Odkąd mieszkam w górach gama produktów nadających się do spożycia znacznie mi się powiększyła. Stale się czegoś nowego dowiaduję, eksperymentuję i jem potrawy, na które jeszcze kilka lat temu nawet bym nie spojrzała. O czarcich jajach czytała już kilka lat temu, ale przyznaję, że brakowało mi trochę odwagi, by ich spróbować. Gdy jednak pojawiły się w moim ogródku, po prostu zerwałam i przyrządziłam.
Czym są czarcie jaja?
Zacznijmy od odpowiedzi na pytanie, co kryje się pod tajemniczą i nieco zaskakującą nazwą. Czarcie jaja to nic innego jak nierozwinięte jeszcze owocniki grzyba znanego jako sromotnik bezwstydny lub obecnie sromotnik smrodliwy. Przez lata uważałam, że cuchnący grzyb o podejrzanym fallicznym kształcie jest trujący. Jednak dzięki zainteresowaniu naturą trafiłam na informacje o tym, że grzyb jest niejadalny ze względu na nieprzyjemny zapach! Natomiast kuliste młode owocniki nie wydzielają charakterystycznej woni i można je jeść nawet na surowo. Co więcej grzyb ten ma właściwości lecznicze! Wspomaga leczenie nowotworów, obniża ciśnienie, oraz… spłyca zmarszczki, gdy stosuje się go jako maseczkę! Ciekawy grzyb, nieprawdaż?
Jak przyrządzić czarcie jaja?
Diabelskie grzybki można zjadać na surowo, ugotowane, smażone,
marynowane oraz…w nalewce (te ostatnią stosujemy leczniczo). Ja postanowiłam
przygotować je w postaci smażonej. Mój przepis jest bardzo prosty.
Danie z czarcich jaj- przepis
Składniki:
Kilka młodych owocników bezwstydnika smrodliwego
Kilka łyżek oleju
3 łyżki prażonych nasion i orzechów (dynia, słonecznik,
siemię lniane, orzechy włoskie)
Sól, pieprz, zielenina (pietruszka lub wszewłoga górska)
Wykonanie:
Z czarcich jaj zdejmujemy skórkę i zmywamy galaretowaty śluz. Tak przygotowane grzyby kroimy w plasterki. W zależności od kierunku krojenia uzyskamy efekt „oczu” lub „boczku”. Na patelni rozgrzewamy olej i wrzucamy pokrojone grzyby. Rumienimy z obu stron. Doprawiamy solą i pieprzem. Pod koniec smażenia wsypujemy nasiona. Przekładamy na talerz posypujemy zieleniną.
Danie jest bardzo smaczne i nie smakuje grzybami. Grzyby pozostają chrupkie, o przyjemnym delikatnym, nieco warzywnym smaku.
To było moje pierwsze spotkanie smakowe z czarcimi jajami, ale możecie być pewni, że nie ostatnie, bo już zastanawiam się nad innymi potrawami, którymi mogłabym zaskoczyć moich gości przyzwyczajonych do niecodziennych dań.
Zapraszam też do
zajrzenia do innych postów o dziwnych grzybach:
W czasie tworzenia tego psota korzystałam z informacji znanego zielarza Łukasza Łuczaja
Odwagi dodała mi ulubiona geolożka Roksana Knapik, któej wyprawy z młotkiem w górach polecam z całego serca!
Zaskoczyłaś mnie! Aniu a skąd wiedziałaś że te kilki na trawie to akurat owocniki tego "siusiaka"?
OdpowiedzUsuńBo obok był już taki rozwinięty 😈 no i w tym miejscu rosną co roku.
UsuńPrzepis prosty, ale jak się odważyć zebrać i zjeść?? Chociaż podobnie miałem z kaniami: nie zbierałem bojąc się, a zacząłem kilka lat temu. Nie wiem, czy pamiętasz, kiedyś będąc na grzybobraniu dzwoniłem do Ciebie chcąc się upewnić, czy zebrane dziwadła są kaniami. Teraz szukam tych grzybów i bardzo chętnie zbieram i jem. Może tak będzie i tymi… hmm, jajami czarcimi?
OdpowiedzUsuńMyślę, że tak jest z każdym pierwszym razem. Boję się, ale ciekawość zwycięża 😂 No a kanie są super!
UsuńNie słyszałam wcześniej o tej nazwie grzyba, danie wygląda świetnie.
OdpowiedzUsuńA widzisz. U mnie takie ciekawostki zdarzają się często.
UsuńZauważyłam i bardzo mnie to cieszy, bo mogę poszerzyć swoją wiedzę.
UsuńNa pewno nie znajdę u siebie tego bezwstydnika, więc daruję sobie taką potrawę. Tym bardziej, że jest nawet z jego owocników.
OdpowiedzUsuńMyślę, że znalazłabyś 😊
Usuńzabrakłoby mi odwagi na takie danie, chociaż wygląda bardzo ciekawie :-)
OdpowiedzUsuńNo trzeba się przekonać, żeby spróbować.
UsuńWygląda okropnie - ale spróbowałbym bo lubię grzyby :)
OdpowiedzUsuńI to jest dobre podejście.
Usuńciekawie to wygląda a nazwa też niczego sobie. Na talerzu wyglądają wykwintnie
OdpowiedzUsuńNa pierwszym zdjęciu to chyba czarcie oczy! :D
OdpowiedzUsuńBoję się eksperymentować z nowymi, nieznanymi mi dotąd grzybami. Ale fajnie, że dzielisz się z nami taką informacją :)
Bardzo podoba mi się ta grzybowa propozycja. Znajdzie u mnie uznanie.
OdpowiedzUsuńMoja matka znała sie na grzybach i nigdy nie miałam obaw by je jeść, gdy wracała z grzybobrania i smażyła, suszyła i marynowała. Nie mam jednak odwagi przyjmować grzybów od obcych czy kupować na bazarze. Od najmłodszych lat słowo "sromotnik" kojarzyło mi się z grzybami trującymi, więc nawet po takiej zachęcie jak Twoja chyba nie odważyłabym się zjeść owocników takiego grzyba. Gratuluję jaenak wiedzy i odwagi. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJa chyba jednak bym się bała. Do tej pory nie zjadłam kani. Mimo, że mój chłop się nimi zajada, ja się boję:) zjadam te, które jedliśmy w domu:) ale fajnie poczytać o nowościach, może kiedyś się przekonam?
OdpowiedzUsuńWarto ostrzec - podczas smażenia bardzo pryska olej. Przykrywamy patelnię
OdpowiedzUsuń