Przyjazd Małej M. jest dla nas zawsze ogromną radością i prawdziwym świętem. Zazwyczaj mamy zaplanowane wycieczki po Górach Izerskich i mnóstwo różnych atrakcji. Tym razem wszystkie plany uległy zmianie, gdy nagle zaczął sypać śnieg i całkowicie nas zasypało.
Gotowanie na niby i naprawdę
Zamiast wielogodzinnych wycieczek po górach zdecydowaliśmy się na aktywności przed Domkiem pod Orzechem oraz zabawy w pomieszczeniu. Przed przyjazdem wnuczki przygotowałam komplet warzyw na szydełku, podobny do tych, jakie dostała druga wnuczka. Z zakamarków domu wygrzebałam garnuszki, którymi bawili się jeszcze Gui i Chuda oraz Piotr. Do tego znalazły się i stare lalki, więc można było gotować posiłki dla lalek.
Ważniejsze jednak było prawdziwe gotowanie, bo musicie wiedzieć, że z Małej M. jest całkiem niezła kucharka! Naszym popisowym daniem w czasie tego pobytu był swojski makaron w kolorze żółtym, bo taką barwę sobie Mała M. wymyśliła (do wyboru był jeszcze zielony i czerwony)
Jak przygotować swojski kolorowy makaron?
Podstawą domowego makaronu są świeże jajka od szczęśliwych kur i mąka. Kolory uzyskuje się dodając naturalne barwniki: gotowaną i rozdrobnioną pokrzywę (lub szpinak), sok z buraczków lub kurkumę.
My zamiast kurkumy użyłyśmy przyprawy curry.
Składniki na domowy makaron:
1 żółtko
1 szklanka mąki
kilka łyżek wody
szczypta soli
1 łyżeczka curry
Wykonanie: do miski wsypujemy mąkę, oddzielamy żółtko od białka i wrzucamy żółtko do miski, dodajemy sól i curry, powoli dodajemy wodę, mieszając ciasto. Potem szybko zagniatamy. Mała M. z ogromnym zaangażowaniem mieszała w misce, a gdy ciasto było już sprężyste i jednolite, zaczęła je wałkować. Pozwoliłyśmy jej wybrać kształty makaronu, w efekcie z cienko rozwałkowanego ciasta Mała M. wykroiła foremkami do ciastek serduszka, kwiatki, gwiazdki, grzybki, i księżyce.
Po przygotowaniu makaronu można go albo wysuszyć albo od razu ugotować. Taki świeży makaron gotuje się zaledwie chwilkę i... nim skończyłam krem brokułowy, do którego miał być makaron, to Mała M. swoją porcję makaronu z curry zdążyła już zjeść!
Jeśli jesteście ciekawi, jak sobie Mała M. radzi w kuchni, zajrzyjcie na Tik Toka!
A gotowanie ze śniegu wyglądało tak:
Gotowanie z dzieckiem potrafi być frajdą dla obu stron.
OdpowiedzUsuńTo fakt!
Usuńmoje dzieciaki gotują ze mną prawie wszystko, dzisiaj robiliśmy rosół i babeczki, a co do barwników to chyba najbardziej efektowny jest burak ;-)
OdpowiedzUsuńTo prawda, ale jak na chwilę oderwiesz wzrok od dziecka z burakiem w ręku, to kuchnia moment stanie się buraczana. ;)
UsuńOj tak! Buraki, jagody i jeżyny potrafią zmienić kuchnię w pobojowisko!
UsuńZawsze z uśmiechem wspominam wspólne gotowanie z moimi dziećmi, kiedy były małe, tak je to zajęcie fascynowało, ale sprzątanie po nim już niekoniecznie budziło mój zachwyt. ;)
OdpowiedzUsuńOj! Sprzątanie to zupełnie inny temat 😂
UsuńDomowy makaron zawsze robiła moja babcia, starsza córka przyniosła z warsztatów kulinarnych przepis na makaron z kurczakiem i warzywami więc też chętnie same wyrabiamy ciasto
OdpowiedzUsuńSamodzielnie przygotowany makaron ma szczególny smak, i ta przyjemna dla oka niejednolitość kształtu. :)
UsuńDomowy makaron nie ma sobie równych! A gdy ma się jeszcze jajka od swoich kurek, to po kupny makaron prawie przestaje się sięgać.
UsuńWspólne gotowanie to sama przyjemność, dla dziecka i dorosłych. Wspominam ze swojego dzieciństwa i praktykuję w swoim domu. A plus jeszcze taki, że dzieci chętniej później to jedzą. :)
OdpowiedzUsuńW przypadku Małej M. właśnie to, że potem zjada swoją pracę jest najważniejsze.
UsuńDomowy makaron - ahhh wróciłam wspomnieniami do czasów dzieciństwa, kiedy moja mama bardzo często takowy przygotowywała :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Świetnie, że obudziłam wspomnienia.
UsuńUjmująca jesteś w swoich staraniach, babciu Aniu :-)
OdpowiedzUsuńA dziewuszka jest słodziutka. Może za drugim razem moja córka obdarzy mnie wnuczką? Helena już tak dawno temu była malutka, teraz jest panną większą od mojej żony.
No tak! Helena to już pannica.
Usuń