Ona i on. Czy w zalewie powieści obyczajowych o romansów dla pań można znaleźć coś świeżego, odbiegającego od utartych schematów? Sięgając po powieść Katarzyny Obodzińskiej „Esy floresy”wydawnictwa "Oficynka" nie wiedziałam, czego się spodziewać, bo też prawdę mówiąc, było to trochę zamawianie kota w worku. Czy warto było? Zapraszam.
Powieść opleciona kwiatami
Znacie mowę kwiatów? Symbolikę ich barw? Czy kupując bukiet zastanawiacie się, co wrażają zebrane w nim rośliny? Kiedyś, wiele lat temu interesowało mnie to zagadnienie, ale porzuciłam je tak samo jak przereklamowaną młodość. Teraz, czytając powieść „Esy floresy” mogłam sobie tę wiedzę odświeżyć, gdyż autorka wplotła kwiaty w każdy z rozdziałów tej niewielkiej książki. Pojedyncza białą róża, bukiet czerwonych, flowerbox, kwiaty doniczkowe, cięte i te kupowane na cmentarz. Każdy znajdzie swoje miejsce i odegra ważną rolę w tym utworze.
Dwugłos w narracji pamiętnikarskiej
Ostatnimi czasy dosyć popularny stał się zabieg pokazywania tego samego zdarzenia z kilku różnych perspektyw i wprowadzania narracji pierwszoosobowej kilku bohaterów. Podobnie postąpiła autorka. Jej powieść jest dwugłosowym pamiętnikiem Wioletty, studentki dziennikarstwa i Adama, wykładowcy uniwersyteckiego. Początkowo losy bohaterów płyną dwutorowo, wpadają na siebie w komunikacji miejskiej, na ulicy, mają wspólnych znajomych. I choć czytelnik domyśla się, ze ich ścieżki w końcu muszą się zapętlić i połączyć, to nie nudzi się w oczekiwaniu na moment kulminacyjny. Bo też w owej powieści mniej istotne jest to, że ona i on wreszcie spotykają się i postanowią o wspólnej przyszłości, ważniejsze jest zwrócenie uwagi na kruchość ludzkiego życia oraz zasadzki codzienności.
Czy przepisy są po to, by je omijać?
Wśród naszych rodaków krąży powiedzenie, ze przepisy są po to, by je omijać albo, że tylko frajerzy się nimi przejmują. W efekcie lasy i szlaki turystyczne są zaśmiecane, trawniki upstrzone psimi odchodami, w kieszeniach i torebkach brzęczą telefony komórkowe w trakcie seansów filmowych czy sztuk teatralnych, ludzie giną na pasach, bo przechodzili na czerwonym świetle lub ktoś wjechał na czerwonym na skrzyżowanie. Główni bohaterowie „Esów Floresów” są wyczuleni na zachowania balansujące na krawędzi prawa, irytują się, gdy ktoś rozmawia głośno przez telefon w kinie lub robi zdjęcia telefonem w trakcie jazdy kolejką górską, ale to co ich w końcu połączy jest o wiele głębsze niż jedynie miłość do praworządności.
Z książką spędziłam miły wieczór, dobrze się bawiąc, kibicowałam Wioletcie i Adamowi, a pod koniec, gdy akcja wyrwanie przyspieszyła, nawet zaczęłam się o nich obawiać.
Nie jest to może powieść wybitna, jednak wyróżnia się świeżością spojrzenia, sporym humorem i poruszaniem ważnych społecznych tematów. Idealna pozycja do poczytania przy popołudniowej kawie.
A ja swoją poranną kawę dedykuję Małgosi. Dziękuję, za kawę i zapraszam do Domku pod Orzechem, byśmy razem ją wypiły.
Nie znam tej książki i dawno już nie czytałam powieści. Ostatnio czytam sporo poradników i rzeczy związanych ze studiami :)
OdpowiedzUsuńNo tak, poradniki czasem się przydają.
UsuńDobrze, że powieść wyróżnia się świeżym spojrzeniem. Może kiedyś się na nią skuszę.
OdpowiedzUsuńTak, jest po prostu ładnie napisana.
UsuńTakie powieści bardzo lubię, więc na pewno będę miała ją w pamięci.
UsuńLubię takie książki na jeden wieczór, więc będę miała ją na uwadze.
OdpowiedzUsuńProwadzenie narracji z punktu widzenia dwóch osób na pewno jest ciekawym pomysłem.
OdpowiedzUsuńOwszem i nie powiela sytuacji, tylko ciekawie je rozwija.
Usuń:)) Z kilku Twoich polecajek skorzystałam. "Esy Floresy " na pewno zapamiętam. Bardzo dziękuję, Aniu, za zaproszenie. Chętnie oderwę się od kamieni i desek. Wcześniej zadzwonię. Pozdrawiam. Małgosia.
OdpowiedzUsuńBędziesz miłym gościem ❤️
Usuńczasami sięgam po takie historie, nie muszę być powalająca, ważne że dobrze się przy nich bawimy :-)
OdpowiedzUsuńWłaśnie.
UsuńJakoś nie przepadam za kwiatami ich znaczenie znam bardzo pobieżnie.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem, czy tytuł wciągnąłby mnie w letnie wakacyjne dni, może właśnie na niego postawić przy wyborze lektur. :)
OdpowiedzUsuńMoże docenisz język, jakim jest napisana.
UsuńZręcznie napisana recenzja. Zachęca do przeczytania ale niewiele zdradza z treści. Nie kupuję już książek, więc raczej jej nie przeczytam, ale autorkę zapamiętam. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńDobrze, że to wszystko otoczone jest także humorem :)
OdpowiedzUsuńMyślę że po to są przepisy by ich przestrzegać. Czasem niektóre przepisy są.... delikatnie rzecz ujmując kontrowersyjne.
OdpowiedzUsuńTo fakt. Czasem trudno zgodzić się z literą prawa.
UsuńMłodość jest przereklamowana? Hmm, właściwie… masz rację i nie masz jej wcale!
OdpowiedzUsuńWiesz, ja lubię swoją dorosłość.
Usuń