Stojąc o poranku na skraju lasu i obserwując wschód słońca, cieszę się, że mieszkam na takim odludziu w moim Domku pod Orzechem i żyję tak, jak chcę. W rytmie slow żyje się zdecydowanie lepiej i spokojniej. A w obecnej sytuacji, gdy w mieście czuje się narastający strach, irytację i zwykłe zmęczenie przedłużającymi się zakazami, tu prawie nic się nie zmienia. Słońce codziennie wstaje i codziennie zachodzi, a grudniowe dni są krótkie, ale piękne i intensywne.
Grudniowe spacery po lesie i łące
Po kilku dniach ze śniegiem na przełomie listopada i grudnia pogoda ustaliła się na przyjemnym jesiennym poziomie. Owszem kilka niesamowitych wichur powaliło drzewa w lesie, jednak i tak większość dni pozwało na spacery po okolicy. Wśród wielu grudniowych aktywności na świeżym powietrzu dla mnie oczywiście najważniejsze jest regularne morsowanie, gdyż pozwala na utrzymanie wysokiej odporności.
Równie ważne, tym razem dla zdrowia psychicznego są spotkania sąsiedzkie, bo choć kocham samotność, to co jakiś czas i ja potrzebuję zamienić kilka słów z żywym człowiekiem (nie na messengerze lub przez telefon), innym niż prywatny Ślubny. Pchając wózek z Jasiem (ja) oraz z Inką (sąsiadka) prowadzimy długie rozmowy, zachwycając się codziennymi przecież widokami i tym naszym spokojnym wiejskim życiem, które dla mnie jest największym szczęściem.
Kufel, miejsce spotkań
-chodź na piknik na Kuflu to jedno z ulubionych naszych haseł. Oznacza tyle, że każda z nas zabiera swój termos z kawą lub herbatą, pakuje smakołyki i idziemy na górkę. Tu rozkładamy koce, siadamy i oczywiście rozmawiamy, czytamy Jasiowi lub po prostu milczymy, patrząc na Góry Izerskie lub Pogórze. To taki nasz sposób na sąsiedzkie spotkania.
A wiecie, co jest na tej naszej górce najlepsze? To że z jednej strony można pod szczytem usiąść na słońcu( to jedno z niewielu miejsc, gdzie w grudniu w ogóle dociera słońce!) a z drugiej w głębokim cieniu można znaleźć prywatna łachę śniegu, wystarczającą, by Jaś czuł się szczęśliwy.
Przedświąteczny czas w rytmie slow
Skłamałabym pisząc, że tylko spaceruję, wszak niedługo święta, ale i do nich przygotowuję się powoli. Nalepiłam mnóstwo pierogów, zrobiłam stroiki, umyłam resztę okien i uszczelniłam je. Codziennie robię kilka jedną dwie typowo przedświąteczne czynności, wśród których jest oczywiście i Literacki kalendarz adwentowy dla dzieci.
Świąteczne lektury
Prace rozplanowałam tak, by mieć też czas na czytanie. Nie jest to jakaś ambitna lektura, bo te zostawiłam sobie na czas świąteczny. Skorzystałam z oferty opowiadań świątecznych zebranych w dwóch książkach: jednej obyczajowej, drugiej z opowiadaniami nieco pikantniejszymi.
„Niegrzeczne święta”, bo o nich mowa to 10 opowiadań z wątkiem erotycznym. Taka lekka lektura po pracowitym dniu.
Znacznie bardziej podobają mi się „Wigilijne opowieści” wydane przez WAB. Znajdziemy tu 12 całkiem zgrabnych opowiadań w różnych gatunkach: mamy kryminałki, opowiadania fantasy i typowe obyczajówki. Do każdego opowiadania dołączony jest przepis na świąteczną potrawę.
I tak powolutku, dawkując sobie świąteczny nastrój i aromaty zbliżamy się do najważniejszych dni w roku.
Fajnie, że poleciłaś konkretne książki. Jestem fanką twórczosci Kinga, ale lubię sięgnąć też po coś lżejszego :)
OdpowiedzUsuńKinga czytałam niewiele. Wolę inny typ literatury. Moje polecajki są wybitnie lekkie.
Usuńu nas spadło bardzo mało śniegu, nawet nie centymetr, ale zabawy było po uszy, to już nawet nie chcę myśleć, jakby było tak jak u Was ;-)
OdpowiedzUsuńDzieci czekają na zimę i każda ilość śniegu je cieszy. My zdążyliśmy porzucać się śnieżkami, ulepić mini bałwanka i pozjeżdżać z górki.
UsuńAniu, patrząc na drugie zdjęcie, to w zimowej scenerii, pomyślałem o zboczu Kufla schodzącym do Kotliny. Są tam stare ślady małego kamieniołomu. Natomiast następne skojarzyło mi się z północnym stokiem tej góry. Czy słusznie – nie wiem.
OdpowiedzUsuńZimowe zdjęcie jest z drogi do sąsiadów pod lasem, co do następnego masz rację. To północny stok Kufla z widokiem na Pogórze Izerskie.
UsuńWidzę, że nawet macie troszkę śniegu - zazdroszczę bardzo, nie widziałam go od kilku lat
OdpowiedzUsuńTroszkę to słowo klucz.
UsuńMy od wielu lat mamy święta w rytmie slow i totalnie po swojemu. Przeważnie Wigilia u rodziców,pierwszy dzień chillout w domu,a drugi jakiś wyjazd w góry.
OdpowiedzUsuńNo tak. Wigilia u rodziców, więc odpada mnóstwo gotowania. Dla mnie ważne jest aby ten czas przed świętami nie był nerwowy.
UsuńUwielbiam takie spokojne życie. To prawda, że życie w mieście w czasach pandemii może być bardzo trudne. Dlatego lepiej nawet nie mieć luksusów, kiedy można swobodnie wyjść na własne podwórko i do lasku za drogą.
OdpowiedzUsuńTak. Pandemia wiele przewartościowała.
UsuńJaki piękny ten świat wokół Pni domku pod orzechem :) Wiele bym dał, żeby wyrwać się z miasta i osiąść w tak pięknym miejscu, zwłaszcza teraz w czasie pandemii ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie,
Paweł Kowalczuk
https://swiatwloczykija.pl/
Zapraszamy na krótki wypoczynek.
UsuńO śnieg, raz widziałam w tym roku. Żałuję.
OdpowiedzUsuńU nas leżą takie zapomniane kawałki.
UsuńMagiczne zdjęcia. Uwielbiam naturę pod każdą postacią. U mnie co prawda małe miasteczko, ale dziki i lisy podchodzą pod ogrodzenia, więc jest moc ;)
OdpowiedzUsuńDzikie zwierzęta coraz częściej odwiedzają miasta i dobrze się w nich czują 😂
UsuńŚniegu w mieście mi nie brakuje. Co innego widoki. Nigdy nie mieszkałem na wsi. Na pewno to trudniejsze i wymaga sporo pracy. Coś za coś. Spacerować można wszędzie - jak ktoś to lubi robić zimą. Piątek i Sobotę spędziłem pracując w ogrodzie. Na ten rok limit kontaktów z naturą wyczerpany. A Święta jak zawsze rodzinne. Może bardziej w tym roku.
OdpowiedzUsuńWiesz, z tym spacerowaniem to jest różnie. We wrocławskim smogu jakoś mnie to nie kręci.
Usuń,,Wigilijne opowieści" będę chciała przeczytać, ale na razie jeszcze nie zaopatrzyłam się w ten zbiór.
OdpowiedzUsuńSą całkiem niezłe jak na czytadło.
UsuńPodziwiam osoby morsujące, to trzeba mieć charakter do tego. Ja sobie siebie zupełnie nie wyobrażam.
OdpowiedzUsuńPięknie tam u Ciebie i bardzo pociągające jest takie życie. Chętnie zobaczyłabym tu zdjęcia w dużym formacie, myślałaś o tym?
OdpowiedzUsuńZdęcia, które wstawiam są w największym formacie, jaki jestem w stanie załadować. Więcej nie uniesie mój Internet. Coś za coś.
UsuńBardzo piękne, zimowe zdjęcia. Morsowania chciałabym kiedyś spróbować i mam nadzieję, ze nie stchórzę :)
OdpowiedzUsuńU nas - w dolnym biegu Kwisy śnieg leżał jakieś 8 godzin, ale nocne przymrozki i owszem. Poranne zdjęcia oszronionych traw i drzew nad rzeką to taka namiastka zimy. Uchwyciłam, bo może się nie powtórzyć. Tęsknię za białymi świętami. Pozdrawiam. Gosia.
OdpowiedzUsuńLubię oszronione gałęzie, ale śnieg jest lepszy.
UsuńUwielbiam spacery i rozmyślanie. Czasem słucham w między czasie podcastów.
OdpowiedzUsuńMuszę się przekonać do podkastów.
UsuńPrzyznam, że po Wigilijnych Opowieściach w ogóle nie spodziewałabym się ich zawartości :)
OdpowiedzUsuńNo widzisz, jaka niespodzianka.
UsuńEch... jak ja Ci zazdroszczę tego odludzia...
OdpowiedzUsuńRozumiem Cię doskonale
Usuń