Białe Boże Narodzenie... kiedyś norma, dziś jedno z marzeń, które spełniają się nielicznym. Jeszcze kilka dni temu, przy temperaturze ponad 10 stopni na plusie szykowałam dekoracje świąteczne i trudno było uwierzyć prognozom, które uparcie pokazywały opady śniegu w wigilijną noc.
Przy wigilijnym stole
24 grudnia wstał ciepły i pogodny. Ponieważ wszystkie potrawy przygotowałam wcześniej, mogliśmy w pełni cieszyć się swoją bliskością. Jeszcze przed południem Krzyś wsiadł na rower, by wykorzystać uroki krótkiego dnia, natomiast Chuda i ja poszłyśmy wypić herbatę z Górą. Na szczycie panowała prawie niezmącona cisza, pozwalająca na skupienie i zamykanie starych spraw oraz otwieranie na to, co nadchodzi. A potem zaczął padać deszcz...
Do wieczerzy usiedliśmy w czworo, jedynie domyślając się czasu pierwszej gwiazdki, bo nadal było mokro i nieprzyjemnie. Temperatura spadała, ale nadal był na plusie. Potem był czas prezentów i okazało się, że kolorowe skarpety nadal są na topie. Prawdziwym hitem wieczoru okazała się pożyczona od sąsiadów gra Dixit. Bawiliśmy się świetnie snując karciane opowieści, które stawały się tym ciekawsze, im mniej wina śliwkowego było w butelce. Nocny spacer nie doszedł do skutku, bo nikomu nie chciało się wychodzić w ulewę.
Białe Boże Narodzenie
To, co zobaczyliśmy o poranku w pierwszy dzień świąt przypominało baśń o Królowej Śniegu. Wszędzie leżał biały puch. Nie było go wiele, ale na bitwę na śnieżki wystarczyło! Po śniadaniu wreszcie udało nam się ruszyć przed siebie. Nie była to forsowna wyprawa, a jedynie spacer do strumienia, by morsować, bo przecież w takiej bajkowej scenerii to sama rozkosz!
Nim śnieg zdążył zamarznąć zaczęliśmy lepić bałwana, a determinacja Krzysia, by stworzyć dzieło doskonałe, była rozczulająca. Efekt końcowy przeszedł nasze najśmielsze oczekiwania.
Bałwan , jakby wyjęty z Królowej Lodu stał na naszej łące. Po zmroku w gęstej mgle weszliśmy na Kufel, z którego nic nie było widać. To był taki moment, gdzie można by zgubić się o krok od domu. Na szczęście wszyscy wrócili z nocnego spaceru ;)
Góry Izerskie zimą
Na drugi dzień świąt każdy miał swój pomysł. Krzyś postanowił dokręcić trochę kilometrów na rowerze i zobaczyć zaśnieżone Karkonosze i Izerskie, Ślubny w spokoju zalec na kanapie, a my z Chudą ruszyłyśmy na poszukiwanie zwierzęcych tropów. Miałyśmy cichą nadzieję na ślady wilka, dlatego wybrałyśmy się na Tytoniową Ścieżkę. Pogoda od samego rana była wymarzona na zimową wycieczkę w Góry Izerskie. Lekki mróz, bezchmurne niebo i brak wiatru sprzyjały radosnemu wędrowaniu. Do górnego asfaltu towarzyszyły nam ślady opon samochodowych, ale już na Pięciu Drogach byłyśmy pierwszymi ludźmi tego dnia.
Tytoniowa Ścieżka w śniegu
Tytoniowa ścieżka przywitała nas dziewiczym śniegiem, ciszą i nie do końca zamarzniętym błotem.
Śniegu nie było jednak na tyle dużo, by nas zmęczyć. Szybkim marszem pokonywałyśmy ulubiony szlak, zatrzymując się jedynie przy tropach zwierząt. Śledziłyśmy ścieżki saren, dzików i jeleni. A o lisie, który szedł zygzakiem i co jakiś czas szykował się do skoku stworzyłyśmy całą historię.
Na wielkim wyrębie na szczycie Dłużca zrobiłyśmy sobie przerwę na ciastko i herbatę. Grzałyśmy się w promieniach słońca, siedząc na kocu. Chwila absolutnego szczęścia. Tu i teraz...
A potem doszłyśmy do asfaltu i... zobaczyłyśmy ślady nart. Przynajmniej troje biegaczy zrobiło sobie podbieg w kierunku Czterech Dróg. Nim wróciłyśmy do domu zauważyłyśmy jeszcze inne, niestety smutne ślady: efekt porannego polowania myśliwego, który strzelał do zwierzyny na drodze, pozostawiając na białym śniegu krwawe plamy. Trochę zmroziło nam to nastrój, bo ani miejsce, ani czas nie był odpowiedni.
Popołudnie upłynęło nam na grach towarzyskich.
Tego dnia wydarzyło się jeszcze coś niezwykłego, ale to już inna opowieść...
Białe Święta to zawsze w marzeniach. U mnie śnieg popadał troszkę w drugi dzień świąt.
OdpowiedzUsuńMy mamy to szczęście, że śnieg jest praktycznie w każde święta. W Wielkanoc też.
UsuńCudnie tam masz🥰
OdpowiedzUsuńNa zabijanie nigdy nie jest dobry czas....
Owszem jest pięknie i zgadzam się, że nie należy zabijać zwierząt leśnych.
UsuńPrzepięknie. Cudownie spędziliście te Święta. A i pogoda dopisała.
OdpowiedzUsuńU nas w tym roku nie spadł śnieg, ale dobrze popatrzeć na niego chociaż na zdjęciach.
OdpowiedzUsuńNależę chyba do nielicznych, którzy uciekają od świąteczbego kiczu, jakim są święta ze śniegiem. Nie znoszę śniegu i zimy! Na szczęście w centrum Polski nie ma go od kilku lat w święta.
OdpowiedzUsuńŚnieg nie jest kiczowaty, lecz naturalny. Kiczem są natomiast przesłodzone dekoracje świąteczne, sztuczne choinki.
UsuńPodziwiam za to morsowanie, normalnie oderwać wzroku nie mogłam od tego zdjęcia. Podziwiam bo ja bym nigdy sie nie zdobyła na wejście do zimnej wody brrrrr
OdpowiedzUsuńChuda też miała spory problem, ale jest na etapie przełamywania się.
UsuńBałwan rewelacyjny, bardzo podoba mi się jego mina. :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że było przy nim sporo frajdy, a panowie bawili się niczym mali chłopcy.
UsuńTęsknię za śniegiem. Lubię zimę bardzo, ale chciałabym, aby chociaż trochę była tzw. prawdziwą zimą. Nad morzem leje i leje...
OdpowiedzUsuńTeż chciałabym, aby sypnęło tak by można wyjść za dom na narty.
UsuńNie było w tym roku białych Świąt, to już nie to samo. :-)
OdpowiedzUsuńZ tego przywileju skorzystali tylko mieszkańcy gór.
UsuńTrochę u Was nasypało. U mnie tylko deszczowa plucha w te Święta. Już się nie łudzę. Ważne, że za dzieciaka swoje na sankach wyjeździłam ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Karolina z TAMczytam
Żal mi współczesnych dzieci, które o śniegu będą się tylko dowiadywać od starszych.
Usuńnormalnie jakbyście sie przenieśli do jakiejś innej krainy, zupełnie innej od tej naszej szarej i nudnej, cudowne chwile <3
OdpowiedzUsuńTak, wystarczyło otworzyć drzwi, by mieć Narnię.
UsuńPiękne mieliście święta, a zima po prostu cudna. Zazdroszczę.
OdpowiedzUsuńNiechętnym okiem patrzę na myśliwych, a strzelanie do zwierząt w taki dzień faktycznie wyjątkowo nie pasuje.
Mam nadzieję, że święta miałeś dobre, bo z wpisów niestety bije depresyjnym nastojem.
UsuńU nas w święta w ogóle nie było śniegu, może jeszcze kiedyś spadnie.
OdpowiedzUsuńI tego Wam życzę.
UsuńGdy widzę zdjęcie Was taplających się w wodzie to aż 🥶🥶🥶 ale na świąteczną wycieczkę sobie pozwoliłem po mej najbliższej jurajskiej okolicy i to był wspaniały pomysł na przewietrzenie mózgu po zawierusze końca roku. Pozdrawiam gorąco
OdpowiedzUsuńTę Twoją jurę jeszcze kiedyś odwiedzimy.
UsuńJura zaprasza 🤗
Usuń