piątek, 18 października 2019

Mała rzecz, a wiele zmienia


To było jakieś sześć lat temu. Wybierałyśmy się na maraton do Trzebnicy. Z trudem wpakowałyśmy nasze dwa rowery i bagaże do rozklekotanego wagonu z miejscami dla rowerów z starej TLK (Ktoś, kto umiejscowił ten przedział tak, ze najpierw trzeba było pokonać wąskie drzwi, potem skręcić w równie wąski korytarzyk, by wreszcie dotrzeć do przedziału, gdzie znajdowały się haki na rowery, a w następnym pomieszczeniu, tym dla pasażerów było okienko, by móc swoje rowery pilnować, chyba nigdy nie miał roweru.) Wisiały tam już dwa inne jednoślady.
-O... ja znam te rowery- powiedziałam do Gui, kiedyś stały pod Decathlonem, gdy robiłyśmy z Chudą zakupy, o których nawet napisałyśy na blogu.

screen ze strony: https://www.haftowane.pl/
Po wejściu do przedziału dla pasażerów od razu zagadałam do siedzącej tam pary i... okazało się, że oni także zapamiętali tamto wydarzenie.
Wiecie dlaczego? Otóż rowery naszych nowych znajomych (znajomość trwa do dziś!) były mocno zindywidualizowane: jeden ozdobiony był metodą decoupage, a drugi cały oklejony naklejkami z miejsc, które odwiedził. Nie sposób było je omylić z jakimikolwiek innymi.
Mój rower też wyróżniał się z tłumu naklejkami z Trzebiatowa i Mrzeżyna.
Historia ta przypomniała mi się zupełnie przypadkowo, gdy serfując po internecie natrafiłam na blog: https://www.haftowane.pl/ Zastanawiacie się, co wspólnego mają rowery z robótkami ręcznymi? Już wyjaśniam. Autorka tegoż bloga zajmuje się indywidualizowaniem odzieży i przedmiotów codziennego użytku za pomocą naszywek. I właśnie indywidualizacja toreb podróżnych, plecaków i odzieży przypomniała mi tamto wydarzenie.
screen ze strony: https://www.haftowane.pl/
Na blogu znaleźć można mnóstwo fajnych inspiracji dotyczących wyróżnienia się, przygotowania niebanalnego prezentu, czy uratowania ulubionego stroju, który został uszkodzony. Mnie oczywiście najbardziej spodobał się post dotyczący podróży, bo miałam kiedyś nawet pomysł, by swoje sakwy rowerowe uatrakcyjnić, ale... o najprostszym rozwiązaniu, czyli naszywkach nie pomyślałam, tylko jakiś czas jeździłam z kilkoma naklejkami, które z czasem się poodklejały.
Za to Gui i Chuda swoje torby ozdabiały przypinkami i naszywkami.
A Wy lubicie takie oryginalne aplikacje na torebkach i kurtkach? Stosujecie zapinki i naszywki? A może zbieracie jakieś pamiątki z podróży, np. naklejki lub magnesy?

24 komentarze:

  1. Zbieramy magnesy, są kolorowe i małe. Coś jak zbieranie kapsli z piwa zamiast puszek. Wyszywana galanteria to sporo zachodu a efekt mizerny. Wyróżnić można się na tysiąc innych sposobów ale każdy lubi co innego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że sosobów jest mnóstwo. Uwielbiam personalizować i indywidualizować swoje przedmioty.

      Usuń
  2. Z podróży przywożę sobie tylko pocztówki. Lubię też je dostawać od innych. Moja przyjaciółka jest zaś zwolenniczką magnesów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pocztówki też były kiedyś moją pasją. Mam chyba jeszcze kartki z wszystkich schronisk, w których byłam w dzieciństwie.

      Usuń
  3. Moje pamiątki z podróży to zdjęcia i to co zostaje w serduchu

    OdpowiedzUsuń
  4. Magnesy :D Magnesy i jeszcze raz magnesy :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja z podróży jedynie przywożę jakoś jeden. Dwa drobiazgi.na pamiątkę

    OdpowiedzUsuń
  6. To co przywożę z podróży to zawsze zdjęcia, ale jak się da coś regionalnego przygarnąć to chętnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Regionalne amiatki, autentyczne, nie z Chin :) Moja koleżanka rzywozi regionalne potrawy.

      Usuń
  7. To ja od dziecka nie lubię oklejania rzeczy. Mebli, rowerów, samochodów z naklejkami itp. Widocznie nie czuję potrzeby takiej indywidualizacji rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
  8. Moje dzieciaki mają naszywki :) Zamawiam najczęściej na allegro :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Pocztówki były kiedyś moją pasją, naklejki również i wiele innych

    OdpowiedzUsuń
  10. Kiedyś zbierałam znaczki i pocztówki,
    ale jakoś do tej pory nie było potrzeby indywidualizowania rowerów :-)
    Może dlatego,że i tak się wyróżniają z tłumu rowerów :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Hmm, uświadomiłem sobie, że niemal nic nie przywożę z wycieczek czy wędrówek. Ale miło jest, gdy czasami szukając czegoś po szufladach, znajdzie się jakiś zapomniany drobiazg. Tak właśnie niedawno znalazłem bilet z obserwatorium w Olsztynie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Magnesy lubimy, ale naszywki niespecjalnie.

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo oryginalnie z tymi naklejkami. Czuć każdy wykrecony kilometr

    OdpowiedzUsuń