Nasze cotygodniowe warsztaty w Starej
Kuźni to nie tylko lepienie z gliny i szkliwienie, ale także, a
może przede wszystkim wielogodzinne rozmowy o babskich sprawach. Bo
też zadbałyśmy o to, by te nasze środowe spotkania odbywały się
w ścisłym kobiecym gronie, gdzie można pogadać o tym, co nie jest
przeznaczone dla męskich lub dziecięcych uszu. I prawdę mówiąc,
to sobie najbardziej w naszych spotkaniach cenię. A że jesteśmy
paniami w średnim wieku to i temat klimakterium wypływa. Stąd też
pomyślałam, że choć sporo się o tym naturalnym stanie pisze i
mówi, to pozostaje on straszakiem na młode kobiety, które się
menopauzy po prostu boją. Czy jest się czego bać? Zapraszam na
moje rozważania,o tym, czy należy bać się menopauzy.
Początki klimakterium
Każda z nas jest inna, więc i objawy klimakterium mogą być różnie. Zaczyna się zazwyczaj po 45 roku
życia i potrafi trwać latami. Pierwszymi symptomami mogą być
uderzenia gorąca i zaburzenia miesiączkowania. Gdy miesiączka się opóźnia, często kobiety wpadają w panikę, łącząc ten fakt
raczej z niechcianą ciążą niż pierwszymi objawami klimakterium.
W moim przypadku pierwsze oznaki pojawiły się zaraz po
czterdziestce i przyznam, że gdy po którymś niczym nieuzasadnionym
skoku ciśnienia szkolna pielęgniarka stwierdziła, że to początek
przekwitania, to byłam mocno zdziwiona. Najbardziej obawiałam
się... tycia. Na szczęście prowadziłam bardzo aktywny tryb życia
i raczej chudłam niż przybierałam na wadze.
Blaski klimakterium
Następnym symptomem przekwitania, jaki
zauważyłam u siebie były fale ciepła. Nie były to jednak
uderzenia gorąca i zimne poty, na które skarżyły się starsze
koleżanki. Mnie po prostu wreszcie było ciepło! Z jaką radością
chodziłam w krótkim rękawie jesienią, gdy normalnie o tej porze
szczękałabym już zębami z zimna! Koniec marznących rąk i nóg! Myślę, że to właśnie dzięki uczuciu ciepła towarzyszącemu przekwitaniu mogłam zacząć morsować. Z największą radością przyjęłam jednak samą menopauzę, czyli
ustanie miesiączki. I tu znów obeszło się bez sensacji. Nigdy nie
miesiączkowałam regularnie. Niewielki wysiłek, wyjazd, zmiana
pogody, a ja już miałam kilkudniowe odchylenia. Toteż na początku
nawet nie przejęłam się tym, że okres się spóźnia. Najpierw
przerwy wynosiły dwa miesiące, potem trzy. Wreszcie około
pięćdziesiątki przestałam krwawić. Skończyły się bóle
menstruacyjne, tampony, przeciekanie i wszystkie niedogodności
towarzyszące „tym dniom”. Z perspektywy tych dziesięciu lat
wiem, że natura obeszła się ze mną łaskawie, oszczędzając mi
wielu sensacji. Nie doświadczyłam na szczęście bezsenności i
dużych problemów z sercem. Nie jest jednak tak, że cały czas
wszystko było super.
Cienie menopauzy
Największymi problemami z jakimi
borykałam się w czasie przekwitania były spadki nastroju. Choć tu
nie mogę do końca stwierdzić, czy za moją depresję odpowiadała
zbliżająca się menopauza, czy raczej wypalenie zawodowe i inne
zawirowania życiowe. Prawdopodobnie po prostu wszystko nałożyło
się na siebie, powodując stany depresyjne. Podobnie złożona
sytuacja jest w przypadku innych objawów, które obserwuję po
pięćdziesiątce. Kilka dni temu pisałam, że zaczęłam walczyć
z wagą. Tu jednak też oprócz wieku trzeba pamiętać, że
całkowicie zmieniłam tryb życia. A eliminując stres i brak czasu
na zdrowe odżywianie sprawiłam, że organizm musiał się do nowej
sytuacji przyzwyczaić.
Akceptacja zmian w swoim organizmie
Myślę, że bardzo ważnym jest, by po
pierwsze zrozumieć, że klimakterium jest zjawiskiem naturalnym i
nie mamy na nie wpływu. Możemy zmniejszyć niektóre objawy dbając
o odpowiednią dietę i posiłkując się naturalnymi suplementami
takimi jak herbatki z różowej koniczyny. Drugim ważnym czynnikiem
jest wsparcie rodziny. Ślubny wykazał się sporą cierpliwością,
znosząc moje stany depresyjne i w odpowiednim momencie zareagował,
wysyłając mnie do psychiatry.
Trzecia sprawa to aktywność życiowa,
poświęcanie się pasjom, ruch na świeżym powietrzu i otaczanie
pozytywnymi ludźmi. Dzięki odpowiedniemu nastawieniu życie popięćdziesiątce może być naprawdę fajnym twórczym czasem, gdy
zamiast ograniczeń pojawiają się nowe możliwości.
Bardzo fajnie, że o tym wszystkim piszesz.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że tak uważasz?
UsuńKlimaterium to też gorzki temat...Kobiety różnie podchodzą do przekwitania. Ważne jest, żeby nie brać tego jak końca świata...
OdpowiedzUsuńMasz rację. Dlatego trzeba o nim mówić.
UsuńNa tym życie się nie kończy. Wtedy dopiero się zaczyna!
UsuńTemat jeszcze przede mną, ale już teraz warto poczytać na ten temat, żeby być przygotowanym, co może człowieka czekać. : )
OdpowiedzUsuńWarto być przygotowaną.
UsuńCiesze się, że nie pomijasz takich życiowych, typowo babskich tematów.
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńOdważnie o tym piszesz, ale myślę, że tak trzeba. Magda M
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam.
UsuńA faceci i menopauza? Przecież nie znikają w tym czasie. Przez wszystko w życiu przechodzi się razem. "Szczęśliwe chwile to motyle" trzeba uczyć się je łapać.
OdpowiedzUsuńZgadza się. Ślubny był dla mnie ogromnym wsparciem.
UsuńMyślę, że ten post przydałby się też męskim uszom (a raczej oczom). Mężczyźni ni zawsze rozumieją nasze zmiany hormonalne i czasem też potrzebują wyjaśnienia, zupełnie tak jak my. :)
OdpowiedzUsuńMoże masz i rację 😂
UsuńBardzo fajnie że macie taką grupę w gronie której możecie o tym pogadać, ja co prawda mam jeszcze trochę czasu ale wydaje mi się że w moim otoczeniu to temat tabu
OdpowiedzUsuńAż nie chce się wierzyć, że temat tak ważny pomijany jest milczeniem.
UsuńChyba faktycznie miałaś szczęście,
OdpowiedzUsuńże tak to lekko przeszłaś, ja się nasłuchałam takich różnych strasznych historii na ten temat....
No właśnie ja też! Dlatego postanowiłam pokazać, że nie zawsze należy oczekwiwać najgorszego.
UsuńKiedyś siedziałyśmy z mamą i siostrą i rozmawiałyśmy o menopauzie, mama skarżyła się na poty, uderzenia gorąca; ja, młodziutka jeszcze wtedy mówię do mamy: - Ja na pewno tego nie będę miała, nie dam się. -
OdpowiedzUsuńNa to mama odrzekła:- Noooo! to się będzie ciebie pytało! przyjdzie i już! -
No i przyszło:-)
Dobrze, że rozmawiałyście. Mnie wychowywała babcia. Kobiecość była tabu.
UsuńNic nie powiem, bom facet.
OdpowiedzUsuńMoże tylko pogratuluję otwartości, na którą nie wszystkie kobiety zdobyłyby się.
Zastanawiałam się, czy pisać, ale uznałam, że warto.
UsuńZapoznałem się z reakcjami czytelniczek. Niewątpliwie było Ci warto.
UsuńMy kobiety musimy patrzeć na to świadomie, a rodzina i bliscy powinni nam w tym pomóc wspierając nas i będąc wyrozumiałymi. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z tym podejściem.
UsuńNajważniejsze aby być świadomą co może się dziać 👍
OdpowiedzUsuńTak. Łatwiej jest zacząć działać, gdy się wie, że to już.
Usuńsuper, że o tym piszesz. to ważna sprawa i jak napisałaś - naturalna :)
OdpowiedzUsuńDzięki.
UsuńO rany...tego braku menstruacji to chyba zazdraszczam najbardziej. Bo u mnie kilka dni przed i dwa w trakcie to masakra emocjonalna. Ech, strach pomyśleć co będzie w trakcie klimakterium. Dobrze, że piszesz na taki temat- bo w powszechnym mniemaniu ten temat jest passe lub w ogóle go nie ma. A przecież przekwitanie to normalna część kobiecej natury!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
Wiesz, też zauważyłam, że brakuje takiej zwykłej babskiej wiedzy na ten temat. A dziewczyny w wieku przed klimakterium są spragnione życiowego podejścia do tematu.
Usuń... bardzo dziękuję Ci za ten wpis ... myślę, że wiele młodych kobiet faktycznie boi się menopauzy, więc takie wpisy mogą im pomóc się przygotować psychicznie ... moja koleżanka mówiła mi, że dopiero po przejściu do tego nowego etapu kobiecości zrozumiała, dlaczego w niektórych kulturach urzędy publiczne itp. sprawują mężczyźni, bo dopiero wtedy uświadomiła sobie, jak silnie cykl miesiączkowy wpływał na jej zaburzenia nastroju, nerwowość i emocjonalność ... oczywiście nie u każdej kobiety musi tak być, ale być może część z nas faktycznie nie uświadamia sobie własnej nerwowości związanej z cyklem miesięcznym ...
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest. Nawet jeśli wydaje nam się, że nie mamy PMS, to nastrój się zmienia. Cieszę się, że temat się podoba.
UsuńCzyli higiena psychiczna jest bardzo ważna. Ciekawe że to co dla innych jest problemem u Ciebie było zaletą.
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że ciężko przechodzę ten okres, są dni kiedy naprawdę mam już dość, ale staram się prowadzić aktywny tryb życia, tak aby czuć, że żyję, nie ma innej rady, naturalny etap w życiu kobiety.
OdpowiedzUsuńWierzę, ze mną natura obeszła się łaskawie.
Usuń