"Akuszerka z Sensburga" była jedną z lepszych ksiażek, jakie udało mi się przeczytać w ubiegłym roku. Gdy więc ukazała się jej kontynuacja, wiedziałam, że czeka mnie ciekawa lektura. Czy "Ziele Marianny" utrzymuje ten sam wysoi poziom, czy może jednak byłam trochę rozczarowana? Zapraszam do lektury recenzji powieści Katarzyny Enerlich.
„Ziele Marianny” jest kontynuacją "Akuszerki z Sensburga", którą recenzowałam w ubiegłym roku, i dużo łatwiej wchodzi się w powieść, znając losy Stasi, akuszerki i zielarki, która po tragicznej śmierci męża i początkowej rozpaczy stawia na własne szczęście, które widzi w rozwoju zawodowym. Opuszcza rodzinną wieś i wyrusza w podróż do miasta, pozostawiając pod opieką rodziny swoją małą córkę. I to Marianna, córka Stasi, staje się bohaterką powieści. Dziewczyna dorasta i postanawia odnaleźć swoją matkę. Nie jest to proste zadanie, gdyż kontakt między rozdzielonymi członkami rodziny był raczej epizodyczny, a wybuch II wojny niczego nie ułatwiał. Zamiast do Sensburga, gdzie prawdopodobnie mieszka Stanisława, Marianna trafia do Galiny, byłej mniszki, powierniczki i przyjaciółki Stasi, która wraz z mężem zamieszkuje chatkę w głębi lasu. To tu udaje się młodej dziewczynie bezpiecznie przetrwać wojnę.
Powieść, podobnie jak pierwsza część sagi płynie niespiesznym nurtem, ukazując życie na mazurskiej wsi w czasie wojny oraz w polskim już Mrągowie i okolicach tuż po jej zakończeniu.
„Ziele Marianny” to niezwykła książka, gdzie fikcja literacka miesza się z prawdą historyczną, tworząc zgrabną i wiarygodną całość. Postaci bohaterów zarysowane są wyraziście, pozwalając się identyfikować z wybraną postacią i przeżywać codzienne radości i smutki.
Niezwykle ciekawie pokazane zostały losy mieszkańców Mrągowa z naciskiem na trudne relacje pomiędzy ludnością miejscową: niemiecką i mazurską oraz Polakami i Rosjanami, którzy pojawili się wraz z armią radziecką. Przy czym autorka pokazuje, że w każdym narodzie zdarzają się ludzie dobrzy i źli, tak prowadząc opowieść, by czytelnik polubił zarówno starego Niemca, mieszkającego w Mrągowie od zawsze i młodego Rosjanina, awansującego po wojnie. Także wśród Polaków znajdziemy tych, którzy zawsze chętnie służą pomocą, jak i zwykłe szuje, żerujące na cudzym nieszczęściu. Pięknie prowadzone są wątki miłosne: pierwsze zauroczenia i miłość Marianny oraz dojrzałe uczucie Stanisławy.
Wielka historia miesza się tu z codziennością mieszkańców Mrągowa. Razem z bohaterami przeżywamy dylematy związane z nowym porządkiem politycznym, widzimy szybkie kariery polityczne i równie szybkie upadki. Jako Ślązaczka, a obecnie mieszkanka Dolnego Śląska z ogromnym zainteresowaniem czytam ksiażki pokazujące niesamowicie skomplikowane powojenne relacje na terenach, gdzie rdzenna ludność nie była narodowości polskiej, tylko czuła się albo "tutejsza"- Mazurzy, Ślązacy, albo miała niemieckie korzenie. Bo też dopiero od niedawna odkłamuje się naszą historię i pokazuje, że nic nie jest czarno-białe.
Ogromnym atutem powieści jest jej piękny język, pozwalający z przyjemnością zanurzyć się w tę opowieść. Mnie jednak zabrakło cudownych gawęd o ziołach, których w tej części jest znacznie mniej, choć bohaterki prowadzą sklep z ziołami. I właśnie ten niedosyt ziołowych historii sprawia, że byłam odrobinę zawiedziona.
Recenzja powstała dzięi wspólracy z portalem Duże Ka
Nigdy nie czytalam takiej książki, więc chętnie bym zobaczyła czy taka by mi się spodobała :) Mi raczej nie przeszkadzałoby mało tekstów o ziołach :p
OdpowiedzUsuńJeśli lubisz spokojną narrację, to byłabyś usatysfakcjonowana lekturą.
UsuńZnam tylko "z widzenia" książki tej autorki. Nie miałam jeszcze okazji czytać.
OdpowiedzUsuńCiekawe, czy by Ci się spodobały?
UsuńKiedy czytam książki zawierające w sobie elementy faktycznych zdarzeń, to zawsze bliższe stają mi się losy bohaterów, z większą uwagą do nich podchodzę.
OdpowiedzUsuńMam podobnie. Lubię ten typ literatury.
UsuńSaga, bardzo lubię ten typ literatury, książka do przeczytania dla mnie...
OdpowiedzUsuńTeż lubię twn typ literatury.
UsuńU mnie sagi cieszą się największym wzięciem podczas jesiennych wieczorów. :)
UsuńZ pewnością przeczytam tą książkę :D Sięgnę też po pierwszą część :)
OdpowiedzUsuńPolecam!
UsuńTrzeba sięgnąć po te książki.
OdpowiedzUsuńMyślę, że Ci się spodobają.
UsuńPrzyznam, że nie znam tych pozycji i nie do końca jestem do nich przekonana. Nie wiem, czy to aby moje klimaty, czy mi podpasują, więc daję sobie na wstrzymanie. Może kiedyś.
OdpowiedzUsuńTrzeba lubić taką spowolnioną narrację. A o ile dobrze pamiętam, wolisz literaturę z wartą akcją.
UsuńZ niecierpliwością czekam na tom trzeci "Dom na wygonie". Lubię , kiedy historia pisze życie fikcyjnych bohaterów. Pozdrawiam.Małgosia.
OdpowiedzUsuńJa też czekam.
UsuńTa seria wciąż gdzieś mi się przewija przed oczami - muszę się w końcu za nią zabrać:D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
Warto.
UsuńNie miałam okazji jeszcze spotkać się z twórczością tej autorki. Choć wielka szkoda, że nie ma zbyt wielu opisów ziół i ich zastosowań, książka tylko by ma tym zyskała. Kinga
OdpowiedzUsuńW pierwszym tomie było tego sporo.
UsuńPołaczenie ziół z historią...To intrygujące jak na kasiążkę o czyichś losach. Ale na pewno znajdą się fani.
OdpowiedzUsuńGdzie można kupić drugi tom Katarzyny Enrlich "W domu na wygonie
OdpowiedzUsuńPewno chodzi o trzeci tom. Przeczytałam dwa i z niecierpliwością czekam, by zakupić trzeci. też jestem ślązaczką, z krwi i kości. To, co przeżywało pokolenie moich dziadków i rodziców pokrywa się z losami mieszkańców Mazur, losami opisywanymi przez wspaniałą Kasię Enerlich. Prosimy o więcej
OdpowiedzUsuń