wtorek, 27 lipca 2021

Imieninowa wycieczka we dwoje (plus pies)


Od lat imieniny Anny były fersztlowym świętem. Spotykaliśmy się w gronie sąsiadów i znajomych przy ognisku i biesiadowaliśmy do późna. W tym roku postanowiłam w tym swoim świątecznym dniu zrobić coś zupełnie innego. Duża w tym zasługa Ślubnego, który zamiast tradycyjnego prezentu postawił na spełnienie mojego marzenia. A co robiliśmy? Zapraszam.

Leśny Wodospad na Kwisie

P


ierwsza wersja wycieczki zakładała wyjazd pod Lwówek, spacer po jaskiniach w okolicy Płóczek i obiad w Rybnej Chacie. Pogoda jednak spłatała nam figla i była zdecydowanie lepsza niż zakładały prognozy. Wdrożyliśmy więc inny wariant wycieczki. Pojechaliśmy do Świeradowa Zdroju. Zakupiliśmy trochę niezbyt zdrowych przekąsek (słodkie bułeczki, paluszki, krakersy), piwo bezalkoholowe (tak, tak! Bezalkoholowe) i pojechaliśmy nad Leśny Wodospad na Kwisie. Lubię to miejsce, choć w weekendy pojawia się tu sporo ludzi. W poniedziałek do południa nie należało się jednak spodziewać tłumów. 

Leśny Wodospad na Kwisie położony jest za szkółką leśną w kierunku Szklarskiej Poręby, łatwo tam dojechać ze Świeradowa Zdroju. Wystarczy skręcić na pierwszy parking za szkółką leśną.. Przypomina nieco znacznie popularniejszy wodospad na Kwisie, gdzie spotykają się izerskie morsy. Jest jednak nieco bardziej oddalony od miasta i od parkingu. Nad wodospadem znajduje się wiata turystyczna, a przy brzegu rzeki jest wystarczająco dużo miejsca, by rozłożyć koc i urządzić piknik. Proponowałam przejście na drugą stronę, gdzie mielibyśmy pewność, że będziemy sami, ale póki co rozłożyliśmy się poniżej wodospadu. Wypiliśmy kawę, zjedliśmy bułeczki.


Wykąpałam się w lodowatej wodzie, to jedno z tych miejsc na Kwisie, gdzie jest naprawdę głęboko, więc samotnie wolę nie ryzykować, ale mając Ślubnego przy sobie, mogłam pluskać się bezpiecznie. Nawet Gringo mi towarzyszył biegając w wodzie nerwowo, bo przecież mamcia się zanurzyła!

A potem siedzieliśmy nad wodą, czytaliśmy książki. A ja nawet jagód nazbierałam.

Po południu nad Leśny Wodospad na Kwisie zaczęli pojawiać się ludzie, więc my spakowaliśmy, by zrealizować drugi punkt planu , czyli zjeść gdzieś obiad.

Wędzony pstrąg po izersku


Mieliśmy ochotę na rybę. Znalazłam na google maps małą rodzinną wędzarnię nad Kwisą, niestety okazało się, że trwa tam remont. Pozostała nam Świerkowa Karczma. Restauracja położona jest na obrzeżach miasta, przy drodze do Szklarskiej Poręby. Cieszy się sporą popularnością, ale nie dziwię się, bo dania, które podejrzałam na innych stołach wyglądały naprawdę apetycznie. 

My zamówiliśmy pstrąga po izersku i to był strzał w dziesiątkę. Świeżo wędzona ryba, jeszcze ciepła po prostu rozpływała się w ustach. Ceny może nie są najniższe, ale raz na jakiś czas można sobie pozwolić na taką rozpustę.


 Karczma urządzona jest w stylu rustykalnym, my jednak ze względu na Gringo usiedliśmy na zewnątrz (miejsce jest przyjazne psom, na stałe wystawiona jest duża miska z wodą). Tu niestety trochę przeszkadza ruch samochodów z pobliskiej ulicy. Mieliśmy też za sąsiadów dosyć hałaśliwą rodzinkę z gromadą dzieciaków, które mocno dokazywały. A mnie nadmierny hałas mocno już męczy. 


Do domu wróciliśmy, gdy na Pogórzu zaczęły się tworzyć burze. To był naprawdę udany dzień, spędzony na totalnym luzie.

13 komentarzy:

  1. Taki imieninowy dzień spędzony na totalnym luzie to na pewno miła odmiana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo miła. Dotychczas było tak, że robiłam grilla na 15 osób!

      Usuń
  2. Wspaniaaaaale....
    A karczmę znamy z dobrego żurku w chlebie

    OdpowiedzUsuń
  3. Takie wycieczki we dwoje są potrzebne! Pięknie wyglądacie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniale spędzony dzień. My ostatnio mieliśmy romantyczny zachód słońca nad irlandzkim morzem, ale tak bez okazji, za to był szampan

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachody słońca nad morzem mają swój niezapomniany czar.

      Usuń
  5. Piękny imieninowy dzień i dla zdrowia i dla kubków smakowych, a przede wszystkim tylko dzień dla Was i tylko we dwoje. Dużo podobnych dni życzę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Czyli jednym słowem miły dzionek. Więcej takich życzę 😘

    OdpowiedzUsuń
  7. Dwudziestego piątego lipca rozmawiałem z Jankiem, nakazał mi pamiętanie o jutrzejszych Twoich imieninach. I co? Ano, zapomniałem. Wierz mi, Aniu, to nie moja wina, to wszystko przez nią! To ona, tylko ona jest winna, skleroza paskudna.
    Tak po staroświecku całuję dłoń życząc morsowania aż do Twojej setki.
    Nazwę restauracji warto zapamiętać, bo… głodny się zrobiłem, a kolacja już zjedzona.

    OdpowiedzUsuń