piątek, 6 sierpnia 2021

Gdy mojej Górze dzieje się krzywda...





Czuję Twój ból, Góro!

Krwawię każdą żywiczną raną.

Gniecie mnie każdy odcisk

opony na Twojej skórze

Opłakuję Was, Siostry, Brzozy.

Nie mam słów, by nazwać

moją wściekła bezsilność.

Cierpię z Tobą...



Bałam się pójść na Blizbor. Przerażała mnie myśl o tym, co mogę zobaczyć na szczycie. Ogrom zniszczeń, który widziałam w niższych partiach napawał mnie takim lękiem, że decyzję o wizycie na Górze odwlekałam w nieskończoność. Wreszcie przemogłam się i po deszczu skradałam się ku szczytowi, ciągle pełna lęku. Kluczyłam. Myliłam ścieżki. Podeszłam od strony bukowego zagajnika i kolejny raz Blizbor mnie zaskoczył.



Stanęłam na szczycie, czując dziwny niepokój. Nie poznałam skały! Jakbym była tu pierwszy raz. Rozglądałam się niepewnie, sprawdzając znane fragmenty krajobrazu. Wszystko było na swoim miejscu, a jakby inne. Jakbym przeszła przez lustro i patrzyła na alternatywną rzeczywistość. Nigdy wcześniej nie czułam się tak na mojej Górze. Wiedziałam, że muszę się wyciszyć. Stanęłam na skale i wyrównałam oddech. Zamknęłam oczy. A potem spojrzałam w górę. Zaskoczył mnie błękit nieba. Nagłe otwarcie bezkresu. Magiczna chwila. Potem podeszłam do swoje brzozy i wtuliłam się w jej szorstką korę. Jak dobrze, że ona trwała na posterunku. Nieco uspokojona zaczęłam schodzić.






I wtedy go zobaczyłam...


WYRĘB. Tragiczna poręba z rozrzuconymi, poharatanymi boleśnie gałęziami. Wielkie świerkowe pnie (bo nie ogromne, przecież ten las ma zaledwie 30 lat) wywożone są od kilku tygodni. A moje piękne białe brzozy leżą martwe, porzucone. Czekają na piły i siekiery drwali. Wiem, że dzięki ich śmierci ktoś zimą nie zmarznie, a jednak bolą mnie rany zadane lasowi.



Szłam tym lasem, jakże znajomym, ale nagle obcym. Lasem, w którym zapach żywicy mieszał się ze złowieszczą wonią spalin i jeszcze czegoś nieuchwytnego. Tak, jakby ktoś w moim lesie zamieszkał, a ja jeszcze nie wyczułam kto.



Gdy pierwszy raz usłyszałam na Blizborze pilarzy, a potem zobaczyłam samochody w drewnem, wiedziałam, że będę potrzebowała czasu, by oswoić się z wycinką. Jednocześnie czułam potrzebę tworzenia. Nie tylko pisania, ale także pokazania moich emocji w inny sposób. Chciałam sfotografować ból. Ale nie telefonem. Potrzebowałam profesjonalnych fotografii i wtedy pojawiła się Dorota. Tak, jakby usłyszała moją potrzebę. Spotkałyśmy się na niesamowitej sesji. Przez kilka godzin wędrowałyśmy izerskimi ścieżkami i realizowałyśmy dwie różne wizje. Jej i moją. Tak powstała seria niezwykłych , magicznych, wręcz mistycznych fotografii. Dziś widzicie pierwszą część naszej czarownej (czarownicowej) sesji. Pozostałe kadry pojawią się przy kolejnym tekście.




Lubicie do mnie zaglądać/ Czekacie z utęsknieniem na moje posty?

Zapraszam do postawienia mi kawy https://buycoffee.to/rozmowkikobiece. Będę wiedzieć, że to co robię ma sens.


Wszystkie zdjęcia wykorzystane w poście sa autorstwa Doroty Bozhok

26 komentarzy:

  1. Piękne słowa i piękne zdjęcia - łapiące za serce :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki tym profesjonalnym fotografiom jeszcze bardziej jest widoczny Twój ból po wycince.

    OdpowiedzUsuń
  3. Martyna Kwiatkowska8 sierpnia 2021 17:07

    Obcowanie z lasem na pewno napawa energią, a widząc straty można się załamać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Takie zdjęcia mocno przemawiają, każdy do nich może dołączyć własną historię.

    OdpowiedzUsuń
  5. Z zaciekawieniem obejrzałem piękne zdjęcia driady smucącej się wycinaniem lasu.
    Niedawno widziałem wycinkę kilku sosen. Mimo ręcznej roboty i użyciu jedynie małego traktora, zniszczeniu uległo kilkanaście mniejszych drzew, w większości dębów. Rosły blisko walących się sosen i nie przeżyły ich upadku. Było mi szkoda tych drzew, więc rozumiem smutek nimfy ze zdjęć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, smutne jest to, że las zostaje rozorany, zniszczony.

      Usuń
    2. Straszne jest to, co cywilizacja ludzka czyni naturze.

      Usuń
  6. Widać na nich twój prawdziwy ból i ta sesja wyszła zjawiskowo.

    OdpowiedzUsuń
  7. W tych zdjęciach jest jakaś magia - brawa dla fotografa! Jakże szkoda, że drzewa są tak bezmyślnie wycinane

    OdpowiedzUsuń
  8. o proszę jak dziś poetycko, piękne zdjęcia, aż miło! Super tygodnia, pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam takie poetyckie posty, bardzo mi ich brakuje w blogosferze. Jestem ciekawa dalszych twoich poczynań!

    OdpowiedzUsuń
  10. zdjęcia powalające! jak te biedne świerki. Szkoda, że za tymi zdjęciami nie kryje się dobra, leśna magia :<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta dobra jest na innych fotografiach. Pokażę je niebawem.

      Usuń
  11. Zajrzałem raz jeszcze zobaczyć zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę ogarnąć kolejny wpis i pokazać resztę zdjęć.

      Usuń
  12. Pieknie połączyłaś słowa z obrazem. Takie obrazy dotykają bardziej niż samo słowo. Piękne, ale też smutne i przerażające. Kinga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, zależało mi na ekspresji w słowie i obrazie. Dorota doskonale wyczuła moją intencję i stworzyła piękne kadry

      Usuń
  13. Piękne zdjęcia 😍
    O wycince lasu nie będę się wypowiadał 😤😠😡🤬

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety tylko takie emocje mogą nam towarzyszyć.

      Usuń
  14. To jest dopiero artyzm! Kocham to!

    OdpowiedzUsuń
  15. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń