Chatka Górzystów to miejsce, do
którego co roku zmierzają tysiące piechurów i rowerzystów.
Każdy, kto zawita w Góry Izerskie chce zobaczyć niezwykłą Halę
Izerską oraz poczuć klimat kultowego górskiego schroniska. I choć
nie lubię tłoku, a tam latem zazwyczaj bywa tłoczno, postanowiłam
właśnie w tym kierunku zaplanować kolejną wycieczkę z Gui i Małą
M.
Żółtym szlakiem z Rozdroża do Chatki Górzystów
20 km to niby nie jest jakaś bardzo
duża odległość na wycieczkę, jednak gdy dołoży się ciężar
wózka, który trzeba wepchnąć na Wysoki Grzbiet, to 20 km urasta
do całkiem niezłego wyniku. Na więcej na razie byśmy się nie
zdecydowały. Z tego też powodu wybrałam nudne podejście żółtym
szlakiem, gdyż jest najkrótszą drogą do pokonania z wózkiem, a
przy tym niezbyt wyczerpującą.
Na wycieczkę wyjechałyśmy po
dziewiątej i ok. dziesiątej ruszyłyśmy przed siebie. Pogoda nie
była najlepsza, niebo zasnuło się chmurami, a prognozy
przewidywały nawet słaby deszcz. Na Rozdrożu Izerskim stało tylko
kilka samochodów, co nie bylo dziwne ze względu na: po pierwsze dosyć wczesną porę, po drugie środek tygodnia no i pogoda odstraszała turystów. Nie mniej
przed nami na szlak wyruszyły dwie rodziny z dziećmi: jedna z dwiema
sporymi dziewczynkami, druga, z dwoma młodszymi chłopcami. Jeszcze
przed rozwidleniem szlaków powiedziałam do Gui, że na miejscu
rodziców z dziewczynkami wybrałabym szlak prosto na Stanisława,
natomiast mali chłopcy raczej ruszą tak jak my żółtym na Młaki.
Nie pomyliłam się. Dokładnie takiego wybór dokonały obie
rodziny. Trochę współczułam rodzicom chłopców, bo jeszcze
pamiętam, ile musiałam się nagimnastykować, by moje ancymonki
nie powtarzały co 10 minut "daleko jeszcze" albo "nogi mnie bolą".
Szybko wyprzedziłyśmy rodzinkę, zamieniając kilka słów o górach.
Żółty szlak jest nudny. Przez
pierwsze kilometry idzie się powoli w górę przez las, bez
najmniejszego wysiłku, ale też bez spektakularnych pejzaży. Tylko
las i szutrowa droga. Wózek z Małą M. pchałyśmy na zmianę.
Czasem Mała szła na własnych nóżkach. Tempo miałyśmy całkiem
dobre, a że lubimy swoje towarzystwo, nim się spostrzegłyśmy
wjechałyśmy na przełęcz pod Sinymi Skałkami. Tym razem nie
musiałyśmy pchać się pod górę, bo to nie Wysoka Kopa była
naszym celem, tylko spokojnie prawie po prostym ruszyłyśmy dalej
żółtym szlakiem. Krótką przerwę zrobiłyśmy dopiero nad
Jagnięcym Jarem, bo chciałam Gui to miejsce pokazać.
Tu też przez chwilę wahałyśmy się, jak iść dalej żółtym, czy może dojść do niebieskiego. W końcu wybrałyśmy żółty, choć wiedziałam, że pod koniec będzie trzeba się trochę z wózkiem nagimnastykować.
Tu też przez chwilę wahałyśmy się, jak iść dalej żółtym, czy może dojść do niebieskiego. W końcu wybrałyśmy żółty, choć wiedziałam, że pod koniec będzie trzeba się trochę z wózkiem nagimnastykować.
Nie przewidziałam jednak, że będzie
aż tak źle. Po ostatnich ulewach droga była w bardzo kiepskim
stanie. Cieszyłyśmy się, że Mała M. usnęła, bo przez ponad pół
kilometra (!) wózek z śpiącym dzieckiem po prostu musiałyśmy nieść!
W Chatce Górzystów
Nasz trud został jednak nagrodzony,
gdy tylko wyszłyśmy z lasu. No może nie było oszałamiających
widoków, bo Halę Izerską zasnuła mgła i lekko siąpiło, ale za
to w Chatce było ciepło, przytulnie i swojsko. Gui pierwszy raz
odwiedzała takie schronisko i zrobiło ono na niej ogromne wrażenie.
Zamówiłyśmy oczywiście słynny naleśnik z jagodami, szarlotkę
oraz kawę i herbatę. Czekając na smakołyki, pozwoliłyśmy Małej
M. wędrować po schronisku, a ona czuła się w nim naprawdę bardzo
dobrze. Najbardziej spodobała się jej... kuchnia turystyczna.
Potem przyszedł czas na jedzonko. Gui
stwierdziła, że musi koniecznie zrobić taki typ naleśnika, gdyż
przypadł jej do gustu. Wypoczęte i posilone mogłyśmy wracać.
Niestety nad Halą nadal wisiała mgła, ograniczająca widoczność.
Gui jednak stwierdziła, że... to dobrze, bo po pierwsze jest
spokojniej, a po drugie będzie powód, by tu wrócić przy lepszej
pogodzie.
Z Chatki Górzystów na Rozdroże Izerskie
Jak się domyślacie, nie
zdecydowałyśmy się na powrót żółtym szlakiem. Wybrałam
wariant z ominięciem najgorszego odcinka. Dzięki temu Gui zobaczyła
zamglone ruiny domostw Wielkiej Izery i mogła poczuć ducha tego
miejsca, gdzie mgły, deszcz i chłód są częstsze niż gdzie
indziej. Początkowo skierowałyśmy się na Orle, by po kilkuset
metrach skręcić w lewo na niebieski szlak. Jest on nieco błotnisty,
ale da się nim przejść ten kawałek, so miejsca gdzie szlak biegnie prosto a
my skręciłyśmy w lewo zgodnie z oznakowaniem drogi rowerowej.
Potem już bez żadnych sensacji doszłyśmy do żółtego w miejscu,
gdzie jest on już przyjemnym dla wózka szuterkiem. Mgła
towarzyszyła nam cały czas sprawiając, że las pokazywał się nam
w niezwykle ciekawy sposób Gui zauważyła, że jest to idealna
sceneria dla horroru. Brakowało jedynie wycia wilków. Powrót na
Rozdroże upłynął nam na zabawianiu Małej M. która zaczęła
domagać się wytężonej uwagi dokładnie w tym samym miejscu co rok
temu (przeczytajcie o naszej wycieczce do kopalni Stanisław) Zbierałyśmy więc jagody, pozwoliłyśmy jej na samodzielną
wędrówkę i zbieranie patyczków. Im byłyśmy niżej, tym robiło
się cieplej i jaśniej. Na Rozdrożu przebłyskiwało nawet słońce.
Trasa, która liczy ok. 20 km zajęła nam razem z postojem w Chatce
Górzystów jakieś 7 godzin.
Do domu wróciłyśmy w mokrych butach,
ale w doskonałych humorach. Tym bardziej, że w Domku pod Orzechem
czekał na nas gorący i pożywny posiłek przygotowany przez bratową
mojego Ślubnego.
Teraz czas pomyśleć o kolejnej
izerskiej wycieczce, na którą wybierzemy się w czasie sierpniowego
pobytu Gui i Małej M.
Wasz powrotny szlak pokrywał się z jednym ze śladów wilków, który znalazłem tam na początku czerwca :D
OdpowiedzUsuńNo i sceneria była odpowiednia, by wilków posłuchać 😂
UsuńUwielbiam to miejsce o każdej porze roku, choć historia jego smutna. Nie spotkałyście Marka Niedźwieckiego? On też tu często zagląda.Cwierć wieku temu odbyliśmy z naszym pierworodnym w nosidełku pierwszą wędrówkę ze Świeradowa do Chatki Górzystów.Obudziłaś wspomnienia:)) Pozdrawiam. Małgosia.
OdpowiedzUsuńTo prawda. Miejsce jest niesamowite. Często odwiedzam Wielką Izerę, ale najczęściej omijam Chatkę, bo nie lubię tłoku. A pierwszy raz byłam tu... dawno, gdzieś w połowie lat osiemdziesiątych, gdy samotnie włóczyłam się po górach. Fajnie mieć takie wspomnienia.
UsuńNigdy tam nie byłam. Może w końcu w te wakacje się uda...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
Jeśli będziesz w okolicy, przyjedź na dobrą kawę do nas. Tej w Chatce nie polecam.
UsuńNo jakże! przecież to zacny wynik, 20 km w nogach, do tego wózek z dzieckiem ... lubię atmosferę prawdziwego schroniska, a już nocleg w takim to swoiste przeżycie, zaraz znajdzie się gitara, śpiewy, rozmowy; trasa jak dla mnie, niezbyt stromo, coś męczliwa w tym roku jestem; pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńWiesz, Mario, my lubimy właśnie długie trasy. Noclegi w schronisku to faktycznie totalny odlot. W młodości często tego doświadczałam w Beskidach. A trasa jest bardzo przyjazna osobom, które nie lubią forsownych podejść.
UsuńŚwietna wycieczka, szczególnie że nie było tłoku. Myślę, że w Izerach nawet mgła może dodawać uroku. Pozdrawiam i gratuluję przejścia tylu kilometrów.
OdpowiedzUsuńTak, izerska mgła sprzyja ciekawym refleksjom.
UsuńMiła i spokojna wycieczka. Dopóki nie pada -- nie leje można spacerować, nawet we mgle. Spacer we mgle jest owiany pewną magią i tajemnicą.
OdpowiedzUsuńNam nawet deszcz nie przeszkadzał.
UsuńMuszę się tam kiedyś wybrać! 🤩
OdpowiedzUsuńDo Chatki Górzystów koniecznie!
UsuńFajne mieć miejsca gdzie się lubi wracać. Mam nadzieję że pogoda będzie piękna jak tam zawitacie ponownie.
OdpowiedzUsuńNa pewno tam wrócimy i to nie raz. Przecież Mała M. nie będzie tej wycieczki pamiętać.
UsuńNo pewnie nie będzie, wiec tym bardziej warto tam wrócić:)
Usuńnie znałam tego miejsca, ale widze że mała księzniczka dała radę się powspinać, dobrze ze wycieczka udana i zapadnie w pamięć :)
OdpowiedzUsuńDla wielbicieli gór to kultowa miejscówka, choć dojście wymaga sporo wysiłku.
Usuńkuchnia turystyczna to całkowita nowość dla dzieci, dobrze, ze pokazujesz im świat inny niż ten 'ucywilizowany"
OdpowiedzUsuńDzieci powinny mieć możliwość poznawania świata, bo w ten sposób się uczą.
UsuńNigdy wcześniej nie słyszałam o tym miejscu, a właśnie szukam jakiegoś ciekawego pomysłu na weekendowy wypad. Chyba się tam wybierzemy :)
OdpowiedzUsuńWspaniałe miejsce i piękne widoki <3
OdpowiedzUsuńByłam w Chatce Górzystów i to kilka razy.Bardzo podoba mi się ta trasa i cudowne widoki.Lubię Góry Izerskie.
OdpowiedzUsuńŚwieradów-Zdrój wręcz uwielbiam. Mogłabym mieszkać w tych rejonach.
Sama trasa zajmuje sporo godzin i trzeba się przygotować do takiej wycieczki.
Fajny pomysł na weekend :-)
Pozdrawiam!
Irena-Hooltaye w podróży
Super wyprawa! I widać, że mała M. bardzo lubi takie eskapady.
OdpowiedzUsuńPrzyjemna wycieczka.. marzy mi się taka.. Góry <3
OdpowiedzUsuńŁadna wycieczka, mimo takiej sobie pogody. Jakbym czuł jej atmosferę.
OdpowiedzUsuńZauważyłem, że zmęczone dziecko, które nie ma już siły iść, znajduje je dla wyszukiwania patyczków. Prawda, Aniu?
Dlaczego nie byłem jeszcze w Chatce Górzystów??
Super wycieczka :) Planujemy wyjazd do Świeradowa w sierpniu i marzy mi sie chatka gorzystów, czy jest jakaś krótsza trasa aby tam dojść i przyjazna dla wózka i kobiety w 7 miesiącu ciąży ;) ?
OdpowiedzUsuńChętnie uwzględnię w moich planach na wakacyjne wycieczki, mam nadzieję, że okoliczności będą sprzyjające. :)
OdpowiedzUsuńSuper wycieczka, chętnie odwiedziłabym Chatkę :)
OdpowiedzUsuń