Skalne Miasta
Skalne Miasta w Czeskim Raju to punkty
obowiązkowe w czasie urlopu w Sudetach Zachodnich. Pozostają w
pamięci długo i zostawiają niezatarte wrażenia. Dlaczego?
Wystarczy spojrzeć na zdjęcia. Ale od początku.
Prachowskie Skały
W grocie Rumcajsa (ja sem Hanka!) |
Adrszpaskie Skały
Wycieczkę do Adrszpachu Piotr
planował od dawna i wreszcie doszła ona do skutku, a ja mogłam w
niej uczestniczyć. Wyjechaliśmy z Gierczyna przed ósmą i to była
dobra decyzja, gdyż w Skalnym Mieście pojawiliśmy się parę minut
po dziesiątej i na parkinu było jeszcze sporo wolnego miejsca.
Kupiliśmy bilety wstępu i znaleźliśmy
się w Narnii. Tak, tak... to tu kręcono sceny z „Lew, czarownica
i stara szafa”.
Na początku zobaczyliśmy spore
jezioro, ale to nie ono było naszym celem. Nam marzyło się
krążenie po labiryntach między skałami. Prawdę mówiąc na
początku poczułam się... rozczarowana! Dlaczego?
Ano z powodu szerokich duktów, po których można by jeździć samochodem! I choć skały robiły piorunujące wrażenie, to było ono zagłuszone przez tę szeroką aleję, nie tego się spodziewałam! Z drugiej strony rozumiałam, że dzięki temu Skały Adrszpachu dostępne są także dla rodzin z małymi dziećmi oraz niepełnosprawnych na wózkach.
Ano z powodu szerokich duktów, po których można by jeździć samochodem! I choć skały robiły piorunujące wrażenie, to było ono zagłuszone przez tę szeroką aleję, nie tego się spodziewałam! Z drugiej strony rozumiałam, że dzięki temu Skały Adrszpachu dostępne są także dla rodzin z małymi dziećmi oraz niepełnosprawnych na wózkach.
Zgodnie z mapą, jaką dostaliśmy
razem z biletami, później, na rozwidleniu dróg, będziemy mogli
wybrać wariant trudniejszy, dostępny tylko pieszym o niedużych
gabarytach (szczeliny mają 50 cm szerokości). Zadzierając głowy
do góry, dotarliśmy do skalnej bramy, a potem do końca zielonego
szlaku.
Tu przy niewielkim wodospadzie należało zadecydować , co dalej. My wybraliśmy opcję maksymalną z „rejsem” po jeziorku. Tak dobrze zauważyliście, że rejs jest w cudzysłowie. Bo trudno tak nazwać kilkuminutową przejażdżkę tratwą po niewielkiej rozpadlinie skalnej zalanej wodą. I to tu na żółtym szlaku pierwszy raz poczułam się komfortowo: do jeziorka prowadzi niezliczona ilość schodków, co osoby z lękiem wysokości może przyprawić o zawał. Wreszcie znaleźliśmy się w kotlinie wypełnionej wodą (na zimę wodę z jeziorka po prostu się spuszcza, gdyż akwen został stworzony przez człowieka w dziewiętnastym wieku. Flisakiem? Kapitanem? Górskiej łąjby jest rubaszny Polak pozujący na wilka morskiego. Ma specyficzne poczucie humoru, ale odpowiadające w zupełności kiczowatemu wystrojowi jeziorka.
Na niewielkiej powierzchni poustawiano drewniane rzeźby wodnika i jego żony oraz chińskie plastiki. Są tu złote rybki, krasnoludki, Krecik i Rumcajs, słowem jedna wielka tandeta. Mimo to, te kilka minut w sercu gór pozostaje w pamięci. Po opuszczeniu tratwy znów trzeba pokonać 500 schodków i dopiero wtedy zaczyna się przygoda! Ta część zielonego szlaku prowadzi między skałami to wspinając się, to opadając. Czasem idziemy odkrytym terenem, mając przed oczyma panoramę na najbliższe skały, czasem zagłębiamy się w chłód doliny, przeciskając się skalnymi szczelinami.
To tu zobaczymy Kochanków, zajrzymy do Mysiej Dziury lub ustawimy się do zdjęcia pomiędzy Starostą i Starościną. Pełni wrażeń wyjdziemy na rozsłonecznioną łąkę, a chwilę potem znajdziemy się wśród kramów z pamiątkami.
Tu przy niewielkim wodospadzie należało zadecydować , co dalej. My wybraliśmy opcję maksymalną z „rejsem” po jeziorku. Tak dobrze zauważyliście, że rejs jest w cudzysłowie. Bo trudno tak nazwać kilkuminutową przejażdżkę tratwą po niewielkiej rozpadlinie skalnej zalanej wodą. I to tu na żółtym szlaku pierwszy raz poczułam się komfortowo: do jeziorka prowadzi niezliczona ilość schodków, co osoby z lękiem wysokości może przyprawić o zawał. Wreszcie znaleźliśmy się w kotlinie wypełnionej wodą (na zimę wodę z jeziorka po prostu się spuszcza, gdyż akwen został stworzony przez człowieka w dziewiętnastym wieku. Flisakiem? Kapitanem? Górskiej łąjby jest rubaszny Polak pozujący na wilka morskiego. Ma specyficzne poczucie humoru, ale odpowiadające w zupełności kiczowatemu wystrojowi jeziorka.
Na niewielkiej powierzchni poustawiano drewniane rzeźby wodnika i jego żony oraz chińskie plastiki. Są tu złote rybki, krasnoludki, Krecik i Rumcajs, słowem jedna wielka tandeta. Mimo to, te kilka minut w sercu gór pozostaje w pamięci. Po opuszczeniu tratwy znów trzeba pokonać 500 schodków i dopiero wtedy zaczyna się przygoda! Ta część zielonego szlaku prowadzi między skałami to wspinając się, to opadając. Czasem idziemy odkrytym terenem, mając przed oczyma panoramę na najbliższe skały, czasem zagłębiamy się w chłód doliny, przeciskając się skalnymi szczelinami.
To tu zobaczymy Kochanków, zajrzymy do Mysiej Dziury lub ustawimy się do zdjęcia pomiędzy Starostą i Starościną. Pełni wrażeń wyjdziemy na rozsłonecznioną łąkę, a chwilę potem znajdziemy się wśród kramów z pamiątkami.
Stojąc wysoko ponad główną aleją
patrzyliśmy na ludzką rzekę, która przelewała się dołem. Nie
spodziewaliśmy się aż takich tłumów i gratulowaliśmy sobie, że
przyjechaliśmy wcześniej, nim pojawiły się autokary z
wycieczkami. Jeśli zatem ceni się spokój, lepiej wybrać się do
Adrszpachu poza sezonem.
cena biletu: 120 koron (ulgowy 70);
parking płatny: 100 koron na 4
godziny;
rejs po jeziorku: 50 koron;
toalety bezpłatne przed wejściem (na
terenie parku brak)
bary szybkiej obsługi przed wejściem
dojazd:
samochodem przez przejście graniczne w
Mieroszowie, Golińsku lub Lubawce;
pociągiem, stacja kolejowa przed samą
bramą;
rowerem, stojaki przed wejściem.
Fantastyczne miejsce - byłam :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się!
UsuńŚliczne zdjęcia, ja nie byłam :D Kocham Narnię, znam wszystkie książki i filmy. Wszystkie! widoki rzeczywiście przypominają te opisywane w książkach oraz w filmach.
OdpowiedzUsuńKOniecznie trzeba się wybrać! Klimat niesamowity!
UsuńBardzo ciekawe miejsce, chętnie bym je odwiedziła. Jestem też pod wrażeniem zdjęć - fajnie mieć podręcznego fotografa przy sobie :)
OdpowiedzUsuńDobry fotograf to podstawa :) A miejsce to prawdziwy przebój!
Usuńbyłam tam kilka razy i na pewni jeszcze kiedyś tam wrócę
OdpowiedzUsuńJa następnym razem pewnie wybiore Teplickie Skały, żeby sie nie powtarzać.
UsuńCałkiem niedaleko od nas, muszę się kiedyś wybrać :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie! Ale jeśłi masz możliwośc, to wybierz termin poza sezonem.
UsuńAniu, czemu ja tam jeszcze nie byłem?
OdpowiedzUsuńNiesamowite skały. Te wąskie przejścia przypominają podobne pod szczytem Szczelińca.
Moje męskie oko odnotowało ładną dziewoję w ciemnej czapce na pierwszym i ostatnim zdjęciu.
Masz rację, przypominaja Szczeliniec. Tylko my mamy jedno Skalne Miasto na szczycie góry, a oni maja ich kilka łatwo dostępnych! A dziewoja w czapce... w takim słońcu bez czapeczki ani rusz :)
UsuńPiękne miejsce! Będę musiała tam się wybrać 😊
OdpowiedzUsuńWarto zaplanować taką wycieczkę!
UsuńMój dziś 35 letni syn , bardzo lubił oglądać dobranocki z Rumcajsem. Może i to miejsce by mu się spodobało. Bardzo ciekawy post. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTamtą pierwszą wycieczkę do JIczina zaplanowaliśmy chyba bardziej z sentymentu do własnego dzieciństwa niż spełniając marzenia swoich dzieci. ALe podobało się wszystkim!
UsuńPamiętam jakby byłam jako dziecko w Skalnym Mieście. Robi wrażenie nadal!
OdpowiedzUsuńSKały nie zmieniły się, tylko pewnie ludzi przybyło i możliwe, ze ścieżki wytyczone są inaczej.
UsuńJezioro jest bajkowe!
OdpowiedzUsuńMiło wspominam, pojechałabym jeszcze raz, choć to tak daleko od nas.
OdpowiedzUsuńKurcze, ale tam fajnie! chętnie bym się wybrała :)
OdpowiedzUsuńPięknie tam jest :)
OdpowiedzUsuńTo jest naprawdę fantastyczne miejsce, warto się tam wybrać.
OdpowiedzUsuńFantastyczne zdjęcia, ależ tam jest pięknie :)
OdpowiedzUsuń