środa, 29 stycznia 2020

Tajemnice Zamkowej Góry


Zamkowa Góra to jedno z najbardziej tajemniczych miejsc w okolicy. Każdy spacer na to niewysokie wzniesienie w Górach Izerskich, górujące nad wsią Kotlina, na większości map oznaczone mało poetycką nazwą Kocioł, niesie za sobą nowe odkrycia i niesamowite doznania. Po niedzielnej wycieczce nie spodziewałam się jednak wielkich rewelacji. Ot, zwykły spacer na punkt widokowy i z powrotem. Bardzo się jednak pomyliłam! A to co odkryłam sprawia, że Zamkowa stała się jeszcze bardziej tajemnicza. Zaciekawiłam Was? W takim razie zaparzcie sobie filiżankę kawy bądź herbaty zapraszam do czytania.

Ruiny wiatraka na Kotlinie

Słońce stało już wysoko, gdy wyszłam z domu i skierowałam się w dolinę. Bo przecież, aby znaleźć się na zboczach Zamkowej Góry, muszę zejść do Gierczyna. Wybrałam tę trasę, zamiast trawersu lasem, gdyż chciałam skorzystać z pięknego styczniowego słońca. Nie szłam jednak zielonym szlakiem w kierunku Sępiej Góry, lecz drogą wzdłuż zagajnika, wymyśliłam sobie bowiem, że podejdę pod ruiny starego wiatraka. Nie wiem, czemu wcześniej nie pokazałam Wam tego niszczejącego zabytku, którego wizerunek widać na wielu starych pocztówkach. Kotlina zawsze kojarzyła mi się z tym wiatrakiem typu holenderskiego oraz z wielkimi budynkami Kesselschlossbaude.



Wiatrak położony jest na północnym zboczu góry. Niestety lata świetności ma już dawno za sobą. Z dumnego młyna dokładnie pobielonego i z wielkimi skrzydłami pozostał korpus zbudowany z łupka przykryty dziurawym dachem. Smutny to widok, choć pasuje do równie zrujnowanego kompleksu schroniska. Z łąk wokół rozpościera się szeroka panorama Pogórza Izerskiego, tym razem jednak uwagę przykuwał przede wszystkim smog nad Mirskiem.

Prawdę mówiąc, wychodząc z domu zakładałam, że w ramach cyklu o tajemnicach Zamkowej Góry pokażę Wam właśnie ten wiatrak. Sfotografowałam go więc z różnych stron i ruszyłam łąką w górę ku ruinom Zameczku.
źródło zdjęcia

Kesselschlossbaude i Skałki Zakochanych


Dawne schronisko wyglądało równie smutno jak zwykle i tylko śnieg litościwie przykrył większość walających się tu śmieci, widać było tylko skandaliczne części samochodowe wciśnięte w piwnice jednego z budynków. O samym schronisku już pisałam, więc odsyłam Was do tamtej notki: Co zostało z dawnej świetności schroniska? Tym razem nie łaziłam po ruinach, tylko przeszłam aleją ku skałom.
Przy Skałkach Zakochanych spotkałam troje młodych ludzi, którzy jednak już wracali, mogłam więc spokojnie, przez nikogo nie niepokojona wejść na skałki. A raczej zejść poniżej, bo przecież nadal szukam ruin zamku Bolesława Kędzierzawego.
Na Skałkach Zakochanych


Niesamowite odkrycie na Zamkowej Górze

Pionowa skała
Obeszłam skałki od wschodniej strony, a zaskoczona ukształtowaniem terenu na północy, zaczęłam myszkować u podnóża skał. Niewielkie wzgórki wskazywały na działalność wydobywczą. Stanęłam na jednym z wielu wybrzuszeń, próbując odtworzyć wygląd kopalni odkrywkowej, bo na takie wyrobisko wygląda sztuczna dolinka. Nie było tu jednak wyraźnie zaznaczonego miejsca wywożenia urobku, jak ma to miejsce poniżej Kufla, czy na Stożku (post i film o kopalniach na Fersztlu nadal czeka na złożenie). Nagle mój wzrok przyciągnęła pokaźna pionowa ściana, jednak dostępu do niej broniło zwalone drzewo. Musiałam się nieźle nagimnastykować, by dostać się w pobliże skały. Przyznam, że ta wysoka na kilkanaście metrów prosta ściana skalna robi niesamowite wrażenie. Gdzieś w połowie widać pękniecie, z którego sączy się woda, a poniżej znalazłam prawdopodobnie ślad po użyciu jakiegoś narzędzia. 





Pozostałości po dawnej kopalni
Wyrobisko porośnięte jest świerkami oraz chaszczami, które utrudniają oglądanie. Wrócę tu wiosną, gdy zejdzie śnieg i nie będzie ślisko.
Jak udało mi się wejść, to trzeba było wyjść i to w czasie poszukiwania dogodnej drogi powrotnej dokonałam zaskakującego odkrycia. Krocząc po sporych kamieniach, zauważyłam rozpadlinę. Wyglądała dziwnie. Schyliłam się i... moim oczom ukazał się kawałek muru z kamienia! Tak, tak. Regularny mur! Stałam na zapadniętym wejściu do podziemnej sztolni! Najpierw osłupiałam, bo nigdzie nie natknęłam się na informacje o podziemiach w tym miejscu, a potem posmutniałam, bo nie nie było warunków, by zejść choć trochę niżej- wszystko pokrywał śnieg schodzenie po nieznanym osuwisku było niebezpieczne. Wygięta w łuk zrobiłam dwie fotki i obiecałam sobie powrót w to miejsce w sprzyjających warunkach.

Rozpadlina

Tajemnicze wejście

I tak, zamiast spokojnego spaceru miałam ekscytującą wycieczkę z niesamowitym odkryciem.
Zaczynam wierzyć, że kiedyś odnajdę i ruiny legendarnego zamku,o którym słyszałam już w dzieciństwie, gdy Zamkową nazywaliśmy Zbójecką, jako że zamek miał należeć do rozbójników.
Gringo jak zwykle mi towarzyszył
Zainteresowała Was Zamkowa Góra vel Kocioł w Górach Izerskich? Chcecie więcej?Póki co zapraszam do lektuty innych postów,  w których pojawia się Zamkowa Góra, Kotlina, Skałki Zakochanych i Kasselschlossbaude:


32 komentarze:

  1. A może to podziemia zamku-grodu? W Rząsinach zamek wznosił się właśnie w oparciu o skały. Chyba, że Skałki Zakochanych mają pod sobą jakieś ciekawe i bogate złoża. Może na wiosnę odkryjesz trochę więcej tajemnic tego miejsca, bo teraz faktycznie - niewygodnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To byłoby zbyt piękne... ale ... jakże kuszące. Co do kopalni, to pewnie wydobywano kasyteryt, tak jak w pozostałych miejscach na Zamkowej. A wiosną zrobię całodniowy wypad poszukiwawczy.

      Usuń
  2. Bardzo urokliwe miejsce, te widoki przypominają mi moje dzieciństwo na wsi

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ładne i ciekawe miejsce. Jeszcze nie miałam okazji tam być... Piesek uroczy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam w Góry Izerskie. A Gringo to świetny towarzysz.

      Usuń
  4. Urokliwe miejsce, bardzo klimatyczne :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozpaliłaś we mnie ciekawość, Aniu, bardzo lubię takie odkrycia, a Twoje Pogórze wręcz naszpikowane historycznymi ciekawostkami; wiatrak to perełka, że też pozostawiony sam sobie, jak i ruiny schroniska, tyle dobra historycznego sprzeniewierzone; zatem poczekamy do wiosny, wierzę, że Twoja ciekawość i niespokojna dusza pozwoli Ci odkryć więcej; pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mario, gdybyś widziała moją ekscytację, gdy zobaczyłam ten kawałek muru! Ale ból straszny, że tyle dobra niszczeje.

      Usuń
  6. Jak człowiek szuka to coś ciekawego znajdzie :-)
    Śliczne piesek, fajnie jest chodzić na spacer z psami :-)
    Świetne pierwsze zdjęcie...

    OdpowiedzUsuń
  7. Podziwiam ciebie za piesze wędrówki,
    ale ja osobiście wolę jednak rower :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Trochę smutne te Twoje odkrycia ale wpisy pozwolą takie miejsca uchronić od zapomnienia, może znajdzie się ktoś kto zechce przywrócić świetność tego młyna?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że smutne, ale u fascynujące. Chciałoby się ocalić takie perełki.

      Usuń
  9. Piękne widoki, jak oglądam te zdjęcia to mam ochotę sama gdzieś pojechać :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo lubię czytać takie turystyczne wpisy. W tych rejonach mnie jeszcze nigdy nie było.

    OdpowiedzUsuń
  11. Piękne miejsce, nigdy tam nie byłam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Góry Izerskie są właśnie takie. Urokliwe i tajemnicze.

      Usuń
  12. Lubię takie piękne, tajemnicze miejsca, mają coś wyjątkowego w sobie.

    OdpowiedzUsuń
  13. Chcę więcej, więc szykuj się, Anno, do eksploracji tamtych miejsc.
    Gratuluję odkrycia. Domyślam się, jak było ekscytujące i dobrze Cię rozumiem. Wspaniała przygoda przed Tobą!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, Krzysiu. Moja wyobraźnia pracuje na najwyższych obrotach.

      Usuń
  14. W takich miejscach, takiej scenerii, z historią w tle, to ja bardzo lubię spędzać wolny czas. Zdecydowanie coś dla mnie. :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Tytul posta brzmi jak tytuł książki fantasy.

    OdpowiedzUsuń
  16. Pozostałość wiatraka... ech... 😍 u mnie tu na Jurze tylko zamki jakieś 😉

    OdpowiedzUsuń