Rozgrzane piaski
Sahary, szeroka wstążka Nilu, barwna Aleksandria i rodzące się
uczucie. Tyle wystarczyło mi, miłośniczce „W pustyni i w
puszczy”, bym niczego nieświadoma sięgnęła po powieść
Lawrence Durrella. Czy to był dobry wybór?
Dlaczego warto przeczytać "Mountolive"?
Główny
bohater, David Mountolive, ma typowo angielskie cechy:
powściągliwość, pracowitość, chłód , do tego jest
skrupulatny i bardzo ambitny. Poznajemy go jako młodzieńca, który
przyjeżdża do Egiptu podszkolić język arabski. Ma nadzieję, że
doskonała znajomość tego języka oraz realiów bliskowschodnich
otworzy mu drzwi kariery dyplomatycznej, o której marzy.
Zamieszkując w domu bogatych Koptów, Hosnanich, nie podejrzewa, że
pobyt w egipskim majątku odciśnie głębokie piętno na całym jego
życiu. Szybko zaprzyjaźnia się z młodymi Hosnanimi, zwłaszcza ze
starszym z braci, natomiast z ich matką , Leilą nawiązuje romans.
Dziwny to jednak związek, aprobowany przez sparaliżowanego męża
Leili, oparty nie tylko na fascynacji erotycznej, ale także a może
przede wszystkim na pokrewieństwie zainteresowań.
Po powrocie
bohatera do Europy i podjęciu pracy w placówce dyplomatycznej w
Czechach, między kochankami kursuje bogata korespondencja, oboje
jednak rozumieją, że coraz bardziej są dla siebie przyjaciółmi,
a szansa, by odnowić związek jest coraz mniejsza. Zwłaszcza, że
wymarzona posada w Ambasadzie Egiptu ciągle jest niedostępna.
Wreszcie po
latach sumiennej i wiernej służby udaje się bohaterowi zostać
Ambasadorem Wielkiej Brytanii w Egipcie, jednak to nie zbliża go do
kochanki.
Tyle wątek
romansowy, który wcale nie jest w książce najważniejszy. Losy
Mountolive'a są bowiem pretekstem do pokazania złożonej sytuacji
społeczno-politycznej w Egipcie w pierwszej połowie XX w.
Język powieści L. Durrella
Ogromnym atutem
powieści jest sposób prowadzenia narracji, spokojny, czasem wręcz
po angielsku flegmatyczny. Czytelnik ma czas zachwycić się
pejzażami, smakować nastroje bohaterów, analizować ich stany
duchowe i rozterki. Czytając, czuje się saharyjski skwar, powietrze
drży, a ludzkie marzenia są niczym miraże fatamorgany. I choć
„Mountolive” to trzecia część „Kwartetu Aleksandryjskiego”
można ją czytać jako samodzielną powieść, nie odczuwając
dyskomfortu nieznajomości pozostałych tomów. Niemniej jestem
pewna, że skompletuję całość Kwartetu Aleksandryjskiego, tj.
wcześniejsze: „Justynę” i „Baltazara” oraz późniejszą
„Cleo”, bo tylko wtedy będę miała pełen obraz rozmachu
dzieła.
Recenzja powstała dzięi współpracy z portalem Duże Ka.
Nie sądzę, abym dobrze odnalazła się w tym kwartecie, ale przyznam, że naszkicowane tło romantycznej opowieści przyciąga mnie, kusi, aby to właśnie z nim się zapoznać. :)
OdpowiedzUsuńNo tak, nie jest to powoeść sensacyjna, ale doceniłabyś kunsztowny język.
UsuńTo z pewnością, zawsze twierdzę, że wszystko zależy od tego, jak kto snuje opowieść.
UsuńNo właśnie. Dla mnie sposób pisania jest ważniejszy od fabuły.
UsuńPrzyznam, że autor całkowicie mi nieznany, aczkolwiek super, że książka Cię wciągnęła. Może na tyle, że będziesz do niej wracać?
OdpowiedzUsuńTak, będę wracać i pozostałe tomy muszę przeczytać.
UsuńTo chyba jest książka dla mnie. Taka że można na spokojnie poczytać, pośledzić losy bohaterów i przyjrzeć się Afryce :-)
OdpowiedzUsuńMyślę, że odnajdziesz się w tym klimacie.
UsuńOd czasu do czasu lubię takie klimaty, zwłaszcza jeśli książka jest dobrze napisana. Zaciekawiłaś ��
OdpowiedzUsuńA ta jest genialnie napisana.
UsuńNie za bardzo lubię chyba książki ze spokojną, wręcz flegmatyczną narracją, jednak pewnie nie można odmówić jej uroku.
OdpowiedzUsuńDo wszystkiego trzeba dojrzeć i dorosnąć.
UsuńNo to pewnie też, ale w ogóle nie lubię książek z wolną akcją.
UsuńNie jestem do końca przekonana do tej pozycji, więc chyba odpuszczę
OdpowiedzUsuńWiele stracisz.
UsuńJa uwielbiam gdy w książce jest wartka akcja, więc chyba się na nią nie skuszę...
OdpowiedzUsuńTu rzeczywiście nie ma szybkiej akcji, ale książka wciąga.
UsuńDla mnie to może być taki przystanek wytchnienie od dynamicznych rytmów mrocznych opowieści.
UsuńNie wiem czy spodobałby mi się język bo wolę dużo dialogów niż długie opisy
OdpowiedzUsuńAxh, dialogi też tu są przepiękne.
UsuńJa uwielbiam tę książkę! To są moje klimaty, moje tematy. Od kilkunastu lat czytam namietnie opisy Afryki wszędzie gdzie się da. I koniecznie czytaj inne części. 💜
OdpowiedzUsuńNa pewno przeczytam, bo arcydziełom nie odpuszczam.
UsuńW pustyni i puszczy? Podziwiam! Sama tej książki nie trawie. Co do samej książki, z pewnością znajdzie swoje grono fanów. Lecz do mnie ona nie trafia, uwielbiam gdy w książce dzieje się wiele i nie jest flegmatyczna.
OdpowiedzUsuńTo nie jest typ literatury, który lubię, chyba nie odnajduje się w takich czytelniczych klimatach
OdpowiedzUsuńw ogóle nie słyszałam o tej serii, ale wydaje się ciekawa i fajne jest to, ze można zaczać od którego tomu się chce ;-)
OdpowiedzUsuńTej powieści jeszcze nie znam, ma ciekawą fabułę...
OdpowiedzUsuńNie do końca mój gust, ale może kiedyś ją przeczytam :)
OdpowiedzUsuńNie mówię nie, ale chwilowo gustuję w nieco innych książkach. ;)
OdpowiedzUsuńZ chęcią przeczytam, dzięki za polecenie 😊
OdpowiedzUsuńJest naprawdę genialna.
Usuń