środa, 22 grudnia 2021

Witajcie w izerskiej Narnii


 Jeśli przyjąć, że przesilenie zimowe to czas końca i początku roku słonecznego, to koniecznie trzeba to uczcić. W najdłuższą noc roku otworzyliśmy wino z dzikiej czereśni i świętowaliśmy, zaś nastały po nocy dzień uczciłam po swojemu, idąc w góry.

Iść w stronę słońca


Po wielu mrocznych i mglistych dniach nie mogłam przegapić słonecznego dnia. Już od wschodu niebo pozbawione było chmur, więc, gdy tylko wyprałam i wywiesiłam pościel, zabrałam Gringo i ruszyliśmy przed siebie. Ponieważ słońce wisi nisko nad horyzontem wybrałam trasę na Tłoczynę, bo wówczas długi czas idzie się łąkami i można delektować się słonecznymi promieniami.

Założyłam, że na Jelenich Skałach dotrę w godzinę, więc maszerowaliśmy szybko, idać najkrótszą z dróg. Najpierw w kierunku Przecznicy, potem przez stary Radoszków. Znów, jak zawsze, gdy idę śladem wiejskiej drogi wśród ruin niemieckich domostw, myślałam o niesprawiedliwości historii. O podziałach na ich i nas, tych i tamtych, swoich i obcych. Oni, izerscy Ślązacy musieli odejść, choć mieszkali tu od wieków, na ich miejsce przyszli jacyś swoi. Ale nie zagrzali miejsca. Trudne warunki życia, surowe i długie zimy, brak słońca sprawiły, że wieś opustoszała i po prostu przestała istnieć. Wystarczyło jedno polskie pokolenie, by zniszczyć izerskie dziedzictwo.

Z Radoszkowa podmokłym leśnym duktem doszłam do żółtego szlaku i Dwóch Mostków.

Kawa na skałach


Stałam u stóp Tłoczyny. Przede mną piętrzył się pokryty szadzią las i wielkie głazy gołoborza. Ruszyłam prosto w górę. Bez ścieżki. Pod nogami skrzypiał zmrożony śnieg i szeleściły jesienne jeszcze liście. Im wspinałam się wyżej, tym wzrastał mój zachwyt.


 Wreszcie stanęłam na skałach niższej formacji Jelenich Skał. Do tych skałek nie prowadzi ścieżka, więc nawet, gdy na Jelenich Skałach pojawiają się ludzie, tu jest zawsze pusto. I to tu postanowiłam zjeść drugie śniadanie i napić się kawy. Gringo dostał smaczki, a ja usiadłam na kocu rozłożonym na kamieniach i żując placki dyniowe podziwiałam widoki. 


Piłam kawę, wystawiając twarz do słońca. To były cudowne chwile w bliskości z naturą. I mogłabym tak siedzieć i siedzieć, ale przecież wyżej czekało na mnie jeszcze więcej piękna! 

Lubicie pić ze mną wirtualną kawę? https://buycoffee.to/rozmowkikobiece



Witajcie w izerskiej Narnii


Kilkadziesiąt metrów wyżej wyrastają z ziemi monumentalne Jelenie Skały. Z tej perspektywy robią spore wrażenie i trudno sobie wyobrazić, ze od wschodu podejście jest łagodne, a dzięki resztkom niemieckich konstrukcji można podziwiać świat ze skalnej platformy. 


Jednak dziś to nie Jelenie Skały zrobiły na mnie wrażenie, a zimowy las. Mgły z poprzednich dni osadziły się na gałęziach grubą warstwą szadzi, która teraz, w promieniach słońca skrzyła się niczym diamenty. 


Stałam zauroczona i choć w planach nie miałam szczytu Tłoczyny, to teraz jak zahipnotyzowana szłam pod górę przez ów roziskrzony las. 


Kręciłam się po południowo-zachodnich zboczach, by ani na chwilę nie tracić z oczu słońca. Było jednak coraz później, więc zamiast dotrzeć gołoborzem do polany po Byczej Chaty, zeszłam do starej niemieckiej ścieżki, a potem zeszłam na żółty szlak. Niestety, dukt był już ocieniony. Była dopiero 14.30, a w dolinę Mrożynki już zakradał się wieczorny chłód i cień.


 Słońca już nie zobaczyłam. 


Widziałam jednak jak cień wielkiej góry przesuwa się po Pogórzu. Zacieniona była cała Przecznica, a granica przesuwała się powoli w kierunku Mlądza. Na przełęczy pod Stożkiem stanęłam przed szesnastą. Spojrzałam na zaróżowione Pogórze, słońce błyszczało jeszcze w ruinach Gryfa.

Moje kury zdążyły się już schować w kurniku, a kozy niecierpliwiły się w koziarni. Dla nich przecież dzień się już skończył, bo słońce na Fersztlu zaszło już dawno.


W kalendarzu nowy rok zacznie się dopiero za kilka dni, ale słonecznie właśnie się zaczął i taki początek niech jest dobrą wróżbą.


P.S. Jeśli po kolejnej wycieczce macie wrażenie, że wasze buty i kurtka potrzebują impregnatu, to własnie teraz   z kodem STO macie rabat na  impreganty oraz płyny do prania do kurtek i butów Storm w TourSport.pl . Wchodząc bezpośrednio z mojego linku wspieracie moją pracę. 

14 komentarzy:

  1. Piękne ujęcia zimy :) Ciekawa wyprawa, a kozom współczuję. Moje zwierzaki też funkcjonują wg czasu słonecznego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kozy biedne, bo nudzą się w koziarni, a na dworze nie chcą być przy tej pogodzie.

      Usuń
  2. Piękna inauguracja zimowo-blogowego sezonu na Kamienickim Grzbiecie...Lubię Tłoczynę i gołoborze. Życzę zdrowych i radosnych świąt.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. DZIĘKUJĘ za życzenia, Tłoczyna jest idealna na takie eskapady.

      Usuń
  3. Fajnie popatrzeć na zdjęcia. Ale ja tak nie cierpię zimy, że uciekam zawsze w stronę słońca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam parę osób, które myślą podobnie, jedną nawet sama wychowałam.

      Usuń
  4. Bardzo podoba mi się ta fotorelacja, śnieg dodaje dodatkowego uroku.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniałe widoki udało Ci się uchwycić. Góry Izerskie zachwycają zimową porą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zima w Górach Izerskich jest wyjątkowa. Nie da się ukryć.

      Usuń
  6. Zimy nie lubimy... ale na zdjęciach fajnie wygląda 😉
    Ale przyznam Ci, że odważna jesteś. dzisiejszych czasach tekst typu "Wystarczyło jedno polskie pokolenie, by zniszczyć..." to śliski temat 😉
    Pozdrowienia z lekko przyprószonej śniegiem Jury 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie bałam się trudnych tematów, a ten właśnie taki jest. Zima bywa piękna.

      Usuń
  7. Często mam podobnie niewesołe myśli na widok ruin domów w Sudetach. Wyobrażam sobie, jak ich widok mógł boleć wcześniejszych niemieckich właścicieli.
    Wspomniałem ścieżkę ułożoną z kamieni i biegnącą poniżej Jelenich Skał. Chciałbym tam wrócić.
    Pięknie przywitałaś słoneczny nowy rok!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze wiedzieć, że nie jestem sama z tymi refleksjami. Piękny miałam dzień.

      Usuń