Choć wiosna w kalendarzu zagościła na dobre, a i w dolinach zakwitły wiosenne kwiaty, w górach zima nie odpuszcza. Coraz trudniej mi ją zaakceptować, gdyż w poprzednich latach kwiecień był stosunkowo ciepły i prace na ogrodzie miałam praktycznie zakończone. W tym roku moje plany ogrodowe i remontowe sypią się, a ja próbuję znaleźć sobie inne zajęcie. Przez kilka dni schodziłam w doliny, by przejść choć kilka kilometrów w wiosennej atmosferze, ale Góry Izerskie wzywały. Wreszcie przeprosiłam się z śniegiem i poszłam.
Puste i zaśnieżone szlaki
Śnieg zaczyna się zaraz powyżej domu i towarzyszy mi w czasie całej wycieczki. Tym razem jednak postanawiam trzymać się ścieżek i duktów, a nie iść na dziko, gdzie można wpaść w zakamuflowany śniegiem potok. Mam przy tym nadzieję, ze przynajmniej szlaki będą przetarte.
W planie mam Skałę Zofii. Idę więc ścieżką dziewiczym śniegiem na Pięć Dróg, tu widać nieliczne ludzkie ślady i szlakiem ruszam w kierunku Sępiej Góry. Jest pięknie! Na naszych zboczach hulał wiatr, tu jest zaskakująco cicho i ciepło. Raźno maszeruję przed siebie, Gringo mi towarzyszy, pilnując równego tempa wędrówki. W pewnym momencie zauważam, że... oto brnę w śniegu, a śladów, które dotychczas mnie prowadziły brak.
Co się stało? Prawdopodobnie turyści skręcili droga nad Płokę i nie zamierzali iść na Sępią Górę. Na rozdrożu pod Sępią Górą śladów jest sporo i co bardzo mnie zaskoczyło, część z nich prowadzi na Skałę Zofii! To ciekawe, gdyż tam rzadko kto zagląda.
Skała Zofii (Kamień Zofii, Sępik)
Podmokłą drogą, przeskakując między koleinami docieram do skał. Od pewnego czasu to moja ulubiona miejscówka. Jest tu cicho i pusto. Z szczytu skałek rozciąga się ładny widok na Świeradów Zdrój, Stóg Izerski i Wysoki Grzbiet. Atutem jest także nieduża odległość od Domku pod Orzechem i szansa, że po drodze nie trafi się na ludzi.
Tym razem jest podobnie: ludzi brak. Tylko w skałach hula dziś wiatr. Chowam się więc za nimi. Siadam na kocu, odpoczywam, piję kawę. A Gringo patrzy na mnie wyczekująco. On wie, że skoro mamcia usiadła z termosem, to zaraz wyjmie smaczki i piesek też dostanie coś dobrego. Siedzimy sobie we dwoje i niczego nie potrzebujemy więcej do szczęścia.
Wracamy początkowo tą samą drogą, ale w czasie któreś wędrówki zauważyłam, że ludzie wychodzili z ścieżki, która wcześniej mnie nie interesowała i to nią teraz schodzimy.
Jej wylot znajduje się nieco powyżej zbiornika ppoż. nad Kotliną.
Przed Kotlinę do domu
Zatem do Gierczyna wrócimy przez Kotlinę. Po lewej stronie widać mocno przetrzebiony przez drwali las. A potem las się kończy, a my stoimy na wprost jednego z najpiękniejszych widoków w okolicy. Widoczność nie jest najlepsza, to mi jednak nie przeszkadza. Stoję urzeczona pięknem, choć przecież bywam tu często, za każdym razem wpadam w ten sam zachwyt.
I patrząc w kierunku Giebułtowa, doskonale rozumiem mieszkańców tej niewielkiej miejscowości, że protestują przeciwko budowie farmy fotowoltaicznej powyżej wioski. Też nie chciałabym patrzeć na ogromne połacie paneli słonecznych rozciągających się na dzikich w tej chwili łąkach.
Koniec zachwytów. Schodzimy do Gierczyna i stamtąd już prosto na Kufel i do domu.
Odczarowałam tę wiosenną zimę i jestem z siebie zadowolona. Pokonałam marazm, przeszłam ponad 10 km. Same plusy.
A w domu czekały już koty, kozy i kury, by je nakarmić. I Ślubny czekał na kolejną partyjkę ulubionej gry.
Oj coś ta zima nie chce nas opuścić😊 Ale przyroda daje sobie z nią rade ( przynajmniej w Anglii) wiec my tez musimy. Wędrówki cudne i obiecuje sobie, że jak to się skonczy to zawitam!
OdpowiedzUsuńTylko pewnie nie w tym roku🤷🏻♀️
Pewnie, że musimy dać radę. A do siebie zapraszam! Ależ to byłoby spotkanie dwóch szalonych babć!
Usuńchyba po takich spacerach dobrze się śpi ;-) chętnie bym się wybrała na taką wycieczkę ;-)
OdpowiedzUsuńMnie dodają energii, wiele po nich działam, zwłaszcza jeśli chodzi o pisanie tekstów, mega okazja do dotlenienia organizmu. :)
UsuńPrzyznam, że zimowe klimaty należą do moich ulubionych, a w tym roku ta pora roku dopieściłam mnie, nawet jej wkraczanie w wiosenne przebudzenie w niczym mi nie przeszkadza. :)
OdpowiedzUsuńSpacer w takich okolicznościach przyrody to czysta przyjemność, choć mogłoby się już zrobić cieplej. Tęsknię za ciepłymi promieniami słońca
OdpowiedzUsuńJa też tęsknię za ciepłem, bo choć jestem morsem, to kocham ciepełko.
UsuńDuże wrażenie czyni ta odmienność widoków: łąka w słońcu która lada dzień zazieleni się i zaśnieżone drogi między świerkami. Jakby dwa światy. Miałem chwilkę satysfakcji, Aniu, bo kiedy spojrzałem na zdjęcie i zobaczyłem sterczący pręt dawnego ogrodzenia, od razu pomyślałem, że to Skała Zofii.
OdpowiedzUsuńTak, ta odmienność pór roku jest niesamowita!
UsuńCudnie tam u Ciebie, ta różnorodność zachwyca, zawsze można też odkryć coś nowego na trasie którą przemierzało się nie raz.
OdpowiedzUsuńMasz rację, ciągle jest coś do odkrycia.
UsuńEch, nie popisała nam się ta tegoroczna wiosenka, nie popisała 😢
OdpowiedzUsuńNo nie. Dziś wieczorem znów śnieżyło!
Usuń