Jakie mamy wycieczkowe plany?- napisała Gui w przeddzień przyjazdu. Zaproponowałam Orle albo Wysoki Kamień, nad resztą miałyśmy się zastanowić wspólnie siedząc nad mapą. W efekcie w ciągu trzech dni pobytu dziewczyn w Górach Izerskich odbyłyśmy dwie długie wycieczki i jedną nieco krótszą, ale wcale nie łatwiejszą. Na pierwszy ogień poszła Stacja Turystyczna Orle.
Orle w Górach Izerskich
Stacja Turystyczna Orle to obok Chatki Górzystów obowiązkowy punkt w planowaniu wycieczek po Górach Izerskich. Od Hali Izerskiej różni je jednak przede wszystkim stopień trudności trasy oraz długość przejścia. O ile nawycieczkę z dzieckiem do Chatki Górzystów trzeba zarezerwować cały dzień, o tyle najkrótsza trasa z Jakuszyc do Orla i z powrotem zajmie 2-3 godziny. A to oznacza, że Orle po prostu z dziećmi odwiedzić należy, zwłaszcza, że położone jest malowniczo, a bliskość magicznej Izery dodaje mu uroku. Orle to obok Hali Izerskiej i Izerki w Czechach miejsce należące do Parku Ciemnego Nieba. To tu warto znaleźć się po zmroku, by podglądać gwiazdy, gdyż znikąd nie widać świateł cywilizacji. W przeszłości Orle było osada hutniczą. Działała tu huta szkła zasilana kwarcem z kopalni Stanisław. Obecnie po osadzie i hucie pozostały tylko wspomnienia.
Z Jakuszyc do Orla przez Rozdroże pod Cichą Równią
Siedząc nad mapą, zastanawiałyśmy się, który wariant trasy wybrać, by bez niespodzianek przejechać do schroniska z Małą M. w przyczepce rowerowej. Wybrałyśmy drogę Dolnym Duktem Końskiej Jamy do Rozdroża pod Cichą Równią, a dalej Starą Drogą Celną przez Jelenią Łąkę do Orla. To był bardzo dobry wybór.
Dzień nie zapowiadał się pogodnie, ale nie padało, więc wsiadłyśmy we cztery do samochodu (oprócz Gui i Małej M. towarzyszyła nam jeszcze Sara- niania i koleżanka Gui) i ruszyłyśmy do Jakuszyc. Padać zaczęło już na parkingu w Jakuszycach, gdzie zostawiłyśmy auto. Na szczęście chmura przeszła i mogłyśmy ruszyć w góry. Dolny Dukt Końskiej Jamy to droga pokryta starym asfaltem, prowadząca do kopalni kwarcu. Idzie się nią łatwo, więc nim się spostrzegłyśmy stałyśmy już na Rozdrożu gdzie w wiacie turystycznej zaplanowałyśmy postój na kawę i małe co nieco.
Przerwa w marszrucie nieco nam się przedłużyła, gdyż najpierw zaczęło padać a potem w górach rozległy się grzmoty. Trochę obawiałyśmy się o losy naszej wycieczki, jednak burza przeszła gdzieś dalej i gdy tylko przestało padać, pożegnałyśmy towarzystwo, które podobnie jak my schroniło się pod dachem i skręciłyśmy na Starą Drogę Celną. Nie jest to zwykły dukt, lecz droga przepełniona historią.
To tędy szli dawni wędrowcy po Górach Olbrzymich, by na Jeleniej Łące wejść do Michałowej Chaty, miejsca, gdzie zatrzymywali się dawni turyści i o którym często pisali. Dziś nic już po Michałowej Chacie nie pozostało i nikt by o niej nie pamiętał, gdyby nie pewien zapaleniec z Gór Izerskich. Dzięki Marcinowi Wawrzyńczakowi o Michelsbaude zrobiło się głośno, a w miejscu gdzie się znajdowała na Jeleniej Łące postawiono pamiątkowy kamień. Zachęcam do zajrzenia na stronę Wydawnictwa Wielka Izera, gdzie można kupić ksiązki o historii naszych gór.
Opowiadałam dziewczynom tę historię, gdy podążałyśmy kamiennym duktem. Naszą beztroskę przerwała kolejna ulewa i musiałyśmy się schronić pod rozłożystym świerkiem. Nim doszłyśmy do Orla, jeszcze dwa razy szukałyśmy schronienia przed ulewą. Na szczęście czasem wychodziło słońce i do schroniska doszłyśmy nie przemoczone.
Z Orla do Jakuszyc zielonym i żółtym szlakiem
Stacja Turystyczna Orle cieszy się sporą popularnością, więc w ciepłe dni odwiedza ją wielu turystów. Paskudna pogoda sprawiła, że było tu luźno i bez problemów znalazłyśmy miejsce na sali, aby coś zjeść i napić się kawy. O ile kawa z ekspresu była całkiem smaczna, o tyle jedzenie było takie sobie. Naleśnik podano z dżemem z czarnej porzeczki (która chyba udawała jagody) z waniliowym serkiem homo na wierzchu. Kopytka były po prostu kopytkami ;)
No, ale nie nastawiałyśmy się na dania de luxe, więc zjadłyśmy i ruszyłyśmy w stronę Jakuszyc. Niestety ze względu na kiepską pogodę nie dane nam było spojrzeć na pięknej urody Izerę, co oznacza, że koniecznie tu musimy wrócić.
Na powrót wybrałyśmy szlak zielony, a potem żółty, czyli najłatwiejszą drogę dla wózka. Te kilka kilometrów asfaltu Mała M. pokonała na zmianę na własnych nogach, na rękach mamy oraz w wózku.
Najzabawniejszym było zakończenie naszej wycieczki, gdy Mała M. zapatrzyła się na ogromny dźwig na budowie nowego centrum sportów zimowych i mimo deszczu nie chciała iść do samochodu, obserwując jak wielka maszyna przenosi całe betonowe ściany. Chyba rośnie kolejny inżynier budownictwa w rodzinie ;)
Cała trasa liczy jakieś 14 km i jest bardzo łatwa. Wydaje się ideanym pomysłem na wycieczkę z dziećmi, nawet jeśli te podróżują jeszcze w wózku.
Pewnie gdyby nie deszcz miałybyśmy czas, by posiedzieć nad Izerą i przejśc się kawałek w kierunku Chatki Górzystów, podziwiając dolinę Izery oraz ścieżki dydaktyczne na czerwonym szlaku. Cóż... innym razem.
zdjęcia: Sara |
Twój blog i wszystkie Twoje wpisy są takie rodzinne i serdeczne, nie wymuskane parentingowe ale naturalne, bo widać że kochasz to miejsce i ludzi którym możesz je pokazać, a słowa płyną prosto z serca i przyjemnie się to czyta :)
OdpowiedzUsuńDziękuję 😘zaczerwieniłam się.
UsuńPiękna wycieczka i cudowne widoki! Zazdroszczę!
OdpowiedzUsuńO tak, widoków mimo kiepskiej aury można nam pozazdrościć.
UsuńJeśli tylko chce się przeżyć coś niezwykłego, wystarczy rozejrzeć się po bliskiej nam okolicy, okazuje się, że każde miejsce potrafi czymś zauroczyć. :)
OdpowiedzUsuńMasz rację. My wiele miejsc odkrywamy na nowo.
UsuńGóry Izerskie wspominam bardzo ciekawie. Poszłabym tam kolejny raz...
OdpowiedzUsuńBo też są to piękne góry.
UsuńTo małej chyba trzeba kupić dźwig na urodziny hehe
OdpowiedzUsuńChyba tak.
UsuńMoja córka nie chciała się bawić lalkami, tylko pojazdami, szczególną estymą darzyła dźwigi i koparki. :)
UsuńMała M oglądała dźwig budowlany? Czemu mnie to nie dziwi? Czemu się uśmiecham? :-)
OdpowiedzUsuńPiszesz o tylu interesujących miejscach w swoich górach, że nie wiem, kiedy je wszystkie zobaczę.
Nas też nie dziwiło. A moje góry są piękne, sam to wiesz najlepiej. Z Małą M. odkrywam je na nowo. Inaczej. Wolniej. Z większą dbałością o długość i jakość trasy
UsuńI w takim wydaniu też sprawia mnóstwo radości, spokojniej i dokładniej. :)
UsuńBardzo udana wycieczka, a Mała M. jest rewelacyjna z tą swoją dociekliwością.
OdpowiedzUsuńCzas i mnie się tam wybrać, może już tłumów nie będzie. Pozdrawiam
Powinno już być spokonie.
Usuń14 km to już spory kawałek drogi do przejścia.
OdpowiedzUsuńMała M. sporo jechała wózkiem, a nasze wycieczki zazwyczaj są dłuższe.
UsuńRelaksująca i ciekawa wycieczka. Życzę Ci kolejnych udanych wypraw!
OdpowiedzUsuń