piątek, 22 listopada 2019

A gdyby mieć wybór? Jonatan Carroll "Mr Breakfast"- recenzja

Lubicie się bać? Podobno kontrolowany strach czasem się przydaje, wszak to z tego powodu powstawały baśnie. Dziecko, słuchając opowiastki o Czerwonym Kapturku, oswajało strach i dzięki temu stawało się silniejsze psychicznie.

Moje ulubione horrory


Nie lubię się bać, ale... chętnie opowiadam historie o duchach i sama ich słucham, odczuwając mrowienie. Horrorów jednak nie oglądam i nie czytam. No chyba, że są to niektóre ekranizacje książek Kinga ("Zielona mila" i "Czerwona Róża") oraz książki Jonathana Carrolla (o ile powieści Carrolla horrorami nazwać można). Te ostatnie uwielbiam!
Pojawienie się na rynku nowej powieści mojego ulubionego autora przyjęłam z ogromną radością, zwłaszcza, że premiera przypadała na jesienny czas, czyli wtedy, gdy wieczory są długie, a czytanie, gdy za oknem zapada zmrok, wicher dmie, a gałęzie uderzają o ściany Domku pod Orzechem, jest wyjątkowo elektryzujące.
Ciekawi jesteście mojej opinii o "Mr Breakfast"? Zapraszam na recenzję.

Jonathan Carroll "Mr Breakfast"- recenzja


„Mr. Breakfast” jest nazwą starej, dawno zamkniętej jadłodajni położonej gdzieś przy autostradzie. Zdjęcie tego miejsca przyniesie sławę bohaterowi powieści. Ale to wcale nie jest najważniejsze. Zacznijmy zatem od początku.
Wyobraźcie sobie, że macie wybór. Możecie sprawdzić, jak wyglądałoby Wasze życie, gdybyście w kluczowych momentach życia podjęli inne decyzje, a potem moglibyście zdecydować, który wariant swojego życia wybieracie. Ponętna propozycja, nieprawdaż?
 Taką szansę otrzymuje główny bohater powieści Jonathana Carrolla Graham Patterson. Dzięki specyficznemu tatuażowi, na który decydują się nieliczni, zyskuje niezwykły dar i tylko od mężczyzny zależy, jak go wykorzysta. W momencie wytatuowania „śniadaniowego tatuażu” bohater zarabia na życie opowiadaniem dowcipów. Komik jest jednak z niego słaby, musi więc podjąć decyzję, co zrobić ze swoim życiem. Może przy tym sprawdzić konsekwencje swoich wyborów. Razem z Grahamem podglądamy jego alternatywne życiorysy. W jednym wariancie zostaje słynnym komikiem i ma wszystko to, o czym marzy: sławę, pieniądze, dobry samochód, w drugim zostaje kochającym mężem i ojcem. Okazuje się jednak, że w podstawowym życiu, gdzie stawia na fotografię, zaczynają się tworzyć wyrwy, dziury, a czasy mieszają się, doprowadzając do zaskakujących sytuacji. Dokładnie takich, jakich można spodziewać się po twórczości Carrolla, gdzie nic nie jest oczywiste.

Sensacja i kryminał do 55% taniej

Narracja i język powieści

Mocną stroną powieści, oprócz zaskakującej fabuły, jest sposób narracji- zwięzły i jasny, a przy tym niezwykle plastyczny i obrazowy oraz spora doza krótkich celnych spostrzeżeń w formie sentencji. Moja ulubiona brzmi: „Ludzie chcą, by życie było ich przyjacielem. Niektórym wydaje się, albo nawet są przekonani, że im się to należy. Ale ja myślę o życiu, jako o towarzyszu podróży, w dodatku takim, który nie jest zbyt przewidywalny”.
Podsumowując: książka jest dokładnie tym, co lubią miłośnicy surrealistycznej, czasem całkowicie absurdalnej prozy Jonathana Carrolla. Może tym razem lekturze nie towarzyszy tak dojmujący podskórny strach, jak miało to miejsce przy innych powieściach pisarza, pozostawia jednak czytelnika z wieloma egzystencjalnymi pytaniami dotyczącymi tego, co w życiu istotne i naprawdę wartościowe. To proza niezwykle dojrzała zmuszająca do refleksji nad własnymi wyborami i ich konsekwencjami. Moim zdaniem to idealna książka na jesień, gdy listopadowe mgły zagęszczają się niczym atmosfera powieści J. Carrolla.
Recenzja powstała dzięki współpracy z portalem Duże Ka


32 komentarze:

  1. Z pewnością pisarzowi łatwiej wpleść intryge niż strach. To trudna sztuka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu raczej jest to poziom wyższy, pisarz nie straszy, a buduje nastrój irracjonalnego zagrożenia, gdy znany świat zaczyna się kruszyć.

      Usuń
  2. Nie lubię się bać, mimo to książkę chętnie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja nie lubię sie bać, choć zdarza m się oglądać filmy z dreszczykiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzisz, ja nie lubię tych filmów, chyba że mowa o Hitchcocku.

      Usuń
  4. Nie lubię się bać, nie lubię horrorów,
    w życiu też mnie ciągle straszą, jakoś tak za dużo straszenia jak dla mnie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jeśli w życiu straszą, to w zupełności wystarczy!

      Usuń
  5. Faktycznie ta sentencja o której wspominasz coś w sobie ma... :)

    OdpowiedzUsuń
  6. dzięki za tą recenzję, kupię tą pozycję mężowi :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Stęskniłam się za twórczością Carrolla, tej książki jeszcze nie czytałam, zachęciłaś mnie :).

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo lubię wszelkie horrory i książki z dreszczykiem :)

    OdpowiedzUsuń
  9. W obecnym życiu mam tyle powodów do strachu, że lekturę wolę lżejszą. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja lubię się bać, ale jak czytam lub oglądać film :) W innych sytuacjach strach nie jest już fajny.

    OdpowiedzUsuń
  11. Z jednej strony kocham tego autora, z drugiej mam mu za złe to, co zafundował mi w "Krainie chichów" ;) Kiedyś sięgnę po tę pozycję ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie jest to książka, która by do mnie przemówiła, gdyż nie przepadam za tego typu powieściami. Al recenzja sama w sobie jest bardzo ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie jest to moja tematyka jeśli chodzi o książkę, prędzej spodoba się mojej mamie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proza Carrolla jest tak specyficzna, że trudno obok niej przejść obojętnie.

      Usuń
  14. Odpowiedzi
    1. Ja też nie, a do prozy Carrolla trudno znaleźć określenie.

      Usuń
    2. Są takie książki, którym wydawca niepotrzebnie nadaje etykietki.

      Usuń
  15. Bardzo fajny jest sam klimat tych zdjęć. Ja kiedyś czytałam dużo horrorów, ale trochę mi się przejadły, ale tym mnie zaintrygowałas 😊

    OdpowiedzUsuń
  16. Od czasu do czasu lubię przeczytać tego typu książki, więc z chęcią kiedyś po nią sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń