Moje ulubione horrory
Nie lubię się bać, ale... chętnie opowiadam historie o duchach i sama ich słucham, odczuwając mrowienie. Horrorów jednak nie oglądam i nie czytam. No chyba, że są to niektóre ekranizacje książek Kinga ("Zielona mila" i "Czerwona Róża") oraz książki Jonathana Carrolla (o ile powieści Carrolla horrorami nazwać można). Te ostatnie uwielbiam!
Pojawienie się na rynku nowej powieści mojego ulubionego autora przyjęłam z ogromną radością, zwłaszcza, że premiera przypadała na jesienny czas, czyli wtedy, gdy wieczory są długie, a czytanie, gdy za oknem zapada zmrok, wicher dmie, a gałęzie uderzają o ściany Domku pod Orzechem, jest wyjątkowo elektryzujące.
Ciekawi jesteście mojej opinii o "Mr Breakfast"? Zapraszam na recenzję.
Jonathan Carroll "Mr Breakfast"- recenzja
„Mr. Breakfast” jest nazwą starej,
dawno zamkniętej jadłodajni położonej gdzieś przy autostradzie.
Zdjęcie tego miejsca przyniesie sławę bohaterowi powieści. Ale to
wcale nie jest najważniejsze. Zacznijmy zatem od początku.
Wyobraźcie sobie, że macie wybór.
Możecie sprawdzić, jak wyglądałoby Wasze życie, gdybyście w
kluczowych momentach życia podjęli inne decyzje, a potem
moglibyście zdecydować, który wariant swojego życia wybieracie.
Ponętna propozycja, nieprawdaż?
Taką szansę otrzymuje główny bohater powieści Jonathana Carrolla Graham Patterson. Dzięki specyficznemu tatuażowi, na który decydują się nieliczni, zyskuje niezwykły dar i tylko od mężczyzny zależy, jak go wykorzysta. W momencie wytatuowania „śniadaniowego tatuażu” bohater zarabia na życie opowiadaniem dowcipów. Komik jest jednak z niego słaby, musi więc podjąć decyzję, co zrobić ze swoim życiem. Może przy tym sprawdzić konsekwencje swoich wyborów. Razem z Grahamem podglądamy jego alternatywne życiorysy. W jednym wariancie zostaje słynnym komikiem i ma wszystko to, o czym marzy: sławę, pieniądze, dobry samochód, w drugim zostaje kochającym mężem i ojcem. Okazuje się jednak, że w podstawowym życiu, gdzie stawia na fotografię, zaczynają się tworzyć wyrwy, dziury, a czasy mieszają się, doprowadzając do zaskakujących sytuacji. Dokładnie takich, jakich można spodziewać się po twórczości Carrolla, gdzie nic nie jest oczywiste.
Taką szansę otrzymuje główny bohater powieści Jonathana Carrolla Graham Patterson. Dzięki specyficznemu tatuażowi, na który decydują się nieliczni, zyskuje niezwykły dar i tylko od mężczyzny zależy, jak go wykorzysta. W momencie wytatuowania „śniadaniowego tatuażu” bohater zarabia na życie opowiadaniem dowcipów. Komik jest jednak z niego słaby, musi więc podjąć decyzję, co zrobić ze swoim życiem. Może przy tym sprawdzić konsekwencje swoich wyborów. Razem z Grahamem podglądamy jego alternatywne życiorysy. W jednym wariancie zostaje słynnym komikiem i ma wszystko to, o czym marzy: sławę, pieniądze, dobry samochód, w drugim zostaje kochającym mężem i ojcem. Okazuje się jednak, że w podstawowym życiu, gdzie stawia na fotografię, zaczynają się tworzyć wyrwy, dziury, a czasy mieszają się, doprowadzając do zaskakujących sytuacji. Dokładnie takich, jakich można spodziewać się po twórczości Carrolla, gdzie nic nie jest oczywiste.
Narracja i język powieści
Mocną stroną powieści, oprócz
zaskakującej fabuły, jest sposób narracji- zwięzły i jasny, a
przy tym niezwykle plastyczny i obrazowy oraz spora doza krótkich
celnych spostrzeżeń w formie sentencji. Moja ulubiona brzmi:
„Ludzie chcą, by życie było ich przyjacielem. Niektórym wydaje
się, albo nawet są przekonani, że im się to należy. Ale ja myślę
o życiu, jako o towarzyszu podróży, w dodatku takim, który nie
jest zbyt przewidywalny”.
Podsumowując: książka jest dokładnie
tym, co lubią miłośnicy surrealistycznej, czasem całkowicie
absurdalnej prozy Jonathana Carrolla. Może tym razem lekturze nie
towarzyszy tak dojmujący podskórny strach, jak miało to miejsce przy innych powieściach pisarza, pozostawia jednak czytelnika z wieloma
egzystencjalnymi pytaniami dotyczącymi tego, co w życiu istotne i
naprawdę wartościowe. To proza niezwykle dojrzała zmuszająca do
refleksji nad własnymi wyborami i ich konsekwencjami. Moim zdaniem to idealna książka na jesień, gdy listopadowe mgły zagęszczają się niczym atmosfera powieści J. Carrolla.
Recenzja powstała dzięki współpracy z portalem Duże Ka
Z pewnością pisarzowi łatwiej wpleść intryge niż strach. To trudna sztuka.
OdpowiedzUsuńTu raczej jest to poziom wyższy, pisarz nie straszy, a buduje nastrój irracjonalnego zagrożenia, gdy znany świat zaczyna się kruszyć.
UsuńNie lubię się bać, mimo to książkę chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńCzyli podobnie do mnie 😃
UsuńJa nie lubię sie bać, choć zdarza m się oglądać filmy z dreszczykiem.
OdpowiedzUsuńA widzisz, ja nie lubię tych filmów, chyba że mowa o Hitchcocku.
UsuńNie lubię się bać, nie lubię horrorów,
OdpowiedzUsuńw życiu też mnie ciągle straszą, jakoś tak za dużo straszenia jak dla mnie...
No jeśli w życiu straszą, to w zupełności wystarczy!
UsuńFaktycznie ta sentencja o której wspominasz coś w sobie ma... :)
OdpowiedzUsuńPrawda? A muszę jeszcze kilka znaleźć i zapisać.
Usuńdzięki za tą recenzję, kupię tą pozycję mężowi :-)
OdpowiedzUsuńZapewne na Mikołajki?
UsuńJeśli lubi ten typ literatury, to koniecznie!
UsuńStęskniłam się za twórczością Carrolla, tej książki jeszcze nie czytałam, zachęciłaś mnie :).
OdpowiedzUsuńO jej, jakbym siebie czytała!
UsuńBardzo lubię wszelkie horrory i książki z dreszczykiem :)
OdpowiedzUsuńPrzypominasz zatem moją Gui, ona też lubi.
UsuńW obecnym życiu mam tyle powodów do strachu, że lekturę wolę lżejszą. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa lubię się bać, ale jak czytam lub oglądać film :) W innych sytuacjach strach nie jest już fajny.
OdpowiedzUsuńZ jednej strony kocham tego autora, z drugiej mam mu za złe to, co zafundował mi w "Krainie chichów" ;) Kiedyś sięgnę po tę pozycję ;)
OdpowiedzUsuńHaha, chyba wiem, o czym piszesz 😂
UsuńCzasem i takie czytam książki :-)
OdpowiedzUsuńNie jest to książka, która by do mnie przemówiła, gdyż nie przepadam za tego typu powieściami. Al recenzja sama w sobie jest bardzo ciekawa.
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńNie jest to moja tematyka jeśli chodzi o książkę, prędzej spodoba się mojej mamie ;)
OdpowiedzUsuńProza Carrolla jest tak specyficzna, że trudno obok niej przejść obojętnie.
UsuńNie lubię horrorów
OdpowiedzUsuńJa też nie, a do prozy Carrolla trudno znaleźć określenie.
UsuńSą takie książki, którym wydawca niepotrzebnie nadaje etykietki.
UsuńBardzo fajny jest sam klimat tych zdjęć. Ja kiedyś czytałam dużo horrorów, ale trochę mi się przejadły, ale tym mnie zaintrygowałas 😊
OdpowiedzUsuńDziękuję, zależało mi na takim klimacie.
UsuńOd czasu do czasu lubię przeczytać tego typu książki, więc z chęcią kiedyś po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuń