Zapewne znacie to uczucie, gdy po
miesiącach pracy, nerwów, kompromisów, zwątpienia i całej gamy
innych uczuć patrzycie na efekt swoich wysiłków i wiecie, że to
jest właśnie to. Nam po wielu trudnych miesiącach, gdy chwilami
nie mogliśmy na siebie patrzeć, gdy różne „niedasie”
przekształcaliśmy w można, udało się zakończyć remont
poddasza w naszym domu na wsi. Co jakiś czas uchylałam Wam swoje drzwi, by pokazać
postępy prac remontowych. W czerwcu mogliście zobaczyć pokój z antresolą,
dziś chcę Was zaprosić do kuchni i jadalni.
Kuchnia na poddaszu
Przyznam, że pomysł z aneksem
kuchennym wciśniętym na korytarzu wydawał się karkołomny od samego początku. Gdy
pokazywałam ciemny kąt zawieszony pajęczynami i z ziejącą czarną
dziurą w podłodze, wszyscy pukali się w czoło ("Pogięło cię? Tyle mebli?"). Nawet moja
nieoceniona Inkwi, której dziełem był projekt techniczny,
powątpiewała w powodzenie takiego rozwiązania. Gdy kilka dni temu, pokazałam jej kuchnię, oniemiała. Zamiast czarnej jamy zobaczyła
jasną, rozświetloną zachodzącym słońcem przestrzeń, na której
zmieściły się wszystkie konieczne w kuchni sprzęty. Przyznam, że
nie udałoby się, gdyby nie fakt, że nasz fachowiec bezbłędnie
wyczuwał, co chcę osiągnąć. Świetnym rozwiązaniem okazało się
zakupienie dwóch szafek narożnych, które wraz z szafką pod zlew,
lodówką i jeszcze jedną zwykłą szafką utworzyły podkowę z
wygodnym miejscem do przygotowywania posiłków. A okno z widokiem na klony i zachodzące słońce dodaje kuchni na poddaszu niepowtarzalnego uroku. Przyznaję, podłoga jest strasznym kompromisem, bo marzyłam o strych deskach oraz kaflach, ale względy finansowe, brak czasu oraz przede wszystkim waga kafli i desek sprawiły, że mamy panele i stare sprawdzone linoleum("babo! tego ciężaru nasze belki nie wytrzymają!").
W kuchni mieści się płyta
indukcyjna, kuchenka mikrofalowa, czajnik elektryczny, lodówka i
zlewozmywak. Planując, co powinno znaleźć się w kuchni
turystycznej bazowałam na własnym doświadczeniu, wszak często
korzystałyśmy w czasie maratonów z noclegów w pensjonatach, więc
zdążyłam się przekonać, czego potrzebuje turysta. Pamiętałam
więc o kilku garnkach, patelniach, kubkach, talerzach i całej masie
różnych misek i miseczek. Na pewno okaże się, że czegoś
brakuje, ale póki co jestem zadowolona.
Jadalnia na poddaszu
Z jadalnią było jeszcze gorzej. Gdy
mówiłam, że naprzeciw kuchni, obok schodów zrobimy jadalnię,
nikt tego nie widział, a ja pokazywałam niewidzialne krzesła,
szafę oraz drewniany stół. I znów słyszałam „niedasie”. A
jednak udało się! O ile kuchnia jest na wskroś nowoczesna, o tyle
jadalnia ma klimat poprzedniej epoki, a to za sprawą krzeseł
pamiętających wczesnego Gierka. Czeka mnie jeszcze ich renowacja,
ale tym zajmę się po sezonie. Całości dopełnia drewniany stół
i uratowana przed wyrzuceniem bardzo stara szafa. Gdy pierwszy raz
przyjechałam do Gierczyna, szafa ta pełniła funkcję szafy
ubraniowej i już wówczas była stara. Potem ustawiliśmy ją na
strychu i przechowywaliśmy tak zwane gierczyńskie ubrania, czyli
te, których nie zabieraliśmy do Trzebiatowa. Teraz, po zdrapaniu
kilka warstw białej farby i dodaniu półek oraz haczyków na filiżanki
służy jako regał.
W jadalni brakuje jeszcze dużej stojącej lampy. Nawet wiem, jak miałaby wyglądać, tylko muszę pojechać na giełdę do Cieplic, gdzie takie cuda można znaleźć.
W jadalni brakuje jeszcze dużej stojącej lampy. Nawet wiem, jak miałaby wyglądać, tylko muszę pojechać na giełdę do Cieplic, gdzie takie cuda można znaleźć.
Pod samym skosem chcę jeszcze umieścić
niewielki regał na książki, mapy i przewodniki, bo przecież u
mnie książki są wszędzie. Na ścianie umieszczę antyramę ze
swoimi pastelami, natomiast w korytarzu aż prosi się kolaż ze
starych zdjęć Gierczyna i Domku pod Orzechem.
Pokoje na strychu
„izba krewnych i znajomych Królika”
ze znanym z anegdoty łóżkiem z IKEI i pięknie wyeksponowanymi
belkami;
„komórka Harrego Pottera” z
kolorową wykładziną i regałem na zabawki oraz sporym oknem
dachowym (tego pokoju jeszcze wam nie pokażę, bo jest w trakcie
urządzania);
„pokój z antresolą”, którego
największym atutem obok antresoli są ogromne okna.
Widzieliście już tę izbę, teraz
jednak jest już prawie w pełni urządzona (brakuje dwóch komód,
ale te chyba też muszę kupić w Cieplicach)
W sumie mamy ok. 10 miejsc noclegowych.
W sam raz dla dwóch zaprzyjaźnionych rodzin lub paczki znajomych.
Podoba Wam się u nas? Może chcecie spędzić w cichych Górach
Izerskich kilka dni i szukacie właśnie takiej sielskiej miejscówki?
Zapraszam.
Tu znajdziecie kilka wcześniejszych postów z moimi planami i marzeniami. Możecie porównać :)
Plany, plany...
W skandynawskim stylu
Łazienka na poddaszu
Tu znajdziecie kilka wcześniejszych postów z moimi planami i marzeniami. Możecie porównać :)
Plany, plany...
W skandynawskim stylu
Łazienka na poddaszu
Fajnie, że udaje Ci się realizować marzenia. Domek z duszą. Lubię takie. A Twoje malwy cudne. Pewnie górski klimat im służy. Próbowałam siać dwa razy. Nic z tego nie wyszło.Cienkie badylki szybko usychały.Pozdrawiam. Małgosia.
OdpowiedzUsuńTe malwy bardzo chciałam mieć, bo tak zapamiętałam dzieciństwo.
Usuńjest uroczo i przestronnie, Wasz Domek pod Orzechem to z pewnością wyjątkowo klimatyczne miejsce w otoczeniu natury
OdpowiedzUsuńZależało nam na przestrzeni. Nie lubię klitek.
UsuńFaktycznie: gdzie to wszystko zmieściliście? Można odnieść wrażenie oglądania wnętrz domu większego od Waszego.
OdpowiedzUsuńAniu, gratuluję skończenia prac. Życzę licznych i miłych gości.
Białe ściany oraz ustawienie mebli sprawia, że pomieszczenia stają wię przestronne.
UsuńAniu, ten post już czytałem kilka dni temu, a mój głupi komputer wyświetla mi informację o wczorajszej publikacji.
UsuńA może czas się zapętlił?
Może się zapętlił? Tu wszystko jest możliwe 😂
UsuńPiękny domek, goście będą się czuć u ciebie bardzo dobrze :)
OdpowiedzUsuńNa to właśnie liczymy.
UsuńNo i wyszło wszystko przepięknie. Śledziłam ile Was to pracy kosztowało, ale efekt znakomity. Ogromne gratuluję i życzę wspaniałych gości.
OdpowiedzUsuńDziękuję 💚
UsuńGratulacje Aniu. Przejeżdżałem przez Gierczyn parę tygodni temu rowerem. Fajna mieścina. Dużo zdrowia życzę i wytrwałości w realizacji marzeń. Pozdrawiam Johny
OdpowiedzUsuńWioska fajna, ale my mieszkamy na tyle daleko od niej, że jej nie widzimy. Szkoda, że nie chcieliście się u nas zatrzymać.
UsuńJeżeli tam trafię, zapewne skorzystam z noclegu. Bardzo fajnie, z klimatem, ciepło i przytulnie.
OdpowiedzUsuńŚwietnie to urządziłaś.
Życzę wielu gości :-)
Pozdrawiam!
Irena-Hooltaye w podróży
Dziękuję i zapraszam.
UsuńNie ma że "niedasię" - wszystko się da, jak są dobre plany i pomysły. Zresztą widać to na zdjęciach. Brawo za realizację i wystrój oraz NIE PODDAM SIĘ !!
OdpowiedzUsuńO tak! Trzeba tylko bardzo chcieć!
UsuńEfekt końcowy potwierdza, że warto trwać przy postanowieniach, liczą się chęci i pomysł. :)
OdpowiedzUsuńA dom zdobywa szczególną duszę, wspaniale wpasowuje się w jego mieszkańców, tylko trzeba mu poświęcić uwagę, czas i finanse. :)
UsuńPodoba mi się stwierdzenie, że dom wpasowuje się w mieszkańców.
UsuńPrzepięknie to wszystko wygląda, na żywo musi być jeszcze cudniej.
OdpowiedzUsuńFakt, jest bardzo przytulnie.
UsuńMuszę przyznać, że się wam udało. Mieszkanie wygląda super :) sama mkeskzam na poddaszu. Kinga
OdpowiedzUsuńJak uroczo i przytulnie! Super Wam to wyszło :)
OdpowiedzUsuńMalwy - marzenie! Od razu widać, że sielsko :)
OdpowiedzUsuń