poniedziałek, 18 stycznia 2021

Jak się żyje zimą w górach?

 


-Jak panie tu żyją w takich warunkach? - takie pytanie postawił tęgawy kierowca wypasionego jeepa mnie i sąsiadce, gdy w pewien wieczór wybrałyśmy się na spacer po górce. To pytanie uświadomiło mi, że to, co dla nas jest normą, dla wielu zda się warunkami ekstremalnymi. Zatem opowiem wam o tym, jak zimą żyje się w górach.


Domek w Karkonoszach


Kojarzycie słuchowisko „Domek w Karkonoszach”? U nas jest zabawniej i mniej wulgarnie.

Po pierwsze: pług pojawia się raz na dobę, ok szóstej rano lub wcale.

Po drugie: dawno przestałam przekopywać się przez wysokie bandy tworzone przez tenże pług.

Po trzecie: mimo, że pług czasem jeździ, to bez napędu 4*4 nie ma szansy, by się po drodze poruszać.

Po czwarte: Domek pod Orzechem stoi na tyle daleko od drogi, że nasze auto i tak zimuje na parkingu sąsiadów.


Po piąte: żyjemy sobie spokojnie i staramy się nie używać wulgaryzmów.

Po szóste: nasz Domek pod Orzechem nie stoi w Karkonoszach , tylko w Górach Izerskich.



Zima jak z dziecięcych wspomnień

Przez ostatnie lata zima nas rozpieszczała. Śnieg leżał raptem tydzień, po czym zima odchodziła hen do morza albo przyczajała się nieco i atakowała w Wielkanoc. Tym razem śnieg spadł w Boże Narodzenie i... leży. Po Sylwestrze było trochę odwilży i wydawało się, że ulepiony w święta Olaf nie przetrwa. 


A potem zaczęło sypać śniegiem, który padał, padał, padał... przez dwa tygodnie codziennie. Teraz mamy zimę niczym ze snu lub dziecięcych marzeń. Do tej z moich wspomnień sprzed 45 lat jeszcze trochę brakuje. Wtedy śnieg zasypał płoty, a bandy na drodze miały ponad 1,5 m. Przed domem wiatr usypał kilkumetrowe zaspy. Taką zimę pamiętam...


Póki co pogoda ustabilizowała się. Przestało wiać, śniegu jest mnóstwo, a mrozy zwiastują ładną pogodę, idealną do uprawiania zimowych aktywności.


Jak się żyje zimą w górach?

Na tak postawione pytanie, jednogłośnie odpowiedziałyśmy: normalnie. Na czym jednak polega ta nasza normalność? Z jednej strony niewiele się zmienia w naszym życiu. Codzienne obowiązki są przecież podobne. Tylko czasem, by nakarmić kury i kozy muszę najpierw odkopać sobie drzwi do koziarni i kurnika (czasem tonę po kolana w świeżym puchu). Z kolei sąsiadka zamieniła wózek na sanki.


Zamiast wyjazdów rowerem, zakładam biegówki i robię okrążenia wokół domu. Nieco inaczej wyglądają jedynie zakupy. O ile od wiosny do jesieni do miasta jeżdżę samodzielnie, o tyle teraz zimą za kierownicę siada Ślubny, a zakupy robi się wówczas, gdy lodówka świeci pustkami. Przed ostatnim atakiem zimy zrobiłam jednak tak duże zapasy, że jeszcze przez dwa tygodnie mamy co jeść.


Najważniejsza jednak jest teraz sąsiedzka współpraca. Wiem, że nawet jeśli czegoś mi zabraknie, to mogę liczyć na sąsiadów, którzy akurat jadą do miasta i odwrotnie, każdy z sąsiadów może liczyć na nas. Nasz samochód stoi na cudzym parkingu, ale my, a raczej Ślubny nie odmawia pomocy przy wyciąganiu innych z zasp, dowożeniu zakupów ze wsi. Zawsze też można od nas pożyczyć czegoś z naszych zapasów, skorzystać z rady, dobrego słowa i ziół.


Mój zimowy dzień na izerskiej wsi


Zimą wstaję między szóstą a siódmą. Karmię koty i psa. Przygotowuję sobie kawę . Przez godzinę przeglądam Internet, wrzucam posty na bloga i fb, jestem aktywna na Instagramie. Przed ósmą wychodzę do kóz i kur, odśnieżam ścieżkę, a potem sprawdzam panele fotowoltaiczne i je odśnieżam, (o panelach możecie przeczytać w poście sprzed kilku dni) , jeśli trzeba. Potem jeszcze wchodzę na Kufel lub biegam boso po śniegu.

A potem wstaje Ślubny. Druga kawa i zajęcia, które na dany dzień zaplanowałam: pranie, szycie, czytanie, pisanie, sprzątanie lub wyjście na długi spacer lub na narty . Czasem trzeba zejść do wsi, by odebrać paczkę od kuriera, który nie podjedzie do góry w takich warunkach. Potem jemy obiad, a po piętnastej wychodzę, aby nakarmić i zamknąć kozy i kury. Popołudnie spędzam na czytaniu, pisaniu, korespondencji ze znajomymi i rozmowach z bliskimi.

Zima tu jest naprawdę piękna, a dzięki ekstremalnym warunków poznajemy, jak ważni są dobrzy i oddani sąsiedzi.


Edit: jeszcze filmik :




STSklep - sklep z odzieżą sportową online

33 komentarze:

  1. Wiadomo, zima ze śniegiem po pas do luksusów nie należy. Ale nawet przy odrobinie niewygody trzeba się cieszyć okolicznościami takimi jakie są, bo one też mają swój urok. Ważne, żeby w każdej sytuacji widzieć pozytywy. Przyjemnie się patrzy na fotki ze śniegiem, takie wspominki zimy z dzieciństwa. Trzymaj się cieplutko:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że obecnie takie warunki to właśnie jest luksus. Ludzie w korkach stoją, by godzinę na sankach pojeździć. A ja mogę w piżamie (albo i bez) wyjść na śnieg jeśli mam taki kaprys.

      Usuń
  2. Pamiętam, jak przed laty siedziałyśmy na ławeczce z moją siostrą i Haneczką, żoną gospodarza, od którego kupiliśmy ziemię. Moja siostra ... - jak wy tu żyjecie, jak rodzicie dzieci ... a Haneczka z uśmiechem ... -a! gdzie bądź, czasami w polu, czasami na łące:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czyli prawie że dzień jak co dzień, tyle że dodatkowo że śniegiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak. Dziś na kawę do sąsiadki na nartach przybiegłam.

      Usuń
  4. Góry są fantastyczne... no, zimą może trochę mniej 😉 ... ale z tym bieganiem bosi po śniegu to Cię trochę poniosło 🥶🥶🥶 Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam! Zapomniałam film z aniołków dać. Zaraz dorzucę.

      Usuń
  5. Ja co prawda nie w górach, ale u nas pług też raz na dobę. Całe szczęście jeszcze nie było takich mocnych opadów śniegu. Do sklepu mogę dojechać autem te 5 km. Pozdrawiam z naszej wsi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas czasem nie da się z góry zjechać, o podjeździe nie wspomnę.

      Usuń
  6. Niestety, jak zima idzie do morza, to już nad nim jej kompletnie nie ma! Chociaż w tym roku udało się i sami mamy choćby namiastkę na kilka-kilkadziesiąt centymetrów (zależnie od miejscowości). To chyba pierwsze ferie w domu, podczas których moje dzieci mają śnieg!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zauważyłam, że w tym roku i w Trzebiatowie i w Gdyni znajomi bałwany lepili.

      Usuń
  7. Chciałabym, aby śnieg utrzymał się jeszcze przez co najmniej kilka dni, dziś na spacerze z psami poczułam drżenie szczęścia w moim ciele, choć zimno jak diabli. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas będzie chyba leżał do wiosny, bo jest go naprawdę dużo.

      Usuń
    2. A morsowania zazdroszczę, kiedyś dałam się na nie namówić, fantastycznie odświeżające i pobudzające skrajne odczucia, niestety teraz już zdrowotnie nie mogę, ani morsowania, ani korzystania z sauny.

      Usuń
  8. Jak się Wam żyje? Zdjęcia mówią same za siebie: ZDROWO!!! Jest ruch,świeże powietrze,przestrzeń,piękne widoki, izolacja (kiedy trzeba) i dystans - do wszystkiego. Super!!!
    Pozdrawiam.
    Małgosia

    OdpowiedzUsuń
  9. ja strasznie ubolewam nad tym, ze mój młodszy to straszny zmarzluch i jeśli wychodzimy na dwór to na krótko, trochę zapominam o tym, że ma dopiero 2 latka i jednak takie minusowe temperatury moga na niego bardziej działać niż na resztę, ale... przyzwyczai się ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że się przyzwyczai. Podobną uwagę miała sąsiadka. Jej dwulatek też niezbyt chętnie siedzi na dworze przy - 7, za to starszej Zośki niw można do domu ściągnąć.

      Usuń
  10. Krajobraz piękny w takiej okolicy ale na pewno też stanowi to duże wyzwanie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ale przepiękny wpis! Chętnie wybrałabym się w takie góry, ale właśnie: pobyć. Na stałe nie potrafiłabym się chyba przestawić. :) Zachwycają mnie migawki zdjęć. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. I pomyśleć, że kiedyś takie zimy to były normą, dziś są zjawiskiem niecodziennym , ba nazywanym obecnie bestią ze wschodu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie z tego się śmiejemy. Będzie "zima stulecia" 😂

      Usuń
  13. Pięknie u Was ta zima wygląda. Choć wiadomo, że kiedy Was zasypie, to lekko nie macie. Super, że sąsiadów macie pomocnych. I brawo za takie morsowanie na śniegu!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem wygląda pięknie i jeśli wiadomo jak korzystać z jej uroków, to jest przyjemna.

      Usuń
  14. Góry zimą są najpiękniejsze :)

    OdpowiedzUsuń
  15. "Coś za coś" a z tym pługiem u mnie jest podobnie...

    Widok w górach bezcenny :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Pamiętam takie zimy na wsi u babci. Do sklepu cztery kilometry polami. Właśnie chleb był największym problemem, odkąd babcia, niedomagając, przestała wypiekać, a miała wielki, prawdziwy piec chlebowy. Było mleko, codziennie świeże, mąka, połcie słoniny w komorze i wielka bryła soli w worku, było więc wszystko. Teraz ludzie zapomnieli, jak niewiele jest nam potrzebne.
    Te aniołki robiłyście w prawdziwym śniegu? Takim zimnym??
    Jak dobrze rozumiem, czemu nie ma z Wami Ślubnego! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że nawet na wsiach ludzie bywają zdziwieni, że tu człowiek zapasy musi mieć na miesiąc?

      Usuń