czwartek, 1 lipca 2021

O sianie, prawie przyciągania i ziołowych specyfikach


Przyszło lato, a wraz z nim natarczywie wracało pytanie, kiedy skosić łąkę. Starałam się tłumaczyć, ze zazwyczaj nasza łąka czeka do połowy lipca i nie ma się do czego spieszyć.

Moje słowa jednak wpadały w próżnię.

Sianokosy na izerskiej łące



Na nic zdały się argumenty, że pogoda niepewna, że podkolan jeszcze kwitnie i można poczekać. Jak się mężczyźni uprą, to wiedza lepiej i już. W poniedziałek, gdy ja akurat królowałam w kuchni przygotowując piec rodzajów pierogów i piekąc popisowe ciasta, nadjechał sąsiedzki traktor i łąkę skosił. Upalnie było, więc siano pięknie schło. 

We wtorek, gdy pożegnaliśmy gości z niepokojem patrzyliśmy w niebo. Chmurzyło się, spadł deszcz. Potem jednak rozpogodziło się, jednak prognozy nie pozostawiały wątpliwości, co do następnych dni.

Wiedzieliśmy, że jeśli przed nocą siano nie znajdzie się nad koziarnią, to już nie będzie co zbierać. Mniej więcej o szesnastej zaczęłam robić kopki, odrzucając wilgotne kępy. Potem ładowaliśmy siano na przyczepę samochodową i zwoziliśmy. Szło wolno i gdy zaczęliśmy wątpić, że uda nam się sprzątnąć, pod dom podjechał nieznany nam samochód. Zupełnie w ciemno nadjechali goście z prośbą o nocleg. Dostali pościel i pokazałam im pokój. Zażartowałam, ze dołożę grabie i widły, a nawet kolację ze śniadaniem. Chwilę później mogłam odpocząć, bo moje obowiązki na strychu koziarni przejął nasz gość! Po zachodzie słońca większość siana znalazło się pod dachem, a my usiedliśmy pod orzechem.

Prawo przyciągania



Ta niesamowita historia pokazuje, że jeśli czegoś bardzo potrzebujemy, to to się pojawia. My potrzebowaliśmy zarówno pomocy, jak i katalizatora naszych emocji. W pewnej chwili miałam wrażenie, że jeszcze jedno słowo mojego Ślubnego, a przyłożę mu widłami (tak, wiem, nie chodzi w mojej wadze) Dzięki gościom opadły emocje, wieczór minął przyjemnie, siano znalazło się na miejscu.


Prawdę mówiąc, dosyć często zdarza mi się, że wystarczy, bym pomyślała intensywnie o tym, czego pragnę, by to w takiej czy innej formie się pojawia. Niejednokrotnie powtarzam, by dobrze się zastanowić, o co się prosi, bo realizacja czasem odbiega od naszych oczekiwań.


Dosyć zabawną sytuację zaliczyłam następnego dnia po sianie, gdy o prawie przyciągania napisała jedna z instagramerek i zaproponowała ćwiczenie zwane „niebieskie piórko”. Uśmiechnęłam się słuchając opisu zadania. A potem... potem z półki spadło pawie pióro z niebieskim okiem. Chyba muszę dobrze się zastanowić, bo coraz bardziej robię się wiedźmą.

Ziołowe sposoby na trudne sytuacje



Jeśli śledzicie mnie na Instagramie (tam ostatnio mnie trochę więcej niż na blogu), to wiecie, że ostatnio borykałam się z podwyższonym ciśnieniem, a remont domu przyprawiał mnie o spory stres. I choć zazwyczaj radzę sobie za pomocą własnych ziołowych mieszanek, to tym razem musiałam wspomóc się ziołową wiedzą innych. Przede wszystkim sięgnęłam po sprawdzone apteczne krople z jemioły, a spokojne zasypianie zapewniały mi ziołowe kapsułki z rozmarynu, liliowca rdzawego i szyszek chmielu firmy from Plants.


W pełni naturalne kapsułki sprawiają, ze zasypia się lekko, wchodząc w noc stopniowo bez niepotrzebnego zniecierpliwienia, gdy sen nie chce przyjść. Nie przeszkadza mi w zasypianiu ani lampka nocna paląca się na stoliku Ślubnego, ani włączony telewizor ( jak pamiętacie, ja jestem skowronkiem, a Ślubny to typowa sowa). Kapsułki „Good Sleep” zastąpiły dotychczasowe specyfiki, którymi ratowałam się jeżdżąc na maratony, czy nocnymi pociągami. Wiem, że teraz, gdy pojadę odwiedzić wnuczkę w Gdańsku lub zimą nad morze, to na pewno skorzystam właśnie z tych kapsułek.


Firma „from Plants” posiada w swojej ofercie także produkty obniżające stres, jak i poprawiające koncentrację.  Kapsułki Deep Focus przydadzą się, gdy wreszcie zasiade do ostatecznej wersji swojej powieści (na razie wysłałam na konkurs jedno z opowiadań! TRZYMAJCIE KCIUKI! )
Wszystkie produkty wykorzystują  naturalną siłę roślin, co jak wiecie jest dla mnie bardzo ważne. 




27 komentarzy:

  1. Sianokosy to wyjątkowy czas. W czerwcu byłam w Beskidach i sianokosy były w intensywnej fazie. Piękne.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że udało Wam się zwieźć wszystko przed deszczem i faktycznie powiedzenie 'gość w dom,Bóg w dom' nabiera tutaj innego wrażenia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajna historia, i masz rację, że trzeba uważać o co się prosi, bo można to dostać :D :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nieraz się już przekonałam, że dostaję to, o co proszę. Nieraz q nadmiarze (np. czereśnie albo grzyby 😂)

      Usuń
    2. Czy grzyby i czereśnie mogą być w nadmiarze? Mocno w to wątpię.
      Więc moja znajoma Ania, Kruszynka, ma się stać Wiedzącą? Hmm, czemu nie? Lubię zakręcone i fantastyczne sytuacje.

      Usuń
    3. Mogą być w nadmiarze, ale to nie ten rok. W tym mamy obfitość jagód.

      Usuń
  4. Niesamowita historia, słyszałam o prawie przyciągania już z dobre 2 lata i to kolejny dowód na to, że faktycznie coś w tym jest :D Miło, że trafiliście na takiego gościa, który chciał Wam pomóc :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, byliśmy niesamowicie wdzięczni za pomoc. Nawet nie udawałam, że jest inaczej 😊

      Usuń
  5. Uwielbiam zapach trawy, koszenia łąki, szkoda tylko, że natychmiast reaguję alergicznie, ale i tak staram się od czasu do czasu odwiedzić wieś w tym czasie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiele osób cierpi na ten rodzaj alergii. Ślubny kilka dni potem jeszcze skarżył się, że mu oczy łzawią.

      Usuń
  6. Sianokosy to na pewno trudny czas. Dobrze, że można liczyć na czyjąś bezinteresowną pomoc.

    OdpowiedzUsuń
  7. Paulina Kwiatkowska5 lipca 2021 10:44

    Bardzo fajnie, że nadal są ludzie, którzy chcą pomóc komuś bezinteresownie. To napawa optymizmem.

    OdpowiedzUsuń
  8. Przyznam się szczerze, że bardzo mnie wciągnęła ta historia.

    OdpowiedzUsuń
  9. Hmm, jeśli miewasz umiejętności wiedźmy, to miałbym sprawę do Ciebie… Bo rozumiem, że zlecenia przyjmujesz? :-)
    Na dobry sen mam swoje sprawdzone tysiąc razy lekarstwo: butelkę eliksiru potocznie zwanego piwem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz dobrze, jak to jest z moją wiedźmowatością. Różnie się objawia 😂

      Usuń
  10. Kciuki trzymam za opowiadanie 👍👍👍 A sianokosy zawsze lubiłam jako dziecko. Musiałam z dużymi drewnianymi grabiami latać po całej łące i grabić to siano. Ehh... Mam co wspominać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te z dzieciństwa też do dziś pamiętam. Jako, że zawsze byłam drobna, przypadało mi w udziale odbieranie siana na strychu. W pyle, upale i z obawą, że nadzieję się na widły.

      Usuń
  11. Siła i moc roślin jest niesamowita - znam From Plants, mega pachną - tak przyjemnie czuć naturalne składniki :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Naturalne i delikatne produkty są najlepsze. Właśnie na takie opłaca się stawiać. Idealne są.

    OdpowiedzUsuń
  13. Zgadzam się, bardzo ciężki czas. Jestem ze wsi, więc Sianokosy nie kryją przede mną tajemnic

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym roku wyjątkowo trudny. Kto nie zebrał w te kilka upalnych czerwcowych dni, teraz ma problem. Burze są codziennie.

      Usuń
  14. Ojeju, gdzie te czasy gdy jako dzieciak szło się kopić siano... heh... piękne czasy

    OdpowiedzUsuń