Nie ma co ukrywać – literatura fantasy to coś, po co sięgam często, a stosunkowo nowe (lub po prostu niedawno nazwane) nurty Young/New Adult nierzadko okazują się źródłem niemałej frajdy z lektury. Wprawdzie kategorię tę rozpatruje się zwykle w odniesieniu do literatury obyczajowej adresowanej do młodego czytelnika (teoretyczne przedziały wiekowe 15-18 oraz 18-25 lat) i poruszającej problematykę przemian życiowych w wieku nastoletnim i w trakcie wchodzenia w dorosłość. Nie mogę jednak oprzeć się wrażeniu, że niemała część powstającej współcześnie fantastyki wpisuje się w owe nurty – odnosi się do problematyki przejścia z wieku dziecięcego w dorosłość, poszukiwania własnej drogi i tożsamości, pierwszych fascynacji, miłosnych zawodów, podejmowania coraz ważniejszych ról życiowych. Nie inaczej sprawa wygląda z „Mrokiem we krwi” Pawła Kopijera.
Akcja książki toczy się na dwóch równoległych płaszczyznach, wokół dwojga młodych bohaterów u progu ogromnych życiowych przemian. Kandydatka na szamankę Skra podejmuje się trudnej misji mającej dać jej upragniony tytuł. Przeżywa w jej czasie mistyczne objawienie i po odniesionym sukcesie wraca do swoich mistrzów, by dostąpić Rytuału Inicjacji. Jego wynik okazuje się zaskakujący dla wszystkich zgromadzonych, dziewczyna otrzymuje nowe imię Winea i niesamowitą misję do wykonania. W toku akcji powieści coraz więcej tajemniczych faktów z jej przeszłości wychodzi na jaw. Kim naprawdę jest Winea, jakie wyzwania postawi przed nią dorosłość, kim ma się stać? Po lekturze pierwszego tomu Kronik Dwuświata pozostają jedynie domysły oparte na mglistych przesłankach, które narrator wplata w opowieść.
Noran, drugi z bohaterów, na których skupia się uwaga czytelnika, jest młodym rzezimieszkiem, który z powodu niemal mafijnego konfliktu między dwiema przestępczymi gildiami musi zniknąć z miejskiej areny. Wraz z przyjacielem wyrusza w niebezpieczną misję, w której towarzyszyć będzie im nadworny druid. Chłopak skrywa jednak w sobie mroczną tajemnicę, której sam nie rozumie. Niepokojące zjawiska, jakie mu towarzyszą kwestionują jego wiedzę o samym sobie. I czytelnik zadaje sobie pytanie – kim jest ten niezwykły chłopak odchowany przez oszalałego alchemika i przygarnięty przez przestępczy światek stolicy?
Nietrudno odnieść wrażenie, że losy tych dwojga bohaterów w jakiś sposób są ze sobą splecione, ale pierwszy tom serii nie przynosi odpowiedzi, jak potoczą się ich dalsze losy i kim dla siebie są lub się staną. Powieść pozostawia po sobie więcej pytań niż udziela odpowiedzi, w końcówce wplatając ponadto wątek rebelianckiej wojny na drugim kontynencie...
Sama akcja powieści jest wciągająca, tekst czyta się dobrze, napisany jest zgrabnie. Ja jednak wielokrotnie potykałam się na licznych i, czasami, aż nazbyt oczywistych nawiązaniach do znanych mi autorów. W wątku Winei znalazłam liczne podobieństwa w tekstami Trudi Canavan, szczególnie z cyklu Trylogii Czarnego Maga. Już samo nazewnictwo czarnych i dzikich magów nasuwało mi to skojarzenie. Bez problemu odnajdywałam również inspirację twórczością Andrzeja Sapkowskiego – motyw dziecka Starszej Krwi mogącego odmienić losy świata, przedziwnej kompanii złożonej z mrocznego mutanta, radosnego lekkoducha, długowiecznego maga oraz wytrawnego wojownika... Nie jest to może kalka 1:1, ale korzystanie ze znanych już rozwiązań fabularnych. Zanurzając się w lekturze miałam wrażenie, że zwiedzam znane sobie muzeum, w którym ktoś poprzestawiał eksponaty w inne miejsca. I mam świadomość, że obecnie wymyślenie czegoś zupełnie nowego jest niemal niemożliwe, a autor po prostu dobrze odrobił lekcje ze współczesnej fantastyki. Co więcej znane elementy udało mu się połączyć całkiem zgrabnie tworząc nowy, a jednak przyjaźnie swojski świat.
Pozostaje mi czekać na wydanie kolejnych tomów, które, mam nadzieję rzucą więcej światła na tajemniczą przeszłość bohaterów i dostarczą mi kolejnych kilka godzin rozrywki.
Zdjęcia i film udostępnione za zgodą autora książki, któremu dziękujemy za możliwość przeczytania powieści.
Uwielbiam fantastykę i chętnie sięgnę, by poznać coś nowego 😀
OdpowiedzUsuńMuszę też przyznać, że te ilustracje robią wrażenie!
OdpowiedzUsuńOj tak, zwracam szczególną uwagę na ilustracje w książkach fantasty, lubię odtwarzać obrazy autora, ale i też coś od siebie, co dorzuca do nich ilustrator. :)
UsuńPodobają mi się ilustracje i tyle. Nie czytam fantastyki.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię takie klimaty czytelnicze, często czytam ksiązki dla młodzieży, ze względu na młodzież w domu, tak aby móc później poromawiać z nią o przygodach czytelniczych. :)
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że zarówno córka, jak i syn, będą zadowoleni ze spotkania z klimacie fantasy. :)
UsuńPrzez długie lata jakos stroniłam o literatury fantasy,co wydaje się jak dla mnie samej nawet dosc niezrozumiałe,bo mam w sobie nature marzyciela,czy odkrywcy. Może zwyczajnie nikt mnie nie zachęcił w młodości,stad dzis nieco raczkuje w temacie. Z wielkim zainteresowaniem jednak przeczytałam Twoją recenzję ( brawo,swoją drogą to pisarski majstersztyk),dość ciekawa fabula zacheca a odniesienia do innych twórców mogą wydawać się dosc zasadne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Dla mnie książka była bardzo udana. Dawno nie czytałam tak dobrego fantasy.
OdpowiedzUsuńNiestety fantastyka to zupełnie nie moje klimaty :(
OdpowiedzUsuńA ja właśnie nie przepadam za fantastyką, ale staram się próbować tego gatunku, żeby poszerzać swoje horyzonty!
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe. Ja także zajmuję się fantastyką na swoim blogu ;-)
OdpowiedzUsuńOj, niestety kompletnie nie moja tematyka :( Ale melodia w filmie baaardzo mi się podoba :p
OdpowiedzUsuńFantastyki nie czytam, więc tematyka nie jest dla mnie.:)
OdpowiedzUsuńNie jest to coś w czym gustuję. Nie moje klimaty, choć Twoja recenzja brzmi ciekawie.
OdpowiedzUsuńFantastyka to nie nie moje klimaty czytelnicze. Jdnak wiem że sporo osób lubi fantastykę.
OdpowiedzUsuńWieczorniaki!
OdpowiedzUsuńCiekawe fantastyczne klimaty!
Może powinnam zrobić reset i spróbować tego gatunku pomiędzy literaturą dzieciecą a pedagiczną ;)
Czasem sięgam po fantasy. Nie wiem czy ta akurat by mi podpasowała ale chyba bym zaryzykowała :)
OdpowiedzUsuńWow! Niesamowite ilustracje! Uwielbiam fantasy i chętnie bym siegnela po tę pozycję, jednak zniechezn mnie fakt, że na koniec pozostawia więcej pytań niż odpowiedzi :/ nie lubię takich rozwiązań
OdpowiedzUsuńTo dopiero pierwszy tom serii, sądzę, że całość zostanie fabularnie domknięta w kolejnych częściach.
Usuń