środa, 15 lipca 2020

Mała M. w Chatce Górzystów



Chatka Górzystów to miejsce, do którego co roku zmierzają tysiące piechurów i rowerzystów. Każdy, kto zawita w Góry Izerskie chce zobaczyć niezwykłą Halę Izerską oraz poczuć klimat kultowego górskiego schroniska. I choć nie lubię tłoku, a tam latem zazwyczaj bywa tłoczno, postanowiłam właśnie w tym kierunku zaplanować kolejną wycieczkę z Gui i Małą M.


Żółtym szlakiem z Rozdroża do Chatki Górzystów

20 km to niby nie jest jakaś bardzo duża odległość na wycieczkę, jednak gdy dołoży się ciężar wózka, który trzeba wepchnąć na Wysoki Grzbiet, to 20 km urasta do całkiem niezłego wyniku. Na więcej na razie byśmy się nie zdecydowały. Z tego też powodu wybrałam nudne podejście żółtym szlakiem, gdyż jest najkrótszą drogą do pokonania z wózkiem, a przy tym niezbyt wyczerpującą.
Na wycieczkę wyjechałyśmy po dziewiątej i ok. dziesiątej ruszyłyśmy przed siebie. Pogoda nie była najlepsza, niebo zasnuło się chmurami, a prognozy przewidywały nawet słaby deszcz. Na Rozdrożu Izerskim stało tylko kilka samochodów, co nie bylo dziwne ze względu na:  po pierwsze dosyć wczesną porę, po drugie środek tygodnia no i pogoda odstraszała turystów. Nie mniej przed nami na szlak wyruszyły dwie rodziny z dziećmi: jedna z dwiema sporymi dziewczynkami, druga, z dwoma młodszymi chłopcami. Jeszcze przed rozwidleniem szlaków powiedziałam do Gui, że na miejscu rodziców z dziewczynkami wybrałabym szlak prosto na Stanisława, natomiast mali chłopcy raczej ruszą tak jak my żółtym na Młaki. Nie pomyliłam się. Dokładnie takiego wybór dokonały obie rodziny. Trochę współczułam rodzicom chłopców, bo jeszcze pamiętam, ile musiałam się nagimnastykować, by moje ancymonki nie powtarzały co 10 minut "daleko jeszcze" albo "nogi mnie bolą". Szybko wyprzedziłyśmy rodzinkę, zamieniając kilka słów o górach.
Żółty szlak jest nudny. Przez pierwsze kilometry idzie się powoli w górę przez las, bez najmniejszego wysiłku, ale też bez spektakularnych pejzaży. Tylko las i szutrowa droga. Wózek z Małą M. pchałyśmy na zmianę. Czasem Mała szła na własnych nóżkach. Tempo miałyśmy całkiem dobre, a że lubimy swoje towarzystwo, nim się spostrzegłyśmy wjechałyśmy na przełęcz pod Sinymi Skałkami. Tym razem nie musiałyśmy pchać się pod górę, bo to nie Wysoka Kopa była naszym celem, tylko spokojnie prawie po prostym ruszyłyśmy dalej żółtym szlakiem. Krótką przerwę zrobiłyśmy dopiero nad Jagnięcym Jarem, bo chciałam Gui to miejsce pokazać.
Tu też przez chwilę wahałyśmy się, jak iść dalej żółtym, czy może dojść do niebieskiego. W końcu wybrałyśmy żółty, choć wiedziałam, że pod koniec będzie trzeba się trochę z wózkiem nagimnastykować.
Nie przewidziałam jednak, że będzie aż tak źle. Po ostatnich ulewach droga była w bardzo kiepskim stanie. Cieszyłyśmy się, że Mała M. usnęła, bo przez ponad pół kilometra (!) wózek z śpiącym dzieckiem po prostu musiałyśmy nieść!

W Chatce Górzystów

Nasz trud został jednak nagrodzony, gdy tylko wyszłyśmy z lasu. No może nie było oszałamiających widoków, bo Halę Izerską zasnuła mgła i lekko siąpiło, ale za to w Chatce było ciepło, przytulnie i swojsko. Gui pierwszy raz odwiedzała takie schronisko i zrobiło ono na niej ogromne wrażenie. Zamówiłyśmy oczywiście słynny naleśnik z jagodami, szarlotkę oraz kawę i herbatę. Czekając na smakołyki, pozwoliłyśmy Małej M. wędrować po schronisku, a ona czuła się w nim naprawdę bardzo dobrze. Najbardziej spodobała się jej... kuchnia turystyczna.
Potem przyszedł czas na jedzonko. Gui stwierdziła, że musi koniecznie zrobić taki typ naleśnika, gdyż przypadł jej do gustu. Wypoczęte i posilone mogłyśmy wracać. Niestety nad Halą nadal wisiała mgła, ograniczająca widoczność. Gui jednak stwierdziła, że... to dobrze, bo po pierwsze jest spokojniej, a po drugie będzie powód, by tu wrócić przy lepszej pogodzie.

Z Chatki Górzystów na Rozdroże Izerskie

Jak się domyślacie, nie zdecydowałyśmy się na powrót żółtym szlakiem. Wybrałam wariant z ominięciem najgorszego odcinka. Dzięki temu Gui zobaczyła zamglone ruiny domostw Wielkiej Izery i mogła poczuć ducha tego miejsca, gdzie mgły, deszcz i chłód są częstsze niż gdzie indziej. Początkowo skierowałyśmy się na Orle, by po kilkuset metrach skręcić w lewo na niebieski szlak. Jest on nieco błotnisty, ale da się nim przejść ten kawałek, so miejsca gdzie szlak biegnie prosto a my skręciłyśmy w lewo zgodnie z oznakowaniem drogi rowerowej. Potem już bez żadnych sensacji doszłyśmy do żółtego w miejscu, gdzie jest on już przyjemnym dla wózka szuterkiem. Mgła towarzyszyła nam cały czas sprawiając, że las pokazywał się nam w niezwykle ciekawy sposób Gui zauważyła, że jest to idealna sceneria dla horroru. Brakowało jedynie wycia wilków. Powrót na Rozdroże upłynął nam na zabawianiu Małej M. która zaczęła domagać się wytężonej uwagi dokładnie w tym samym miejscu co rok temu (przeczytajcie o naszej wycieczce do kopalni Stanisław) Zbierałyśmy więc jagody, pozwoliłyśmy jej na samodzielną wędrówkę i zbieranie patyczków. Im byłyśmy niżej, tym robiło się cieplej i jaśniej. Na Rozdrożu przebłyskiwało nawet słońce. Trasa, która liczy ok. 20 km zajęła nam razem z postojem w Chatce Górzystów jakieś 7 godzin.
Do domu wróciłyśmy w mokrych butach, ale w doskonałych humorach. Tym bardziej, że w Domku pod Orzechem czekał na nas gorący i pożywny posiłek przygotowany przez bratową mojego Ślubnego.
Teraz czas pomyśleć o kolejnej izerskiej wycieczce, na którą wybierzemy się w czasie sierpniowego pobytu Gui i Małej M.


30 komentarzy:

  1. Wasz powrotny szlak pokrywał się z jednym ze śladów wilków, który znalazłem tam na początku czerwca :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i sceneria była odpowiednia, by wilków posłuchać 😂

      Usuń
  2. Uwielbiam to miejsce o każdej porze roku, choć historia jego smutna. Nie spotkałyście Marka Niedźwieckiego? On też tu często zagląda.Cwierć wieku temu odbyliśmy z naszym pierworodnym w nosidełku pierwszą wędrówkę ze Świeradowa do Chatki Górzystów.Obudziłaś wspomnienia:)) Pozdrawiam. Małgosia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. Miejsce jest niesamowite. Często odwiedzam Wielką Izerę, ale najczęściej omijam Chatkę, bo nie lubię tłoku. A pierwszy raz byłam tu... dawno, gdzieś w połowie lat osiemdziesiątych, gdy samotnie włóczyłam się po górach. Fajnie mieć takie wspomnienia.

      Usuń
  3. Nigdy tam nie byłam. Może w końcu w te wakacje się uda...
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli będziesz w okolicy, przyjedź na dobrą kawę do nas. Tej w Chatce nie polecam.

      Usuń
  4. No jakże! przecież to zacny wynik, 20 km w nogach, do tego wózek z dzieckiem ... lubię atmosferę prawdziwego schroniska, a już nocleg w takim to swoiste przeżycie, zaraz znajdzie się gitara, śpiewy, rozmowy; trasa jak dla mnie, niezbyt stromo, coś męczliwa w tym roku jestem; pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, Mario, my lubimy właśnie długie trasy. Noclegi w schronisku to faktycznie totalny odlot. W młodości często tego doświadczałam w Beskidach. A trasa jest bardzo przyjazna osobom, które nie lubią forsownych podejść.

      Usuń
  5. Świetna wycieczka, szczególnie że nie było tłoku. Myślę, że w Izerach nawet mgła może dodawać uroku. Pozdrawiam i gratuluję przejścia tylu kilometrów.

    OdpowiedzUsuń
  6. Miła i spokojna wycieczka. Dopóki nie pada -- nie leje można spacerować, nawet we mgle. Spacer we mgle jest owiany pewną magią i tajemnicą.

    OdpowiedzUsuń
  7. Muszę się tam kiedyś wybrać! 🤩

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajne mieć miejsca gdzie się lubi wracać. Mam nadzieję że pogoda będzie piękna jak tam zawitacie ponownie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno tam wrócimy i to nie raz. Przecież Mała M. nie będzie tej wycieczki pamiętać.

      Usuń
    2. No pewnie nie będzie, wiec tym bardziej warto tam wrócić:)

      Usuń
  9. nie znałam tego miejsca, ale widze że mała księzniczka dała radę się powspinać, dobrze ze wycieczka udana i zapadnie w pamięć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla wielbicieli gór to kultowa miejscówka, choć dojście wymaga sporo wysiłku.

      Usuń
  10. kuchnia turystyczna to całkowita nowość dla dzieci, dobrze, ze pokazujesz im świat inny niż ten 'ucywilizowany"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieci powinny mieć możliwość poznawania świata, bo w ten sposób się uczą.

      Usuń
  11. Nigdy wcześniej nie słyszałam o tym miejscu, a właśnie szukam jakiegoś ciekawego pomysłu na weekendowy wypad. Chyba się tam wybierzemy :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Wspaniałe miejsce i piękne widoki <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Byłam w Chatce Górzystów i to kilka razy.Bardzo podoba mi się ta trasa i cudowne widoki.Lubię Góry Izerskie.
    Świeradów-Zdrój wręcz uwielbiam. Mogłabym mieszkać w tych rejonach.
    Sama trasa zajmuje sporo godzin i trzeba się przygotować do takiej wycieczki.
    Fajny pomysł na weekend :-)
    Pozdrawiam!
    Irena-Hooltaye w podróży

    OdpowiedzUsuń
  14. Super wyprawa! I widać, że mała M. bardzo lubi takie eskapady.

    OdpowiedzUsuń
  15. Przyjemna wycieczka.. marzy mi się taka.. Góry <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Ładna wycieczka, mimo takiej sobie pogody. Jakbym czuł jej atmosferę.
    Zauważyłem, że zmęczone dziecko, które nie ma już siły iść, znajduje je dla wyszukiwania patyczków. Prawda, Aniu?
    Dlaczego nie byłem jeszcze w Chatce Górzystów??

    OdpowiedzUsuń
  17. Super wycieczka :) Planujemy wyjazd do Świeradowa w sierpniu i marzy mi sie chatka gorzystów, czy jest jakaś krótsza trasa aby tam dojść i przyjazna dla wózka i kobiety w 7 miesiącu ciąży ;) ?

    OdpowiedzUsuń
  18. Chętnie uwzględnię w moich planach na wakacyjne wycieczki, mam nadzieję, że okoliczności będą sprzyjające. :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Super wycieczka, chętnie odwiedziłabym Chatkę :)

    OdpowiedzUsuń