Wydawać by się mogło, że wrzesień będzie końcem sezonu w naszym Domku pod Orzechem. Nic bardziej mylnego! Piękna jesienna aura przyciąga w Góry Izerskie miłośników pięknych widoków, spokoju i wolności. Ledwo pożegnaliśmy kuzynostwo z sympatyczną Zuzią, a już należało szykować agro na przyjęcie uczestników rajdu konnego.
Dla mnie jest to duże wyzwanie, bo oprócz noclegów zapewniamy naszym gościom obiadokolację i śniadanie.
Ania w kuchni
Ci, którzy mnie znają, wiedzą, że… nie lubię gotować! Często to powtarzam, a Gui dodaje, że nie potrafię też gotować „normalnie”. Okazuje się jednak, że przygotowanie posiłków dla dziesięciu osób sprawia mi przyjemność, a moje oryginalne i niespotykane gdzie indziej potrawy są atutem. Do Domku pod Orzechem nie jedzie się na schabowego z kapustą!
Każdorazowo staram się zaskoczyć swoich gości czymś
niebanalnym, jednocześnie zostawiając te potrawy, które zawsze cieszą się dużą
popularnością.
Czym nakarmiłam gości wieczorem?
W czasie obiadokolacji serwuję zazwyczaj sycącą zupę, deskę
serów i wędlin, sałatki oraz potrawy z grilla. Nie inaczej było i tym razem.
Zupy przygotowałam dwie: gulaszową z dużą ilością warzyw z ogrodu, czyli typową
zupę ogrodniczki na wywarze z wołowiny,
kury oraz indyka oraz wegańską zupę dyniową z mlekiem kokosowym i imbirem.
Bazą sałatki była kasza kuskus, którą połączyłam z siekaną
drobno papryką, szpinakiem nowozelandzkim oraz kukurydzą. Zamiast majonezu
przygotowałam sos na bazie wody z ciecierzycy, oliwy oraz octu mirabelkowego.
Deskę serów i wędlin zdominowały oczywiście kozie sery oraz pieczony boczek i wolnogotowana
szynką.
Do kawy podałam trzy rodzaje ciasta: skubańca z orzechami i gruszkami, moją popisową izerską łąkę z jeżynami oraz premierowy wypiek w postaci wegańskiego ciasta dyniowego.
Daniami z grilla była karkówka w zalewie ziołowej oraz
warzywa.
Przy tak zastawionym stole przesiedzieliśmy wiele godzin,
gdyż uczestnicy rajdów konnych to zawsze niesamowicie ciekawi ludzie i nie
zdarzyło się, byśmy nie mieli o czym rozmawiać.
Z żalem opuszczałam towarzystwo przez 23, wiedząc, że muszę wstać wcześnie, by spokojnie przygotować śniadanie.
Menu śniadaniowe
Śniadania w czasie rajdu podawane są ok. 9.00. Wcześniej moi
goście idą nakarmić konie, a ja dzięki temu mam czas na wydojenie i
wypuszczenie kóz.
Tradycyjnie główną atrakcją śniadania w Domku pod Orzechem jest bogata deska ze smakołykami. Tym razem było to 5 gatunków koziego sera ( wędzony, świeży, dojrzewający, z izerskimi ziołami i z czarnuszką) , sery kupne, zestaw wędlin sklepowych oraz domowe pieczenie. Wszystko osypane orzechami włoskimi, oliwkami i winogronami.
Ponadto na stole pojawiły się: wegańskie plasterki (pierwszy raz kosztowałam tego produktu z biedronki) w towarzystwie czerwonej fasoli i ciecierzycy, gotowane jajka, a na prośbę moich krajan z Rybnika przygotowałam też jajecznice na boczku.
Nie zabrakło talerza pełnego warzyw oraz moich past, musów i
przecierów. Hitem okazała się pasta z fasoli z topinamburem oraz mus z wędzonej
śliwki z dynią. Dużym zainteresowaniem cieszył się podawany zawsze dżem z
borówek i kozia ricotta. Domowy smalec ze skwarkami i jabłkiem też znikał w
szybkim tempie.
Na pieczywo do śniadania składały się dwa gatunki domowego
chleba na zakwasie: z ziarnami oraz z kawą, orzechami i rodzinkami. Do tego miałam
ciepłe bułki z odpieku ( korzystałam z bułek z biedronki)
Jeśli do tego dodamy kawę z ekspresu oraz dwa gatunki
ziołowych naparów (czarny bez z imbirem oraz malwa z owocami leśnymi) to będzie
całe menu.
I przyznaję, że dopiero teraz, gdy spisałam wszystkie potrawy, uświadomiłam sobie, ile ich było i dlaczego tak trudno było gościom odejść od stołu!
Czy ja na pewno nie lubię gotować?
Które z dań Was najbardziej zaciekawiło? Które przygotować jako osobny post z przepisem?
Wspomnienie naszych biesiad wróciły.... już tęsknię😊
OdpowiedzUsuńPrzyjedźcie w listopadzie 💚
UsuńAniu, Skąd Ty masz tyle energii. Takie uczty przygotowywać. Zaintrygowały mnie te pasty do chleba.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Chyba mam to w genach 😂 Właśnie tak myślałam, że pasty zaciekawią, bo są inne od znanych z pism kulinarnych.
UsuńMyślę, że jesteś mistrzynią w gotowaniu. Potrawy które serwujesz są niebanalne i wyjątkowe w każdym calu. Zwłaszcza te sery kozie. Ja dopiero jedną kozę, która (jeszcze) mleka nie daje, ale wszystko przede mną.
OdpowiedzUsuńKozie sery są super! A wiesz, że kozy to bardzo towarzyskie stworzenia i powinny być dwie kózki? No chyba, że mają za towarzyszy owce, konie lub inne kopytne.
UsuńNa te wszystkie słodkości bardzo chętnie bym się skusiła. Reszta też na pewno jest pyszna.
OdpowiedzUsuńCiasta były naprawdę smaczne.
UsuńJestem wielką miłośniczką nowych propozycji, więc chętnie coś wypróbuję.
UsuńGoście na pewno są zadowoleni z takich nietypowych smaków. Pycha.
OdpowiedzUsuńBardzo zadowoleni. Ciężko było im odejść od stołu.
UsuńPo takim ugoszczeniu wracać będą co roku, a może nawet częściej. :)
UsuńTo fakt, wracają z przyjemnością.
UsuńTe wszystkie potrawy sama wymyślasz, czy są z przepisu? Nie wierzę, że nie lubisz gotować. Mnie od samego czytania głowa rozbolała. Tyle pracy i godzin w kuchni!? Podziwiam Cię. A gościom zazdroszczę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Właśnie cały sekret mojej kuchni polega na tym, że jest autorska. Rzadko korzystam z przepisów. Czasem czymś się zainspiruję, ale i tak pozmieniam składniki i proporcje. I naprawdę nie lubię gotować. No chyba, że spędzę q kuchni cały dzień i przygotuję jedzenie na cały tydzień 😂
UsuńCzęsto to właśnie gotowanie mnie wycisza, lubię tworzyć coś w kuchni, w przeciwieństwie do prasowania, wtedy to agresja we mnie wstępuje. ;)
UsuńPrasowanie to zło 😂
Usuńo jejku jakie smakowitości, aż ślinka cieknie! Zawsze mnie czymś tutaj na blogu pozytywnie zaskoczysz <3
OdpowiedzUsuńMiło mi bardzo.
UsuńBardzo lubię być zaskakiwana kuchnią przez gospodynię domu, w którym latem i zimą chętnie wynajmujemy pokoje, a trzeba przyznać, że nigdy nie ma dwóch takich samych dań na stole.
OdpowiedzUsuńSuper! Fajną masz miejscówkę.
UsuńUraczyłabym się takim serem :) jak dla mnie oryginalna kuchnia to duży plus
OdpowiedzUsuńSery są moją wizytówką.
UsuńDżem z borówek musi być wyborny, albo mus z wędzonej śliwki z dynią, mmmmmmmniam. Mega smacznie ugaszczasz swoich gości
OdpowiedzUsuńDomek pod Orzechem jawi mi się jako mały raj na ziemi, a te połączenia smaków to pyszny dodatek
UsuńStaram się o oryginalne smaki.
UsuńZadziwiłaś i oszołomiłaś, Aniu! Właściwie to nie musiałoby być koni, a śniadanie mogło sąsiadować z obiadem i kolacją. Właśnie! Czy Ty na pewno nie lubisz gotować? Może nie lubisz gotować jedynie kapusty do schabowego.
OdpowiedzUsuńWegańskie plasterki z biedronki? A co to jest?
Prasowanie jest złem. Po prostu konstatacja. Zepsuć wszystkie żelazka!