Każdy, kto wystarczająco często
przebywa w Górach Izerskich, prędzej lub później trafi na
niezwykle intrygującą nazwę „Pogańska Kaplica”. Nazwę tę
można znaleźć na niektórych mapach oraz w Słowniku Gór
Izerskich. Gorzej, jeśli zacznie się jej szukać w terenie. Sama
szukam jej od kilkudziesięciu lat przemierzając Grzbiet Kamienicki
w te we wte oraz przeszukując czeluście internetu.
Czy Pogańska Kaplica istnieje?
Zdawać by się mogło, że jeśli coś
jest zaznaczone na mapie, to powinno istnieć w terenie. Niestety
mapy
Gór Izerskich nigdy nie były dokładne, szlaki rysowane są
według jakiegoś widzi mi się i nagminnie zmieniają przebieg, a
atrakcje wstawiane są na chybił trafił. Poszukując ruin kaplicy,
posiłkowałam się wieloma mapami i na każdej miejsce to wyrysowane
było gdzie indziej. Myślę, że dawno dałabym sobie spokój, gdyby
nie fakt, że jeden z moich dawnych sąsiadów zarzekał się iż
owe ruiny widział. A że pracował w lesie, mogłam mu wierzyć.
Zgodnie z wiadomościami w "Słowniku geografii turystycznej Sudetów" należy kapicy szukać mniej
więcej tam, gdzie wybija Wolframowe Źródło oraz dawno temu stała
Stara Jodła (którą akurat pamiętam). Myślę, że w końcu
dałabym sobie spokój, gdyby nie opis pewnej wycieczki na sudeckim
forum. Tam ktoś po prostu obwieścił, że był i znalazł,
dokładnie opisując miejsce.
Wycieczka po izerskich ścieżkach
Nie planowałam szukać kaplicy, gdy
przed południem wsiadłam na rower. Jechałam przed siebie bez
planu. Efektem było kręcenie się po zboczach Kamienicy, z moim
ulubionym podjazdem, który choć zawsze mnie wymęczy, to przyciąga
wręcz hipnotycznie i nawet gdy nie mam go w planach to... i tak
jakimś trafem wjeżdżam na Cztery Drogi. Nie inaczej było i tym
razem Wjechałam na Rozdroże pod Kowalówką i zaczęłam się
zastanawiać, co dalej. Na razie wymyśliłam zjazd szutrem starym
żółtym szlakiem i dojazd do obecnego przebiegu tegoż szlaku. Jak
pomyślałam, tak zrobiłam.
Potem chciałam zjechać na Rozdroże
Izerskie i wrócić przez tamę na Płoce, ale... pociągał mnie
widok na Antoniów w miejscu świeżej wycinki. Zjechałam kawałek i
wjechałam z powrotem.
W końcu dojechałam do mostku na Kamienicy
i... zawróciłam do Wolframowego Źródła, by sprawdzić ile wody
nim płynie. Przejechałam przez polanę z cieniem (nie mgły) a
Byczej Chaty i dojechałam do Źródła świętego Wolfganga, czyli
Stuletniej Wody (jedno źródło a tyle nazw). Wody jest nieco więcej
niż na zdjęciach, które ostatnio pokazywała mi Chuda. Teraz
należało już tylko zjechać na Górny asfalt i dojechać do domu.
No i właśnie wtedy...
Aura Pogańskiej Kaplicy
Właśnie wtedy, gdy przejeżdżałam
obok zbiorników przeciwpożarowych, przypomniałam sobie opis z
sudeckiego forum. Zatrzymałam się, położyłam rower na skarpie i
zgodnie z opisem zeszłam poniżej. Włączyłam swoją
dziewiętnastowieczną mapę on-line i sprawdziłam: poniżej
zbiorników zaznaczona jest niewielka skarpa, a jeszcze kawałek
dalej miała znajdować się
kaplica. Spojrzałam w lewo. Moim oczom
ukazał się wyrównany teren zakończony oznaczoną na mapie skarpą.
Weszłam na środek placu... Niebo zaciągnęło się i spochmurniało
tak, że las nagle pociemniał... wiatr ustał, a ptaki umilkły. Po
plecach przebiegły mi ciarki... Znam tę reakcję swojego organizmu.
Nie pierwszy raz trafiam na miejsce z aurą. Miałam tak w
Arkonie na Rugii w
miejscu kultu Świętowita i na Chełmie Gryfickim, gdzie trafiłam
na miejsce, nie wiem po czym. Tu było podobnie... Nie była to dobra
aura. Bałam się zamknąć oczy, by moja wyobraźnia nie zaczęła
mi podpowiadać jakiś masakrycznych wizji. I gdy z drzewa zerwał
się wielki ptak... mało nie zeszłam na zawał. Kaplica powinna
być poniżej. Ja jednak przeczuwam, że słowiańskim miejscem kultu
Flinsa, boga śmierci, był teren na wale, a znajdująca się poniżej
kaplica choć nosi nazwę pogańskiej powstała znacznie później,
jako chrześcijańska odpowiedź na wcześniejsze wierzenia. Źródła
mówią o XIIw., jako powstaniu budowli drewnianej (bo buncie słowiańskich plemion i ich powrocie do pogaństwa), a w XIXw. kamiennej.
Wiem, że kaplica znajduje się gdzieś
poniżej. Teren niestety jest trudny do penetracji z powodu
wiatrołomu. Nie mam więc pewności, czy do samej kaplicy dotarłam.
Podejrzewam, że jeszcze tu wrócę, ale najpierw muszę otrząsnąć
się z dziwnego wrażenia, jakie to miejsce na mnie zrobiło.
Ciekawe przeżycie... a Twój opis robi wrażenie....
OdpowiedzUsuńA i tak nie oddaje wszystkiego, co czułam.
UsuńSą takie miejsca, które wieją magią / czymś niezwykłym. Czasem możemy się poczuć spokojnie a czasem jest wrażenie i głos w głowie - wiej jak najdalej stąd.
OdpowiedzUsuńUh ale przeżycie.
Ciarki miałam konkretne.
UsuńTo ostatnie zdjęcie jakieś straszne ... nie chodź tam sama, Aniu, zabierz męża!!!
OdpowiedzUsuńWyszło faktycznie strasznie. Cały teren jest tam dziwny.
UsuńTaka wyprawa na pewno dostarczyła Ci wiele emocji.
OdpowiedzUsuńI to jakich!
UsuńZastanawiam się, kiedy sama będę mogła udać się na taką wyprawę, poznać nieco inne niż moje codzienne oblicze świata, tak blisko a tak daleko.
UsuńMiałem tak kiedyś przy tych starych kamiennych wałach w Kopańcu, z tym, że wtedy akurat zaczął się huragan. Nie wspomnę o przygodach przy Chatce Górzystów :D Podobne historie słyszałem kiedyś o Polanie Czarownic nad Kopańcem. Super jest ta mapka, nie znałem jej wcześniej. Sam się tam wybiorę w przyszłości, z ciekawości.
OdpowiedzUsuńNaprawdę nie znałeś? Posiłkuję się nią od jakiegoś czasu. Link też wstawiałam. Musiało Ci umknąć. Ona i geoportal pomagają znaleźć zaskakujące miejsca. Polanę Czarownic muszę odwierdzić na spokojnie. Bo byłam tylko przejazdem kilka razy. No i wały w Kopańcu czekajă 😃
UsuńPięknie widoki, z chęcią bym się tam wybrała z rodziną
OdpowiedzUsuńLudzie często mylą kaplicę z stosjqfym budynkiem. Dla nas pogan, czarownice i rodzimowierców jasne jest że to nie będzie budynek, a miejsce kultu naszych przodków. Od razu zorientowałam się,że źle szukacie. Nie szuka się takich rzeczy oczami, a sercem. Takie miejsca czuję się od razu,gdy jest się w pobliżu.
OdpowiedzUsuńJako ciekawostkę dodam,że Jasna góra rónież była kiedy miejscem kultu pogan.
Bardzo ładne zdjęcia.
W przypadku Pogańskiej Kaplicy sprawa jest złożona, gdyż tą nazwą określano kaplicę chrześcijańską postawioną w miejscu dawniejszego kultu. Tak więc szuka się fundamentw owego budynku z XIXw. A że trafiłam na to wcześniejsze, to akurat nic dziwnego. Tak mam.
UsuńPrzyznam, że jest coś motywującego do szukania takich miejsc, znaków dalekiej przeszłości, połączenia z tym co było, choćby na poziomie kilku myśli. :)
OdpowiedzUsuńOwszem. Czasem z takich strzępków wiadomości, niejasnych relacji powstaje ciekawa historia.
UsuńIle można sobie samemu dopowiedzieć, uzupełnić luki. :)
UsuńBardzo tajemnicze miejsce, chętnie odwiedze je kiedyś z chłopakiem :)
OdpowiedzUsuńBardzo. Ja też następnym razem wezmę kompana.
UsuńUwielbiam takie miejsca i historie. Kawał dobrej opowieści :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Lubię łączyć takie wątki w całość.
Usuńnajbardziej zainteresowała mnie ta pogańska kapliczka. Sama chętnie bym jej poszukała :-)
OdpowiedzUsuńNie dziwię się. I pomyśl, że takich tajemniczych miejsc mam w okolicy mnóstwo.
UsuńCiarki mnie przeszły, czytając to co napisałaś. Tajemnicze i ciekawe miejsce
OdpowiedzUsuńTak, bardzo tajemnicze. Skoro ciarki były, to znaczy że cel osiągnęłam.
UsuńTo prawda ale mnie też to zaciekawiło bardzo
UsuńIle tam ciekawych miejsc u Ciebie. Ciągle coś nowego.
OdpowiedzUsuńI ciągle nowe miejsca odkrywam.
UsuńWITAM
OdpowiedzUsuńByłem tam miesiąc temu. Około 60 m na północny zachód od wału wyrównanego terenu jest kopczyk około 4 m średnicy, na nim rośnie pochylona brzoza, a poniżej wyschnięty strumień. Wydaje Mi się że to jest to miejsce, ponieważ zgadza się z niemieckimi mapami topograficznymi oraz mapą topograficzą na geoportalu. Choć sam wypłaszczony teren i wał też są interesujące i pewnie mają swoją ciekawą historię. Pozdrawiam
Czy to Twoją relację czytałam na forum? Miejsce kaplicy na pewno jeszcze przeszukam, bo mieszkam niedaleko, jednak moim zdaniem miejsce pradawnego kultu to właśnie wał. Strumień jest obecnie mokry i teren podmokły, więc zaczekam na kolejny atak suszy.
UsuńWitaj. Raczej nie moją relację. Ja ostatni raz coś publikował kilka lat temu na ten temat. Ja mieszkam w Przecznicy (kilka kilometrów niżej) i planowałem ruszyć temat tego miejsca, lecz ciągle brakuję czasu aby się konkretnie tym zająć. W niemieckich źródłach tylko wzmianki a Polacy za bardzo się nie interesowali tym miejscem. Temat warty odświeżenia na nowo :-) Pozdrawiam
UsuńCzyli prawie jesteśmy sąsiadami, mój dom stoi na Fersztlu. W okolicy tajemnica goni tajemnicę i nie wiadomo czym się zająć. Do tego dla mnie barierą jest nieznajomość niemieckiego. A polskie źródła są... szczątkowe i często prowadzą na manowce.
UsuńFajnie wybrać się na taką wyprawę i oderwać się trochę od rzeczywistości :D
OdpowiedzUsuńSuper zdjęcia! Pozdrawiam!
Wiesz, dla mnie to jest rzeczywistość.
UsuńMoże wyprawa w większym gronie? Chętnie się zapiszę ! Swego czasu bardzo interesowała mnie ta okolica.
OdpowiedzUsuńhttps://mirsk.eu/spacerkiem-na-tloczyne/
Całkiem niezły pomysł! Teksty na mirsk.eu znam. Wymiana wiedzy i domniemań mogłoby być ciekawie.
UsuńAniu, ale miałaś przeżycie! Trochę zazdroszczę odczuć.
OdpowiedzUsuńKiedyś szedłem pod górę starym duktem blisko tamtego miejsca. Później droga znikła, szedłem między drzewami, ale wkrótce wyszedłem na szutrówkę blisko źródła. Wiedziałem o ruinie, była zaznaczona na mapie, ale oczywiście nic nie znalazłem.
Wiem, którędy szedłeś. Nieźle można się tam pogubić. A znalezienie tego, co jest na mapie tomosobna historia.
UsuńTo się nazywa przeżycie, emocje nie do opisania i tę ekspresję czuć w opisie :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że udało mi się oddać nastrój tamtej chwili.
UsuńO mamo, jakie tam są piękne tereny.
OdpowiedzUsuńDoskonale rozumiem Twój zachwyt.
UsuńNiesamowity opis, mnie również przeszły ciarki po plecach. Chwilę zaczęło mnie to zastanawiać, bo nigdy nie miałem takiego odczucia będąc w jakimś miejscu. Miałem natomiast odczucia, że miejsce, które odwiedzam jest mi doskonale znane. Wtedy powrót do tych miejsc sprawia mi niezwykłą przyjemność.
OdpowiedzUsuńTak. To uczucie też znam. Umysł płata nam figle.
Usuń😱 teraz nie będę mógł zasnąć 😉
OdpowiedzUsuń