Kurso-książka „Muszę się za siebie wziąć!” Moniki Góreckiej trafiła w moje ręce już jakiś czas temu. Sięgnęłam po tę pozycję z zaciekawieniem, gdyż sylwetka autorki wydała mi się bardzo ciekawa – Monika jest psychodietetykiem, a sam temat żywo mnie interesuje i wiążę z nim pewne nadzieje.
Jeśli chodzi o kwestie techniczne, to „Muszę się za siebie wziąć!” jest poradnikiem z dodatkowymi kartami ćwiczeń do druku. Na tę chwilę istnieje tylko wydanie elektroniczne. Całość wygląda schludnie, jest graficznie spójna, kolorowa i zachęcająca. Tekst napisany jest łatwym językiem, czyta się go naprawdę dobrze.
Co zaś tyczy się treści... Autorka przytacza dużą ilość znanych mi informacji na temat, diet, odchudzania, motywacji itp., ale dobrze je porządkuje. Ważniejsze jednak wydało mi się w tej pozycji coś całkiem innego – mianowicie jest to świetny poradnik dotyczący nie tylko diety, a podejmowania jakiegokolwiek działania. Bez problemu podczas lektury zamiast kwestii zdrowej diety możemy pod rozwagę poddać wszelkie inne wyzwania przed którymi stajemy – pracę nad regularnością w oszczędzaniu, rozwijaniu swojej pasji, dodatkowej nauki... COKOLWIEK!
I pod tym właśnie względem jest to pozycja świetna – stanowi uporządkowany system nauki wytworzenia nawyku i motywowania się do pracy nad nim. Nawykiem, który w czytelnikach (głównie czytelniczkach) chce wypracować twórczyni jest odpowiednia zdrowa dieta. Opracowane pod tym kątem ćwiczenia są ciekawe i łatwe do wykonania, co z pewnością dodatkowo upraszcza możliwość wydrukowania kart ćwiczeń z osobnego zeszytu. Poruszona tematyka jest wyjaśniona w sposób przejrzysty i poparta wieloma badaniami oraz ułatwiającymi zrozumienie przykładami.
Jeśli chodzi o postępowanie dietetyczne, to przeczytałam książkę z dużym zainteresowaniem, natrafiłam na kilka szczególnie ciekawych dla mnie drobiazgów. Ważniejsza jednak od warstwy stricte dietetycznej jest ta warstwa motywacyjna, którą udało mi się bez większych problemów przenieść na inną płaszczyznę mojego życia i rozpocząć systematyczną pracę nad wykształceniem stosownych nawyków. Istotny jest sposób, w jaki autorka spuszcza z czytelników presję, uczy zdrowego podchodzenia do wyzwań i nieodpuszczania. Pozwala ocenić na jakim etapie jesteśmy w kwestii podejmowanego wyzwania i jakie kroki jeszcze nas czekają. Duża część proponowanych przez Monikę ćwiczeń jest łatwa do przeniesienia również na inne płaszczyzny życia.
Czy ta propozycja może pomóc w odchudzaniu? Tak! Czy schudnie za mnie? No raczej nie. Czy, gdy schudnę, to będzie mi nadal przydatna? Tak, jeśli tylko znajdziesz w swoim życiu kolejną płaszczyznę wymagającą pracy na nawykach... Pod tym względem jest to naprawdę ciekawa i wartościowa pozycja.
Idealnie pod hasło reklamowe "Nowy rok nowa ja"
OdpowiedzUsuńOstatnio coraz częściej wpadam na artykuły tego typu. Chyba faktycznie już pora.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie! Od nowego roku biorę się za siebie!
OdpowiedzUsuńOh jak ja nie lubię tego bulshitu "nowy rok nowa ja" :-D. Cały rok jest dobry aby ruszyć tyłek :)
OdpowiedzUsuńOjej, chyba to nie dla mnie. Zwłaszcza, że to wersja elektroniczna. Jeśli nie mam książki w ręku to trudno mi się za nią zabrać.
OdpowiedzUsuńRobienie prezentów samejvsobie to moim zdaniem bardzo fajny zwyczaj - przynajmniej zawsze będą trafione ;) A książka do chudnięcia mi póki co niepotrzebna - ale do walki ze złymi nawykami już tak.
OdpowiedzUsuńChciałabym mieć bogatą pulę dobrych nawyków, ale wciąż nad nią pracuję, jeszcze jest sporo do zrobienia w zmianie mentalności.
OdpowiedzUsuńMoże sięgnę, ale jakoś przekonana do końca nie jestem :(
OdpowiedzUsuńNo właśnie, sama książka nic za nas nie zrobi. Ale fajnie, że pomaga poukładać w głowie!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki…ech. Byle do Świąt;)
z ciekawością sięgnę po tą książkę!
OdpowiedzUsuńZachęcasz do lektury, by dobrze przygotować się do podejścia do diety. :)
OdpowiedzUsuńJa akurat nie mam większej ochoty na odchudzanie, bo nie jest mi to potrzebne, ale dobrze wiedzieć, że taka książka istnieje.
OdpowiedzUsuńCiekawa pozycja, aczkolwiek jestem miłośniczką książek papierowych i pozostaję im wierna
OdpowiedzUsuń