|
Zdjęcie w rzepaku |
Rower szosowy przewisiał zimę na strychu. Długo czekał, bym znów go użyła. Ostatnio raczej korzystałam z zieleninki. Prognozy pogody pokazywały, że piątek będzie najładniejszym dniem tygodnia. Postanowiłam go więc wykorzystać na wycieczkę po asfaltach. Nie planowałam jakiegoś super wyczerpującego szlaku, wiedząc, że po zimie nie jestem jeszcze w szczytowej formie (te kilka kilogramów z zimy robi jednak swoje) Plan był taki jak zazwyczaj: przed siebie.
Planowanie wycieczki rowerowej po Pogórzu Izerskim
Jedynym pewnym elementem trasy była widoczna spod orzecha wieża kościoła w Radoniowie i to ona wyznaczyła temat mojej trasy. Zazwyczaj, jadąc do Lubomierza, mijam kościół bokiem nie przyglądając mu się.
|
Widok na Gryf |
Tym razem postanowiłam to zmienić.
Nim jednak do Radoniowa dotarłam, zjechałam ze swojej górki i przez Rębiszów, Gajówkę i Młyńsko dojechałam do Krzewia. Po drodze, jak zwykle zachwycałam się bliskością ruin zamku Gryf oraz kaplicy Leopolda i Anny w Proszówce.
Kościół w Radoniowie
Nim się obejrzałam mijałam tablicę z nazwą Radoniowa i wiadukt. Na skrzyżowaniu pojechałam prosto i znalazłam się u stóp kościelnego wzgórza, bo też neogotycka świątynia z końca XIX w. góruje nad położną niżej miejscowością.
|
Tympanon z Drzewem Życia |
Trzeba przyznać, że budowniczym świątyni nie brakowało fantazji. Ogromna rozeta nad portalem i tympanonem z Drzewem Życia, kunsztowne metalowe łączniki (odgromniki?) między wieżyczkami i wysoka wieża sprawiają, że ogląda się ten kościół z dużą przyjemnością. Trochę szkoda, że w tygodniu świątynia jest zamknięta i nie można zajrzeć do wnętrza, Należy spodziewać się, że w środku rozlewa się barwne światło słoneczne wpadające przez kolorowe witraże. Przez chwilę podziwiałam okolicę i oglądałam kapliczki, których tu na Pogórzu jest mnóstwo, po czym ruszyłam dalej.
|
Neogotycki kościół z Radoniowie |
|
Zdobienia |
|
Widok z placu kościelnego |
|
W drogę |
Rowerem przez Oleszną Podgórską
|
Oleszna Podgórska |
Wjechałam na wzgórza ponad Lubomierzem, spojrzałam na pola rzepaku oglądane codziennie z okien domu i zjechałam do miasta. Nie zatrzymywałam się jednak, tylko obrałam kierunek na Ubocze.
Trasa wiodła przez Oleszną Podgórską. To typowa ulicówka położona wzdłuż rzeczki Oldzy. Na wjeździe do wsi stoją ruiny weży, dalej warto przystanąć na kolejnym kościelnym wzgórzu. I tym razem mamy świątynię z połowy XIX w, jednak zbudowaną zupełnie inaczej. Zaskakująca jest dzwonnica, wyglądająca jak należąca do innego kościoła i teraz połączona z głównym budynkiem nadziemną galerią.
Z drogi między Oleszną a Uboczem rozciąga się ciekawa panorama Gór Izerskich. Droga ta dochodzi do ruchliwej drogi łączącej Gryfów z Lwówkiem. Nie zamierzałam nią jechać, przecięłam ją tylko i pojechałam malowniczym Uboczem. Wieś pamiętam ze swojej samotnej wyprawy
Bałtyk Izery. Wówczas jechałam w egipskich ciemnościach, marząc już tylko, by dojrzeć światła Gryfowa.
|
Dzwonnica |
|
Kościół z Olesznej |
Przez Ubocze do Gryfowa
|
Góry Izerskie na horyzoncie |
Teraz pokonując kolejne pagórki zrozumiałam, dlaczego światła te zobaczyłam tak późno- Ubocze ukryte jest w dolinie, a domki rozsiadły się na zboczach kilku niewysokich pagórków, które skutecznie zasłaniają światła pobliskiego miasta.
W Gryfowie zatrzymałam się na dłuższą chwilkę i zjadłam słodkie ciasto w cukierni na rynku. Do Mirska postanowiłam jechać przez Wieżę ( w której nie ma żadnej wieży) i Karłowiec. Przy okazji sprawdziłam poziom wody w Kwisie. Był nieco podwyższony, ale widać, że po długotrwałej suszy, nawet kilkudniowe opady nie były w stanie zapełnić koryta.
Potem już tylko Mirsk, Kamień, Krobica i pięłam się pod swoją górkę.
Trasa liczyła ok. 50 km i należała do tych niezwykle malowniczych.
|
Wieża gryfowskiego ratusza |
|
Ileż tu słodkości! |
|
Ratusz w Gryfowie |
|
Kwisa w Karłowcu |
|
Wieże Mirska |
Jeśli dotarliście aż tu, to zapraszam na inne wycieczki po Pogórzu Izerskim z kaplicami i wieżami w tle:
Popielówek
Grudza
Rowerki lubią takie niespieszne, krajoznawcze wycieczki 😉🚲
OdpowiedzUsuńWłaśnie! Lubią takie wycieczki :)
UsuńOjej, jakie piękne widoki *.* Mój rower niestety jest niesprawny, muszę czym prędzej pomyśleć o zakupie nowego :)
OdpowiedzUsuńTrzeba jak najszybciej kupic nowy albo naprawić ten, który się ma!
UsuńTen odcinek od Rębiszowa do Krzewia jest super, bardzo malowniczy i praktycznie bez ruchu samochodowego, a do tego nowy asfalt. Nazwa mojej wsi to dziwna sprawa - po niemiecku nazywała się Wiesa, ale tu żadnej wieży nie było, poza kościelnymi. Kiedyś chyba przekręcono nazwę i z niemieckiego "wiese" = łąka zmieniono na nazwę, od której przetłumaczono obecne określenie wsi. Zawsze mnie ciekawiło jak się jeździ szosówką po drogach typu Krobica-Gierczyn, gdzie jest tyle łat i dziur. Mocno to czuć?
OdpowiedzUsuńPo wojnie domorośli onomaści dziwnie nazywali wsie i miasteczka. Takie pomorskie Gryfice nazwano Zagórzem ;) Z tego czasu pozostała nazwa ulicy w Trzebaitowie, przy której jakiś czas mieszkałam: Zagórska :)
UsuńZ wieża widać było podobnie. Co do szosówki i dziur, to po drodze Gierczyn-Przecznica już prawie się nie da jechać! I nie chodzi nawet o komfort jazdy(a raczej jego brak), tylko o całość dętki. Najazd na taką dziurę może skutkować kapciem.
Ale piękna wycieczka rowerowa. To i dla zdrowia i dla uroków.
OdpowiedzUsuńMasz rację! Jedno i drugie!
UsuńPiękne widoki :) Nie ma to jak wycieczki rowerowe :)
OdpowiedzUsuńZgadza się!
UsuńPodobają mi się dolnośląskie kościoły, stare poniemieckie cmentarze, nie wiem, co ja mam z tymi cmentarzami, a właściwie to można nazwać "architekturą cmentarną":-) fascynują mnie stare nagrobki, odczytywanie epitafiów, dat, są ciekawe imiona, znaczące w historii nazwiska, związane z nimi zdarzenia, ot! jakaś mała odchyłka pewnie:-) pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńMnie też podoba się architektura funearna. A znam kogoś, kto ratuje takie miejsca od zapomnienia. To kuzyn mojego Ślubnego i jego stowarzyszenie "Frydhof". Robią świetną robotę.
UsuńZapraszam też do Lublina i Przemyśla, to moje miejsca zamieszkania. Też jeździmy rowerem
OdpowiedzUsuńTrochę nie po drodze :) Ale może jeszcze wybierzemy się tam z Małą M.
UsuńKocham rower, szybko, lekko i przyjemnie można odwiedzić kawał świata :-)
OdpowiedzUsuńTez tak uważam.
UsuńSpokojne wycieczki rowerowe w słoneczny dzień to najlepszy sposób spędzenia czasu :) Piękne miejsca zwiedziłaś, to musiał być udany dzień. A dziś znów pada. No masz Ci los ;p
OdpowiedzUsuńDzień był bardzo udany, a deszcz... potrzebny!
Usuń