Ledwo słońce zaczęło przygrzewać, a spod łach zbitego śniegu zaczęły wyłaniać się zszarzałe resztki zeszłorocznych traw, poczułam, że muszę iść. Tak po prostu iść przed siebie i niczym jaszczurka wygrzać się na słońcu. Nie miałam zbyt wiele czasu, więc wybór padł na pobliskie łąki z cienką strużką strugi płynącej dnem naszej doliny.
Przedwiosenne pejzaże
W wielu miejscach leży jeszcze śnieg, więc trudno mówić, że przyroda budzi się do życia. A jednak wystarczy dobrze się przyjrzeć, by stwierdzić, że wiosna jest tuż tuż. Najlepiej widać to nad strugą. Woda błyszczy odbijając promienie słoneczne, pluszcze po kamieniach, a na mokradłach i rozlewiskach zaczynają się już zielenić pierwsze rośliny, o których opowiem za chwilę. Z perspektywy naszej strugi dolina wygląda inaczej niż gdy patrzy się z górki. Łatwiej wyobrazić sobie, że było to kiedyś miejsce gwarne i ludne i tylko chichot historii sprawił, że wieś opustoszała.
Znad strumienia ruszyłam w stronę drogi, która przecina łąki na zboczu Kufla. Tu także pojawiły się już pierwsze nieśmiałe młode pędy roślin, idealne na wiosenną surówkę. Drzewa są jeszcze całkiem nagie, ale i na nich widać już zmianę.
Pączki rosną, na wierzbach pękają kotki, a brzozy, leszczyny i olszyny wypuściły swoje długie kwiatostany.
Dzikie nowalijki
Przy samym brzegu strugi zielenić się już zaczynają drobne listeczki śledziennicy, a w samej wodzie pysznią się dorodne liście rukwi wodnej. Obie rośliny są cudowną alternatywą dla sklepowych nowalijek. Śledziennica przypomina smakiem sałatę, natomiast rukiew to siostra rzeżuchy i rukoli.
Na łące wystarczy tylko się schylić, by dojrzeć delikatne jeszcze liście krwawnika, szczawiu, babki lancetowatej i przytuli, która o tej porze roku jest delikatna i miękka.
Więcej o nowalijkach nieuprawnych znajdziecie tu: Nowalijki nieuprawne
Ze spaceru przyniosłam sporą garść ziela, więc sezon na "jemy chwasty" uważam za otwarty. Najwięcej było mojej ulubionej rukwi wodnej, którą uwielbiam zarówno na surowo jako dodatek do kanapek, jak i podduszoną z dodatkiem jajka, śmietanki i makaronu.
Tym razem nowalijki towarzyszyły kaszy jęczmiennej, tworząc wegetariańskie danie obiadowe.
garść dzikich nowalijek ze szczawiem i rukwią wodną
3 łyżki ugotowanej na sypko kaszy jęczmiennej
1 łyżka oleju lub masła
1 łyżka sera koziego (może być mozzarella)
Sól, pieprz, oregano.
tłuszcz rozgrzewamy na patelni, dodajemy kaszę i ser i przyprawy. Podgrzewamy aż się ser zacznie topić,cały czas mieszając. Nowalijki drobno siekamy. Kaszę wykładamy na talerz i obsypujemy zieleniną.
Tego dnia miałam jeszcze okazję po południu przejść się do wsi, by odebrać paczkę ze sklepu. Wracałam łąkami, łapiąc ostatnie promienie słońca i zachwycając się długimi cieniami rzucanymi przez drzewa, krzewy, a nawet zeschłe badyle. Czas zachodu i miejsce, gdzie słońce chowa się za górę wskazują, że wiosna jest coraz bliżej. Jeszcze niedawno o piętnastej karmiłam i zamykałam zwierzęta, teraz kozy pasą się do szesnastej, a kury dopiero po siedemnastej wchodzą do kurnika. Nawet one starają się łapać wszystkie słoneczne promienie.
Wiem, że zima jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa, jednak póki co cieszę się tymi pierwszymi oznakami wiosny.
Dzikie nowalijki na talerzu
Ze spaceru przyniosłam sporą garść ziela, więc sezon na "jemy chwasty" uważam za otwarty. Najwięcej było mojej ulubionej rukwi wodnej, którą uwielbiam zarówno na surowo jako dodatek do kanapek, jak i podduszoną z dodatkiem jajka, śmietanki i makaronu.
Tym razem nowalijki towarzyszyły kaszy jęczmiennej, tworząc wegetariańskie danie obiadowe.
Składniki :
garść dzikich nowalijek ze szczawiem i rukwią wodną
3 łyżki ugotowanej na sypko kaszy jęczmiennej
1 łyżka oleju lub masła
1 łyżka sera koziego (może być mozzarella)
Sól, pieprz, oregano.
Wykonanie:
tłuszcz rozgrzewamy na patelni, dodajemy kaszę i ser i przyprawy. Podgrzewamy aż się ser zacznie topić,cały czas mieszając. Nowalijki drobno siekamy. Kaszę wykładamy na talerz i obsypujemy zieleniną.
Łąki o zachodzie słońca
Tego dnia miałam jeszcze okazję po południu przejść się do wsi, by odebrać paczkę ze sklepu. Wracałam łąkami, łapiąc ostatnie promienie słońca i zachwycając się długimi cieniami rzucanymi przez drzewa, krzewy, a nawet zeschłe badyle. Czas zachodu i miejsce, gdzie słońce chowa się za górę wskazują, że wiosna jest coraz bliżej. Jeszcze niedawno o piętnastej karmiłam i zamykałam zwierzęta, teraz kozy pasą się do szesnastej, a kury dopiero po siedemnastej wchodzą do kurnika. Nawet one starają się łapać wszystkie słoneczne promienie.
Wiem, że zima jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa, jednak póki co cieszę się tymi pierwszymi oznakami wiosny.
Wiosna jest blisko, też to czuję, choć u nas jeszcze jej nie szukałam. Jednak wiewiórki i jeże już się obudziły tydzień temu, a to coś znaczy.
OdpowiedzUsuńJeży jeszcze nie widziałam, ale dziś słyszałam skowronka.
UsuńBardzo lubię u Ciebie te wzmianki o chwastach, bardzo mnie to fascynuje, Matka Natura potrafi nas porządnie zaskoczyć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie! ;)
Cieszę się. Lubię jeść takie nieoczywiste rzeczy.
UsuńNie znoszę zimy więc gdy zbliża się wiosna i jest więcej słońca to człowiek od razu odżywa :)
OdpowiedzUsuńTo fakt. Ja lubię zimę, jednak tegoroczna trochę się już dłużyła.
UsuńJaki piękny i wartościowy blog! Jestem zachwycona! Serio ! Zamierzam poszperać i wracać! Dziękuję!
OdpowiedzUsuńMiło mi. Rozgość się!
UsuńTeż obawiam się że zima nie powiedziała ostatniego słowa ;/ Oby do wiosny!
OdpowiedzUsuńOby. Na razie jest wręcz upalnie. Zaraz idę się wykąpać w strumieniu.
UsuńJak ja już nie mogę doczekać się wiosny, choć z tej zimy też się cieszę. Wszak tak dawno nie było tyle śniegu. Jednak ja jestem ciepłolubna, a wiosna i wszechotaczająca zieleńca, działa na mnie bardzo pozytywnie. 🙂 Danie wygląda intrygująco! 🙂
OdpowiedzUsuńMnie też się tegoroczna zima podobała, ale ileż można! Pełne dwa miesiące śniegu mi wystarczą.
Usuń?U mnie w ogrodzie tez już zawitało przedwiośnie, pączki na krzewach, słoneczko.
OdpowiedzUsuńJa czekam na przebiśniegi.
UsuńWiosna już wygląda zza rogu. U mnie w NIR już zrobiło się iście wiosennie. Słońce mocniej już grzeje, jednak powietrze jeszcze chłodne
OdpowiedzUsuńNo tak, u Was wiosna przychodzi wcześniej, zazdroszczę tej wiosennej barwności.
UsuńAleż ten czas szybko leci! Wiosna tuż,tuż - i chyba wreszcie muszę spróbować wykorzystać w swojej kuchni te "chwasty", o których piszesz :)
OdpowiedzUsuńPolecam, a jeśli masz pytania i wątpliwości, to pisz, chętnie pomogę.
UsuńPrzedwiośnie jest naprawdę piękne, dziś u nas już wspaniale świeciło słońce.
OdpowiedzUsuńPogoda sprawiła nam niespodziankę. Za kilka dni jadę do Gdańska i mam nadzieję, że będzie właśnie tak.
UsuńByliśmy wczoraj na spacerze w rezerwacie przyrody i niestety tutaj zima trzyma się mocno mimo słońca. Żadnych oznak wiosny nie znaleźliśmy...
OdpowiedzUsuńBezbłędnie potrafisz poprawić humor, zdjęciami z oznakami wiosny i daniem na talerzu. Ze wstydem przyznaję, że pierwszy raz usłyszałam o rukwi wodnej, która mnie przypomina wyglądem szczaw. Pozdrawiam na wpół zimowo na wpół wiosennie.
OdpowiedzUsuńu Was to chyba wszystkie pory roku pokazują się ekspresowo, u nas jeszcze za dużo śniegu ;-)
OdpowiedzUsuńPrzepiękna fotorelacja. Pozazdrościć talentu. ;)
OdpowiedzUsuńTo danie z nowalijek mnie zaskoczyło... Brawo!
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńWydawało mi się, że u Ciebie jest chłodniej, niż u mnie. A już przedwiośnie zawitało😊
OdpowiedzUsuńAniu, zjadłbym Twoich chwastów. Tak o nich piszesz, że zawsze jeść mi się chce po lekturze postów.
OdpowiedzUsuńPrzyroda już się przebudza, na razie nieśmiało, ale już działa, widać to nawet w mieście. :)
OdpowiedzUsuńU mnie jeszcze biało ale gdzie nie gdzie już czarno-zielone place się pojawiają. Jestem ciekawa jak te rośliny smakują? Jak u nas się zacznie robić zielono chyba ich poszukam i spróbuję.
OdpowiedzUsuńOjeju, jak ja już przebieram nóżkami na myśl o wiosence 🥰
OdpowiedzUsuń