Przeglądając blogi rodzicielskie nie
sposób oprzeć się wrażeniu, że koniecznym wyposażeniem pokoju
dziecięcego jest tipi. W sumie ta moda wcale mnie nie dziwi, wszak
pamiętam jeszcze emocje jakie towarzyszyły mi, gdy dostałam
rozkładany na trawie domek z materiału. Sama też niejednokrotnie
tworzyłam wszelkiego rodzaju konstrukcje z koców, obrusów, krzeseł
i stołów.
Namiot dziecięcy na działce
Jakieś 20 lat temu na fali popularności filmu Pocahontas i moje dzieci zapragnęły posiadać indiański namiot, a ja jako
kochająca matka bardzo chciałam spełnić ich życzenie. Zakup gotowego tipi nie wchodził w grę, bo nasze pensje wystarczały na pokrycie bieżących wydatków, na dziecięce fanaberie nie zawsze były pieniądze.
Czegoż się jednak nie robi dla swoich latorośli? W domu zawsze miałam mnóstwo skrawków tkanin, a wyobraźni nigdy mi nie brakowało, zawsze byłam bardzo kreatywna. Zatem któregoś dnia usiadłam do maszyny i ze skrawków
tkanin uszyłam obszerne tipi o skomplikowanej konstrukcji montowane do gałęzi
i przypinane szpilami do trawnika. Od tamtego dnia przez kilka lat dzieci bawiły się w Indian, a ja
mogłam spokojnie plewić ogródek.
Zasłonki w mieszkaniu i malutka Gui z tatusiem |
Tipi, piaskownica, huśtawka z opony i mały dmuchany basenik stanowiły ulubione miejsca zabaw na działce. Może moje szycie nie nazywało się wówczas DIY, bo moda na tę nazwę przyszła o wiele później i nie miałam możliwości znalezienia podpowiedzi w Internecie, to często zdarzało mi się tworzyć rzeczy niebanalne i przydatne z tego, co miałam pod ręką i mogłabym się nazwać prekursorką idei less waste.
Tipi zero waste?
Pojawienie się na świecie Małej M.
sprawiło, że odżyły tamte dziecięce wspomnienia i należało
przygotować tipi dla wnuków. Przez kilka dni myślałam nad
konstrukcją i tkaninami. Wreszcie weszłam na strych i z
przepastnych czeluści wyszarpałam rurki, które pozostały po
pawilonie, który zniszczył się naszym znajomym w czasie któregoś
wietrznego gierczyńskiego lata, zasłony z pierwszego naszego
mieszkania (wiek ok. 30 lat), stare firanki. Potem pozostało już
tylko wymierzyć, przeliczyć, wykroić i uszyć. W taki sposób
powstał namiot. Jako podłogi użyłam sfatygowanego śpiwora mojej
siostry oraz bawełnianej zasłony, której pochodzenia nie potrafię
określić.
mocowanie tkaniny do rurek |
Jak uszyć tipi?
Tipi składa się z czterech trójkątów
z jasnej tkaniny oraz jednego z firanki, co oznacza, może mieć
zarówno podstawę pięciokąta (wówczas jedna z krawędzi mocowana
jest do podłoża za pomocą szpili lub czworokąta. Wielość tipi uwarunkowane została wysokością rurek.
Aby wszystko grało wymierzyłam je, a następnie korzystając z z twierdzenia Pitagorasa, wyliczyłam wysokość poszczególnych trójkątów. W trakcie
zszywania boków, wszywałam od razu paski materiału, którymi
przywiązuję namiot do stelaża. Dzięki takiemu rozwiązaniu rurki są na zewnątrz, co zwiększa bezpieczeństwo przebywającego wewnątrz dziecka. W środku zmieści się nie tylko
bawiący się maluch, ale także jego mama chroniąca się przed
słońcem lub cała banda dzieciaków.
Dziecięce zabawy
Podejrzewam, że w tak
przygotowanym namiocie dzieciaki będą się bawiły w czasie pobytu
u babci przez wiele kolejnych lat. Będą udawały Indian, bawiły się w dom i sklep lub po prostu, chroniąc się przed słońcem i wiatrem będą tu czytać książki i grać w planszówki.
Zero waste
rurku, szmatki, zero waste |
Po raz kolejny okazało się, że
zbieranie wszelkich przydasi ma sens. Udało mi się dać drugie życie
przedmiotom, które na pierwszy rzut oka nadawały się tylko do
wyrzucenia. Praktycznie bez jakichkolwiek nakładów finansowych przygotowałam bezpieczne miejsce zabaw dla dzieci. Namiot, obok stolika z krzesełkami (z których wyrosła już bratanica) oraz basenem stanowi zaczątek placu zabaw, jaki szykujemy od wiosny. Jeśli pamiętacie, pisałam zimą o naszych planach.
Marzy mi się jeszcze przygotowanie
huśtawki z płótna, ale jeszcze nie do końca wymyśliłam
konstrukcję tejże.
Na zakończenie zostawiłam kilka zdjęć namiotu z pierwszymi testerami oraz z użytkowania. Porównajcie sobie zdjęcia Gui z tatusiem i Małej M. z mamą.
Fajny namiot, pańcia! Żartujesz! Nie dla mnie? |
Mała M. z Gui |
Babcia z wnuczką |
Zabawka sensoryczna
kalendarz adwentowy
Dzieci lubią takie kryjówki, choćby wielkie tekturowe pudło, albo stół obwieszony kocami:-) tipi to już wyższa szkoła jazdy; patrzę na te dziecięce ciuszki ... jakie to praktyczne, majtaski z sukienusią; malutki człowieczek jest rozczulający, parę miesięcy życia, a już patrzy na człowieka mądrymi oczkami, gaworzy, uśmiecha się, wyraża niezadowolenie ... też tak masz, Aniu, ostry stan zakochania? pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDzieci potrzebują takich miejsc. Nawet teraz w dobie smatfonów szkolne dzieciaki budowały bazy w krzakach. Ciuszki są świetne. Mnie fascynują wielopielo, czyli majtasy z wymienną wkładką z włókna. Zdrowsze od pampersów a delikatniejsze od kultowej tetry. Stan zakochania? A jakże stały i całkowity!
UsuńWow ale dzieiom to pewnie takie zabawy odpowiadają,
OdpowiedzUsuńtipi jest fajne tak ogólnie a twoje to wyjątkowo pomysłowe :-)
Dzieciaki kochają kryjówki, więc liczę, że spędzą miłe chwile na zabawie. Dziękuję.
UsuńAle super pomysł :) Pamiętam, że też w dzieciństwie robiłam sobie takie różne kryjówki :P
OdpowiedzUsuńJa też. Najwardziej lubiłam siedzieć na drzewie.
UsuńPiękne te Tipi.
OdpowiedzUsuńJak byłam mała to takie tipi składało się z fotela, a raczej warstw od fotela, rozkładanego tapczana oraz kocyków i ręczników :D
Albo ze stołu, koca i prześcieradła!
UsuńFajne. chyba spróbuję sama coś takiego ogarnąć.
OdpowiedzUsuńWarto samemu uszyć. Mnóstwo frajdy.
UsuńJako dziecko uwielbiałam taką kryjówkę, zakątek, gdzie miałam poczucie, iż nikt mnie nie obserwuje, a ja widzę wszystkich. :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że każdy z nas potrzebował w dzieciństwie takiego miejsca.
UsuńZdjęcie trzecie i siódme - zasłona ta sama, Gui ta sama i obie w innej roli...
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz, Jasiu, jak się ucieszyła, że akurat to zdjęcie starych zasłon wpadło mi w ręce jako pierwsze!
UsuńPiękna rzecz...
Usuń...łza się w oku kręci.
Bardzo fajne ujęcie tematu, gratuluję Tobie i dzieciakom
OdpowiedzUsuńFajny pomysł. Ja się tak chowałam pod stołem 🤣
OdpowiedzUsuńzdecydowanie coś dla mnie, musze wykorzystać ten pomysł :-)
OdpowiedzUsuńDzieci uwielbiają chować się w różne zakamarki i robią sobie tam kryjówki. Na zdjęciach widać, jak proste rzeczy mogą sprawić radość :)
OdpowiedzUsuńChyba każde dziecko lubi tego typu zabawy. Świetne to tipi i jaki ma piękny wzór. :)
OdpowiedzUsuńTeż tak sądzę, co do wzoru, to w kwiatach zakochałam się gdy je ujrzałam, natomiast dolna część okazała się zmorą moich córek, które widziały tam twarze,mnóstwo wykrzywionych twarzy.
UsuńŚwietne jest to tipi ;) Super pomysł, a zabawy co nie miara! Pozdrawiam, będę gościć u Ciebie częściej! ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się i zapraszam.
UsuńPrzypomniałaś mi, Anno, czasy robienia z siostrami namiotu z koców i przewróconych krzeseł.
OdpowiedzUsuńA kto siedzi u wejścia do namiotu na drugim zdjęciu? Ta dziewczyna przypomina mi Czesię…
Zauważyłem nieoczekiwany w takich okolicznościach związek między myślami człowieka żyjącego dwa i pół tysiąca lat temu, a szyciem namiotu dla dzieci.
Przydasie. Fajne określenie rupieci.
Wiele osób, jak widzę, przenoosło się w dzieciństwo wraz z tym postem. Dobrze widzisz. To Czesia. Związek między przeszłością a teraźniejszością. Wiesz, pierwotne instynkty zanikają może u dorosłych, ale dzieci mają potrzebę kryjówki, choćby nawet z krzeseł i koca. Też takie robiłam.
UsuńFajny pomysły!
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńAnno, dostałaś wielce oryginalny komentarz :-)
OdpowiedzUsuńCiekawe, co tu jest napisane...
Wrzuciłam w translator. To link do strony. sayarat taslik majary bialqatif, po przetłumaczeniu wyszło samochód z kanałami 😂
OdpowiedzUsuń