piątek, 27 marca 2020

Życie na wsi kontra koronawirus


Pandemia, koronawirus, #zostańwdomu, to pierwsze hasła, jakie rzucają się człowiekowi w zalepione ropą oczy o 5.40, gdy po pierwszych łykach kawy stwierdza, że to dobry czas, by zacząć dzień. Wizja świata, jaką kreują media i moi znajomi z socialmediów sprawiła, że przez wiele dni biłam się z myślami, czy to już jest ten moment, gdy muszę jechać na zakupy, czy dam radę jeszcze coś ugotować z maoich zdało się niezliczonych się zapasów. W końcujednak  decyzja zapadła, gdy wyjedliśmy zapomniane kawałki czekolady z zajączkiem z zeszłego roku, zagubionej gdzieś pod ostatnią paczką mąki babuni. Trzeba było uzupełnić braki w czekoladzie, a przy okazji dokupić innych niezbędnych do życia produktów, typu warzywa, bo Ślubny nie chciał już jeść trawy i pokrzyw wykopywanych z zasp śniegowych (wszak u nas jeszcze wczoraj leżał śnieg!).

Jak zabezpieczyć się przed koronawirusem?

Prawdę mówiąc, nie wiedziałam, czego się spodziewać i jak przygotować. Żyję na tym moim odludziu, całkiem odcięta od miejskiej rzeczywistości. Biegam sobie po łąkach, zimę podziwiam, książkę piszę, grządki robię, ot, prowadzę spokojne życie na wsi, a tu do ludzi trzeba jechać.  Założyć maskę? Umyć ręce? Zdezynfekować zewnętrznie, wewnętrznie? Jak się ubrać i przygotować? Zabrać własne rękawiczki gumowe? Moje dylematy pogłębiła jeszcze córka, wrzucając mi zdjęcie uszytych własnoręcznie maseczek. Wieczorem zrobiliśmy ze Ślubnym przegląd szafy. Maska z demobilu była na swoim miejscu, nawet filtry działały. Niestety, rękawice od OP1 gdzieś zaginęły w akcji. Na szczęście znalazłam grube gumowe, których używam do szorowania muszli klozetowej.
Kolejnym problemem było znalezienie pojemnika na płyn do dezynfekcji. Znalazłam tylko butlę do oprysków. Może trochę duża, ale na pewno uda się zdezynfekować zarówno koszyk na zakupy, bankomat i jakieś pół miasta.

Zakupy w dobie pandemii

Tak ubrana poczułam się bezpieczna. Dojechałam do miasta, a tam... zwyczajne życie... może trochę wolniejsze, ale jednak... nikt nie wyglądał niczym bohater filmu postapo. Zostawiłam swój ekwipunek w aucie i ruszyłam na zakupy z małym flakonikiem płynu do dezynfekcji własnej roboty i lateksowymi rękawiczkami. Po prawdzie, przy bankomacie żałowałam, że nie mam butli na opryski, bo bank nie zadbał o czystość i nim wybrałam pieniądze, musiałam za pomocą chusteczek nawilżanych płynem wyszorować klawiaturę i przyciski.
W sklepach poszło łatwiej. Ludzie zachowywali się odpowiedzialnie, utrzymując odpowiednią odległość od siebie, półki były pełne, braki tylko w drożdżach i spirytusie oraz kaszy.
Nawet bratki kupiłam! Po dwóch godzinach wróciła obładowana siatami niczym Zadowolona i zmęczona z ulgą wróciłam na swoją górkę. Następne zakupy po Wielkanocy.


A co kupiłam? Zacznijmy od przynajmniej dwóch kilogramów czekolady i cukierków w czekoladzie. Dalej owoce świeże i suszone, warzywa świeże i w mrożonkach, dużo mąki, kasze, makaron, mięso, majonez, kminek, liście laurowe, chrzan, kiełbasę ogniskową, ser, kawę i przechodzący już do anegdoty papier toaletowy. No i bratki, a nawet nasionka warzyw. Resztę produktów jeszcze mam (jaja i mleko mam z własnego gospodarstwa, a sery robię).

Płyn do dezynfekcji DIY

Przed wyjazdem do miasta stwierdziłam, że potrzebuję płynu do dezynfekcji rąk. Sprawdziłam, jak zrobić płyn antybakteryjny i antywirusowy, bo przecież ważne są proporcje. Wygrzebałam najpierw denaturat i to on miał być baza mojego specyfiku. Okazało się jednak, że w domu, gdzie robi się orzechówkę i wiśniówkę, zawsze jest trochę spirytusu i to on został wykorzystany. Z lodówki wyjęłam sok aloesowy, wyciśnięty z liści mojej roślinki stojącej na parapecie, a z pudła do produkcji mydełek olej z pestek awokado oraz mandarynkowy olejek eteryczny.
Odmierzyłam 80 ml spirytusu i 20 ml soku z aloesu. Wymieszałam z kilkoma kroplami olejków i przelałam do flakoników z pompką. Na jakiś czas wystarczy, zwłaszcza, że nie mamy zbyt wielu okazji do kontaktu z innymi ludźmi.

Miałam wam jeszcze o mydle napisać, co to go wyprodukowałam, ale myślę, że na jeden raz śmiechu wystarczy!
Trzymajcie się ciepło, uważajcie na siebie, nie szarżujcie, ale i nie dajcie się zwariować.
P.S. 1. Płyn stosuje się na ręce, a nie doustnie.
P.S. 2. Dla ukojenia skołatanych koronowirusem nerwów podsyłam Wam trochę świtu na psutkowiu.



57 komentarzy:

  1. Filmik- miód na serce:). Na świecie koronawirus,wiadomości przytłaczają, a na wsi życie toczy się dalej.Masz,Aniu, raj na ziemi.Ja też nie narzekam, choć poligon dokucza.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ależ piękna okolica <3
    U mnie ludzie zachowują się dość normalnie, ale na szczęście dostosowują do zaleceń. Niektórzy mają maseczki, większość nosi rękawiczki. W sklepach są dostępne, więc zakładają. Odległości też są utrzymywane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, okolica cudowna 😀 dobrze, że ludzie mają świadomość zagrożenia, ale objawy paniki się skończyły.

      Usuń
  3. W takich momentach tak bardzo cenię sobie swój dom na wsi z ogrodem wokół, teraz to taka nasza rodzinna oaza, forteca. Pozdrawiam serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pięknie u Ciebie. Spokój i ukojenie. Choć jak wiadomo życie na wsi toczy się swoim spokojniejszym torem, ale i tam przecież pracy nie brakuje. Ja też w obecnej sytuacji chwalę sobie mieszkanie na wsi. Wprawdzie moja wieś to nie jak Twoje cudowne odludzie...sąsiad mi zerka przez płotek. :))) Ale uważać trzeba, także na to żeby nie dac sie zwariować. Nie lekceważyć ale nie popadać w paranoję. U nas obowiązkowo do sklepu w maseczkach i rękawiczkach i wpuszczają po kilka osób.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za szybko mi dodało komentarz... Cieplutko i serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
    2. No właśnie! Nie dać soę zwariować! A życie na wsi ma mnóstwo zalet. Choć czasem bywa ciężko.

      Usuń
  5. Piękna okolica. Marzy mi się takie życie z dala od zgiełku. Może kiedyś.

    OdpowiedzUsuń
  6. Pandemia zmotywowałaś mnie do tego żeby robic bardziej przemyślane zakupy, ale strój pierwsza klasa, nowa kolekcja 😉?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tak myślę, że projektanci powinni pomyśleć o takiej 😘 a umiejętność robienia przemyślanych zakupów bezcenna.

      Usuń
  7. Pierwsze dwa zdjęcia genialne! Ogólnie na wsi nie dociera tyle informacji jak w mieście, ale też będziemy tymi którzy ocaleją!

    OdpowiedzUsuń
  8. Kocham Cię dziołcho m.in. za poczucie humoru hahaha

    OdpowiedzUsuń
  9. Teraz każdy mówi o wirusie. Sama wychodzę jak tylko muszę. Ale na wsi jest zdecydowanie bezpieczniej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie każdy! Dlatego jeden post popełniłam i więcej na razie nie będę .

      Usuń
  10. U was jest pięknie i tak spokojnie. Osobiście, pracuję z ludźmi i widzę jak każdy się nakręca. Niestety z jednej strony, trzeba być ostrożnym, ale z drugiej nie popadajmy w paranoję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak praca w grupie sprzyja takim sytuacjom. Na wsi też jest to główny temat, gdy ktoś pojawi się w pobliżu.

      Usuń
  11. Osobiście w domu mi się nie nudzi, odpoczywam i nadrabiam zaległości.

    OdpowiedzUsuń
  12. Jeśli napiszesz Polakowi, że ten płyn nie jest do stosowania doustnego, to on tak zrobi :D Brawo za dystans do świata i siebie - choć nie ukrywam, że ciekaw jestem min ludzi w sklepie, gdybyś tak weszła do środka :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podejrzewam, że wywołałabym panikę 😂 albo wzięliby mnie za sprzątaczkę dezynfekującą powierzchnie płaskie zaczęli klaskać 😂

      Usuń
  13. Żyję w mieście i staram się to robić normalnie... Ludzie, nie dajmy się zwariować, bo panika nikomu nie pomoże! :)

    OdpowiedzUsuń
  14. W centrum miasta niestety nie wszyscy stosują się do zaleceń, owszem jest znaczący bezruch na ulicach, ale mnóstwo starszych osób chodzi na zakupy czy spacery.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A strój trzeba przyznać, że bardzo kreatywnie wymyślony. :) Zastanawiam się, jak moda wchłonie inspiracje z pandemii, gdzieś czytałam, że modnie jest nosić maseczki w określonych fasonach, różnie sobie ludzie radzą, ale niektórzy biznes na tym robią.

      Usuń
    2. Tak, biznes maseczkowy 😂 mieliśmy z mężem spokojnieszy dzień bez remontu strychu, więc głupoty się nas trzymały. A od miasta staram się trzymać z daleka, chociaż tu póki co nie ma zachorowań.

      Usuń
    3. My w ścisłym centrum mieszkamy, co chwilę wozy z komunikatami przejeżdżają, kilka patroli już z okna zauważyłam, ulice puste, jakby miasto w zapomnienie szło. A do nas głupawka też zagląda, wczoraj dzień na totalnym luzie, z psikusami. :)

      Usuń
    4. Jakoś trzeba ten czas przetrwać i nie zwariować, a śmiech jest tu najlepszym lekarstwem.

      Usuń
  15. To zdjęcie będzie mnie bawić chyba nawet po zakończeniu pandemii.

    OdpowiedzUsuń
  16. Cudnie tam u ciebie, ten właśnie spokój, którego tu w mieście brakuje.
    Normalnie chyba na wieś się wyprowadzę, bo nie przepadam za miastem...

    OdpowiedzUsuń
  17. Piąta czterdzieści stanowczo nie jest dobrym czasem na rozpoczęcie dnia, nie, nie. Ósma jest akuratna i zalecana.
    Trzeba przyznać, że na wyjazd do sklepu przygotowałaś się solidnie :-) Zapomniałaś jednak o szerokich cholewkach gumowców. Ileż wirusów mogłoby tam się schować!
    Papier zwany nie wiedzieć czemu toaletowym, jest dobrem strategicznym. Jeśli szykuje się wojna, niechby w wirusem, trzeba mieć zapas tego dobra. Nikt nie wie dlaczego, ale wszyscy wiedzą, że trzeba. I już.
    Poważnie powątpiewam w skuteczność płynów odkażających niestosowanych doustnie.
    Na filmie widziałem Tłoczynę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całe szczęście, że zmieniono czas na letni. Teraz budzę się o szóstej. O butach też myślałam, ale nie produkują tak małych OP1 . No właśnie z tym odkażaniem też myślę, że może lepiej wewnętrznie, choć na razie raczę się sokiem z brzozy. Tak na filmie widać za lasem Tłoczynę. Znowu wycięto kawałek tego lasu na siodle i widać co jest za nim.

      Usuń
    2. Ja i tak wstaję około czwartej, czasem wcześniej, czasem później, za to spać chodzę z kurami. ;)

      Usuń
    3. Witaj w gronie skowronków!

      Usuń
    4. Soku z brzozy boją się wirusy, jak słyszałem, więc pij. W zimie piłem kupny sok, był taki sobie, ale nie wiem, jak się jego smak miał do prawdziwego, świeżo nakapanego soku. Może należało go nieco wzmocnić?…
      Po dwóch latach nieobecności byłem na Lubrzy w moich górach. Tam też widziałem wycinkę.
      Czyli wcześniej budziłaś się o piątej?
      No, popatrz! To całkiem tak, jak budziła się Jasia z książki :-)

      Usuń
    5. Nie próbowałam kupnego, więc nie mam porównania. O wzmocnieniu też już myślałam 😃 Tak przed zmiană czasu budziłam się o piątej. Latem to moja normana godzina. Wiesz, Jasia ma kilka cech podobnych do moich i aż dziwne, że wymyśliłeś ją nim mnie poznałeś 😂😂😂

      Usuń
  18. Na mojej wsi wszystko prawie po staremu - choć też są braki w drożdżach ;) Ale nastawiłam sobie swój własny zakwas i powinnam przeżyć ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drożdże kupiłam przed kryzysem i jeszcze mam, a korzystam właśnie przede wszystkim z zakwasu i innych wynalazków typu serwatka z sodą.

      Usuń
  19. My w mieście żyjemy właściwie normalnie, tak jak przedtem.

    OdpowiedzUsuń
  20. W mieście jest jedynie o tyle gorzej, że swoboda w przemieszczaniu została ograniczona. Mając własny kawałek podwórka da się znieść tą kwarantannę, choć powiem szczerze, w środę minie 3 tydzień jak jesteśmy w domu, bez kontaktu z ludźmi i zaczyna mi być źle...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, mnie się wydawało, że po przeprowadzce ludzi będzie mi brakować. Ale jednak nie. Od prawie dwóch lat żyję na odludziu i jest mi dobrze.

      Usuń
  21. U mnie w mieście ludzie zachowują się dośc normalnie. Różnica taka,że w sklepach są płyny do dezynfekcji, a także ludzie zakładają rękawiczki :) Ja mieszkam w mieście, ale mam niedaleko las - wybawienie! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podejrzewam, że lada moment normalność zostanie jeszcze bardziej ograniczona. Dobrze, ze ludzie zrozumieli potrzebę ograniczenia kontaktów.

      Usuń
  22. Wędrówki po kuchni30 marca 2020 13:27

    Bardzo ładnie tam u ciebie i z pewnością w obecnej sytuacji to jest super komfort

    OdpowiedzUsuń
  23. Czy w górach cy nad morzem... zapas srajtaśmy musisz mieć 🤣 A tak poważnie to zazdroszczę Ci tego odcięcia od świata. Ja co chwila bombardowany zewsząd informacjami (mało optymistycznymi). Nie żebym już histeryzował... ale niewiele brakuje. Pozdrawiam cieplutko 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ślubny miał dziś leniwy dzień i zaczął słuchać wiadomości. Musiałam go potem do pionu ustawiać, bo był bloski paniki. Życie na odludziu ma mnóstwo zalet.

      Usuń
  24. ... wymiana? Moja Włóczykijówka to doskonały środek dezynfekujący wewnątrz. Zamienię się na rolkę papieru i ten preparat do rąk... może da się go też wypić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ba! Doszliśmy do momentu, gdy preferuje się transakcje bezgotówkowe, zatem dojdziemy do porozumienia!

      Usuń
  25. Ciekawe uwagi, ale przede wszystkim genialne zdjęcie!

    OdpowiedzUsuń