Zamkowa Góra to jedno z najbardziej
tajemniczych miejsc w okolicy. Każdy spacer na to niewysokie
wzniesienie w Górach Izerskich, górujące nad wsią Kotlina, na
większości map oznaczone mało poetycką nazwą Kocioł, niesie za
sobą nowe odkrycia i niesamowite doznania. Po niedzielnej wycieczce
nie spodziewałam się jednak wielkich rewelacji. Ot, zwykły spacer
na punkt widokowy i z powrotem. Bardzo się jednak pomyliłam! A to
co odkryłam sprawia, że Zamkowa stała się jeszcze bardziej
tajemnicza. Zaciekawiłam Was? W takim razie zaparzcie sobie filiżankę kawy bądź herbaty zapraszam do czytania.
Ruiny wiatraka na Kotlinie
Słońce stało już wysoko, gdy
wyszłam z domu i skierowałam się w dolinę. Bo przecież, aby
znaleźć się na zboczach Zamkowej Góry, muszę zejść do
Gierczyna. Wybrałam tę trasę, zamiast trawersu lasem, gdyż
chciałam skorzystać z pięknego styczniowego słońca. Nie szłam
jednak zielonym szlakiem w kierunku Sępiej Góry, lecz drogą wzdłuż
zagajnika, wymyśliłam sobie bowiem, że podejdę pod ruiny starego
wiatraka. Nie wiem, czemu wcześniej nie pokazałam Wam tego
niszczejącego zabytku, którego wizerunek widać na wielu starych
pocztówkach. Kotlina zawsze kojarzyła mi się z tym
wiatrakiem typu holenderskiego oraz z wielkimi budynkami
Kesselschlossbaude.
Wiatrak położony jest na północnym
zboczu góry. Niestety lata świetności ma już dawno za sobą. Z
dumnego młyna dokładnie pobielonego i z wielkimi skrzydłami
pozostał korpus zbudowany z łupka przykryty dziurawym dachem.
Smutny to widok, choć pasuje do równie zrujnowanego kompleksu
schroniska. Z łąk wokół rozpościera się szeroka panorama
Pogórza Izerskiego, tym razem jednak uwagę przykuwał przede
wszystkim smog nad Mirskiem.
Prawdę mówiąc, wychodząc z domu
zakładałam, że w ramach cyklu o tajemnicach Zamkowej Góry pokażę
Wam właśnie ten wiatrak. Sfotografowałam go więc z różnych
stron i ruszyłam łąką w górę ku ruinom Zameczku.
źródło zdjęcia |
Kesselschlossbaude i Skałki Zakochanych
Dawne schronisko wyglądało równie
smutno jak zwykle i tylko śnieg litościwie przykrył większość
walających się tu śmieci, widać było tylko skandaliczne części
samochodowe wciśnięte w piwnice jednego z budynków. O samym
schronisku już pisałam, więc odsyłam Was do tamtej notki: Co zostało z dawnej świetności schroniska? Tym razem nie łaziłam po ruinach,
tylko przeszłam aleją ku skałom.
Przy Skałkach Zakochanych spotkałam
troje młodych ludzi, którzy jednak już wracali, mogłam więc
spokojnie, przez nikogo nie niepokojona wejść na skałki. A raczej
zejść poniżej, bo przecież nadal szukam ruin zamku Bolesława
Kędzierzawego.
Na Skałkach Zakochanych |
Niesamowite odkrycie na Zamkowej Górze
Pionowa skała |
Obeszłam skałki od wschodniej strony,
a zaskoczona ukształtowaniem terenu na północy, zaczęłam
myszkować u podnóża skał. Niewielkie wzgórki wskazywały na
działalność wydobywczą. Stanęłam na jednym z wielu wybrzuszeń,
próbując odtworzyć wygląd kopalni odkrywkowej, bo na takie
wyrobisko wygląda sztuczna dolinka. Nie było tu jednak wyraźnie
zaznaczonego miejsca wywożenia urobku, jak ma to miejsce poniżej
Kufla, czy na Stożku (post i film o kopalniach na Fersztlu nadal
czeka na złożenie). Nagle mój wzrok przyciągnęła pokaźna
pionowa ściana, jednak dostępu do niej broniło zwalone drzewo.
Musiałam się nieźle nagimnastykować, by dostać się w pobliże
skały. Przyznam, że ta wysoka na kilkanaście metrów prosta ściana skalna robi niesamowite wrażenie. Gdzieś w połowie widać pękniecie, z
którego sączy się woda, a poniżej znalazłam prawdopodobnie ślad
po użyciu jakiegoś narzędzia.
Pozostałości po dawnej kopalni |
Wyrobisko porośnięte jest
świerkami oraz chaszczami, które utrudniają oglądanie. Wrócę tu
wiosną, gdy zejdzie śnieg i nie będzie ślisko.
Jak udało mi się wejść, to trzeba
było wyjść i to w czasie poszukiwania dogodnej drogi powrotnej
dokonałam zaskakującego odkrycia. Krocząc po sporych kamieniach, zauważyłam rozpadlinę. Wyglądała dziwnie. Schyliłam się i...
moim oczom ukazał się kawałek muru z kamienia! Tak, tak. Regularny
mur! Stałam na zapadniętym wejściu do podziemnej sztolni! Najpierw
osłupiałam, bo nigdzie nie natknęłam się na informacje o
podziemiach w tym miejscu, a potem posmutniałam, bo nie nie było
warunków, by zejść choć trochę niżej- wszystko pokrywał śnieg
schodzenie po nieznanym osuwisku było niebezpieczne. Wygięta w łuk
zrobiłam dwie fotki i obiecałam sobie powrót w to miejsce w
sprzyjających warunkach.
Rozpadlina |
Tajemnicze wejście |
I tak, zamiast spokojnego spaceru
miałam ekscytującą wycieczkę z niesamowitym odkryciem.
Zaczynam wierzyć, że kiedyś odnajdę
i ruiny legendarnego zamku,o którym słyszałam już w dzieciństwie,
gdy Zamkową nazywaliśmy Zbójecką, jako że zamek miał należeć
do rozbójników.
Gringo jak zwykle mi towarzyszył |
Zainteresowała Was Zamkowa Góra vel Kocioł w Górach Izerskich? Chcecie więcej?Póki co zapraszam do lektuty innych postów, w których pojawia się Zamkowa Góra, Kotlina, Skałki Zakochanych i Kasselschlossbaude:
A może to podziemia zamku-grodu? W Rząsinach zamek wznosił się właśnie w oparciu o skały. Chyba, że Skałki Zakochanych mają pod sobą jakieś ciekawe i bogate złoża. Może na wiosnę odkryjesz trochę więcej tajemnic tego miejsca, bo teraz faktycznie - niewygodnie.
OdpowiedzUsuńTo byłoby zbyt piękne... ale ... jakże kuszące. Co do kopalni, to pewnie wydobywano kasyteryt, tak jak w pozostałych miejscach na Zamkowej. A wiosną zrobię całodniowy wypad poszukiwawczy.
UsuńBardzo urokliwe miejsce, te widoki przypominają mi moje dzieciństwo na wsi
OdpowiedzUsuńO tak, miejsce jest bajecznie piękne.
UsuńBardzo ładne i ciekawe miejsce. Jeszcze nie miałam okazji tam być... Piesek uroczy!
OdpowiedzUsuńZapraszam w Góry Izerskie. A Gringo to świetny towarzysz.
UsuńUrokliwe miejsce, bardzo klimatyczne :)
OdpowiedzUsuńO tak! Klimat specyficzny.
UsuńBardzo ciekawe kierunki wycieczek :)
OdpowiedzUsuńZapraszam w Góry Izerskie.
UsuńRozpaliłaś we mnie ciekawość, Aniu, bardzo lubię takie odkrycia, a Twoje Pogórze wręcz naszpikowane historycznymi ciekawostkami; wiatrak to perełka, że też pozostawiony sam sobie, jak i ruiny schroniska, tyle dobra historycznego sprzeniewierzone; zatem poczekamy do wiosny, wierzę, że Twoja ciekawość i niespokojna dusza pozwoli Ci odkryć więcej; pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńMario, gdybyś widziała moją ekscytację, gdy zobaczyłam ten kawałek muru! Ale ból straszny, że tyle dobra niszczeje.
UsuńJak człowiek szuka to coś ciekawego znajdzie :-)
OdpowiedzUsuńŚliczne piesek, fajnie jest chodzić na spacer z psami :-)
Świetne pierwsze zdjęcie...
Wędrówki z Gringo wymagają niezłej kondycji 😃
UsuńPodziwiam ciebie za piesze wędrówki,
OdpowiedzUsuńale ja osobiście wolę jednak rower :-)
Na rower wsiądę jak śnieg zejdzie.
UsuńTrochę smutne te Twoje odkrycia ale wpisy pozwolą takie miejsca uchronić od zapomnienia, może znajdzie się ktoś kto zechce przywrócić świetność tego młyna?
OdpowiedzUsuńPewnie, że smutne, ale u fascynujące. Chciałoby się ocalić takie perełki.
UsuńPiękne widoki, jak oglądam te zdjęcia to mam ochotę sama gdzieś pojechać :)
OdpowiedzUsuńTo trzeba się wybrać.
UsuńBardzo lubię czytać takie turystyczne wpisy. W tych rejonach mnie jeszcze nigdy nie było.
OdpowiedzUsuńZapraszam w Góry Izerskie.
UsuńPiękne miejsce, nigdy tam nie byłam :)
OdpowiedzUsuńGóry Izerskie są właśnie takie. Urokliwe i tajemnicze.
UsuńLubię takie piękne, tajemnicze miejsca, mają coś wyjątkowego w sobie.
OdpowiedzUsuńJa też a Zamkowa Góra to niesamowite miejsce.
UsuńChcę więcej, więc szykuj się, Anno, do eksploracji tamtych miejsc.
OdpowiedzUsuńGratuluję odkrycia. Domyślam się, jak było ekscytujące i dobrze Cię rozumiem. Wspaniała przygoda przed Tobą!
Masz rację, Krzysiu. Moja wyobraźnia pracuje na najwyższych obrotach.
UsuńW takich miejscach, takiej scenerii, z historią w tle, to ja bardzo lubię spędzać wolny czas. Zdecydowanie coś dla mnie. :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do nas 😃
UsuńTytul posta brzmi jak tytuł książki fantasy.
OdpowiedzUsuńPozostałość wiatraka... ech... 😍 u mnie tu na Jurze tylko zamki jakieś 😉
OdpowiedzUsuń