środa, 12 lutego 2020

Płatki jaglane z mlekiem i kisielem owocowym


Poranek to taki czas, gdy lubię spokojnie wypić kawę i przygotować sycące, ale lekkie śniadanie. Zdążyliście już pewnie zauważyć, że jestem fanką takich potraw na śniadanie jak owsianka, jaglanka i inne zupy mleczne, które pozwalają mi dobrze zacząć dzień. Ponieważ wybieraliśmy się do Jeleniej Góry, potrzebowałam posiłku, dzięki któremu nie zgłodnieję nim znajdziemy lokal, w którym zjemy obiad. Zapraszam zatem po przepis na jaglankę z domowym kisielem owocowym. (A o tym, co zjedliśmy na obiad napiszę na końcu)







Jaglanka na śniadanie 


1 szklanka mleka (kozie, roślinne lub inne)
garść płatków jaglanych.
Mleko wlewamy do garnuszka, wsypujemy płatki i zagotowujemy. W trakcie podgrzewania warto kilka razy zamieszać zupę mleczną, żyby się nie przypaliła. Płatki jaglane gotujemy 1-2 minuty, aby powstał kleik. Przekładamy papkę do miski lub talerza. W tym samym czasie przygotowujemy kisiel.




Jak zrobić domowy kisiel?

200 ml soku owocowego (u mnie jeżyny z wyciskarki wolnoobrotowej)
4 płaskie łyżeczki mąki ziemniaczanej.
Kilka łyżek wody.
Sok przelewamy do rondelka i zagotowujemy. Mąkę ziemniaczaną mieszamy z wodą. Gdy sok zgotuje się, dodajemy mieszaninę mąki i wody. Mieszamy do zgęstnienia.
Domowy kisiel z jeżyn przekładamy na kleik z płatków jaglanych. Na górę sypiemy ulubione orzechy.
Z wszystkich idei i mód jedzeniowych najbardziej przekonuje mnie idea jedzenia lokalnego. To dlatego przedkładam jaglankę nad kleik ryżowy, a owoce dzikie zbierane latem nad tropikalne (choć przyznaję bez bicia, że pomarańcze lubię) Moje jaglane śniadanie udekorowałam orzechami włoskimi z naszego drzewa oraz makiem.
Smacznego!
Inne przepisy na lekkie śniadanie bez glutenu znadziecie poniżej:












Gdzie w Jeleniej zjeść obiad?

Na obiad w Jeleniej Górze cieszyłam się bardzo. Bo to gotować nie trzeba i człowiek do ludzi wyjdzie. Bez problemów załatwiliśmy wszystko, co do załatwienia było: papiery Ślubnego odebraliśmy, poduszki w JYSK kupiliśmy. pierwszy zgrzyt pojawił się w Kauflandzie, gdy zaczęłam swoje wielorazowe woreczki z firanek wyjmować i z lubością nakładać sypkie produkty, ciesząc się przy tym jak dziecko, że na wadze wyszczególniono w co zapakowany jest produkt.
Potem zważyłam mrożoną rybę we własnym opakowaniu, a Ślubny zaczął się denerwować, bo zakupy według niego już za długo trwały. Wyszedł przed market i to mnie zgubiło...
Jeszcze beztrosko, uwolniona od złowieszczego wzroku, przepchałam wózek pomiędzy sklepowymi alejkami, wrzucając przyprawy, soczewicę czerwoną, drobną fasolę i kilka innych wiktuałów. Dzielnie nie zajrzałam do słodyczy i chemii. Wyszłam ze sklepu i...
-Wiesz, tam jest kurczak z rożna! Podejdę, kupię i zjemy w domu. To ile kupić? Pół nam chyba wystarczy?
-Ale ja chciałam w knajpie, karta dań, kelner, serwetki...
-Tak mi zapachniało, no dawno nie jadłem kurczaka z rożna...

No... i tyle było mojego obiadu... A wystarczyło się tak przy owocach nie grzebać...
W ramach protestu nie weszłam do Castoramy. Sam swoich śrubek szukał, ale kafle na podłogę do korytarza i tak wypatrzyłam.




25 komentarzy:

  1. Dziadek Andrzej12 lutego 2020 18:34

    Popełniłaś 2 błędy: kurczak mógł być na kolację a w Castoramie miałaś dzielnie wspierać Ślubnego w zakupie tego co wg. Ciebie potrzebuje.Sam lubię spacery po tym markecie. Oglądam, wybieram, sprawdzam a kupuję w internecie lub zaprzyjaźnionych hurtowniach gdzie jest znacznie taniej:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, Andrzeju, ja lubię spacerować po Castoramie, jednak to są zupełnie inne alejki niż te Ślubnego i zawsze wychodzę zawiedziona, że jeszcze lamp nie obejrzałam albo poduszek. A na restaurację nie dał się już namówić.

      Usuń
    2. Dziadek Andrzej13 lutego 2020 14:28

      Ważne że próbowałaś. Za którymś razem się uda.

      Usuń
  2. Brzmi pysznie, jak najlepszy deser. Ja aż tam się nie przykładam, na ugotowaną kaszę jaglaną sypię borówki, malini, banana, kiwi i co mam jeszcze mam kolorowego, plus suszone owoce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja mam mnóstwo soków i przecierów, więc to one są podstawą śniadań.

      Usuń
  3. Wyglądają bardzo smakowicie, już wiem co jutro jem na śniadanie :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super pomysł z kisielem owocowym :) Też jadam owsianki, ale nie na zwykłym mleku. Kasia

    OdpowiedzUsuń
  5. Brzmi to bardzo kusząco no i domowy kisiel - przyznam szczerze, że nigdy sama go nie robiłam! Muszę spróbować! :D
    Co do kurczaka... Muszę Ci powiedzieć, że trochę Twojego Męża rozumiem, bo i ja jestem człowiek, którego nos potrafi skusić, i już kilka razy był "kurczak z rożna, bo tak pięknie pachnie!". :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo fajny i pomysłowy deser. Z pewnością wypróbuję

    OdpowiedzUsuń
  7. Rzadko jadam takie rzeczy, ale wygląda to bardzo kusząco.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jakoś pomijam kasze czy płatki na śniadanie, jajecznica z 2 jajek zapewnia mi sytość do obiadu:-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie pamiętam, kiedy ostatnio jadłam śniadanie w takim wydaniu, może zatem warto przerzucić się na lżejsze wydania.

    OdpowiedzUsuń
  10. Muszę moim dzieciakom zrobić domowy kisiel :) Może dzisiaj na podwieczorek :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nigdy nie jadłam jaglanki, ale ta wygląda smacznie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Jaglanke bardzo lubię. Zwłaszcza na kozim mleku

    OdpowiedzUsuń
  13. zrobiła, przepyszne było :-) dzięki za przepis

    OdpowiedzUsuń
  14. Na takie śniadania to raczej nie bardzo mam czas ale na deser chętnie wypróbuję, owoce zapewne znajdę w zamrażarce u mamy ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. ale super! na pewno spróbuję, wygląda przepysznie!

    OdpowiedzUsuń