lubię takie łamigłowki.
UsuńTaka zabawa w poszukiwanie miejsca gdzie stał fotograf kiedyś i próba odwzorowania jego zdjęcia jest świetna
OdpowiedzUsuńWiesz co, to po prostu świetna sprawa - jesteś doskonałym detektywem pocztówkowym:D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
Stojąc na szczycie drabiny łatwo spaść. Uważaj na siebie pocztówkowy detektywie:)
OdpowiedzUsuńAniu, jeżeli masz możliwość, pokombinuj nieco ogniskową obiektywu. Pokręć trochę zoomem.
OdpowiedzUsuń