czwartek, 29 kwietnia 2021

Dzień za dniem albo od wschodu do zachodu słońca


Domek pod Orzechem żyje swoim rytmem, a życie w nim po prostu płynie. Raz jest niczym rwąca Czarnotka w górnym biegu, innym razem rozlewa się w błotniste rozlewiska dolnego biegu gierczyńskiej rzeczki. Raz porywa nas ze sobą, innym razem wciąga w bagniste lenistwo.

Od wschodu do zachodu słońca


Te wiosenne dni mają w sobie ogromny urok, gdyż budzę się tuż przed wschodem słońca i czasem udaje mi się wbiec na Kufel akurat wtedy, gdy czerwone koło wynurza się zza Gór Kaczawskich, a potem boso zbieg z górki po chłodnej jeszcze trawie. Wieczorem zaś mogę wyjść zaraz po kolacji i pożegnać słońce na Kuflu. A po pomiędzy tymi dwoma zjawiskami toczy się zwyczajne życie. Kawa o poranku, karmienie zwierząt, dojenie kóz i wyprowadzanie na pastwisko. Internetowe pogaduszki na Instagramie. Około ósmej jem śniadanie, towarzysząc Ślubnemu przy jego pierwszej kawie.

 


A potem przychodzi Jaś i przez trzy godziny czytamy, gramy w gry oraz chodzimy. Jeśli tylko pogoda pozwala ( a Jaś jest nieustraszony i tylko prawdziwa nawałnica przekonałaby go, by zostać w domu) idziemy na „piknik”. Podstawą pikniku jest koc, zdrowe przekąski oraz wybrane przez Jasia książki i gry. 3 godziny mijają bardzo szybko.

Popołudnia spędzam różnie. Praca na ogrodzie, czytanie, pisanie lub całkiem zwariowane spontaniczne wycieczki i spotkania z ludźmi poznanymi on-line. Wieczorem jestem na tyle zmęczona, że z przyjemnością zanurzam się w pościeli z książką.



Odstępstwa od rutyny

Planowanie nijak mi ostatnio nie wychodzi. Długa zima i zimny kwiecień sprawiły ze ogród dopiero zaczyna nabierać wiosennego wyglądu. Niektóre działania muszą poczekać, bo teren przed Domkiem pod Orzechem się zmienia. Trwa przebudowa ganku, której celem jest większy komfort naszych gości. Oprócz stuku młotka i świdrujących odgłosów wiertarki czy piły w nasz spokojny rytm dnia wtargnęło ostatnio sporo nowych osób poznanych na Instagramie i facebooku. To dzięki nim nie mogę narzekać na monotonię. 


W poniedziałek całe popołudnie spędziłam, pokazując ulubione relikty dawnego górnictwa na Fersztlu i w najbliższej okolicy Gierczyna. W zamian będę miała okazję zobaczyć podobne relikty w okolicach Szklarskiej Poręby. Niesamowitym jest to, że dzięki social mediom mamy możliwość poznać ludzi, których w innych warunkach nigdy byśmy nie spotkali. Dzięki Pawłowi miałam fajny dzień. Więcej zdjęć znajdziecie na jego profilu na fb

Dzień później snułam się w swojej słowiańskiej sukni po izerskich bezdrożach, powiększając kolekcję zdjęć na czarownicowy profil.



Uwaga! Oszustwo na bitcoiny!

Na koniec historia z kategorii tych, które przytrafiają się komuś, nie nam. Oto zadzwonił do mnie mężczyzna o miłym głosie, tłumacząc iż powinnam swoje bitcoiny zamienić na złotówki i przelać na konto bankowe. Jakie bitcoiny? Ano te, które rzekomo mam w moim wirtualnym portfelu, bo nimi obracałam.

Zebrało ich się tyle, że po przeliczeniu jest to bagatela 38 tys. złotych! Robi wrażenie, prawda? Wystarczy tylko włączyć komputer, wgrać program śledzący i … zalogować się na... stronę swojego banku.

Czaicie? Pół godziny i ta niewiarygodna suma pieniędzy będzie spoczywać na koncie w banku. Miła perspektywa. Już prawie widziałam, jak kończę remont domu, gdy uświadomiłam sobie, że nigdy nie miałam konta na Blockchain.com, mężczyzna podający się za pracownika portalu do inwestowania w bitcoiny na początku rozmowy nie przeczytał klauzuli dotyczącej poufności danych i nagrywaniu rozmowy i w żaden sposób nie sprawdził, czy ja to ja! Zakończyłam rozmowę, ale oszust jeszcze dwukrotnie próbował się ze mną skontaktować!

Co ciekawe, w taki sposób ludzie stracili już oszczędności swojego życia, o czym można przeczytać m.in. w artykule na Money.pl

Pozwolili, by człowiek podający się za pracownika Blockchain.com przejął kontrolę nad ich komputerem i wyczyścił konto bankowe!



I tak płyną te nasze izerskie dni i tylko dostęp do mediów sprawia, że w to nasze sielskie życie z dala od wszystkiego wkrada się czasem niepokój zewnętrznego świata. 

20 komentarzy:

  1. Uwielbiam, kiedy nic nie burzy mojej rutyny chwytania pełną garścią z codzienności. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo lubię mieć ustalony rytm dnia, nie lubię odstępstw od rutyny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I pomyśleć, że kiedyś wydawało mi się, że rutyna jest zła.

      Usuń
    2. Mi bardzo odpowiada taki mniej więcej stały harmonogram dnia. Lubię stałe zadania.

      Usuń
    3. Rutyna daje mi dużo satysfakcji, zupełnie jakbym wpasowała się w miejsce, bliskich, życie. Kiedyś sporo musiało się w nim dziać, aby przynosiło satysfakcję, dziś bardziej liczę na spokój. :)

      Usuń
    4. Mamy podobne przemyślenia, Izabelo. Doświadczenia zmieniają nasze podejście do życia.

      Usuń
  3. Spędzanie czasu na świeżym powietrzu jest super. Sama chętnie biorę koc w weekendy i książkę i idę gdzieś na łąkę poleżeć.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo lubię poranne spacery, jak słońce zaczyna lekko przygrzewać.

    OdpowiedzUsuń
  5. Przykre że tacy oszuści są i krzywdzą, dobrze że szybko sie zorientowałaś i podemujesz ten temat ku przestrodze. Ja kiedyś miałam też takie dziwne telefony i to ja poinfomowałam że rozmowa jest nagrywana a sprawa trafi do wyjaśnienia na policje. Oszust zagrosił bym uważała na słowa ale na szczęście sie uwolniłam od telefonów. Operator z ramienia
    którego oszust twierdził że dzwonił niespecjalnie sprawą się przejął, ale potwierdzenie zgłoszenia jest. Policja też nie wiele zrobiła ale ja mam czyste sumienie że nie pozostałam obojętna. Niestety oszuści są coraz bardziej kreatywni... był kiedyś taki program nie pamiętam tytułu ale tematem były różne historyjki ze sztuczkami.... oj trzeba mieć sie na baczności bo ich kreatywność jest coraz większa...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomyślałam, że wrzucając tę historię, komuś może uratuję oszczędności życia.

      Usuń
  6. Piękne jest to ostatnio zdjęcie, fantastycznie oddaje klimat Twojego wpisu, zazdroszczę, że to nie moja buzia za tym drzewem się kryje. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kocham tulić się do drzew. Rozumiem Twoją zazdrość.

      Usuń
  7. Rutyna była moim sprzymierzeńcem gdy dziewczynki były małe, jasno wyznaczone punkty dnia pozwalały mi przetrwać do wieczora. Teraz działamy spontanicznie ale pewnie wróci czas gdy zatęsknię za rutyną

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy małych dzieciach i pracy zawodowej rutyna jest zbawienna.

      Usuń
  8. Ależ Wam tam dobrze!
    Lenistwo, jeśli się tylko zdarza, jest rozkoszne, prawda?
    Często otrzymuję listy w rodzaju „kredyt masz przyznany, kliknij tutaj” albo „gratulujemy wygranej”. Jest jeden dobry sposób: kliknąć „delete”.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, czasem warto się polenić. A oszustwa w internecie to prawdziwa plaga.

      Usuń
  9. Fantastycznie sobie tak poleniuchować

    OdpowiedzUsuń