Choinki w śniegu |
Marzenie ujrzenia śniegu w Boże Narodzenie było silne. Tak silne, że nie zważając na prognozy
pogody postanowiłam śniegu poszukać. Nie było to trudne zadanie,
gdyż już nocą zaczęła sypać drobna, mokra kasza, co sugerowało,
że nieco wyżej może być po prostu zimowo. Jak się okazało, moje
rozumowanie było słuszne. Gdy tylko się rozwidniło, naszym oczom
ukazała się świetnie widoczna granica śniegu, pokrywająca się z
ścianą lasu na Blizborze. Wystarczyło zatem wejść na Blizbor.
Śnieg w Górach Izerskich
Śnieg na zboczu |
Skoro śnieg leżał już na Blizborze,
to tam skierowałam swoje pierwsze kroki po tym jak odpowiednio
ubrana i wyekwipowana wyszłam przed dziesiątą z Domku pod
Orzechem. Na Blizbor wspięłam się swoją zwyczajową trasą i nim
się obejrzałam stałam na ulubionych skałkach. Mgła otulała las
lekką kołderką, tłumiąc wszelkie dźwięki tak, że słychać
było jedynie szelesty i skrzypienia wywołanie krokami moimi oraz
biegającego przy nodze psa. Co ciekawe, wchodząc zwierzęcą
ścieżką nie natrafiliśmy na żadne świeże ślady. Nie było ich
tez później, gdy skuszona bezwietrzną aurą poszłam wyżej. Na
górnym asfalcie śniegu było więcej, a spacer w górę do Pięciu
Dróg odbywał się już w iście zimowej scenerii (na szczęście
bez zasp)
Sępia Góra w śniegu i mgle
Ośnieżona droga na Sępią |
Nie miałam określonego planu
wycieczki, zatem na rozdrożu stanęłam niezdecydowana, w którą
stronę pójść. Najpierw odrzuciłam Tytoniową Ścieżkę, widząc,
że płynący nią strumyk nie jest jeszcze zmrożony. Potem
pomyślałam, że nad Płoką byłam niedawno a przy tym musiałabym
zejść a tym samym, śniegu byłoby mniej. Pozostawała Sępia Góra
i to w jej kierunku się udałam, choć podejrzewałam, ze na
szczycie spotkać mogę nielicznych turystów ze Świeradowa Zdroju.
Szłam raźnie zachwycając się pobielonymi świerkami. Wprost
trudno było mi uwierzyć, że niecały rok wcześniej właśnie tu
wpadałam w śnieg po pas, a do domu wróciłam umordowana jak po
wielogodzinnym maratonie: Zima jak z dziecięcych wspomnień. Nadal nie napotkałam na świeże ślady,
jedynie kruki kołowały nad moją głową. Dopiero przed samym
podejściem na szczyt, tam, gdzie łączą się szlaki z Rozdroża i
z Krobicy zobaczyłam ślady, co ciekawe były to wyraźnie odbite
ślady... opon rowerowych!
Śnieg w Górach Izerskich |
Biało wszędzie biało!
Biały Kamień jest całkiem biały |
Z punktu widokowego na Białym Kamieniu
widać było tylko wszechogarniająca mgłę, która spowiła nie
tylko przeciwległe zbocza, ale także leżący poniżej Świeradów
Zdrój. Przyznam, że jeśli zastanawiacie się, gdzie pojechać w góry z dziećmi, to Góry Izerskie i Świeradów Zdrój lub Szklarska Poręba są idealnym rozwiązaniem. Kilka dni później wędrowałam tą trasą z Zośką i Jasiem, dzieciaki były zachwycone.
Brak widoków rekompensował jednak w całości zmrożony śnieg, który budował już na gałązkach charakterystyczne igiełki. Chwilę zachwycałam się tym widokiem, jednocześnie wsłuchując się w dzwonienie owych mroźnych dzwoneczków. Potem usiadłam pod zadaszeniem, napiłam się gorącej herbaty i zjadłam kilka pierników, w końcu święta!Pies zaczynał się już niecierpliwić, ileż można odpoczywać! Zaczęliśmy więc schodzić i podobnie jak na Pięciu Drogach, tak i tu pod Sępią Górą miałam dylemat, gdzie iść dalej...
Brak widoków rekompensował jednak w całości zmrożony śnieg, który budował już na gałązkach charakterystyczne igiełki. Chwilę zachwycałam się tym widokiem, jednocześnie wsłuchując się w dzwonienie owych mroźnych dzwoneczków. Potem usiadłam pod zadaszeniem, napiłam się gorącej herbaty i zjadłam kilka pierników, w końcu święta!Pies zaczynał się już niecierpliwić, ileż można odpoczywać! Zaczęliśmy więc schodzić i podobnie jak na Pięciu Drogach, tak i tu pod Sępią Górą miałam dylemat, gdzie iść dalej...
Brzoza zgięła się pod naporem śniegu |
Spotkanie z jeleniami
Znajdź jelenie ;) |
Wybrałam drogę najbardziej
karkołomną, ale i w swej rozmaitości najciekawszą, czyli wprost
przed siebie przez las. I tak, dosyć szybko znalazłam się na
górnym asfalcie poniżej zbiornika przeciwpożarowego. Początkowo
pomyślałam, że pójdę drogą na Kotlinę, ale szybko skręciłam
w leśny dukt trawersujący Barwną. Szłam kilkaset metrów
nieznanym sobie szlakiem, do miejsca, gdzie po prostu skończył się
nagle. Poniżej majaczyły mi już zabudowania Gierczyna. Szłam więc
lasem na wyczucie, wiedząc, że powinnam trafić na kolejny leśny
trakt, ten błotnisty, z koleinami, na którym już kilkakrotnie
spotkałam jelenie. Nie inaczej było i tym razem. Najpierw pojawiły
się łanie. Nie zdążyłam wyjąć telefonu, gdy skryła je leśna
gęstwina. Udało mi się przytrzymać psa, gdy z lasu zaczęły
wyłaniać się majestatyczne rogacze... Szły wolno, jeden za
drugim. Nagle spostrzegły mnie i stanęły zaskoczone. Krótką
chwilę przyglądaliśmy się sobie, pies próbował się wyrwać i
ten nagły ruch zdecydował, że jelenie nie spiesząc się zbytnio
oddaliły się w tym samym kierunku, w którym pobiegły wcześniej
łanie.
Z biegiem Czarnotki
Powyżej Górnego Gierczyna |
Z lasu wyszłam powyżej Górnego
Gierczyna, lecz nie jak zazwyczaj na zachodnim brzegu Czarnotki, lecz
po jej wschodniej stronie. Mogłam więc obejrzeć ten jej fragment,
który mi zawsze umyka. A jest co oglądać, gdyż rzeczka płynie tu
głębokim wąwozem, tworząc malownicze zatoczki, wodospadziki i
kaskady. Widać też poniemieckie umocnienia brzegów. Udało mi się
znaleźć miejsce gdzie dało się przez rzeczkę przejść i
znalazłam się na „swoim” brzegu. Teraz wystarczyło już
podejść pod Blizbor i skierować się w stronę domu. Po drodze
jednak czekała mnie jeszcze jedna niespodzianka: na brzegu lasu
znalazłam nieco już nadgryzione, ubiegłoroczne poroże. Z tym
trofeum wróciłam do domu na obiad.
Kolejny raz okazało się, że nawet
kręcąc się po doskonale znanej okolicy można trafić na urokliwe
zakątki i przeżyć cudowne chwile.
Czarnotka |
P.S. Rok temu też mieliśy śnieg, a ja spotkałam na wycieczce inne zwierzęta: Depcząc po świeżych śladach
I dwa lata temu też :) Biało, wszędzie biało
Jaaa, spotkanie z jeleniami - Paweł lubi to! :D Nawet, gdy nie ma tych wspaniałych widoków, to mgła, chmury czy ośnieżone świerki wyglądają równie majestatycznie ;)
OdpowiedzUsuńZgadza się, zawsze powtarzam, że lubię mgłę, bo pokazuje zupełnie odmienny świat. A jelenie podeszły naprawdę blisko.
UsuńU nas dopiero dziś zaczęło sypać, w lesie jest wręcz baśniowo; boję się zapuszczać dalej w głąb lasów, wszędzie tabliczki z ostrzeżeniem przed niedźwiedziami, a jeszcze nie śpią:-) pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńOjej! My mamy tylko wilki, niedźwiedzie jeszcze do nas nie dotarły.
UsuńMy w zupełnie innym regionie a też dziś szukaliśmy śniegu...Ale znaleźliśmy tylko troszkę szadzi i mgłę i zimno. Ale spacer też uważam za całkowicie udany. A w moich ukochanych Karkonoszach jak zawsze cudownie. I Wasz spacer przecudnie udany. I śnieg znaleźliście!!!
OdpowiedzUsuńI ja czekam na śnieg. Z powodu na mniejsze możliwości pokonywania szlaków czekam aż śnieg zawita w niższe partie Karkonoszy. Dobrze, że mogę czytać o Twoich fajnych wędrówkach. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńMiła wycieczka. Tutaj też odrobina śniegu ale wiatr zniechęca do spacerów.
OdpowiedzUsuńPięknie tam u Was jest, zimowa sceneria zachwyca... Cudna wyprawa! Pozdrawiam cieplutko! :)
OdpowiedzUsuńU nas jest okropnie zimno i wietrznie, ale śniegu nie ma. W święta padał deszcz.
OdpowiedzUsuńOch, dziękuję Ci za ten wpis. U nas święta były deszczowe, nawet na mróz nie można było liczyć. Piękną miałaś wycieczkę 😍
OdpowiedzUsuńLubię takie leśne klimaty pokryte śniegiem. Spotkanie z jeleniami musiało być dużym przeżyciem.
OdpowiedzUsuńU ciebie jak zwykle przepiekne zdjęcia pięknych miejsc 😍
OdpowiedzUsuńZazdroszczę, w Wielkopolsce ani płatka śniegu :( Piękne zdjęcia i na pewno była to cudowna wycieczka.
OdpowiedzUsuńI w taką pogodę spotkać dwa rowery, ale to chyba nie było bezpieczne zachowanie....
OdpowiedzUsuńTo musiała być wspaniała wycieczka! Piękne okolice! KasiaK
OdpowiedzUsuńCała sceneria jest zachwycająca! Aż miło popatrzeć. U nas w NI jak na razie 12 stopni, o śniegu można pomarzyć
OdpowiedzUsuńPiękna sceneria! Nic tylko jechać i podziwiać na żywo! :)
OdpowiedzUsuńO tak! Zdecydowanie!
UsuńZ tym śniegiem to trochę słabo, no ale co zrobić, taki mamy klimat, niestety... U nas ciągle kilka stopni na plusie, czasem deszczyk popada, o śniegu to na razie nie ma co marzyć. Spotkanie z jeleniami to zawsze magiczna chwila :). Ja najczęściej spotykam sarny, nawet na okolicznych polach w ciągu dnia. Czasem dziki przebiegną leśną drogę. Na jelenie natknęłam się w lesie parę lat temu, były blisko i dostrzegły nas, przyglądały się dłuższą chwilę - było pięknie :).
OdpowiedzUsuńKażde spotkanie z jeleniami jest cudowne.
UsuńCo roku czekam na białe Święta a śniegu niestety brak. Teraz już może dla mnie nie przychodzić - nie akceptuję spóźnialskich :D
OdpowiedzUsuńHa ha!
UsuńAkuratnie brzmi i wygląda: biały Biały Kamień :-)
OdpowiedzUsuńZupełnie inaczej czyta się opis szlaku, jeśli zna się go chociaż trochę.
Szkoda mi tych brzóz przygiętych śniegiem. Wiadomo, że niektóre wyprostują się, ale ileż widać połamanych.
Aniu, od miesiąca nie byłem na włóczędze i czuję coraz większą tęsknotę. Pojadę nie wcześniej, niż za dwa tygodnie.
Zaraz! A czy nie masz na głowie tej czapki od zimowych kąpieli?
To ta sama czapka 😀 a drzewa łamią się co zimę. Tak już jest.
UsuńI właśnie dlatego nie jestem zwolennikiem tezy iż odwiedzanie ponownie tego samego miejsca to strata czasu. Zawsze można zobaczyć coś nowego. Co do śniegu 🤔 nie kocham zimy, ale obiektywnie patrząc na strumyki, w których wody już nie ma, bądź płynie ledwo zauważaną strużką, to jednak przyznam, że śnieg by się przydał.
OdpowiedzUsuń