Ostatnio przy łóżku zebrał się spory stosik trzech typów książek, które czytam przemiennie: są to ambitna proza z „Czułym narratorem” Olgi Tokarczuk na czele, zbiory cytatów i anegdot oraz lekka proza obyczajowa do czytania przed zaśnięciem. I o tej lekkiej prozie dziś będzie. Zapraszam.
Zimowe wieczorne czytanie
Zimowe wieczory są długie i sprzyjają czytelnictwu. Ciepły sweter, miękki koc, aromatyczna herbatka i dobra książka świetnie wpisują się w zimowy klimat (coś jak fińskie hygge?). To pewnie dlatego na mojej półce przy łóżku pojawił się ów pokaźny stosik oraz kolekcja kubków na herbatę (bo czasem zapominam odnieść ten z poprzedniego dnia) Mam ogromną frajdę z zanurzania się w innych światach, poznawania fikcyjnych losów nieistniejących postaci, które jednak w przypadku dobrej literatury nakreślone są tak barwnie, że chciałoby się podążać ich śladem. Nie zawsze trafia się na perełki, ale nie od każdej książki trzeba tego wymagać.
Retrospekcja w literaturze
Książki, o których dziś opowiem łączy wątek retrospektywny . Zaczynam się zastanawiać, czy jest to rodzaj mody literackiej, czy ja po prostu tak trafiłam, wiedziona opisem wydawców.
Retrospekcja w literaturze nie jest niczym nowym, fabułą dziejąca się w dwóch, a nawet trzech planach czasowych pojawia się w każdej epoce, a praktycznie każdy spotkał się z nią przy okazji czytania szkolnych lektur, bo przecież na takim pomyśle opiera się m.in. popularny „Szatan z siódmej klasy” Kornela Makuszyńskiego, wątek znajdziemy także w „Wichrowych Wzgórzach” i wielu innych poczytnych powieściach. Zatem i współcześnie zabieg ten nie powinien dziwić, zwłaszcza teraz, gdy o wielu sprawach, które kiedyś stanowiły tabu, dopiero zaczęto wspominać.
„Czwarta powieść” Agnieszka Janiszewska
Po dwutomową powieść Agnieszki Janiszewskiej sięgnęłam zachęcona opisem wydawcy. Rodzinne tajemnice ujawniane po latach, życie młodej pisarki splecione z wydarzeniami barwnego dwudziestolecia międzywojennego wydawało mi się ciekawy pomysłem na fabułę.
Regina Nałęcz, początkująca pisarka, która po napisaniu trzeciej powieści czuje się wypalona i zniechęcona, otrzymuje nietypową propozycję: ma dokończyć powieść kobiety, która zginęła wiele lat wcześniej, intrygującej Jolanty Wołyńskiej. Po pewnym wahaniu bohaterka podejmuje się zlecenia, nie wiedząc, że ta decyzja zmieni jej życie. Powoli poznajemy tajemnice z życia rodziny Nałęczów i podłoże animozji, które doprowadziły do wieloletniego milczenia między członkami familii. Jednocześnie rozjaśnia się historia tragicznej miłości młodej pisarki z dwudziestolecia wojennego, której losy w ciekawy sposób wpleciono w świat Reginy. Sama Regina jest jednak postacią irytującą i nie budzącą mojej sympatii. Młoda kobieta nie potrafi znaleźć swojego miejsca w życiu, utyskuje na stosunki rodzinne, ale brakuje jej odwagi, by coś zmienić. O wiele ciekawiej i barwniej wypadają postaci z pokolenia jej babci i to one ratują tę powieść.
„Dom sekretów” Natalia Bieniek
Dorota Wiśniewska, bohaterka „Domu sekretów” mogłaby zostać siostrą bliźniaczką Reginy Nałęcz. Młoda kobieta mieszka z rodzicami i jest od nich zależna finansowo. Nisko płatna praca na uczelni nie pozwala jej bowiem na realizację szalonych marzeń, jednocześnie cierpi na niemoc twórczą, jednak ta dotyczy nie tyle książki (choć poczytną powieść bohaterka też pragnie napisać), a pracy doktorskiej z dwudziestolecia międzywojennego, która utknęła w martwym punkcie. W odróżnieniu jednak od Reginy Dorota postanawia coś ze swoim życiu zmienić i wiedziona nagły impulsem wyprowadza się z rodzinnego domu do pokoju u sympatycznej staruszki Sabiny. I pewnie dalej męczyłaby się z swoim doktoratem, gdyby nie opłakane skutki remontu u sąsiada: w czasie prac sąsiad rozwala ścianę, a zaskoczonym lokatorkom ukazuje się zapomniana wnęka z szkieletem oraz szkatułką. To wydarzenie sprawia, że Sabina zaczyna opowiadać o przedwojennych mieszkańcach kamienicy, robi to w sposób intrygujący, dawkując emocje i wiedzę. Powieść czyta się całkiem dobrze, elementy retrospektywne są spójne i dobrze wplecione w narrację, gorzej jest jednak z czasem teraźniejszym, który autorce się nieco rozjechał i w pewnym momencie zaczęłam się zastanawiać, czy czas akcji to tydzień, dwa dni, a może miesiąc. Może to jednak tylko moje odczucie?
Obie powieści czyta się szybko i miło spędza czas z jej bohaterami, poznając przy tym migawki z życia miast w dwudziestoleciu międzywojennym.
Również coraz częściej sięgam po literaturę obyczajową. Rzadko jednak trafiam na coś naprawdę dobrego. Polecane przez Ciebie tytuły zapisuję!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
Bo naprawdę dobre zdarzają się rzadko.
UsuńPo przeczytaniu Kuzynki Marie chyba sobie tę autorkę daruję. :)
OdpowiedzUsuńLuciu, którą? Janiszewską czy Bieniek?
UsuńJaniszewską. :D
UsuńA no to się nie dziwię. Natalia Bieniek pisze zdecydowanie lepiej.
UsuńOgólnie w tej chwili mam przestój, ciężko mi się zabrać za jakąkolwiek książkę. Może dlatego, że ten tydzień był bardzo stresujący ponieważ musiałam sie skupić na papierologii do pracy. Zakończenie semestru i wiele innych. Może teraz sie nieco ruszy do przodu. Kinga
OdpowiedzUsuńWszystko ma swój czas. Moja Gui też teraz myśli przede wszystkim o pracy magisterskiej.
Usuńa ja jakoś nie mogę się dokopać do literatury obyczajowej, mam za dużo innych książek, chociaż czasami z wielką tęsknota patrzę na takie historie ;-)
OdpowiedzUsuńZauważyłam, że teraz zanurzyłaś się w mandze.
UsuńLubię czasem poczytać coś z obyczajówek, choć trudno mi coś znaleźć. Niestety! :(
OdpowiedzUsuńO naprawdę dobrą książkę wcale nie jest łatwo.
UsuńSama wracam do obyczajówek. Zaraziłam się po kilku niewypałach i dałam sobie z nimi spokój na kilka lat. Sama również mam stosik lektur, tylko tego czasu tak mi brakuje. A głód czytania rośnie. ☺ Może w weekend coś przeczytam, bo Twój wpis mnie do tego zachęcił i zmotywował. Prezentowanych tytułów nie znam. Chętnie bym się z nimi zapoznała. ��
OdpowiedzUsuńJa właśnie teraz wykorzystuję czas. Potem będzie ogród, przetwory i reszta remontu.
UsuńZimą czytam zdecydowanie więcej. Długie wieczory sprzyjają lekturze.
OdpowiedzUsuńMam tak samo.
UsuńSiostra czytała serię ,,Czwarta powieść'' i inne tytuły autorstwa Janiszewskiej. Za każdym razem była usatysfakcjonowana z lektury.
OdpowiedzUsuńDobrze, że jej się podobały.
UsuńBardzo lubię czytać obyczajówki. I czuję, że ten " Dom sekretów" by mi się spodobał. 😁
OdpowiedzUsuńTo naprawdę niezła książka.
UsuńNiestety, zawsze mój entuzjazm wobec obyczajówek zostaje ostudzony przez trafienie na kiepską powieść, ale wątki obyczajowe podane w mrocznych klimatach to już mnie przyciągają. :)
OdpowiedzUsuńWiem, że do obyczajówek Cię nie namówię, no chyba, że będzie genialna.
UsuńTo prawda, zimowe wieczory sprzyjają czytaniu, ale to dobrze, przynajmniej mogę nadrobić zaległości. Książek, o których piszesz, jeszcze nie czytałam. :)
OdpowiedzUsuńZimą czytam zdecydowanie więcej. Właśnie pozbyłam się swojego stosu i zamówiłam następne książki.
UsuńU mnie to najczęściej wieczory z fantastyką :)
OdpowiedzUsuńNie ma to jak czas z książką, zwłaszcza teraz podczas zimowych wieczorów...
OdpowiedzUsuńNie ma lepszej opcji niż czytanie książek jesienią i zimą.
OdpowiedzUsuń