Od dawna jestem fanką polskiej prozy kobiecej, jako przyjemnej rozrywki na wieczór i przerywnika codzienności. Staram się wybierać książki dobre, które mają to coś, choć nie zawsze mi się to udaje. W 2020 takich rozczarowań miałam kilka, jednak wśród babskich lektur znalazły się i prawdziwe perełki. Jedną z nich była kontynuacja opowieści o Julii Borowicz i jej poszukiwaniu własnych korzeni. Zapraszam na recenzję książki "Olszany. Kamienna róża" Agnieszki Litorowicz Siegert.
"Olszany. Kamienna róża"- zarys fabuły
Olszany to niewielka miejscowość na Pojezierzu Drawskim. To tam, po życiowej zawierusze, Julia Borowicz, bohaterka cyklu, znajduje ukojenie i zaczyna budować swoje nowe życie. Niedługo poślubi ukochanego Wiktora, jednak nim do tego dojdzie, bohaterka musi odbyć pewną ważną podróż. Razem ze swoją przyjaciółką, niegdyś rywalką Justyną, jadą na Białoruś w poszukiwaniu swoich korzeni. Każda ma swój cel i wiezie oprócz materialnych bagaży także swoje nadzieje i obawy. Justyna, która na Białorusi zaczęła używać swojego prawdziwego imienia- Kalina, przewodzi ciężką kamienną różę, którą zabrano przed wielu laty z grobu jej krewnej, a która to róża ma przynosić pecha w miłości. Kalina, choć na co dzień jest racjonalistką twardo stąpającą po ziemi, w tej jednej sprawie ulega zabobonom i zaczyna wierzyć, że jeśli odłoży różę z powrotem na grób, do znajdzie swoją miłość.
Od samego początku wydaje się, że cała podróż nie ma większego sensu, bo wiadomości, które kobiety posiadają są szczątkowe, a szansa na odnalezienie śladów z rodzinnej przeszłości znikome. Mimo wszystko Julia i Kalina dojeżdżają do Oszmiany, skąd zaczynają prowadzić swoje śledztwa.
Moje odczucia po przeczytaniu powieści Agnieszki Litorowicz Siegert
Podobnie jak w pierwszej części bohaterki trafiają jednak na cudownych ludzi, którzy z pełnym zaangażowaniem pomagają obcym sobie kobietom w odkryciu tajemnic, a tych jest więcej niż się początkowo wydawało, bo też skomplikowana była historia i losy polskich rodzin na Białorusi.
Razem z bohaterkami powoli odkrywamy nie tylko tajemnicę Kazimierza i jego ukochanej, szukamy grobu ze zdjęcia, wreszcie rozwiązujemy zagadkę pewnej śmierci i zadośćuczynienia.
Przez powieść się płynie. Fabuła niesie czytelnika przez kolejne miejsca i wydarzenia. Otula go ciepło życzliwych ludzi i niespiesznego wiejskiego życia, które jest mi teraz takie bliskie.
I choć może nie jest to literatura wysokich lotów, to czyta się wyśmienicie. Mam wrażenie, że drugi tom „Olszan” jest lepszy od pierwszego (choć i "Olszany. Droga do domu" niewiele mogłam zarzucić), więc z niecierpliwością czekam na kolejne książki autorki.
Recenzja powstała przy współpracy z portalem Duże Ka
Nie za bardzo wczuwam się w takie przygody czytelnicze, choć z pewnością przyjemnie umilają czas. :)
OdpowiedzUsuńTak, wiem mamy całkiem różne gusta czytelnicze. Chociaż czasem, gdy trafiamy na te najlepsze książki to jesteśmy zgodne.
UsuńZa to właśnie kocham literaturę, każdy znajdzie coś dla siebie, w danym czasie, na danym etapie życia, coś sprawi wielką radość i satysfakcję, a przy tym stworzy okazję do wymiany wrażeń czytelniczych. :)
UsuńTak, literatura buduje fajną platformę do dyskusji, a czytelnicy zawsze znajdą wspólny temat.
UsuńTeraz, kiedy nawet nie mogę wyjść z sukami na spacer, bo grzęznę w błocie, tylko rozpalony kominek, kawka i książka. Pomidorowa z rosołu z wczoraj zrobiona, w kominku się pali, kawa zaparzona - mogę wtopić się w inną rzeczywistość. Nieważne, z której półki: dolnej czy górnej. Teraz akurat Kristin Hannah "Zimowy ogród, ale polskiej prozy kobiecej na półkach mam chyba najwięcej. Zaczęło się od "Domu nad rozlewiskiem", potem "Kobiety z Czerwonych bagien", "Stulecie winnych", "Kobiety z ulicy Grodzkiej"...Ale i Jenta z Ksiag Jakubowych też jest mi bliska. Kobiety górą!:)) Pozdrawiam Cię, Aniu w Nowym Roku.
OdpowiedzUsuńDom nad rozlewiskiem też mnie kiedyś zauroczył. Kolejne części także. Podobnie z Kobietami z ulicy Grodzkiej. A już Jenta... No wiadomo. Olga to Olga. Kobiety górą!
UsuńKojarzę tę serię autorki, ale nie miałam jeszcze okazji się z nią zapoznać.
OdpowiedzUsuńMyślę, że Wam się spodoba. To naprawdę dobre czytadło.
UsuńBardzo ciekawa książka, chociaż kiedy ludzie jadą w tamte strony,
OdpowiedzUsuńto wszystko jest zrównane z ziemią...
Niestety, trudna ta nasza historia i tragiczna.
UsuńNie znam twórczości tej autorki. Ale skoro polecasz, to będę mieć na uwadze:D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
Wiesz, że mam słabość do dobrego języka, a autorka posługuje się ładną polszczyzną.
UsuńBardzo lubię od czasu do czasu zająć się taką lekturą, która pozwala odetchnąć i się doprężyć. Nie zawsze człowiekowi się chce czytać coś wymagającego 200 procent skupienia
OdpowiedzUsuńTo prawda, warto miksować klimaty i tematykę, człowiek jakby szerzej na wszystko patrzył.
UsuńKiedyś czytałam bardzo dużo takich powieści, teraz czuje przesyt. Może kiedyś jednak się skuszę :)
OdpowiedzUsuńDoskonale to rozumiem. Żeby nie mieć przesytu czytam totalny mix. Od fantastyki po literaturę popularnonaukową czy reportaże.
UsuńTeraz moja córka chwyta za takie przygody czytelnicze, i dobrze, niech w przyjemnej formie utwierdza się, jakie wartości w życiu są najważniejsze. :)
UsuńSzkoda, że jest to seria, bo nie znajdę czasu na jej nadrobienie, a "Olszany. Kamienna róża" ma bardzo fajny białoruski klimat i chętnie bym ją przeczytała.
OdpowiedzUsuńKarolina z TAMczytam
Nie znam ani autorki, ani serii, ale książki wydają się ciekawe. Na razie nie mam ochoty na takie historie, ale może kiedyś się skuszę
OdpowiedzUsuńDla fanek takich powieści obyczajowych to będzie interesująca przygoda czytelnicza. :)
OdpowiedzUsuńMasz rację, to jedna z lepszym obyczajówek, jakie ostatnio czytałam.
UsuńNie czytałam pierwszej części i muszę przyznać, że do tej serii mnie nie ciągnie.
OdpowiedzUsuń