Co przychodzi Wam do głowy, gdy czytacie tak intrugujący tytuł? Kryminał? Sensacja? Nic z tych rzeczy! Podtytuł publikacji o tak intrygującym tytule to "Ostatnie spotkanie z kulturą i językiem". I teraz wszystko jasne! Jeśli zastanawiacie się, czy język może umrzeć, to po tę książkę koniecznie sięgnijcie.
Egzotyczna Papua Nowa Gwinea
Papua Nowa Gwinea to miejsce, które od lat rozpala moją wyobraźnię. Najpierw z wypiekami na twarzy czytałam nieliczne reportaże w prasie i oglądałam programy w telewizji, m.in. „Klub sześciu kontynentów” oraz „Pieprz i wanilia”, później było już prościej, bo dostęp do ciekawych filmów geograficznych i książek podróżniczych był coraz łatwiejszy. Gdy zobaczyłam nową książkę opowiadającą o tym niesamowitym miejscu, wiedziałam, że chcę ją przeczytać.
Śmierć w lesie deszczowym - książka o ginącym języku
„Śmierć w lesie deszczowym” to obszerny reportaż o jednym tylko niewielkim plemieniu zamieszkującym wioskę Gapun. Ukryta w głębi lasu deszczowego społeczność rzadko miała okazję nie tylko widzieć białego człowieka, ale także spotykać się z sąsiadami z innych wiosek. To sprawiło, że 200 mieszkańców Gapunu mówi językiem zupełnie odmiennym od innych Papuasów.
Bohaterem tej książki jest właśnie ów niesamowity język i to o jego zanikaniu, czyli śmierci opowiada antropolog Don Kulick.
Autor spędził w Gapunie kilkadziesiąt miesięcy w ciągu kilku kolejnych podróży, jakie miały miejsce na przestrzeni ponad trzydziestu lat. W tym czasie przeprowadził tysiące rozmów , aby zapisać unikalny język tayap. Gdy dotarł do wioski po raz pierwszy, wszyscy mieszkańcy posługiwali się tayapem, z biegiem czasu, mieszkańcy przeszli na bardziej uniwersalny tok pisin, będący karykaturą angielskiego i innych języków europejskich. Tayapem posługiwali się nieliczni przedstawiciele starszego pokolenia.
Książka nie jest jednak naukowym zapisem prac nad językiem tayapskim, a porywającą historią białego człowieka mieszkającego w środku lasu deszczowego z grupą Papuasów. Don Kulick w pasjonujący sposób opowiada o obyczajach panujących w wiosce, charakteryzuje mieszkańców, opisuje codzienność i historię Gapunu.
Reportaż czyta się z wypiekami na twarzy, gdyż pobyt w Papui Nowej Gwinei nie był sielanką, autor kilkakrotnie otarł się o śmierć, a nawet musiał ewakuować się wynajętym na te okoliczność helikopterem.
Jako filolog z ogromnym zainteresowaniem czytałam o ginącym języku i sposobach jego badania. Było to tym bardziej ekscytujące, że wiele lat temu jako studentka otrzymałam propozycję opracowania języka, jakim posługują się Ślązacy zamieszkujący niewielki obszar powiatu wodzisławskiego, tzw. Pszowskie Doły.
Książka napisana jest barwnym językiem, mimo że autor w wielu miejscach posługuje się żargonem naukowym, nie jest to nudna relacja, wręcz przeciwnie tętni życiem wioski,sprawiając, że czyta się ten reportaż jednym tchem.
A na koniec ciekawostka. Czy wiecie, że w Polsce mamy taki ginący język? To wilamowski. W pewnym momencie mówiła nim już ylko jedna osoba. Na szczęscie teraz posługuje się nim ponad 20 osób, a 70 go rozumie.
Recenzja powstała dzięi współpracy z portalem Duże Ka.
Jak widać, człowiek uczy się całe życie 😉 Faktycznie, tytuł może być lekko mylący 😉
OdpowiedzUsuńDzięki temu intrygującemu tytułowi chętniej pewnie się po tę książkę sięga.
UsuńWybieram - Śmierć w lesie deszczowym. Intrygujące i smutne zarazem...
OdpowiedzUsuńTak, smutne, bo ludzie porzucając język przodków, tracą wiele ze swojej tożsamości.
UsuńCiekawa fabula, mysle ze zima siegne po te pozycje
OdpowiedzUsuńWarto, zwłaszcza gdy lubi się egzotykę.
UsuńKsiążka kompletnie nie w moim klimacie, ale jeśli ktoś interesuje się językoznawstwem, to z pewnością zaciekawi go temat ginącego języka. Może być z nim gorzej niż z łaciną. Łacina niby martwa, ale przecież wiele nauk z niej wciąż korzysta.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Karolina z TAMczytam
Wiesz, nie trzenpba interesować się językoznawstwem, by po nią sięgnąć. To jestopowoeść o ludziach i ich mentalności. Łacina to specyficzny język, gdyż po pierwsze w pełni skodyfikowany, a po drugie to z niej czerpią jėzyki nowożytne.
UsuńNie wiedziałam o wilamowskim, jednak miałam na niderlandzkim w szkole lekcje o tym, jak wymierają języki i podobało mi się, więc chętnie sięgnęłabym po tę książkę ;)
OdpowiedzUsuńO... to ciekawe, że w trakcie nauki języka miałaś tematy o jego historii i odmianach, bo pewnie wtedy poruszono zagadnienie umierania języków.
UsuńKulick to spostrzegawczy i wnikliwy komentator, interesująco przybliżający różne aspekty egzotyki i lingwistycznych uwarunkowań.
OdpowiedzUsuńO chętnie bym sięgnęła po tę książkę, chociaż ostatnio nie mam na to w ogóle czasu ;(
OdpowiedzUsuńZdecydowanie warto znaleźć czas na tę propozycję czytelniczą, podróz, ale w nieco innych barwach. :)
UsuńSuper recenzja, zaciekawiła mnie do zapoznania się bliżej z tą pozycja! ♥️
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się po tej publikacji takiej tematyki.
OdpowiedzUsuńTytuł zaskakujący, prawda?
Usuń